- ... jak informuje lokalna policja, mężczyzna nie miał prawa jazdy i był pod wpływem alkoholu. Za wypadek ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia grozi mu do 12 lat więzienia. Potrącona kobieta... - Drżącą ręką wyłączył telewizor i w pokoju zapanowała całkowita ciemność.
Nogi z trudem pozwoliły mu wstać z fotela. Podszedł do okna i przez ciężkie powieki spojrzał na deszcz, wyłaniający się z ciemności w świetle ulicznych latarni.
- 12 lat... Pieprzenie. - Słowa ledwie przecisnęły się przez zaciśnięte zęby.
Miał jej szczerze dość; niesprawiedliwości, której przez 15 lat pracy w wydziale zabójstw w FBI doświadczył aż nadto. Szczególnie, że tym razem dotknęła go osobiście. Kobieta potrącona przez "pijanego gówniarza" była jego córką.
Późnym wieczorem, poproszona przez świeżo upieczonego męża o zrobienie ich pierwszej wspólnej kolacji, wyskoczyła do sklepu by kupić kilka składników i przygotować coś specjalnego. W drodze powrotnej, rozpędzone do 180 kilometrów na godzinę Camaro zbiło ją z nóg, podrzucając, jak szmacianą lalkę. Przetoczyła się kilka razy, zatrzymując na krawężniku i rozłupując czaszkę.
Całe zdarzenie zarejestrowały przemysłowe kamery, na których wyraźnie było widać, że Clarice nawet nie wiedziała, co ją uderzyło, o ile do jej świadomości w ogóle coś miało szansę dotrzeć; śledczy ustalili, że przy takiej prędkości zapewne zmarła chwilę po uderzeniu.
Śmierć córki, nie była tylko śmiercią bliskiej osoby, ale i ostatniej jaką miał. Lata pracy w roli agenta FBI zrobiły z Tima Lawnera silnego psychicznie człowieka i choć starał się utrzymać pozory, że nadal nim jest, to czuł, jak całe jego wnętrze się wypala. Pozostał teraz zupełnie sam i miał tego pełną świadomość. Rodzice Lawnera zmarli na tyle dawno, by ból już nie dokuczał. Bonnie, jego żona, pożegnała go sześć lat temu, kiedy rak zaatakował mięsień serca i nie było dla niej żadnych szans, a Clarice, choć w latach młodości nie była specjalnie rozpieszczana przez ojca, kochała go i jako jedyna osoba, która dawała mu trochę ciepła i miłości, była jego oparciem. Teraz, stercząc przed oknem, czuł ogromny chłód otaczający go z każdej strony.
Z zamyślenia wyrwał go telefon komórkowy leżący na stole w centralnej części salonu, nieznacznie oświetlając pomieszczenie i wyciągając Tima z mroku. Spojrzał na wyświetlacz; Eliot. Znużony wcisnął zieloną słuchawkę i przystawił aparat do ucha. Pierwszym co usłyszał był urywany szloch. Lekko przewrócił oczami.
- Cześć, Eliot.
- Tim... cholernie za... za nią tęsknie - powiedział, pomiędzy przerwami, kiedy łkał.
Lawner, zmęczony emocjami, które ostatnio mu towarzyszyły, po prostu westchnął z dezaprobatą. Zawsze trochę naśmiewał się z Eliota i żartował, że nie jest dobrą partią dla jego córki, ale w gruncie rzeczy wiedział, że to dobry chłopak. To co stało się z nim po śmierci Clarice bywało dla Tima uciążliwe, ale wynikało tylko z miłości do niej, więc znosił to cierpliwie.
- Ja też za nią tęsknię, Eliot. Posłuchaj...
- Nie wiem... co... co ze sobą zrobić - przerwał. - Ja już nie potrafię bez... - Zaniósł się płaczem i praktycznie nie wykrztusił już ani słowa.
Tim pocieszał go przez ponad piętnaście minut, aż się uspokoił i pozwolił mu się rozłączyć.
- Mam tego dość - powiedział do siebie.
Rozmowa z Eliotem osłabiła go całkowicie. Opadł ciężko na fotel i ukrył twarz w dłoniach. Całe zmęczenie dało o sobie znać i nawet nie wiedząc kiedy, usnął.
