"O jabłonkę śliczną a małą sporu kronika..." [humo

1
Krótkie objaśnienie:

Tekst ten powstał w ramach zaliczenia na jednym z przedmiotów na studiach. Został więc objęty pewnymi dość sztywnymi ramami - przede wszystkim długości i stylu. Mając do dyspozycji większe pole manewru, napisałbym go z pewnością inaczej; ba, nawet w tych ramach obecnie napisałbym go inaczej. Niemniej jednak, został oceniony wcale wysoko, dlatego też pokazuję go Wam w formie praktycznie niezmienionej. Pełen tytuł brzmi:

O jabłonkę śliczną a małą sporu kronika krótka spisana przez małżonkę jaśnie oświeconego uczestnika

___Klnę się na Matkę Boską Trybunalską, że każdego kolejnego dnia coraz trudniejsze staje się życie, odkąd Mąż mój z sąsiadem naszym, Jaśnie Wielmożnym Panem Wyradziłłem, spierać się zaczęli, czy jabłonka, która Bóg jeden wiedzieć raczy, skąd wzięła się tam, gdzie wyrosła, do nas należy, czy do Wyradziłłów. Na Matkę Bożą Kodeńską przysięgam, iż nie rozumiem, dlaczegóż ród tak majętny jak nasz walczyć by miał o maleńkie drzewko jak wilczyca w obronie wilcząt. A Wyradziłłowie jeszcze bogatsi, choć każdy kmieć wie, że hańbą i rozbojem zdobyli majątek, więc zrozumieć bym mogła, że i o drzewko maciupkie aferować się będą, niepomni, iż mają już takich więcej, niżby zliczyć mogli.
___Myśleli byli już o pojedynku na szable do krwi pierwszej pod tą właśnie jabłonką, coby rozsądzić, komu przypadnie drzewko nieszczęsne, ale przyznać muszę, skoro jeno Matce Boskiej Raciborskiej się zwierzam, że obaj tchórzami się okazali, bał się i jeden, i drugi, że tamtemu się klinga omsknie, albo że raniwszy, w złości cios drugi, śmiertelny zada. Procesować się myśleli, ale i jeden, i drugi bał się, że tamten sędziego większą kwotą przekupi.
___Do Żyda starego więc poszli, rabina z błyskotliwego umysłu słynącego, bo opodal mieszkał. Kopniakami starucha z łóżka zrzucili, na krzyki rabinowej i rabiniątek nie zważając. Łbem mu tłuką to o klepisko, to o ścianę, to o powałę nawet i problem streszczają, i o radę proszą. Grzmotnięcia łbu rabińskiemu dobrze widać służą, bo Żyd rychło pomysł podsunął, iż Najmiłościwszy Król nasz na wyprawę przeciw bisurmanom wojska zbiera. Na za dużbo znów sobie łachudry pozwalają, mówi. Prztyczka im trzeba chrześcijańskiego w nos bisurmański. Dalejże, mówi, panowie szlachta, na koń, do króla, na bitwę za wiarę waszą. Odznaczcie się męstwem. Kogo Król serdeczniej pochwali, kogo bratem w boju nazwie, temu zaszczyt i temu jabłoń.
___Zapalili się obaj i hajda do bitki się gotować. Oręża dobyli, kirysy wybłyszczyli i ku granicy ruszyli, gdzie wojska się zbierały. A z początku podróży sądząc, całą drogę wygrażali sobie straszliwie i pewnam nie jest, czy się aby nie pozabijali, nim do Króla Najmiłościwszego dotarli. W Matce Boskiej Nieustającej Pomocy i świętym Judzie Tadeuszu jedyna nadzieja, że doczekali przelania krwi bisurmańskiej.
___Minionego Dnia Pańskiego przyszły wieści, iż bisurmani straszliwą ponieśli klęskę, lecz wciąż ni słowa, komu Dobry Bóg dał przeżyć, komu wyróżnić się dał w bitwie. Tegoż dnia burza straszliwa z piorunami przeszła nad nami i mimo gromnic zapalonych piorun rozorał jabłoń aż po korzenie.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

2
Bardzo mi się podobało, choć dobrze, że takie krótkie, bo dłuższy tekst byłby trudny do strawienia (przynajmniej dla mnie). Za sam tytuł masz u mnie dużego plusa, no i za puentę drugiego :D.

