Zwierzęta laboratoryjne - wprawka

1
Moja pierwsza próba zabawy z narracją pierwszoosobową. Styl nie jest do końca taki, jak chciałam osiągnąć, ale swoich umiejętności nie przeskoczę, więc wolałam nie ubarwiać na siłę.

WWWEkran komputera zamigotał na powitanie. Prawie czułam, jak wraz z ładującym się systemem włączają się kolejne neurony mojego mózgu. Poniedziałek nie jest dobrym dniem. Szczególnie gdy poprzedza go przepracowany weekend. Nadzieja na choć jeden dzień wolnego znowu okazuje się płonna, a świadomość, że ma się przed sobą cały, długi tydzień pracy denerwuje niemiłosiernie. Dobra, bądźmy szczerzy. Sama wybrałam taki zawód i nie ma co ukrywać, dalej go lubię. Marudzę więc że jest poniedziałek bardziej dla samego marudzenia, niż z rzeczywistej potrzeby. Ale już wystarczy. Trzeba się zmobilizować. Szybka kawa, sprawdzenie e-maili i zaczynamy. Eksperymenty same się nie zrobią. W sumie to mogłyby choć raz.
WWWKofeina robi swoje i świat zaczyna wydawać się znośniejszy. Rzut oka na kalendarz z zadaniami. Aha, dziś robię za niańkę. Szef po raz kolejny przyjął studenta na praktyki i ktoś musi mu pokazać, jak powinno się pracować z żywymi zwierzętami. Problem w tym, że gdy skończymy, nie będą już żywe. Oficjalnie nazywa się to "poświęcenie" i "przygotowanie preparatów histologicznych". Ładne, okrągłe sformułowania pozwalające oszukać sumienie i nie pobudzać wyobraźni niewtajemniczonych zbyt brutalnymi obrazami. Praktyka jednak nie wygląda już tak elegancko. Dlatego nie każdy sobie z nią radzi. Ostatnia studentka nie podeszła nawet do stołu operacyjnego. W połowie procedury jej twarz przybrała zielonkawy odcień i dziewczyna uciekła z pokoju. Ciekawe jak będzie tym razem?
WWWJuż całkiem przytomna przyglądam się nowemu. Chudy blondyn z wystrzyżoną bródką ubrany w skórzaną ramoneskę. Kto w ogóle nosi kurtkę podczas pracy w ogrzewanych pomieszczeniach? Zazwyczaj okrycia zostawiamy na wieszakach w korytarzu, albo rzucamy na oparcie krzesła przy stanowiskach komputerowych. Zimno mu, czy co?
WWW- Cześć, Piotrek. Miałem się tutaj zgłosić na "trejning". – Zaciągnął z angielska. Czerwona lampka w mojej głowie zapala się błyskawicznie. Jednak zaraz pojawia się myśl: „Nie oceniaj chłopaka po pierwszej wypowiedzi. Poczekaj przynajmniej do drugiej.”
WWW- Cześć, jestem Aga. Możemy zaczynać?
WWW- Dajesz. Jestem cały twój. – Zaczepny uśmieszek i to oczekiwanie, czy rozmówczyni się speszy. O nie, mój drogi! Za stara jestem na te numery!
WWWPokrótce przedstawiam ogólne zasady bezpieczeństwa i pracy w laboratorium. Potem szybkie omówienie eksperymentu, jaki mamy zaplanowany. Daję Piotrkowi protokół ze szczegółowym opisem procedury i przechodzimy do pokoju, gdzie nasze ofiary czekają na poświęcenie. Spoglądają ciekawie błyszczącymi oczkami z półprzezroczystych akwariów a ich małe noski zakończone długaśnymi wąsikami poruszają się bez przerwy badając nowe zapachy. Jak zawsze, widząc je myślę: "Nigdy nie zapomnij, że te myszy to żywe istoty, a nie próbki badawcze." Wdech. Wydech. Mogę zaczynać.
WWW- Dobra, przygotuj sprzęt i stanowisko. Tak jak masz w protokole. – Patrzę, jak chłopak sprawnie krząta się ustawiając na stole kolejne przedmioty z listy. Może jest jeszcze jakaś nadzieja na udaną współpracę?
WWW- Wiesz, w ogóle to ja wczoraj w nocy się zastanawiałem. – Zupełnie mnie zaskoczył zaczynając rozmowę w ten sposób. – I doszedłem do wniosku, że to naukowcy powinni być najważniejsi na świecie. – Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć na tak niespodziewane zwierzenie. Moje milczenie zostało widocznie przyjęte jako zachęta do kontynuowania tematu. - No bo to niesprawiedliwe, że taka modelka na przykład, dostaje kupę kasy za wygląd, który w sumie nie jest jej zasługą. Tymczasem naukowcy jak ty czy ja, którzy z takim poświęceniem popychają ten świat do przodu pozostają niedocenieni...