Ze snu wyrwał go kolejny telefon. Lekko przetarł oczy i spojrzał w stronę okna; nadal była noc. Pełen frustracji złapał za telefon myśląc, że to kolejny napad Eliota. Na wyświetlaczu przeczytał "Benjamin"; był to szef jego sekcji.
- Cześć, Ben - powiedział najzwyklejszym tonem na jaki miał siłe się zdobyć.
- Tim, jak się czujesz? - zapytał.
- W porządku. W czym rzecz?
- Jeśli nie masz siły...
- Ben, błagam. O co chodzi?
W słuchawce rozległa się krótka cisza. Później westchnienie.
- W porządku. Słuchaj... - Znowu przerwał.
Lawner poczuł lekkie zniecierpliwienie. Kiedy miał już zabierać głos Ben dokończył.
- Mamy morderstwo.
- W naszym wydziale? Nie żartuj - powiedział, zdobywając się na odrobinę sarkazmu.
- Tim, to chyba znowu on.
Tim zamilkł. Pomyślał, że lepiej było wcześniej wysłuchać Bena i powiedzieć, że jednak nie ma siły.[/quote][/i]
2
coś trzeba pisać? (chyba że chodziło Ci o to iż owego deszczu nie widać w ciemności a dopiero wtedy gdy patrzy się tam gdzie pada światło- jeśli tak to zdanie jest źle zbudowane)K.R. pisze:wyłaniający się z ciemności w świetle ulicznych latarni.
...K.R. pisze:Camaro zbiło ją z nóg, podrzucając, jak szmacianą lalkę. Przetoczyła się kilka razy, zatrzymując na krawężniku i rozłupując czaszkę.
śledczy ustalili potem - bez określenia, że nastąpiło to później można by sądzić, że ustalili to na miejscu- i tak napewno było ale napewno też nie przekazano tego w komunikacie prasowym, poza tym nie pasują w tego typu zdaniu słowa: zapewne i chwilę- chwila może trwać kwadrans lub pół roku a ona zginęła (nie zmarła) zanim głowa uderzyła w ten krawężnik a nawet jeśli nie to zginęła właśnie wtedy- jak sam piszesz rozłupałaK.R. pisze:o ile do jej świadomości w ogóle coś miało szansę dotrzeć; śledczy ustalili, że przy takiej prędkości zapewne zmarła chwilę po uderzeniu.
ogromny chłód? i raczej przy oknie poza tym wcześniejszych zdań nie zaznaczam- należało by rozbić je na krótsze i napisać od nowaK.R. pisze:Teraz, stercząc przed oknem, czuł ogromny chłód otaczający go z każdej strony.
później mamy powtórzenie telefon telefon a wcześniej kawałek o tym jak świeżo upieczony mąż prosi późnym wieczorem! żonę o zrobienie kolacji (co wiąże się z jej wyjściem), dalej mowa o składnikach, szkoda, że nie opisałeś lotu tych składników, i jakoś ten świeżo upieczony głupio koresponduje z kolacją
reasumując: dialog dobry, styl raczej w sumie prawie też ale nieco wysilony (moje ulubione słowo) za bardzo starasz się by nie był zbyt prosty- i to jak 99% piszącym nie wychodzi Ci, pisz tak jak czujesz a nie tak jak myślisz, że powinieneś
4
Podmiot domyślny tu się odnosi do kogo?K.R. pisze:Drżącą ręką wyłączył telewizor i w pokoju zapanowała całkowita ciemność.
Ponieważ były odrębnym bytem i miały prawo własnego głosu...? To dość częsta językowa niezręczność, w tym wypadku nie wiadomo dlaczego nogi miały mu pozwalać wstać. Musisz albo korzystać z istniejących związków (tu: nogi odmówiły posłuszeństwa) lub nie zmieniać podmiotu:K.R. pisze:Nogi z trudem pozwoliły mu wstać z fotela.
X z trudem podniósł się z fotela...
Posłuchaj sobie tego kawałka, strasznie świszczyK.R. pisze:- 12 lat... Pieprzenie. - Słowa ledwie przecisnęły się przez zaciśnięte zęby.
