Miniaturka napisana w ramach ćwiczenia pisania z limitem znaków.
„Wiejski obrazek z chatką”
WWW Anka postawiła na szafce kolejne pudło i powoli zaczęła przekładać do niego książki z regału. Opróżniła już trzy dolne półki, teraz pakowała stare żurnale i czasopisma oraz przedwojenne wydania książek dla dzieci.
- Rany, niektóre z nich można by nieźle sprzedać na allegro – mruknęła pod nosem.
WWW Jej matka, Krystyna, która akurat mocowała się z ciężkimi, ciemnozielonymi zasłonami, spiorunowała ją wzrokiem.
- No co, tylko tak mówię – zaczęła tłumaczyć się Anka, zgarniając ostatnie czasopisma do czarnego worka na śmieci. – Co, lepiej będzie jak zgniją w piwnicy?
WWW Matka zdecydowanym szarpnięciem wyrwała zasłonę z uchwytu ostatniej żabki, wiszącej poza jej zasięgiem. Fałdy materiały spłynęły na ziemię, przykrywając poustawiane pudełka i kartony, wypełnione różnego rodzaju bibelotami z saloniku, wzniecając przy tym tuman kurzu. Anka zakaszlała, zasłaniając nos i usta dłonią.
- Może jednak powinniśmy otworzyć okna – wykrztusiła z wysiłkiem matka, schodząc z drabiny. Rozejrzała się, marszcząc brwi – A gdzie Adam? Miał tylko wynieść worki z ubraniami i pościelą do samochodu. Wessało go po drodze?
- Sprawdzę – zaoferowała się Anka, korzystając z okazji, by szybko wynieść się z pokoju. WWWAdama znalazła w sypialni, oczywiście grającego w strzelankę na komórce.
- Hej!
Młodszy brat podskoczył, prawie upuszczając telefon.
- No co? – Oburzył się – Przecież wyniosłem worki.
- A nie miałeś po tym przyjść pomóc nam w salonie?
- A muszę? Jestem zmęczony – zajęczał Adam, ale Anka była bezlitosna.
- Jak zaraz nie przyjdziesz, to powiem mamie, od ilu lat jest ta gra, którą dostałeś na urodziny.
WWWAdam pospiesznie zeskoczył z kanapy, wsunął komórkę do kieszeni i rzucając jej ponure spojrzenie, powędrował do salonu.
WWWKurz już zdołał opaść i znów dało się oddychać. Pokój był zagracony różnej wielkości pudełkami, kartonami i workami, mimo, że część zdążyli już wynieść do samochodu albo od razu na śmietnik. Puste meble stały smętnie pod ścianami, na których widać było ślady w miejscach, gdzie wcześniej wisiały rodzinne zdjęcia i zegar. WWWAnka poczuła ukłucie w sercu, bo teraz wyglądało jakby babcia nigdy tu nie mieszkała.
- No, prawie skończyliśmy. Ciocia Jadzia obiecała przyjść jutro i skończyć kuchnię - rzekła matka.
- A to – Adam wskazał na obrazek samotnie wiszący na ścianie.
WWWWspiął się na palce, aby go dosięgnąć, ale był za niski. Spojrzał prosząco na Ankę. Dziewczyna westchnęła, ale zdjęła obrazek ze ściany. Był zabrudzony, choć Anka pamiętała, że babcia bardzo o niego dbała. Niestety po pół roku kurz pokrył wszystko grubą warstwą, mimo, że od czasu do czasu wpadali, aby posprzątać. To było jeszcze wtedy, gdy wierzyli, że babcia kiedyś wróci ze szpitala.
WWWNie mając pod ręką szmatki, przetarła szybkę rękawem, ignorując syknięcie matki.
- Kurczę, ale kicz – skomentowała, podając go bratu.
WWWRzeczywiście obrazek przypominał te, które widziało się wystawione na ulicy, albo w Cepelii. Przedstawiał małą chatkę i ścieżkę, niknącą w pobliskim zagajniku. Chatka wyglądała na starą i opuszczoną, koło płotu i wejścia pleniły się chwasty.
- To chyba do wywalenia – zawyrokowała Anka, sięgając po worek.
- Nie! - Zaprotestował Adam, przytulając obrazek do piersi w obronnym geście. – Nie możemy go tak po prostu wyrzucić.
- Ojej – westchnęła Anka, poznając jego zaciętą minę. – I co, powiesisz go obok plakatu Cristiano Ronaldo?
- A żebyś wiedziała! – Fuknął brat.
- Adaś ma rację, ten obrazek bardzo dużo znaczył dla babci. Ale wiąże się z nim bardzo smutna historia – powiedziała matka, ucinając ich kłótnię. Teraz oboje wpatrywali się w nią z zaciekawieniem.
- To było jeszcze wtedy, kiedy babcia była małą dziewczynką, taką w wieku Adama, i razem ze swoimi rodzicami, a waszymi pradziadkami, mieszkała na wsi, koło Nowego Targu – zaczęła mama, przysiadając na worku wypchanym firanami. – Wtedy tam gdzie mieszkały nie było szkoły, ani autobusów, które dowoziły dzieci, i babcia razem ze swoją młodszą siostrą, chodziły codziennie na piechotę, do sąsiedniej wsi, gdzie znajdowała się szkółka, prowadzona przez siostry zakonne.