WWWZdusiłam w sobie komentarz, jaki cisnął mi się na usta pozostając przy niewyraźnym mamrotaniu i sięgnęłam po pierwszą z myszy. Im szybciej skończymy, tym szybciej uwolnię się od towarzystwa tego gościa.
WWW- Hej tam! Rozumiem, że idę na ścięcie, ale czy muszę dodatkowo słuchać takich bzdur? – Tylko dzięki nawykowi nierozluźniania uchwytu, gdy coś podnoszę, nie upuściłam trzymanego w ręku gryzonia. Jak Boga kocham! Mała, czarna kulka futra przed chwilą się do mnie odezwała! Ostrożnie położyłam zwierzątko na wierzchu akwarium i spojrzałam na Piotrka. Nie wyglądał, jakby cokolwiek usłyszał.
WWW- Może i jestem jedynie źródłem tkanek, ale swoje prawa znam. Takie rzeczy podchodzą pod znęcanie się. – Teraz już byłam pewna. Mysz do mnie gada. Jak wrócę do swojego pokoju muszę sprawdzić resztkę kawy, która została na biurku. Znajomi z labu naprzeciwko pracują na środkach odurzających. Jeżeli to ich sprawka, to będą mieli poważne kłopoty, bo czegoś takiego nie daruję. Ale na razie, jako że z wytworami fantazji nie ma co się kłócić, nachyliłam się nad zwierzątkiem i powiedziałam cicho:
WWW- Chyba już skończył.
WWW- To dobrze. Nie jest fajnie słuchać, jak osoba, która ma ci zaraz skręcić kark gada o tym, jak to się poświęca dla nauki.
WWW- W ogóle jak to możliwe, że ty mówisz? – zapytałam poddając się zupełnie. Jak już mają mnie zamknąć w psychiatryku, to chociaż niech mają porządny powód. A co tam! Rozmów z myszami jeszcze nie prowadziłam. Przynajmniej nie dialogów. W odpowiedzi usłyszałam prychnięcie.
WWW- Ludzie... – Z politowaniem pokręciła łebkiem. – Zamykacie nas w tych pudłach nie dając nic poza trocinami i jedzeniem. A potem dziwicie się, że słuchając was, z nudów same nauczyłyśmy się mówić. Posiedź w takich warunkach przez większość życia, to zobaczysz.
WWW- I rozumiecie po co was trzymamy? I co się z wami stanie?
WWW- Czy rozumiemy? Jesteśmy dumne, że możemy wam pomóc. Chociaż niektóre rzeczy moglibyście sobie darować. Serio, musicie używać takich długich igieł do zastrzyków? No i obcinanie kawałka ogona? Niby rozwinięty gatunek a macie takie barbarzyńskie pomysły! I jeszcze powiem ci...
WWW- Aga! Słuchasz mnie w ogóle?! – Słowa Piotrka przebiły się do mojej świadomości. Przez chwilę czułam się jak po gwałtownym wynurzeniu z wody. Gdzie ja jestem i co się dzieje?
WWW- Tak. Jasne. – Potwierdziłam szybko.
WWW- Wszystko gotowe. Podaj pierwszą mysz i możemy zaczynać.
WWWTeraz zorientowałam się, że w ręku dalej trzymam piszczącego i szamoczącego się gryzonia. Więc to wszystko działo się w mojej wyobraźni? Muszę pamiętać, żeby poprosić szefa o dzień wolnego. Widać przemęczenie nie za dobrze na mnie działa. Wzruszyłam ramionami i skupiłam się na pracy. W końcu eksperyment jest ważniejszy niż moje prywatne omamy.
Ostatnio zmieniony sob 17 gru 2011, 13:16 przez Ilharess, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Chyba masz problemy z przecinkami i interpunkcją, ale sam się na tym średnio znam, więc nie wypowiadam się bardziej szczegółowo.
Ilharess pisze:A co tam! Rozmów z myszami jeszcze nie prowadziłam. Przynajmniej nie dialogów.
Rozmowa zawsze jest dialogiem.
Ilharess pisze:Eksperymenty same się nie zrobią.
Ja bym napisał, że się nie przeprowadzą - "robienie" wydaje mi się trosieczkę potoczne.

