Niech zgadnę:
- Wśród elfich zwiadowców będą ci, którym Rila okazała miłosierdzie
- Wskutek czego Rila zostanie oskarżona i skazana za zdradę
- Jednak cudownie ucieknie
- Zmieni stronę i dołączy do elfów
- Morałem powieści będzie potępienie rasizmu i imperializmu ludzi
- W którymś momencie, w jakimkolwiek charakterze, dostanie za mur do zakazanego królestwa ludzi
Jeśli mam rację - sorry, ale przewidywalne klisze.
Jeśli nie mam racji: Zwracam honor i bardzo bym chciał poznać dalszy ciąg.
=====================================================================
Kilka punktów, które trochę mnie zdziwiło:
- Sztylet NIE służy do walki wręcz, pomimo licznych gier komputerowych, które twierdzą inaczej! Sztylet NIE pomoże przeciwko mieczowi. Jak postawisz człowieka z mieczem przeciwko człowiekowi ze sztyletem i każesz im się tłuc, to ten z mieczem zakończy sprawę bardzo szybko. Sztyletu używa się po to, by móc z ukrycia wbić go niczego się nie spodziewającemu przeciwnikowi w serce albo w gardło i by móc go ukryć. Załóżmy, że skrytobójca chce zabić kogoś na ulicy. Czy niczym bohater gry Assassin's Creed idzie w mieście z widocznym mieczem przy pasie? To jest przepis na to, by ofiara uciekła, ludzie podnieśli raban, a straż miejska się do niego przyczepiła. Nie, skrytobójca ukryje w rękawie sztylet, podejdzie do swej ofiary, powie jej "Jak się masz, bracie?", wyciągnie ramiona, by padli sobie w objęcia i - wtedy zada śmiertelny cios sztyletem. Ofiara sztyletu nigdy nie zobaczy. W ogólności noże służą WYŁĄCZNIE do mordowania, nigdy zaś do obrony przed atakiem, bo się do tego po prostu nie nadają. Wiem - są wyjątki od tej reguły, jakieś dziwne sytuacje, gdzie jest inaczej - ale jak wiadomo wyjątek potwierdza regułę.
(Oczywiście powieść fantasy może postanowić, że ignoruje takie fakty i zamiast tego powtarza kliszę, że sztylet jest bronią akrobatów, stawiających na uniki i szybkie, trudne do parowania ciosy, niezależnie od tego, że klisza ta nie przystaje do rzeczywistości - taki jest przywilej fantasy - to, co piszę nie musi więc być wadą)
- Jeśli do miasta granicznego można być tylko zesłanym, to jak Królestwo Ludzi zamierza utrzymać jego lojalność? Szczególnie, że w tym mieście warunki, jak piszesz, są złe. Jest to prosty przepis na zbuntowane miasto albo na ludzi uciekających z niego gdzie pieprz rosnie, szczególnie, że trwa wojna. Co ma utrzymać lojalność mieszkańców miasta przygranicznego?
- Patryjotyzm? Jak u Rili? A czym ten patryjotyzm ma się karmić, skoro Królestwo Ludzi (...) na miasto? Nawet Rila ma dość Jaśnie Generała. A Jaśnie Generał wprost twierdzi, że jej nie ufa. Przepis na zbuntowaną Rilę dowodzącą zbuntowanym miastem gotowy. (Temistokles, jeden z architektów zwycięstwa Greków w wojnie wywołanej słynną nieudaną perską inwazją, został później wygnany z Aten, więc zaczął służyć.... władcom Persji)
- Więc może miasto jest utrzymywane za pomocą żelaznej ręki? Mamy żołnierzy wiernych Królestwu Ludzi, gotowych ścinać każdego, kto nie jest dość posłuszny? Mamy tajną policję, która wywlecze z domu każdego, kto choćby w prywatnej rozmowie nie dość uniżenie wypowiedział się o Generale i Jego Książecej Mości? Można tak trzymać miasto, ale jest jedno ale! Jeśli opresyjna władza stawia na tyranię, to MUSI zadbać o lojaność swych sługusów. Całe społeczeństwo ma prawo cierpieć i być gnębione, jednak siepacze władzy MUSZĄ być syci i zadowoleni, gdyż to na siepaczach ta władza sie opiera. Tymczasem siepacze, jak rozumiem, są w tej samej sytuacji co reszta społeczeństwa. Nic nie trzyma ich lojalności. Jeśli Królestwo Ludzi wyśle kolejne siły do miasta, by stłumić bunt, to te siły także się zbuntują, gdyż brama i dla nich działa w jedną stronę.
Skądinąd siepaczem numer jeden jest, jak rozumiem, Rila? Nawet jeśli wskutek jakiegoś dziwnego patryjotyzmu Rila jest wierna Królestwu pomimo wszystkiego, co napisałem wyżej, to sama piszesz w swoim tekście, że Rila nie jest w stanie utrzymać dyscypliny nawet we własnym oddziale. To jak może pilnować, by miasto nie zaczęło się buntować? By jej oddziały, niezadowolone z warunków, były jej dalej wierne?
