Pytania do Romka Pawlaka

108
Mam ćwiartkę etatu, która daje mi poczucie bezpieczeństwa na wypadek choroby czy innych kwestii urzędowych :)
Jednak chyba mnie można nazwać kimś żyjącym z pisania, chociaż czasem jest to "dookoła" - bywam redaktorem cudzych książek, zarówno merytorycznym, jak i zwykłym "poprawiaczem" :) sporo jeżdżę na spotkania autorskie, czasem nieźle płatne.
Jestem w każdym razie dowodem na to, że się da wyżyć z pisania, chociaż nie bez wyrzeczeń, a na pewno dzięki pracowitości, wiedzy o rynku, jakiemuś tam talentowi (nie przeceniam :D), odrobinie szczęścia - kolejność nieprzypadkowa :)

Pytania do Romka Pawlaka

109
Ćwiartkę etatu masz aktualnie w "branży", czy zupełnie poza nią ? Zastanawia mnie czy jest jakaś zależność pomiędzy miejscem aktualnej pracy a pisaniem? To znaczy czy pracując gdzieś w kulturze pisze się "łatwiej", niż dajmy na to w fabryce?

Pytania do Romka Pawlaka

110
Będzie bez żadnych dalszych szczegółów, ale pracuję w szkole. A ponieważ piszę dla dzieci (choć nie tylko), sam przyznasz, że to korzystna kombinacja :)
Ale co do zależności między miejscem pracy a pisaniem, rzecz nie jest tak prosta. Odpracowywałem wojsko w pogotowiu, jako karetkowy sanitariusz, ale nie byłem w stanie napisać niczego, co bym zaakceptował. Za dużo emocji. I za dużo osobistego spojrzenia.
Ale mimo wszystko wiedza raczej pomaga niż przeszkadza :)

Pytania do Romka Pawlaka

112
Przeczytałem Krew nie woda. Wydawało mi się, że jestem odpowiednim odbiorcą docelowym: czytam fantastykę, od czasu do czasu interesuję się polityką i zaciekawił mnie blurb. Jednak mimo tego coś mi w tej książce nie leży, więc zacząłem myśleć i analizować.
Większość recenzji na które trafiłem była pozytywna, więc spora szansa, że to moje oczekiwania względem książki rozminęły się z tym, co autor chciał napisać.

Raziły mnie odniesienia do bieżącej polityki. Nie chodzi tu o postacie, bo Radeckiego, Marię Ponimirskiego, czy Drillera było nawet zabawnie rozszyfrowywać, ale konkretne cytaty odnoszące się do kilku znanych afer czy wpadek wyglądały mi na wepchnięte przemocą w opisy scen czy usta postaci. Zamiast mnie rozbawić - irytowały i wybijały z rytmu.

Było też trochę potknięć językowych, takich jak niezamierzone powtórzenia, zamotane zdania wielokrotnie złożone, czy niezgrabne sformowania takie jak: "(...) kolejne wydarzenia zajęły jego uwagę, zupełnie jakby ktoś podciął lawinę, kierując ją w stronę Radeckiego."
Niby drobiazgi i głównie pojawiały się w pierwszej połowie, ale było ich jednak trochę zbyt dużo.

Książka nie wie o czym dokładnie opowiada, jest niespójna. Przykładem są na przykład porównania do rzeczy krwawych, wampirycznych, a obok uwagi o wpychaniu wyborcom tanich kłamstewek jak najlepszego sushi. I to sushi świetnie pasuje do zepsutej klasy politycznej.. ale już gorzej do wampirów.
Podobnie przy światotworzeniu i piciu krwi. Preparaty zastępujące krew, krwiste steki i tabletki pozwalające jeść bez szkody ludzkie potrawy, to wszystko pasuje, ale trawienie glukozy? Jak, po co i dlaczego? Chyba tylko by scena z sekretarzem zagrała.
Kwiatowe nemezis wampirów. Fajny pomysł, ale pojawia się tylko przy okazji czerwonej fortecy, a przecież od razu przychodzi na myśl, że przy dowolniej uroczystości wampiry ocierają się o śmierć. A o tym cisza, czegoś brakuje.

Gdybym miał zgadywać, to powiedziałbym, że "Krew nie woda" była pisana w pośpiechu. Są rzeczy do poprawki i mam wrażenie, że spora część by zniknęła przy dokładniejszej redakcji. Dla mnie chyba największym problemem było to, że styl/konwencja mi nie podeszły. Rzeczy ulotne, które ciężko wskazać i powiedzieć "tu i tu popraw, to będzie super". Akcja toczyła się leniwie, nikomu nie towarzyszyło realne zagrożenie, więc i potknięcia bardziej się odznaczały.

