1996

Latest post of the previous page:

arturborat pisze:Marzą mi się czasem czasem różne rzeczy. Na przykład że autorzy mający się za bógwico, których książki, zmanipulowany różnymi recenzyjkami i szumem medialnym, kupiłem za własne ciężko zapracowane pieniądze i które to książki po lekturze okazały się wielkim g...m, oddają mi kasę...
Pijesz? Czasem? Twojemu zdrowiu marzy się, byś zwrócił mu stan sprzed upojenia. Świat nie jest sprawiedliwy: jedni umierali za wartości, inni dla wartości. Biała farba nie na co dzień bywa biała. Nie musisz malować policzków na odcień sprawiedliwości. Widzowie doskonale wiedzą, co dzieje się dookoła, tylko czasem wolą skupić się na patrzeniu w chmury niż sprawdzeniu stanu własnych sznurowadeł. Nie obserwuj nieba - wiąż sznurówki. Będą się z ciebie śmiać, ale nie szydzić.

1998
arturborat pisze:Al,możesz nie bełkotać? To się widzę robi tutaj zaraźliwe...
Artur
Nie zrozum mnie źle, nie chcę Cię obrazić, w żadnym wypadku. Rzecz w tym, że mimo iż jestem nastoletnim gówniarzem, widzę jak większość leje w siebie wódę, zlizuje z warg posmak piwa, wydmuchuje metry sześcienne dymu a potem robi kocie oczka, żałując książki. Książka choćby literatury wybitnej nie tworzyła nie procent, nie zamroczy i nie zatańczy solo z trzustką. Cholernie szkoda, że tak nie jest: wtedy można by Panu Pilipiukowi darować brać rzeczywistej ikry i niekiedy nadmierną pewność siebie (jeśli już mowa o pewności - odwołuję do Nautilusa 2009, w szczególności zaś listy finalistów). Pokora? O pokaźniejszą ilość można poprosić. No właśnie. Tego brakło.

1999
Nie zrozum mnie źle, nie chcę Cię obrazić, w żadnym wypadku. Rzecz w tym, że mimo iż jestem nastoletnim gówniarzem, widzę jak większość leje w siebie wódę, zlizuje z warg posmak piwa, wydmuchuje metry sześcienne dymu a potem robi kocie oczka, żałując książki
Nie zrozum mnie źle, jak podrośniesz, to inaczej na to wszystko popatrzysz. Czego nie tylko Tobie życzę....
Artur

2000
arturborat pisze:
Nie zrozum mnie źle, nie chcę Cię obrazić, w żadnym wypadku. Rzecz w tym, że mimo iż jestem nastoletnim gówniarzem, widzę jak większość leje w siebie wódę, zlizuje z warg posmak piwa, wydmuchuje metry sześcienne dymu a potem robi kocie oczka, żałując książki
Nie zrozum mnie źle, jak podrośniesz, to inaczej na to wszystko popatrzysz.
Bardziej krytycznie? Pewnie wstąpię do RPP.
Sceptycznie? Zdaje się, że wujek podchodził do tego bardziej sceptycznie. Ale z całą zapalczywością ufał wódce. Ufał.
Jeśli można niszczyć swoje ciało, swój organizm, siebie, całkiem świadomie i żałować książki, to poproszę frytki na wynos i paragon. Kiedyś spojrzę na ten papierek i podliczę ile utopiłem, spaliłem, wypaliłem i ogólnie: przepuściłem. Potem kupię książkę Pana Pilipiuka albo jemu podobną, poproszę kolejny paragon, wyjdę, wyjmę stary, pomięty i porównam. No chyba że: ktoś całe życie będzie: a) stawiał b) częstował c) regenerował mój organizm d) resetował mnie samego e) nie zapomni o defragmentacji.

2002
arturborat pisze: Sam już nie wiem co gorsze: z zapalczywością Twojego wujka zaufać wódce czy czytać Pilipiuka?
Wydaje mi się, że doskonale zdajesz sobie sprawę z wartości obu. Pytasz, próbując uniknąć niezręczności, wypalenia, zmuszając tym pytaniem do niezręczności rozmówcę. Taki językowy ping-pong. Pyk. Jedna strona. Pyk. Druga. Kto pierwszy się pomyli, schodząc poniżej pewnego pułapu w tej dyskusji. Pyk. Siatka. Piłeczka utkwiła na czyjejś stronie.

2003
Z całym szacunkiem do twórczości Andrzeja wraz z całym moim krytycznym do niego podejściu...
Pokora. I Szacunek. Szacunek!
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

2004
arturborat pisze:Marzą mi się czasem czasem różne rzeczy. Na przykład że autorzy mający się za bógwico, których książki, zmanipulowany różnymi recenzyjkami i szumem medialnym, kupiłem za własne ciężko zapracowane pieniądze i które to książki po lekturze okazały się wielkim g...m, oddają mi kasę...
Od tego masz mózg, żeby kupować to, co sprawi Ci frajdę. Nigdy Cię ze sklepu nie wygoni, jak przeczytasz pierwsze 10 stron. Równie dobrze można pieprzyć, że jak ktoś Ci zrobi na zamówienie kominek, a ten Ci się po latach przestanie podobać, to masz prawo zabiegać o zwrot pieniędzy. Czytanie, o ile dobrze pamiętam, to nie przymus. Możesz sobie kupić papier toaletowy albo orzechy w czekoladzie. Jeśli wydajesz pieniądze na książkę, to jest po prostu Twoja. Nie spodobała Ci się po przeczytaniu? No przykro, żal dupę ściska, po prostu podarujesz sobie na przyszłość danego autora.