Miał jej szczerze dość; niesprawiedliwości,

To zdanie jest przekombinowane i przez to brzmi straszliwie. Prościej!Późnym wieczorem, poproszona przez świeżo upieczonego męża o zrobienie ich pierwszej wspólnej kolacji, wyskoczyła do sklepu by kupić kilka składników i przygotować coś specjalnego.
Czy człowiek wyskakuje po składniki? Składniki są w przepisie, książce kucharskiej. To moim zdaniem potknięcie stylizacji narracji - to jest przecież monolog wewnętrzny ojca. Zbyt oficjalnie, formalnie w zestawieniu z językiem potocznym (wyskoczyć po - składnik) daje rozdźwięk.
Po uderzeniu przez pędzący z prędkością 180 km/h (swoją droga, FBI - USA - mile) samochód, nie ma znaczenia na co się dalej wpadnie...K.R. pisze:W drodze powrotnej, rozpędzone do 180 kilometrów na godzinę Camaro zbiło ją z nóg, podrzucając, jak szmacianą lalkę. Przetoczyła się kilka razy, zatrzymując na krawężniku i rozłupując czaszkę.
Co właściwie chcesz przekazać w tym zdaniu? Bo poplątałeś kilka rzeczy - fakty (kamera, śledczy) z próbą wzbudzenia emocji (nie wiedziała nawet co ją uderzyło, nagła śmierć znikąd).K.R. pisze:Całe zdarzenie zarejestrowały przemysłowe kamery, na których wyraźnie było widać, że Clarice nawet nie wiedziała, co ją uderzyło, o ile do jej świadomości w ogóle coś miało szansę dotrzeć; śledczy ustalili, że przy takiej prędkości zapewne zmarła chwilę po uderzeniu.
Podzieliłabym to. Do tego kamery przemysłowe kojarzą mi się raczej z obrazem słabej jakości. I w jaki sposób na nagraniu widać, że nie wiedziała co ją uderzyło? Może trzeba tu kilku więcej szczegółów?
bo napięcie się gdzieś rozłazi.
Wprowadzenia opisu bohatera z imienia i nazwiska wprowadza dystans, a to schładza emocje. Mam wrażenie, że brakuje tu jeszcze solidnego, bardziej osobistego kawałka jego refleksji może jakiegoś flashbacku związanego z córką, przeżycia straty?K.R. pisze:Lata pracy w roli agenta FBI zrobiły z Tima Lawnera silnego psychicznie człowieka i choć starał się utrzymać pozory, że nadal nim jest, to czuł, jak całe jego wnętrze się wypala.
Ta notka biograficzna trochę moim zdaniem rozwala klimat. Może można by to jakoś wpleść w jego myśli, wrócić do narratora przy T., niech on samo o tym pomyśli?K.R. pisze:Rodzice Lawnera zmarli na tyle dawno, by ból już nie dokuczał. Bonnie, jego żona, pożegnała go sześć lat temu, kiedy rak zaatakował mięsień serca i nie było dla niej żadnych szans, a Clarice, choć w latach młodości nie była specjalnie rozpieszczana przez ojca, kochała go i jako jedyna osoba, która dawała mu trochę ciepła i miłości, była jego oparciem.
Pytanie czy córka ma być oparciem dla ojca czy na odwrót:P (tu się czepiam, czepiam)
Zapewne nie telefon, tylko dźwięk dzwonka i zobacz zbieg podobieństw: wyrwał z zamyślenia i wyciągnął z mroku? To drugie nieręczne zresztą, do przerobienia.K.R. pisze:Z zamyślenia wyrwał go telefon komórkowy leżący na stole w centralnej części salonu, nieznacznie oświetlając pomieszczenie i wyciągając Tima z mroku.
Znów stylistycznie niezgrabnie.K.R. pisze:- Tim... cholernie za... za nią tęsknie - powiedział, pomiędzy przerwami, kiedy łkał.
Jakimi emocjami był zmęczony?K.R. pisze:Lawner, zmęczony emocjami, które ostatnio mu towarzyszyły, po prostu westchnął z dezaprobatą.