Poza tym wiekszych zastrzeżeń nie mam - tekst w miarę poprawny.

Pfff, i marudzi, że nie ma doświadczenia w pisaniu... :P
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

3
Chyba masz problemy z przecinkami i interpunkcją, ale sam się na tym średnio znam, więc nie wypowiadam się bardziej szczegółowo.
Na pewno mam i walczę z tym dzielnie, ale często przegrywam. Będzie lepiej, obiecuję :)
Rozmowa zawsze jest dialogiem.
No niezręcznie wyszło. Chciałam w krótkim zdaniu stwierdzić, że do myszy już gadałam ale mi jeszcze do tego momentu żadna nie odpowiedziała no i wyszedł nielogiczny skrót myślowy.
Ja bym napisał, że się nie przeprowadzą - "robienie" wydaje mi się trosieczkę potoczne.
"Zrobić/robić eksperyment" jest standardowym żargonem laboratoryjnym. Użyłam go tak samo, jak określenia "znajomi z labu naprzeciwko". Może faktycznie tutaj mogłam napisać poprawną formę, ale szczerze, to nawet o niej nie pomyślałam szczególnie w odniesieniu do przedstawiania własnych myśli.
Pfff, i marudzi, że nie ma doświadczenia w pisaniu...
Pfff. Bo nie mam :P I będę was dalej katować, aż jakiegoś nie zdobędę (albo, aż znudzeni lub pewni beznadziejności starań przestaniecie mi odpowiadać) :D To jest mój drugi tekst od czasów szkolnych wypracowań a to wieki temu było :P

4
Chyba wpłynęły na mnie dyskusje o twardości i krytykanctwie, bo jakoś nie mam siły na łapanki. Nic mnie nie gryzie, zęby nie bolą przy czytaniu. Fakt, co prawda sam nie jestem mocny w tym, ale rzuciła mi się interpunkcja w oczy.
I przejdźmy do fabuły.
Wprawka - nie wprawka, w wymyślaniu fabuły też trzeba się wprawiać.
Moim zdaniem każda forma literatury musi czymś haczyć czytelnika. Osobliwie, im krótsza forma, tym bardziej. W długiej mozna przegadać sprawę na wszystkie strony, ma się do dyspozycji wiele wątków i postaci. W krótkiej, w miniaturce, szorcie, o wielu takich rzeczach mozemy zapomnieć. Coś za coś. W takim przypadku fabuła musi łapać czytelnika za metaforyczne jaja. Musi być ciekawa. Pozostawić czytającego w przekonaniu, że choć to krótkie było, to warto. Zwykle to są jakieś twisty, wplecione w fabułe dowcipy, mocne puenty, solidny klimat. Ostatnio czytałem nawet szorta, który zadziwił mnie wieloznaczeniowością, mimo krótkości.
Tu, Ilharess, nie ma nic.
Główny punkt programu, gadająca mysz, jest totalnie niewykorzystany. Nieźle się zaczyna, mysz psioczy na debilne gadanie irytującego chłystka ale potem już nic - ja dobra mysz, ja pomagać, ja rozumieć jaka ja ważna. Ziew! Nic się nie dzieje. W dodatku ten główny punkt jest zaprzepaszczony, zamordowany - sugestią, że to przewidzenia z przemęczenia.
To jest jak puenta w naszpikowanym akcją opowiadaniu, gdy na końcu narrator kwituje - I wtedy Boba się obudził. Na szczęście to wszystko było snem!
No to po co była ta rozmowa z myszą?
Dodatkowo ta końcówka morduje fantastykę. Co prawda nie jest wymagana, ale pożądana jak najbardziej.