Jeżeli Twoim zdaniem sam wyrób czegoś i sprzedaż danej rzeczy utożsamiają twórcę z "bógwiczym", to chyba sam musisz jeszcze podrosnąć, żeby Twoje wypowiedzi miały rację bytu. Nawet w takiej chujni, jaką jest Internet. I jak któryś mądrala da mi ostrzeżenie za brzydkie słownictwo, to go jeszcze ładniej pozdrowię.

Ludzie.

Zróbcie w końcu porządek, bo reagowanie milczeniem na podobne bzdury... ba, na podobne pier***enie nie wychodzi na dobre środowisku, jakim jest to forum, czego skutki już odczuwamy.
arturborat pisze:Marzą mi się czasem czasem różne rzeczy.
Mi marzą się ludzie, których zdolność rozumowania nie sprowadza się do generalizowania, rzucania absolutami i robienia z własnych uprzedzeń objawionych dowodów na to, że jest tak, a nie inaczej.

Niestety (stety?) nie jest to koncert życzeń.

2005
Od tego masz mózg, żeby kupować to, co sprawi Ci frajdę. Nigdy Cię ze sklepu nie wygoni, jak przeczytasz pierwsze 10 stron.
O mój mózg się nie martw. Tak się składa, że nie kupuję w księgarniach, a tylko przez net i niestety, pewne straty, z powodu niemożności zapoznania się z obszernym fragmentem, muszą być w to wliczone. Reszty nie komentuję, bo nie ma czego. Dodam tylko, że o moją d.. też nie musisz się martwić.
Z całym szacunkiem do twórczości Andrzeja wraz z całym moim krytycznym do niego podejściu...
Pokora. I Szacunek. Szacunek!
Jeśli chodzi o mnie to proszę nie oczekiwać ode mnie pokory dla twórczości Andrzeja. Uważam ją za III ligę pisarstwa, tak samo jak rady, z gatunku oczywistych oczywistości, których się tu naczytałem,a których średnio rozgarnięta osoba sama może sobie udzielić i które chyba tylko sam Andrzej uważa za "sekrety technologii broni masowego rażenia". Przeżyłem ekspansję harlequinów i innych tego typu produkcji, przeżyję i Pilipiuka, szkodami tylko, że jako człowiek dał się poznać jako pieniacz i histeryk. Wolę już jak próbował być zabawny niż gdy uderza w żałosny patos.
Artur

2006
arturborat pisze:Tak się składa, że nie kupuję w księgarniach, a tylko przez net i niestety, pewne straty, z powodu niemożności zapoznania się z obszernym fragmentem, muszą być w to wliczone.
Faktycznie, każdy (a zwłaszcza autor) musi przejmować się tym, jaką drogą kupujesz książki czy cokolwiek innego. Każdy również, chcąc czy nie chcąc, musi takie lamenty i "wywody" tutaj przeczytać, aby prześledzić dyskusję, a potem podobne kwiatki próbować jakoś ułożyć sobie w głowie i zaszufladkować. Nie ma fragmentów książek w necie, recenzje to kłamliwe gówno, a my jesteśmy biednymi ofiarami okradanymi z ciężko zarobionych pieniędzy i okłamywanymi na każdym, najdrobniejszym kroku...
arturborat pisze:Reszty nie komentuję, bo nie ma czego.
Ta, nie ma jak się odnieść, trzeba byłoby bluzgać, to lepiej wymownie przemilczeć i spróbować zrobić z kogoś krzykacza.

Reszty nie komentujesz, bo dyskusja w Twoim przypadku sprowadza się do kontrargumentowania (?) i siania ironii. Co nie jest tutaj ostatnio niczym szczególnym.

2008
Doceń, kurwa, jego drogę!

[ Dodano: Pon 02 Maj, 2011 ]
Pogadajmy o drodze Pilipiuka,dobrze?
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

2011
arturborat pisze:Ale do czego ta droga niby?
Do ceglanej ściany, miejsca, do którego wydawało Ci się, że jesteś stworzony by dojść, ale w pewnym momencie brakło Ci odwagi, usprawiedliwiłeś się, zmieniłeś priorytety, które później zmieniłeś jeszcze raz. Nie bądź kompletnym ignorantem. Ktoś spija śmietankę, ktoś wylewa setne poty, ktoś cechuje się kompletnym brakiem zdecydowania, a jeszcze inny jest leniem. Jednym się udaje inni ciężko na coś pracują. A potem są ci, którym wydaje się, że odrobina wiedzy to znaczna przewaga nad brakiem wiedzy, marzyciele, którzy kupują fotel i żłobią w nim głęboką zapaść w kształcie tyłka w ciągu zaledwie kilu miesięcy.

Wróć do „Strefa Pisarzy”