Coś więcej? Dlaczego go to denerwuje? Ma przekonania, ze facet nie powinien płakać, skończył sam już żałobę i oczekuje tego tego samego? E. drażni go tak w ogóle?
Można niepraktycznie nie wykrztusić ani słowa?K.R. pisze: Zaniósł się płaczem i praktycznie nie wykrztusił już ani słowa.

Dlaczego? Zbywasz mnie, autorze, byle jakimi ogólnikami.K.R. pisze:Rozmowa z Eliotem osłabiła go całkowicie. Opadł ciężko na fotel i ukrył twarz w dłoniach. Całe zmęczenie dało o sobie znać i nawet nie wiedząc kiedy, usnął.
A jaki to najzwyklejszy ton?K.R. pisze:- Cześć, Ben - powiedział najzwyklejszym tonem na jaki miał siłe się zdoby
Podsumowując:
Scena leci tak: facet ogląda wiadomości w tv o wypadku, myśli o martwej córce, dzwoni zapłakany zięć, gadają nie wiadomo o czym, facet idzie spać, dzwoni jego szef z FBI i mamy kryptyczną zapowiedź poszukiwania seryjnego mordercy.
Jak się ma scena pierwsza do zapowiedzianego wątku?
Poprzez niekonsekwencje narracji umyka ci emocjonalna strona tej sceny. Jest ponadto niedopracowana językowo (j.w.), koncepcyjnie (relacja T.-E., osadzenie w klimacie), konstrukcja bohatera powierzchowna (raczysz nas kilkoma faktami z biografii bohatera, mało osobistym monologiem wewnętrznym i ogólnikową rozmową z szefem).
Taki kawałek może być dobrym ćwiczeniem, zwłaszcza, jeżeli jak mówisz, jest chęć pisania. Pamiętaj jednak, że ćwiczenie też powinno być przemyślane, za tekstem musi być jakiś koncept, jakieś główne założenia, tutaj mam wrażenie, że sam nie do końca wiedziałeś kto, co i po co. I to widać.
Ale trenować warto.
Powodzenia.
5
Dzieńdoberek.
2. Deszcz się wyłania z ciemności? Ach, już wiem o co chodziło. Muszę jeszcze się zastanowić nad tym zdaniem. Może jutro dojdę. Problem mam z tym, że się wyłania z ciemności w świetle. To przejście nie jest łatwe do uchwycenia (językowo).
3. Skasować przecinek po deszcz.
Tylko pragnąłbym jakiegoś uczucia. Możesz to zdanie wzbogacić o nową warstwę? Jak myślisz?
Nie pasuje mi początek zdania. "Późnym wieczorem, ..." Nie brzmi spójnie z dalszym ciągiem. Ładniej (dla przykładu): "Było już późno, kiedy..."
2. Zdanie to jest zlepkiem myśli. Że kamery, że zmarła szybko, że nie zdawała sobie sprawy. Uf.
Albo lekko potarł, albo delikatnie przetarł. Tak mi się wydaje.
Drobna uwaga. Używasz wielu średników. I jak ja średniki kocham, tak nie jestem pewien czy Ty wykorzystujesz je poprawnie. Różnie. Obczaj sobie zasady posługiwania się nimi.
Tekst:
Nie lubię fragmentów. Zbyt wielu rzeczy nie wiem. O co chodzi w ogóle? Skąd deszcz w tytule? Biorąc jednak tylko to, co mam przed oczami...
Emocje... płasko tu. Atmosfera jest senna, poczułem się trochę zmęczony tym, jak zamglone myśli ma bohater. Nic dziwnego, że go zmogło.
Jeśli to jest prolog, to nie zachęca za bardzo. Bohater ogląda telewizję, gada przez telefon, śpi i gada przez telefon. Takich scen się NIE wkłada na początek.
Więcej przemyśleń brak.
Ps. Nie czytałem weryfki Caroll przed opublikowaniem tejże. Wszelkie podobieństwa przypadkowe.
