127
autor: eworm
Dusza pisarza
Ja wcale nie korzystam z bibliotek. Właśnie dlatego, że książki trzeba oddawać. A skoro sięgam po wolumin, to przewiduję, że mi się spodoba. A jeśli tak, to mogę zechcieć przeczytać tytuł ponownie w nieokreślonej przyszłości. A zatem kupuję na własność. Dlaczego więc nie nabyć od początku, żeby przeczytać własną kopię, nówkę nieśmiganą?
Jak kupuję swoje książki? Idę do empiku, szperam po półkach.
1. W pierwszej kolejności szukam konkretnego nazwiska, jeśli ostatnio trafiła mi się powieść autora, która bardzo mi się spodobała, i chcę więcej. Ostatni taki przypadek to Sebastian Fitzek i jego śrilery. Na razie mam za sobą dwa... Ale to dygresja.
2. Jeśli akurat nie poszukuję niczego i nikogo konkretnego, udaję się w dział kryminałów i przesuwam wzrokiem po tytułach. Jeśli jakiś zabrzmi ciekawie, zerkam na okładkę i - bardzo, bardzo ważne:
3. na tył okładki. Zazwyczaj to właśnie decyduje o moim zakupie. Ciekawie brzmiący zarys historii, czasami z krótkim fragmentem. Nigdy sam fragment - chcę wiedzieć, o czym konkretnie jest książka, którą trzymam w ręku.
Na reklamy nie zwracam szczególnej uwagi. Czasami przesunę wzrokiem po wystawionych na samym środku empiku pozycjach, ale to tak w drodze do półek z kryminałem. I jakoś nic z tego promowanego stuffu nie przykuło do tej pory mojej uwagi wystarczająco, bym się nachylił.