Co ja bym zrobił na Twoim miejscu.
Primo, wyraziściej nakreślić irytujące zachowanie Piotrka. Ta wkurzająca wypowiedź o modelkach i naukowcach - jest za mało wkurzająca. Tak jak jest, to ja się właściwie z chłopakiem zgadzam. Trzeba by podkreślić w tej wypowiedzi zapatrzenie chłopaka w siebie, we własną ważność, wylać osobisty żal do świata. Żeby jasno i wyraźnie było widać, że to bufon. I to dotyczy wszystkich wypowiedzi chłopaka, więcej irytujących tekstów.

Secundo - coś zrobić z gadaniem myszy. Gadanie jest fajne, ale w tym gadaniu, w tej rozmowie musi być coś ciekawego. Gdyby Piotrek był bardziej irytujący, możnaby ten temat w rozmowie z mysza pociągnąć, uczynić główny punkt, ale... ta rozmowa nie moze się urywać.. Musi się skończyć jakąś konkluzją, optymalnie, jakąś puentą, może zaskoczeniem nawet? Żeby czytelnik wiedział, po co ta rozmowa z myszą w ogóle jest w tym tekście. Z głupia frant pierwszy pomysł jakiprzychodzi do głowy - z rozmowy wynika, że myszy moga jakimś sposobem zlikwidować (albo skompromitować) wybitnie irytującego Piotrka, jeśli bohaterka sobie zażyczy.

Tertio - osłabić efekt końcowy. Żeby to nie było takie oczywiste, że to zwidy ze zmęczenia. Żeby to była tylko możliwa opcja i wręcz nasuwająca się bohaterce, jako ta mniej prawdopodobna. Żeby nie niweczyć efektu rozmowy z myszą ale co najwyżej poddać ją wątpliwości, prawda to czy nie?

I tyle ode mnie :)
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

5
Wiesz, tak naprawdę to miałam na celu przedstawienie trzech zwierząt laboratoryjnych:
1) siebie - robię swoją robotę, bo ją lubię
2) Piotrka - robi swoją robotę, bo uważa, że jest super ważna
3) mysz - zgadza się na to, co się z nią dzieje bo nie ma wyboru

Bo tak naprawdę naukowcy to zwierzątka laboratoryjne, tylko każde inne :)

Biorę sobie te uwagi do serca i zastosuję się w przyszłości. Pierwowzór Piotrka mam na wyciągnięcie ręki, więc chętnie podpatrzę więcej jego zachowań i za jakiś miesiąc postaram się przedstawić coś lepszego. Tutaj miałam przede wszystkim na celu sprawdzić, czy dam sobie radę z takim sposobem narracji, natomiast fabuła była na drugim planie. Mierzę siły na zamiary i w tym wypadku za sukces mogę uznać tekst mniej więcej poprawny.