[ Dodano: Sro 26 Cze, 2013 ]
O, umknął mi jeden komentarz:
Weryfikacja zatwierdzona przez Caroll
Dlaczego "jak" z małej? Wiem, że to ucięta relacja, ale nawet gdyby nie była ucięta, to to początek zdania jest. Z małej byłoby jakby się od środka zaczynało.K.R. pisze:... jak informuje lokalna policja, mężczyzna nie miał prawa jazdy i był pod wpływem alkoholu.
Czy to nogi pozwalają albo zabraniają wstawać? Jeśli tak, dlaczego robią to z trudem?K.R. pisze:Nogi z trudem pozwoliły mu wstać z fotela.

1. Ciężko spoglądać "przez" powieki. Można spod. Ale to utarte sformułowanie.K.R. pisze:Podszedł do okna i przez ciężkie powieki spojrzał na deszcz, wyłaniający się z ciemności w świetle ulicznych latarni.
2. Deszcz się wyłania z ciemności? Ach, już wiem o co chodziło. Muszę jeszcze się zastanowić nad tym zdaniem. Może jutro dojdę. Problem mam z tym, że się wyłania z ciemności w świetle. To przejście nie jest łatwe do uchwycenia (językowo).
3. Skasować przecinek po deszcz.
przeciśnięte zaciśnięte, przecisnęły zacisnęły. Słyszysz to?K.R. pisze:Słowa ledwie przecisnęły się przez zaciśnięte zęby.
Udziwniasz na siłę. Po co wstawiasz zaimek i średnik? Nie łatwiej było "Miał szczerze dość niesprawiedliwości, której..."?K.R. pisze:Miał jej szczerze dość; niesprawiedliwości, której przez 15 lat pracy w wydziale zabójstw w FBI doświadczył aż nadto.
Tu błędu jako takiego nie ma, ale i subtelności można szukać... no ze świecą. Zastanawiałem się, po co w takim razie na początku ukrywasz takie informacje, skoro i tak potem ładujesz je Czytelnikowi między oczy. Tak, czepiam się.K.R. pisze:Kobieta potrącona przez "pijanego gówniarza" była jego córką.

Tylko pragnąłbym jakiegoś uczucia. Możesz to zdanie wzbogacić o nową warstwę? Jak myślisz?
Teraz jesteś moją żoną, zrób mi kolację.K.R. pisze:Późnym wieczorem, poproszona przez świeżo upieczonego męża o zrobienie ich pierwszej wspólnej kolacji, wyskoczyła do sklepu by kupić kilka składników i przygotować coś specjalnego.

Nie pasuje mi początek zdania. "Późnym wieczorem, ..." Nie brzmi spójnie z dalszym ciągiem. Ładniej (dla przykładu): "Było już późno, kiedy..."
To tak jakby ona się toczyła (z własnej woli) i na końcu rozłupała (specjalnie!) czaszkę. Śmisznie wyszło.K.R. pisze:Przetoczyła się kilka razy, zatrzymując na krawężniku i rozłupując czaszkę.
1. Zmarła chwilę po uderzeniu, ale nie zdała sobie sprawy, że coś w nią uderzyło? Może po prostu w momencie uderzenia?K.R. pisze:Całe zdarzenie zarejestrowały przemysłowe kamery, na których wyraźnie było widać, że Clarice nawet nie wiedziała, co ją uderzyło, o ile do jej świadomości w ogóle coś miało szansę dotrzeć; śledczy ustalili, że przy takiej prędkości zapewne zmarła chwilę po uderzeniu.
2. Zdanie to jest zlepkiem myśli. Że kamery, że zmarła szybko, że nie zdawała sobie sprawy. Uf.
Pomieszały się podmioty. Miało być, że śmiercią ostatniej bliskiej osoby, a wyszło, że śmiercią ostatniej osoby, jaką miał.K.R. pisze:Śmierć córki, nie była tylko śmiercią bliskiej osoby, ale i ostatniej jaką miał.
Całe wnętrze się wypala? Dlaczego nie pół? "Wnętrze" nie jest klockiem, który może się spalić. "Wypalenie" się CZUJE.K.R. pisze:Lata pracy w roli agenta FBI zrobiły z Tima Lawnera silnego psychicznie człowieka i choć starał się utrzymać pozory, że nadal nim jest, to czuł, jak całe jego wnętrze się wypala.