Dla mnie w tej książce jest albo za mało o wampirach, albo za mało o polityce. Gdyby rozwinąć wątek istot fantastycznych byłoby to dla mnie ciekawsze. Podobnie poważniejsze potraktowanie polityki bardziej by mnie zaangażowało w lekturę. Rozgrywanie ministerstwa gospodarki(?) z planowaną już przed wyborami zmianami na stanowiskach to fajny rodzynek, jednak takich scen było mało i niewiele znaczyły.
Ale muszę napisać, że pozytywnym aspektem był brak agitki politycznej za którąś frakcją :)

Zaznaczenie, że wśród polityków są ludzie, a wśród wyborców wielu niezadowolonych z klasy politycznej wampirów wygląda na zamierzony zabieg, który dodaje fabule kolejną warstwę. Ale z drugiej strony osłabia podział na nieludzkich polityków-krwiopijców i normalnych obywateli-ludzi. Książka znów staje w rozkroku między polityką, a fantastyką, a metafora traci moc.

Na zakończenie jeszcze dodam, że niektóre wątki, w moim odczuciu, jedynie robią objętość. Nie mają wpływu na główną intrygę i w ujęciu samodzielnym brak im satysfakcjonującego, znaczącego rozwiązania. Myślę tu na przykład o mostach i dżinie. Gdyby je wyciąć, nawet bym nie zauważył różnicy.

Pytania do Romka Pawlaka

113
Nie, ja się nie obrażam, przeciwnie - interesują mnie różne opinie.

Pierwsza rzecz - może nie jesteś targetem. Wiem, to łatwa obrona :) ale chodzi mi o to, że to nie bardzo jest fantastyka, chociaż korzysta z rekwizytorni. To jest jednak bardziej, o wiele bardziej satyra polityczna - nie przypadkiem puściło to W.A.B, a nie jakieś wydawnictwo fantastyczne. Więc to, co Ciebie czasem drażniło, dla modelowego czytelnika było smaczne albo przynajmniej akceptowalne, choć też nie wszystko, z drugiej strony zdarzała się krytyka, że po co wampiry :)
(W zasadzie najbardziej po to, aby mnie nikt nie wyprocesował do majtek.)

W sprawie niespójności pozwolę sobie się nie zgodzić, przynajmniej na poziomie intencji, bo próbowałem zbudować metaforę, ale nie taką ograniczoną do wąskiego paska. I jednak nie tak oczywistą czarno-białą, stąd podziały nie przebiegają tu prosto, masz i ludzi-drani, i nieludzi w porządku (niewielu). I takich pozostających poza systemem, jak Arkadiusz. Czy - nie wiem, czy to wychwyciłeś - pozostającą w całkowitej kontrze do OBU sfer - żonę Radeckiego. Bo moja metafora próbuje się nie sprowadzać do: politycy to świnie.
Takie założenie ma też związek z pokazywaniem marginesów. Ty uważasz, że bohaterowie historii o moście nie leżą w osi centralnej fabuły. Ja na to odpowiadam: zgoda, ale pokazują, że ten świat ma też swoje mniejsze historie. Bo jednak to jest opowieść, która łączy się z większą.
Podobnie z historią o dżinie - to jest przecież próba pokazania, że rywale w walce o władzę chwytają się praktycznie wszystkich, nawet wątpliwych chwytów.
Powiedzmy, że niespecjalnie lubię historie z tylko wątkiem głównym, bez bohaterów drugiego, trzeciego planu, więc sam takie usiłuję pisać :)

Zgodzę się za to w sprawie umowności w kilku przypadkach, ale wiesz, to jest tak: zawsze, kiedy wyjdziesz poza realizm, możesz się spotkać z takim zarzutem, bo to po prostu kwestia kołka, na którym zawieszasz niewiarę. Tak jest z różami, choć masz rację - zapewne wypadało dodać jakieś zdanie wyjaśnienia. Niemniej - nie ma idealnie spójnych światów, można co najwyżej uznać, że tu niektóre założenia zostały powieszone na trzeszczącym kołku :) ale to satyra, jak wspomniałem, rysowana grubszą kreską, to narzuca pewien charakter opowieści.
Nawiasem, w powieściach z pozoru realistycznych też miewasz ten sam problem, tylko że tam nie jest to kwestia zawieszenia niewiary, lecz problem selekcji zdarzeń i ich opisu.