6
Językowo taki jest. Nie porzucaj go, pomyśl nad fabułą.

Zasadniczo cel swój spełniłaś, pokazałaś trzy zwierzątka, choć akurat mnie to rozumienie się w oczy nie rzuciło.
Ale mam jedną uwagę, z własnych przemyśleń.
Często jest tak, znam to po sobie, że pomysł na utwór zaczyna się od czegoś. Np. (nie siląc się na oryginalność) rzecz ma się dziać w świecie, w którym kosmici dokonują inwazji na ziemię. Sposób, przebieg, skutek inwazji, Od tego wychodzę.
Co to jest? Trzeba sobie uświadomić, że to jest TŁO. Ważne, ono może definiować sens całego opowiadania, ale na nim nie można poprzestać. Opisanie po kolei wydarzeń, bitew i skutku będzie fajne, ale to nie będzie opowiadanie. By je uzyskać trzeba...
Nasycić tekst treścią. Wymyślić konkretnych bohaterów i ich konkretne przygody dziejące się w tej rzeczywistości. Smutna prawda dla kogoś, kto ma świetne pomysły na tło, ale nie wie co dalej, prawda? Ja wiem, bo sobie to uświadomiłem na własnym przykładzie :)

U Ciebie tłem jest laboratorium, eksperymenty, procedury. Postawiłaś już bohaterów i OK, zarysowałaś akcję. Ale taki wniosek, konkluzja z porównaniem tych zwierząt i ich odmiennych postaw, pozostaje w warstwie tego tła, IMHO. To nie znaczy, że nie jest ważne, jest. To jest dobry bonus dla czytelnika, bo oprócz ciekawej akcji, fabuły, otrzymuje (jeśli jest zdolny do tego) dodatkową warstwę znaczeniową, interpretacyjną. Dostaje przesłanie.
Ale sam pomysł na tło, ukryte w nim głębsze przesłanie to mało. Będzie (że sobie pozwolę na metaforę) jak pożywne i zdrowe danie, ale bez smaku. Żeby czytelnik miał satysfakcję, musi mieć ciekawe wydarzenia. Oczywiście dążyć trzeba do tego, by z tych wydarzeń właśnie wynikało przesłanie.
Co znaczy, że jeśli przykładowo zrobisz z tekstem to co sugeruję i rozwiniesz fabułę w jakimś kierunku innym, to będzie nieźle. Ale jeśli to o czym pisałem wcześniej, treść rozmowy z myszą będzie dobitniej uwidaczniać to przesłanie (różnice postaw tych zwierząt) to już będzie super!

Zdecydowanie nie rezygnuj z tekstu. Myśl o tym jak go ulepszyć w warstwie fabularnej. Moze coś fajnego uzyskasz z tego, ale przede wszystkim to dobre ćwiczenie, uczące pracować nad tym co się już napisało. Autokorekta to nie tylko poprawianie składni czy interpunkcji, to tez szlifowanie fabuły, napięcia, tricków narracyjnych.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

7
Tekstu nie porzucę. Generalnie zdaję sobie sprawę, że jest on tłem. W sumie to taki był zamysł: przedstawić scenkę w narracji pierwszoosobowej (dlatego właśnie nazwałam to cuś wprawką). Skoro nie jest źle, to można się z nią pobawić dalej :)
Autokorekta to nie tylko poprawianie składni czy interpunkcji, to tez szlifowanie fabuły, napięcia, tricków narracyjnych.
Na wszystko przyjdzie czas :) Najpierw sprawdzę, czy umiem raczkować, potem spróbuję chodzić a dopiero na końcu postaram się pobiec. W sumie dlatego na początek wybrałam miejsce akcji, które znam od podszewki. Następna próba będzie już z jakąś konkretną fabułą.