Tu nie ma związku przyczynowo-skutkowego przecież. Rodzice nie umarli dawno dlatego, żeby ból nie dokuczał.K.R. pisze:Rodzice Lawnera zmarli na tyle dawno, by ból już nie dokuczał.
Ilukrotnie złożone jest to zdanie? Piramida!K.R. pisze:Bonnie, jego żona, pożegnała go sześć lat temu, kiedy rak zaatakował mięsień serca i nie było dla niej żadnych szans, a Clarice, choć w latach młodości nie była specjalnie rozpieszczana przez ojca, kochała go i jako jedyna osoba, która dawała mu trochę ciepła i miłości, była jego oparciem.
Chłód otacza z każdej strony? Z lewa i prawa? Jak już otacza, to po prostu otacza. Nie musi z każdej strony.K.R. pisze:Teraz, stercząc przed oknem, czuł ogromny chłód otaczający go z każdej strony.
Telefon wyciągnął Tima z mroku?K.R. pisze:Z zamyślenia wyrwał go telefon komórkowy leżący na stole w centralnej części salonu, nieznacznie oświetlając pomieszczenie i wyciągając Tima z mroku.
Niepotrzebne to zdanie w ogóle. Wstał, przeszedł pięć kroków, otworzył drzwi, wyszedł, zamknął... A czytelnik "zieew".K.R. pisze:Znużony wcisnął zieloną słuchawkę i przystawił aparat do ucha.
przecinek po "pierwszym"K.R. pisze:Pierwszym co usłyszał był urywany szloch.
1. Usunąć przecinki przed "pomiędzy" i "kiedy". Ale lepiej "powiedział łkając" albo coś takiego.K.R. pisze:- Tim... cholernie za... za nią tęsknie - powiedział, pomiędzy przerwami, kiedy łkał.
Powtórzenie.K.R. pisze:Zawsze trochę naśmiewał się z Eliota i żartował, że nie jest dobrą partią dla jego córki, ale w gruncie rzeczy wiedział, że to dobry chłopak.
Przecinek po "to".K.R. pisze:To co stało się z nim po śmierci Clarice bywało dla Tima uciążliwe, ale wynikało tylko z miłości do niej, więc znosił to cierpliwie.
Pomyliłeś podmioty. Wyszło, że Tim się uspokoił po 15 minutach.K.R. pisze:Tim pocieszał go przez ponad piętnaście minut, aż się uspokoił i pozwolił mu się rozłączyć.
Przecinek po "i".K.R. pisze:Całe zmęczenie dało o sobie znać i nawet nie wiedząc kiedy, usnął.
1. Przetarł lekko oczy.K.R. pisze:Lekko przetarł oczy i spojrzał w stronę okna; nadal była noc.
Albo lekko potarł, albo delikatnie przetarł. Tak mi się wydaje.
Powtórzenie.K.R. pisze:Ze snu wyrwał go kolejny telefon. Lekko przetarł oczy i spojrzał w stronę okna; nadal była noc. Pełen frustracji złapał za telefon myśląc, że to kolejny napad Eliota.
siłęK.R. pisze:- Cześć, Ben - powiedział najzwyklejszym tonem na jaki miał siłe się zdobyć.
K.R. pisze: W porządku. W czym rzecz?
Nie wiadomo do czego odnosi się wcześniej. Miało być, że powiedzieć wcześniej. A wyszło, że wcześniej wysłuchać.K.R. pisze:Pomyślał, że lepiej było wcześniej wysłuchać Bena i powiedzieć, że jednak nie ma siły.
Drobna uwaga. Używasz wielu średników. I jak ja średniki kocham, tak nie jestem pewien czy Ty wykorzystujesz je poprawnie. Różnie. Obczaj sobie zasady posługiwania się nimi.

Tekst:
Nie lubię fragmentów. Zbyt wielu rzeczy nie wiem. O co chodzi w ogóle? Skąd deszcz w tytule? Biorąc jednak tylko to, co mam przed oczami...
Emocje... płasko tu. Atmosfera jest senna, poczułem się trochę zmęczony tym, jak zamglone myśli ma bohater. Nic dziwnego, że go zmogło.