Co do "podcięcia lawiny", no wiesz, to jest powszechnie używane określenie. Nie czytałem książki po ukazaniu się, więc wierzę, że jest tam więcej sypek, ale akurat podany zwrot funkcjonuje :)

Podsumowując, myślę, że w jakimś stopniu odbiór zależał od tego, że oczekiwałeś jednak fantastyki - choć to absolutnie nie wyklucza podejrzenia, że masz rację po całości i napisałem kichę :)

Pytania do Romka Pawlaka

114
Stąd tamta uwaga na początku: wbrew temu co myślałem, ta książka najpewniej nie była dla mnie.
Spora szansa, że czytelnik głównonurtowy moje minusy uzna za plusy i to jest w porządku :)
Romek Pawlak pisze: W sprawie niespójności pozwolę sobie się nie zgodzić, przynajmniej na poziomie intencji, bo próbowałem zbudować metaforę, ale nie taką ograniczoną do wąskiego paska.
Tak przypuszczałem, ale dla mnie to nie zadziałało, bo historia stała się przez to rozmyta. IMO wyraźniejsze sprofilowanie jej w którąś stronę: polityki, fantastyki, przeciwstawienia rządzących rządzonym dałoby lepszy efekt. Krótko mówiąc: ja bym to napisał inaczej :D
Żona Radeckiego była ciekawą postacią i źródłem całkiem realnego napięcia, presji wywieranej na głównego bohatera i osią kilku ładnych scen.

Historie poboczne są w porządku, ale te mi nie zagrały, bo nie czułem by pokazywały coś ponad to, że drugoplanowe postacie "coś robią". Trochę jak ze strzelbą Czechowa - oczekiwałem po tych wątkach więcej niż: "A, to już tyle?" - np. w mostach bohater zniknął chyba w 2/3 książki po niezbyt wyróżniającej się scenie z Radeckim.
Takie są moje odczucia i też przypuszczam, że wynikają z chybionych oczekiwań, bo to co przeszkadza mi w skali mikro, da się też odnieść do skali makro. Miałem nadzieję na inną dynamikę. Również przez te "braki" napięciu ciężej mi było zawiesić niewiarę.

Sypki językowe to były drobiazgi, np. niepotrzebne powtórzenie słowa "ręka" w dwóch sąsiednich zdaniach, czy problemy ze znalezieniem wykonawcy czynności w zdaniach złożonych (ledwo parę razy). Podcinanie lawiny brzmi dla mnie dziwacznie, ale skoro funkcjonuje w taternictwie, to trudno ;)
Romek Pawlak pisze: Podsumowując, myślę, że w jakimś stopniu odbiór zależał od tego, że oczekiwałeś jednak fantastyki - choć to absolutnie nie wyklucza podejrzenia, że masz rację po całości i napisałem kichę :)
Oj tam, kichy nie napisałeś, bo ludziom się podoba. Po prostu jest to powieść, która przy jednym typie czytelnika zadziała, a przy innym zupełnie nie.

Głównie chciałem pokazać co, komu i dlaczego może tu nie pasować :) Wiem, że jestem czytelnikiem krytycznym, pozostaje mi mieć nadzieję, że nie krytykanckim ;)

Pytania do Romka Pawlaka

115
Ja jestem za takie uwagi wdzięczny, bo nawet jeśli nie ze wszystkimi się zgadzam, to jest to materiał do przemyśleń przy następnych tekstach. Bez problemu odróżniam krytykę od krytykanctwa, mieścisz się w tej pierwszej kategorii bez problemu :)

Pytania do Romka Pawlaka

117
Wiesz, nie ma prostej odpowiedzi, bo tu dużo zależy od wieku. Dla maluchów, takich 5-8, to dużą będzie książka o objętości 100 000 znaków.
A z kolei starsze nastolatki, taki typowy YA, lubi grube książki, lubi cykle, więc mniej niż 600 000 znaków to już "cienka" książka :)

Ale to tylko znaki. Bo tak naprawdę, pomijając owe skrajności, decyduje co innego: pomysł + realizacja. I zapewniam cię, że np. dla targetu YA książka na 400 000 znaków, ale taka rozwalająca system, będzie lepsza od grubego nudnego tomiszcza. Przykład - "Gwiazd naszych wina". To jest chudzielec. Za to znakomity.