Będziesz musiała bardzo się nabiedzić, by wyjaśnić tej skrajny izolacjonizm Królestwa Ludzi. Tak skrajny, że nie chcą nawet nauczyć się języka swoich wrogów, elfów? Historia pokazuje, ze nawet konflikty zbrojne bardzo rzadko, jeśli w ogóle, przebiegają z tak wyraźną granicą i brakiem jakichkolwiek kontaktów. To się po prostu nie opłaca, dla zadnej ze stron konfliktu tak naprawdę, nie mówiąc już o tym, że zawsze będą po obu stronach zdrajczyki, kontrabanda nielegalnie utrzymująca kontakty handlowe, itp. Nawet Japonia za szogunatu utrzymywała, choć bardzo ograniczone, kontakty handlowe z państwami, od których się izolowała, jednocześnie będąc politycznie aktywną wśród swych najbliższych sąsiadów. Państwa, których polityką jest jak najdalej posunięty izolacjonizm, popadają nierzadko w stagnację. Jeśli, jak rozumiem, Królestwo Ludzi ma być groźnym imperium, to prawdopodobnie nie będą oni się izolować, tylko przeciwnie, wysyłać swoich obywateli, by krzewili handel i kulturę Królestwa poza jego granicami.
======================================================================================
Technicznie rzecz jest napisana moim zdaniem bardzo dobrze, nie znalazłem żadnych rażących błędów. Styl ładny i wartki.
Jednak całość jest utrzymana w mrocznej konwencji, aż nierealistycznie mrocznej. Tego osobiście nie lubię. Ja rozumiem, życie nie jest podobne do świata kucyków Pony, a już tym bardziej, gdy trwa wojna, zaś władza jest opresyjna. Ale nawet podczas takich kataklizmów życie nie przybiera barw wyłącznie mrocznych. Tymczasem utarła się klisza, że pozycja "dorosła", "dojrzała" oznacza mroczna aż do przesady, toteż twórcy nierzadko nawet wchodzą w kompromisy z realiami, logiką i zdrowym rozsądkiem, byleby tylko tej mroczności nawarstwić jeszcze więcej. Wydaje mi się, że ten rozdział wpadł w tę samą kliszę. Kompromisy ze zdrowym rozsądkiem wypisałem wyżej.
Trudno powiedzieć, by byla to wada, bo jest to kwestia gustu. Innym odbiorcom nawarstwianie mroczności aż do przesady może odpowiadać bardziej, niż mnie.
======================================================================================
Ale ogólnie, w granicach klisz, po których kawałek się porusza, jest bardzo przyzwoicie napisany.
Dodano po 19 minutach 23 sekundach:
Max pisze: (czw 14 kwie 2022, 23:28)
Zainteresowała postać z kontrastem w duszy oraz ciekawa umiejętność sensoryczna.
Pozornie szorstki, poraniony protagonista o postępowaniu budzącym wątpliwości moralne, na pierwszy rzut oka w ogóle nie nadający się na bohatera, a pod spodem okazuje się, że wrażliwiec nie mogący ścierpieć niesprawiedliwości, więc gdy tylko gra zaczyna toczyc się o bardzo wysoką stawkę, nasz protagonista natychmiast staje po stornie tych dobrych i zaczyna postępować jak bohater. Moim zdaniem kolejna wyświechtana klisza, budząca wątpliwości zdroworozsądkowe. Ale już kiedyś mi zaprzeczyli ludzie, gdy podnosiłem takie opinie, więc może i się mylę.
Luiza Lamparska pisze: (śr 16 lis 2022, 16:16)
Mamy przesyt odnośnie tego, jak bardzo próbuje tych chłopów, niższych rangą sobie ustawić.
Ale nie umie ich zdyscyplinować
Luiza Lamparska pisze: (śr 16 lis 2022, 16:16)
Niepotrzebnie ich prowokuje w tej ciemnej uliczce, co nie świadczy jednak o jej sile charakteru tylko o smarkatości mentalnej/ niedojrzałości.
(...), ale tu ona zachowuje się zbyt w stylu: macie coś do mnie, to wam pokażę, w pięty wam pójdzie... No który chce wpierdól?
Niby tak, ale znowu - kolejna klisza. Ile to dziełek, chcących pokazać, jaki to bohater bardzo groźny, robi z niego takiego właśnie pozera, który w rzeczywistym życiu byłby zwyczajnie niepewny siebie i szybko by zginął, bo nabrałby reputacji osobnika nieoblicznalnego...
Masz rację, ale to jest raczej krytyka torów, po których porusza się dziełko, niż samego dziełka.
Luiza Lamparska pisze: (śr 16 lis 2022, 16:16)
Druga rzecz: bezwzględność wobec bezbronnych kobiet i jednocześnie litość do dzieci.
Torturowanie bezbronnej kobiety ok, ale gówniaka, to już trzeba ocalić i jeszcze pozwolić zbiec jego starszemu koledze, serio? Nie kupuję tego za cholerę w zestawie jedno obok drugiego.
Tu akurat mam odmienne nieco zdanie. To akurat wydaje mi się być sensowne w tym kawałku. Różnica jest taka, że ta bezbronna kobieta sama zalazła do Miasta Granicznego, odpowiada więc za siebie i, z perspektywy Rili, z jednej strony sama na siebie sprowadziła ten los, a z drugiej strony stanowi zagrożenie, które trzeba wyeliminować. Tego samego nie można jednak powiedzieć o dzieciaku.