Jeśli to jest prolog, to nie zachęca za bardzo. Bohater ogląda telewizję, gada przez telefon, śpi i gada przez telefon. Takich scen się NIE wkłada na początek.
Więcej przemyśleń brak.
Ps. Nie czytałem weryfki Caroll przed opublikowaniem tejże. Wszelkie podobieństwa przypadkowe.

[ Dodano: Sro 26 Cze, 2013 ]
O, umknął mi jeden komentarz:
W... W... Echo.K.R. pisze:- W porządku. W czym rzecz?
Weryfikacja zatwierdzona przez Caroll
Ostatnio zmieniony śr 26 cze 2013, 22:50 przez Erythrocebus, łącznie zmieniany 1 raz.
www.huble.pl - planszówki w klimacie zen!
6
Aż nie wiem od czego zacząć.
Na wstępie podziękuje za tak dogłębne analizy. Pojawiło się kilka kwestii, które udało mi się wyłapać i mam nadzieję, że zapamiętać.
Chciałbym zadać parę pytań i na wstępie zaznaczę, że nie mam zamiaru bronić swojego tekstu, a jedynie doinformować się w paru sprawach. Mam nadzieję, że rozumiem rolę, jaką odgrywa czytelnik, więc bynajmniej nie czuję się urażony żadnym z komentarzy - niektóre były nawet zabawne (: . Nieraz po prostu odczułem trochę subiektywności w ocenie i nie jestem pewien, jak podejść do niektórych kwestii.
Wybacz, nie rozumiem, w czym dokładnie dostrzegłeś problem?
Teraz tylko tyle przychodzi mi do głowy. Jeszcze raz szczerze dziękuje za opinie.
Na wstępie podziękuje za tak dogłębne analizy. Pojawiło się kilka kwestii, które udało mi się wyłapać i mam nadzieję, że zapamiętać.
Chciałbym zadać parę pytań i na wstępie zaznaczę, że nie mam zamiaru bronić swojego tekstu, a jedynie doinformować się w paru sprawach. Mam nadzieję, że rozumiem rolę, jaką odgrywa czytelnik, więc bynajmniej nie czuję się urażony żadnym z komentarzy - niektóre były nawet zabawne (: . Nieraz po prostu odczułem trochę subiektywności w ocenie i nie jestem pewien, jak podejść do niektórych kwestii.
Tu nie jestem pewien, czy rzeczywiście coś pominąłem. Zginęła mu córka, nie ma już nikogo, przez co czuje, jak jego wnętrze się wypala. Myślę, że w tej kwestii nawet nie trzeba się niczego domyślać.Caroll pisze:K.R. napisał/a:
Lawner, zmęczony emocjami, które ostatnio mu towarzyszyły, po prostu westchnął z dezaprobatą.
Jakimi emocjami był zmęczony?
Jak wygląda kwestia tych nóg? Oczywiście miałem na myśli, że jest zmęczony, do czego zapewne każdy doszedł, ale nie rozumiem, jaki dokładnie tkwi problem w takim sformułowaniu.Erythrocebus pisze:K.R. napisał/a:
Nogi z trudem pozwoliły mu wstać z fotela.
Czy to nogi pozwalają albo zabraniają wstawać? Jeśli tak, dlaczego robią to z trudem?
Jakbyś mógł sprecyzować... Napisałem, że CZUJE, jak jego wnętrze się wypala... yyy.Erythrocebus pisze: K.R. napisał/a:
Lata pracy w roli agenta FBI zrobiły z Tima Lawnera silnego psychicznie człowieka i choć starał się utrzymać pozory, że nadal nim jest, to czuł, jak całe jego wnętrze się wypala.
Całe wnętrze się wypala? Dlaczego nie pół? "Wnętrze" nie jest klockiem, który może się spalić. "Wypalenie" się CZUJE.