Bo jak sądzę, lepiej niż o długości, myśleć o tym, aby pomysł został jak najlepiej zrealizowany, bez mielizn, dryfów i nabijania znaków z jednej strony, ale z drugiej - nie metodą "szkieletowej załogi" :)

Pytania do Romka Pawlaka

120
Co przyniósł 2016, co przyniesie 2017? Zastanówmy się :)

"Mimo że należał do istot niedużych, miał wielkie marzenia. Marzenia często nie są proporcjonalne do wielkości naturalnej danej osoby i gdyby tak na ulicy obok przechodniów szły ich marzenia, to okazałoby się, że ci, którzy wyhodowali największe, wcale nie należą do wysokich i potężnych.
Gluś marzył o filmie. Nie, nie chciał występować jako aktor (uważał, że jest na to za niski). Nie chciał też być operatorem, czyli tym, który fotografuje wydarzenia na taśmie filmowej za pomocą kamery.
Pragnął być choć raz jeden, jedyny raz w życiu Reżyserem.
Reżyser - marzył Gluś - może wszystko ustawić, całą historię, całą choćby najniezwyklejszą historię i potem może ją puszczać na projektorze albo w telewizji i to jest Jego Historia, on jest jej głównym autorem... och...
Wspaniałość takiej sytuacji tak go zachwyciła, że aż zapiszczał po cichutku, choć wiedział, jak to nieelegancko.
Ażeby nie trzymać was w niepokoju, powiem od razu, że Gluś zrealizował swoje marzenie. A było to tak:"

Ten przydługi wstęp zapowiada... nie, nie zostanę reżyserem. Za to w najbliższych miesiącach powinien pojawić się niezbyt długi film animowany na postawie "Miłka z Czarnego Lasu".

Najpierw jednak zerknijmy na to, co się wydarzyło w prawie już minionym roku.
Książka dla dzieci nakładem wydawnictwa Akapit Press.
Dwie książki sportowe dla dzieci wydane przez Rebis. I jeszcze jedna książka, klasyczna powieść dla dzieci, też w Rebisie.
Jestem zadowolony.

Rok 2017 przyniesie cytowanego wyżej Glusia, a ja wystąpię nie w roli Glusia, rzecz jasna, tylko scenarzysty.
I to jest zapowiedź zmian. Bo co prawda ukażą się co najmniej jedna książka dla młodzieży i pewna seria książek edukacyjnych, a niewykluczone, że jeszcze jedna powieść dla młodzieży (właśnie ją kończę), jednak przynajmniej pierwsza połowa roku to praca nad serialem z Miłka (trzymajcie kciuki) oraz - wreszcie - pisanie powieści obyczajowej dla dorosłych. Takiej całkiem serio, żadna tam zgrywa. Jest trochę książek w temacie, który mnie interesuje, ale nieodmiennie przedstawiają one kobiecy punkt widzenia - w czym nic dziwnego, skoro piszą je kobiety. Jednak zamierzam pokazać sprawę z męskiej perspektywy :)
A poza tym, jak zwykle. Nie wiadomo co przyniesie bieg zdarzeń, więc nie będę się zarzekać jak żaba błota, że nic innego nie wyskoczy.

Dla tych z Was, którzy znają całą historię Glusia, pewno nie będzie zdziwieniem puenta: wszystko może się potoczyć nieco inaczej od wyobrażeń, ale i tak warto powalczyć o spełnienie marzeń, co zamierzam w 2017 czynić

Pytania do Romka Pawlaka

121
Czytam czasem Twoje posty i jak pojawia się w nich coś związanego z warsztatem, to zawsze coś tam pobudza to we mnie i sprawia, że trwający już chyba siedem lat okres oczekiwania na tzw. natchnienie mam ochotę przerwać, napisać jakiś, jakikolwiek tekst i wstawić go w odpowiednim dziale tego forum. Powoli dopuszczam do siebie takie myśli, że o ile mogę mieć rację z tym, iż bariery emocjonalne mogą odpowiadać za kiepską jakość tekstów, to jednak praca nad nimi w innych obszarach niż pisanie, choć przecież ściśle dotyczą pisania, może być nieskuteczna. Wiesz, o co mi chodzi?

Chciałem też zapytać o tę powieść obyczajową, bo właściwie przeczytanie, że masz ją w planach, skłoniło mnie do napisania postu. Zdradzisz trochę więcej na jej temat?

Wróć do „Strefa Pisarzy”