8
Wyłapałam jakieś drobiazgi, które mogłabyś zmienić:
Ilharess pisze:Poniedziałek nie jest dobrym dniem. Szczególnie gdy poprzedza go przepracowany weekend.
To właściwie jest jedno zdanie.
Ilharess pisze:Marudzę więc, że jest poniedziałek, bardziej dla samego marudzenia, niż z rzeczywistej potrzeby.
Tu dwa opuszczone przecinki. W dalszej części tekstu też sporo ich brakuje.
Ilharess pisze: Ale już wystarczy. Trzeba się zmobilizować.
Też można by połączyć. Nadmiar krótkich, prostych zdań sprawia, że tekst wydaje się posiekany. Ty na szczęście w dalszej części posługujesz się zdaniami zróżnicowanymi jeśli chodzi o ich długość i stopień złożoności, więc to być może taka uwaga na wyrost.
Ilharess pisze:- Cześć, Piotrek. Miałem się tutaj zgłosić na "trejning".
Lepiej byłoby: - Cześć, jestem Piotrek U Ciebie brzmi to tak, jakby witał jakiegoś Piotrka, a nie przedstawiał się dziewczynie.
Ilharess pisze: Spoglądają ciekawie błyszczącymi oczkami z półprzezroczystych akwariów
Siedząc w półprzezroczystych akwariach, spoglądają... albo podobnie.
Ilharess pisze: to naukowcy powinni być najważniejsi na świecie. – Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć na tak niespodziewane zwierzenie. Moje milczenie zostało widocznie przyjęte jako zachęta do kontynuowania tematu. - No bo to niesprawiedliwe,
Podkreślone zdania odnoszą się do bohaterki, a nie chłopaka, który wypowiada swoje kwestie. Powinny więc zostać wyłączone z dialogu.
to naukowcy powinni być najważniejsi na świecie.
Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć na tak niespodziewane zwierzenie. Moje milczenie zostało widocznie przyjęte jako zachęta do kontynuowania tematu.
- No bo to niesprawiedliwe,

I dalej podobnie, również w dialogach z myszą.

Piszesz sprawnie, nie przegadujesz, dialogi brzmią naturalnie, zachowujesz dobre proporcje pomiędzy nimi a narracją. Natomiast co do treści - skoro jest to wprawka, to nie będę się czepiać, że zakończenie było takie oczywiste, przewidywalne. Dla mnie cała zabawa zaczęłaby się wówczas, gdyby również Piotrek usłyszał gadanie myszy. Bo tego nie dałoby się już wytłumaczyć przemęczeniem bohaterki...

W sumie całkiem udany tekst. Jestem ciekawa następnych.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

9
Też można by połączyć. Nadmiar krótkich, prostych zdań sprawia, że tekst wydaje się posiekany. Ty na szczęście w dalszej części posługujesz się zdaniami zróżnicowanymi jeśli chodzi o ich długość i stopień złożoności, więc to być może taka uwaga na wyrost.
Miałam podobne odczucia co do pierwszej części, ale jakoś tak mi wyszło. Może dlatego, że gdy jestem zmęczona faktycznie posługuję się zdaniami prostymi jak konstrukcja cepa ("Ja jeść." ).

Dzięki za opinię. Następne teksty daj Borze, będą już miały jakąś treść. No i będę bardziej ganiała przecinki, ale mi cholery uciekają :)