Czy tego typu zdania są problemem? Coś tam pokręciłem? Czy masz jedynie na myśli, że utrudniam sprawę czytelnikowi?Erythrocebus pisze: K.R. napisał/a:
Bonnie, jego żona, pożegnała go sześć lat temu, kiedy rak zaatakował mięsień serca i nie było dla niej żadnych szans, a Clarice, choć w latach młodości nie była specjalnie rozpieszczana przez ojca, kochała go i jako jedyna osoba, która dawała mu trochę ciepła i miłości, była jego oparciem.
Ilukrotnie złożone jest to zdanie? Piramida!
Tu - a przynajmniej w moim mniemaniu- wszystko się zgadza. Właśnie o to chodziło. A jeśli tak, czy dostrzegasz w tym jakiś błąd?Erythrocebus pisze:K.R. napisał/a:
Pomyślał, że lepiej było wcześniej wysłuchać Bena i powiedzieć, że jednak nie ma siły.
Nie wiadomo do czego odnosi się wcześniej. Miało być, że powiedzieć wcześniej. A wyszło, że wcześniej wysłuchać.
Teraz tylko tyle przychodzi mi do głowy. Jeszcze raz szczerze dziękuje za opinie.
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”
7
Chodzi o to, by nie pisać ogólnie worek: emocje, tylko opisać je, dokładnie: strata, ból, poczucie porażki, a może złość, chęć zemsty, poczucie bezsensu, straty celu? Każdy jednak inaczej przeżywa żałobę, na czym innym się koncentruje. To pomaga zindywidualizować bohatera.K.R. pisze:Caroll napisał/a:
K.R. napisał/a:
Lawner, zmęczony emocjami, które ostatnio mu towarzyszyły, po prostu westchnął z dezaprobatą.
Jakimi emocjami był zmęczony?
Tu nie jestem pewien, czy rzeczywiście coś pominąłem. Zginęła mu córka, nie ma już nikogo, przez co czuje, jak jego wnętrze się wypala. Myślę, że w tej kwestii nawet nie trzeba się niczego domyślać.
Części ciała człowieka nie mają własnej woli, więc nie mogą same pozwalać na coś lub nie. To błąd zmiany podmiotu i wyszła personifikacja tych nóg co brzmi kiepsko.K.R. pisze: Jak wygląda kwestia tych nóg? Oczywiście miałem na myśli, że jest zmęczony, do czego zapewne każdy doszedł, ale nie rozumiem, jaki dokładnie tkwi problem w takim sformułowaniu.
To takie zdanie tasiemiec, w którym łatwo zgubić sens. Niedobre.Czy tego typu zdania są problemem? Coś tam pokręciłem? Czy masz jedynie na myśli, że utrudniam sprawę czytelnikowi?
Sens zdania: pomyślał, że lepiej było wcześniej wysłuchać B. i po tym mu powiedzieć, że nie ma siłyK.R. pisze:Pomyślał, że lepiej było wcześniej wysłuchać Bena i powiedzieć, że jednak nie ma siły.
Miał być sens: że trzeba było wcześniej mu powiedzieć, że nie ma siły i go nie słuchać
8
Dziękuję Caroll, że tak pięknie wyjaśniłaś też moje zastrzeżenia. Dokładnie o to mi chodziło. 
Zostało jeszcze jedno:
Stąd komentarz o klocku-wnętrzu, który leży gdzieś w brzuchu. 
No i jeszcze masz, że całe wnętrze. Może się wypalić mniej niż całe? Nie, bo to nie jest tak podzielne, tak stałe, tak materialne. Stąd "całe" nie pasi.
Od razu mówię, że nic nie piłem!

Zostało jeszcze jedno:
W tym, że uprzedmiotowiłeś wnętrze. Oderwałeś od osoby i spaliłeś. A to ta osoba musi czuć! Pokaż nam jak czuje, że się wypala.Jakbyś mógł sprecyzować... Napisałem, że CZUJE, jak jego wnętrze się wypala... yyy.Wybacz, nie rozumiem, w czym dokładnie dostrzegłeś problem?


No i jeszcze masz, że całe wnętrze. Może się wypalić mniej niż całe? Nie, bo to nie jest tak podzielne, tak stałe, tak materialne. Stąd "całe" nie pasi.
Od razu mówię, że nic nie piłem!

www.huble.pl - planszówki w klimacie zen!