Czas pomęczyć was kolejnymi moimi wypocinami.
Czekam na rady i wytknięcie błędów.
___________________________________________________________________________
Mężczyzna stąpał po wyschniętych kamieniach, kiedy usłyszał głos za sobą.
	- Witaj wędrowcze! – krzyknął żyd z długimi pejsami.
	- Witaj!
	- Pozwól, że się przedstawię. Zwą mnie Izaak, syn Jeremiasza i Joachima, Izajasza, Jana, Jakuba i wielu innych.
	Mężczyzna zastanawiał się, co powinien odpowiedzieć na takie pozdrowienie. Nie mógł przecież powiedzieć, że przybył z przyszłości. Po chwili rzekł:
	- Jam jest Kox Mox Lox, syn Brada i Californi, ale możesz mi mówić po prostu Koks.
	- Zbieram ludzi. Jeśli chcesz, możesz przyłączysz się do mojego plemienia? – zaproponował Izaak.
	- Po co?
	- Zapraszam cię na wieczerzę. Tam się wszystkiego dowiesz.
	Od wielu dni Koks nie jadł takich pyszności jakie przygotowali sobie żydzi.
	- Widzisz, jesteśmy w takim miejscu w czasie, kiedy tworzą się odrębne plemiona – zaczął Izaak. - Przez następne wieki będziemy walczyli z tamtymi, co siedzą za kolejną skałą i tymi za następną też, aż w końcu ich zniszczymy.
	- Ale właściwie dlaczego? Przecież wywodzicie się z tego samego rodu, wszyscy jesteście plemionami semickimi? Czy nie możecie żyć w zgodzie?
	Izaak pogłaskał Koksa po głowie.
	- Nic nie rozumiesz. To my jesteśmy lepsi. Jesteśmy narodem wybranym.
	- A oni?
	- Nie przerywaj! Jesteśmy lepsi we wszystkim! I tylko my zostaniemy na końcu! Inni zginą z ręki Jahwe albo naszej. – Następnie głos mu złagodniał. – – Potrzebujemy młodych i silnych mężczyzn takich jak Ty. To może przyłączysz się do nas?
	- Ja nie należę do waszego ludu, a naród wybrany to przecież bardzo zamknięta społeczność i podobno w waszej świętej księdze określona dokładna liczba.
	- Co do tego nie ma problemu. Jedna cyferka w jedną czy drugą stronę nie zrobi różnicy, a jednego możesz być pewien – my znamy się na cyferkach! – W jego uśmiechu było coś przebiegłego i nieprzewidywalnego.
	- Skoro mówicie, że jesteście najlepsi, to czemu nie. A co musiałbym robić?
	- Po pierwsze, nie możesz jeść wieprzowiny, ze względów zdrowotnych.
	Koks pokiwał głową.
	- Po drugie, nasze jedzenie jest koszerne.
	- Co to znaczy?
	- To znaczy, że jest inne niż pozostałe! Jest lepsze!
	- A po co nam to koszerne jedzenie? – zastanawiał się Koks.
	Stary żyd irytował się coraz bardziej.
	- Musimy się czymś odróżniać od pozostałych plemion semickich, nie? – Wziął oddech. – A po trzecie, musisz zostać obrzezany.
	- Co to za kolejny wymysł?
	- Obrzezanie to ucięcie kawałka.
	- Kawałka czego?
	- No... tam na dole. – Żyd pokazał palcem.
	- Yyy... – Koks zdziwił się. – Chodzi ci o interes?! Kuśkę?! Ptaszka?! Prącie?! Penis?! CAŁEGO?!
	- Nie, nie całego. Tylko czubek, ze względów higienicznych.
	- A nie łatwiej byłoby po prostu się umyć?
	- Zdecydowanie nie! To jest święty rytuał obrzezania. Kim byśmy bez niego byli? Jak by nas na całym świecie poznawali? A tak, ciach! I później już nie ma problemu, że ci się przekonania religijne zmienią.
					
																					Bez odwrotu [szort]
1
							Ostatnio zmieniony wt 19 cze 2012, 21:35 przez B.A.Urbański, łącznie zmieniany 3 razy.
													
					
															I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude
					
					
					
																																																			
					B.A. = Bad Attitude