10
Ilharess pisze:Poniedziałek nie jest dobrym dniem. Szczególnie gdy poprzedza go przepracowany weekend. Nadzieja na choć jeden dzień wolnego znowu okazuje się płonna,
Ilharess pisze:skórzaną ramoneskę
Cholera... Dla mnie ramoneska jest z definicji skórzana. Chociaż niby wiem, że sklepy w rodzaju H&M potrafią w ten sposób różne dziwy nazwać. W każdym razie mnie zakłuło w oczy.
Ilharess pisze:Zaciągnął z angielska. Czerwona lampka w mojej głowie zapala się błyskawicznie. Jednak zaraz pojawia się myśl: „Nie oceniaj chłopaka po pierwszej wypowiedzi. Poczekaj przynajmniej do drugiej.”
Nie podoba mi się tutaj to mieszanie czasów. Nie bardzo widzę jego cel - jeśli czysto estetyczny, to nie wyszedł.
Ilharess pisze:- Wiesz, w ogóle to ja wczoraj w nocy się zastanawiałem. – Zupełnie mnie zaskoczył zaczynając rozmowę w ten sposób. – I doszedłem do wniosku, że to naukowcy powinni być najważniejsi na świecie. – Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć na tak niespodziewane zwierzenie. Moje milczenie zostało widocznie przyjęte jako zachęta do kontynuowania tematu. - No bo to niesprawiedliwe, że taka modelka na przykład, dostaje kupę kasy za wygląd, który w sumie nie jest jej zasługą. Tymczasem naukowcy jak ty czy ja, którzy z takim poświęceniem popychają ten świat do przodu pozostają niedocenieni...
WWWZdusiłam w sobie komentarz, jaki cisnął mi się na usta pozostając przy niewyraźnym mamrotaniu i sięgnęłam po pierwszą z myszy. Im szybciej skończymy, tym szybciej uwolnię się od towarzystwa tego gościa.
Mam wrażenie, że coś Ci w tym fragmencie nie wyszło. Bo chyba chciałaś zrobić z Piotrka wkurzającego bufona, ale właściwie chłopak nic takiego strasznego nie mówi, a za to bohaterka reaguje jakoś niewspółmiernie nerwowo. Jakaś nerwica czy co? ;]
No chyba że chodziło jej o poprawienie go kamiennym głosem: - Dla ciebie: "wie pani"

Językowo jest ok. Prosto, ale sprawnie, czytelnie. Dajesz radę i dobrze, że nie udziwniasz na siłę.
Najsłabsze jak dla mnie są wypowiedzi - mało w nich pokazujesz charakterków (a taki tekst warto by było nimi naprawdę nasycić). Mysz psioczy na Piotrka, potem jest dumna, potem marudzi na igły - wszystko jakoś bez wyrazu. Piotrek gada jak robocik - nie udało Ci się oddać jego wkurzających manier.

Fabuła taka trochę o niczym wyszła. Szkoda, że tak wyraźnie puentujesz, że bohaterce się tylko zdawało. Byłoby ciekawiej, gdyby nie. Podoba mi się, że osadzasz akcję w laboratorium. Widać, że się w tym dobrze czujesz - i świetnie, wykorzystuj to.

Ogólnie jak na wprawkę to raczej in plus. Bez fajerwerków, ale dobra robota.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

11
Mam wrażenie, że coś Ci w tym fragmencie nie wyszło. Bo chyba chciałaś zrobić z Piotrka wkurzającego bufona, ale właściwie chłopak nic takiego strasznego nie mówi, a za to bohaterka reaguje jakoś niewspółmiernie nerwowo. Jakaś nerwica czy co? ;]
Nie ma sprawy. Piotrka zrobiłam bardziej wyrazistego :) Fakt, reaguję alergicznie na wypowiedzi osobników po drugim roku studiów o tym, jakimi to są oni naukowcami :)
Fabuła taka trochę o niczym wyszła. Szkoda, że tak wyraźnie puentujesz, że bohaterce się tylko zdawało. Byłoby ciekawiej, gdyby nie. Podoba mi się, że osadzasz akcję w laboratorium. Widać, że się w tym dobrze czujesz - i świetnie, wykorzystuj to.
Fabuła przed chwilą została rozwinięta i nawet zaczęła mi się podobać. Nie wiem, czy opłaca się bardziej następnym razem dać "Zwierzęta..." przerobione (bo szczerze, jestem ciekawa czy idę w dobrym kierunku), czy coś kompletnie innego, bo właśnie leżakuje mi na dysku wprawka, gdzie głównie skupiłam się na akcji.

Dziękuję za poświęcony czas. Myślałam, że będzie dużo gorzej :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”