Tylko jedno nie daje mi spokoju (zawsze się muszę do czegoś przyczepić) obaj adwesarze bali się pojedynkować, ale nie bali się na wojnę pojechać, trochę to dziwne.

Nie mniej śliczna miniaturka, przez którą jakoś od razu mam ochotę znowu Zemstę przeczytać :D.
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.

3
Mnie również się podoba.
Czytając cały czas się uśmiechałem. Humor przypadł mi do gustu. Od tych wszystkich Matek Boskich można oczopląsu dostać i to jest w tym wszystkim najśmieszniejsze. Historia krótka, treściwa i wciągająca. Tekst leci na łeb na szyję, słowa szarżują aby w końcu zatrzymać się na pniu drzewa. Pysznie.
Zgodzę się, że dłuższa forma by nie popłacała. Zbyt szybka narracja i nazbyt stylizowana.
Piotr Sender

http://www.piotrsender.pl

4
Ha ha ha! Fajne! Strasznie fajne! Zgadzam sie też co do objętości tekstu - tak jest w sam raz. Poza tym świetny jezyk! Świetne!
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

5
Moje uznanie...Podoba mi się zwłaszcza język. Mam nadzieję, że może kiedyś sama spróbuję napisać oś w tym stylu, choć do tego jeszcze daleko i wiele prób przedemną:) Pozdrawiam
"Śpieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą" ks. J.Twardowski

6
Klnę się na Matkę Boską Trybunalską
:-D fajna kmina ;-)) o tej matce boskiej jeszcze nie słyszałem ;-D
że każdego kolejnego dnia coraz trudniejsze staje się życie, odkąd Mąż mój z sąsiadem naszym, Jaśnie Wielmożnym Panem Wyradziłłem, spierać się zaczęli, czy jabłonka, która Bóg jeden wiedzieć raczy, skąd wzięła się tam, gdzie wyrosła, do nas należy, czy do Wyradziłłów.


baaaaardzo, ale to bardzo długie zdanie. Postawiłbym kropka gdzieś. Bo kropek to jednak fajny źą ;-D musiałem to zdanie przeczytać po raz drugi, aleee, pomysł niezły ;-D
Na Matkę Bożą Kodeńską
Kolejna matka ;-D ! Rany, zaraz znajdziem rodziców dla całego sierocińca ;-)
maleńkie drzewko jak wilczyca w obronie wilcząt.
przecinek po drzewko ;p
się będą, niepomni, iż mają już takich więcej, niżby zliczyć mogli.
Ja bym postawił kropkę po niepomni. a następnie wywalił "iż" i zaczął po prostu od Mają. ;-) ale to tylko ja. ;-D
skoro jeno Matce Boskiej Raciborskiej się zwierzam
xD !!! haha no padnę zaraz ze śmiechu :_) profesor musiał mieć ubaw.
rabina z błyskotliwego umysłu słynącego
zmieniłbym składnię, rabina dał na koniec.

Hm... Dobre! ;-) ocena jak najbardziej zasłużona, jeśli rzecz jasna najwyższa. W przeciwnym wypadku, będę protestować niczym partyzant ze spalonego lasu! ;-D Chciałem się oderwać od groteskowego Tanga Sławomira Mrożka, a tymczasem nastrój się utrzymał. ;-D fajna sprawa :-) polecam.
"Poszukiwacze potłuczonego fajansu"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Najlepsze z prozy”

cron