- O rany – skrzywił się Adam. Anka syknęła, uciszając go. Pokazał jej język. Matka nie zwróciła uwagi na ich zachowanie, mówiła dalej:
- Codziennie rano przechodziły leśną drogą obok chatki pewnej staruszki. Na wsi mówiono, że to wiedźma, i każdy bał się jej podpaść. Mówiono, że i klątwę może rzucić, jak ktoś ją rozzłości, zły urok spleść, ale i gorączkę odpędzić, dziecko przyjąć i krowę wyleczyć. W tamtych czasach trochę trudniej było dostać się do lekarza, czasem i cały rok żaden na wieś nie przyjechał. Dlatego mimo aury lęku, jaki wywoływała, stara żyła sobie spokojnie na uboczu.
- Pewnego dnia babcia Zosia wyszła rano z domu do szkoły ze swoją siostrą, Hanią. Ten dzień zaczął się jak każdy inny, ale miał pozostać w pamięci wszystkich na wiele lat - ciągnęła swoją opowieść Krystyna. - Dziewczynki jak zawsze dostały mleko w butelce i po jabłku na drugie śniadanie. Potem pomachały mamie i zniknęły jej z oczu, wchodząc w las. Rodzice zorientowali się, że coś jest nie tak, gdy nie wróciły na wieczór do domu. Wszczęto poszukiwania. Wszyscy mieszkańcy wsi przeczesywali las. Zosię znaleziono na ławeczce przed chatką starej wiedźmy, całą zapłakaną. Nie umiała wyjaśnić, co się stało. W rękach ściskała nieszczęsny obrazek. Pomimo poszukiwań, które trwały kilka tygodni, nie odnaleziono Hani. Potem przyszła wojna i wszystko się zmieniło. Ten obrazek, to jedyna pamiątka po siostrze, jaka babci pozostała. Może powinniśmy zanieść go na cmentarz? – Zaproponowała, podsumowując opowieść.
WWWAdam zmarszczył czoło i pokręcił głową. Tuląc obrazek, wybiegł z pokoju.
- A niech go ma, skoro się upiera – prychnęła lekceważąco Anka, wychodząc za bratem. – Szybko mu się znudzi.
WWWKrystyna uśmiechnęła się automatycznie, ale jej spojrzenie pozostało zasępione. Pamiętała jak jej mama hołubiła ten obrazek. W wigilię leżał obok pustego nakrycia. Towarzyszył im we wszystkich ważnych rodzinnych wydarzeniach. Kiedy zrobiła jej o to aferę w dzień komunii Adama, nie odzywały się do siebie przez cały miesiąc.
WWWZastanawiające, jak niektóre rzeczy wypieramy z pamięci, pomyślała. Obrazek zawsze przyprawiał ją o dreszcz niepokoju. Jak była mała, mama opowiadała jej, że w tym domku mieszka jej młodsza siostrzyczka, Hania. Czasem nawet widać było jak wychodzi na dwór i karmi kaczki, jak siedzi na ławeczce czy pieli ogródek.
WWW Powoli młodą dziewczynę zastąpiła starsza kobieta, a potem staruszka, zgarbiona, wspierająca się na lasce, gdy spacerowała ścieżką. A potem, pewnego dnia zniknęła, a ogródek zarastał coraz bardziej.
WWW Zawsze podejrzewała, że jej matka miała kilka tych obrazków, sama je malowała i oprawiała. W ten sposób radziła sobie z zaginięciem Hani. Może winiła się za jej śmierć. Ale w czasie porządków nie znalazła ani farb, ani pędzli, ani innych płócien. Może matka je wyrzuciła przed pójściem do szpitala. Jeszcze przed chorobą stała się apatyczna i zamknięta w sobie. Coraz rzadziej wychodziła z domu, nawet wizyty wnuków wyrywały ją z przygnębienia tylko na moment.
- Mamo – Anka wpadła do pokoju, wyrywając ją z zamyślenia. – Adam znów się gdzieś zadekował. Idę zobaczyć czy nie zwiał do samochodu – rzuciła, chwytając kurtkę i wybiegając z mieszkania.
WWWCzując niepokój, Krystyna szybko weszła do sypialni. Na kanapie leżał plecak Adama, a obok nieszczęsny obrazek. Podniosła go odruchowo i zamarła. Wpatrując się w wiejski pejzażyk, czuła jak w jej żołądku rośnie lodowata kula strachu.
WWWNa ścieżce, pełnej kałuż, stał jasnowłosy chłopiec.
WWWMinę miał smutną. Albo przestraszoną.
WWWMiał może dziesięć, może jedenaście lat.
WWWUbrany był w czerwoną kurtkę Adama.
Wiejski obrazek z chatką
1
Ostatnio zmieniony pn 07 maja 2012, 20:33 przez Caroll, łącznie zmieniany 3 razy.