Latest post of the previous page:
OK, to moja sytuacja wygląda tak:Po pierwsze: realizacja fantazji. mógłbym nauczyć co trzeba, i pisać scenariusze, ale kto w tym kraju zrobi to tak, jak bym chciał... bida piszczy i nie ma kto. dużo treści i to pasuje do literatury. wiele rzeczy nie da się przedstawić (u mnie) za pomocą innych form przekazu, nawet myślę, że w filmach było by ciężko... no chyba żeby opracowali nowe technologie (ta... specjalnie dla jakiegoś "polaczka"), które pewno kosztowałyby więcej niż produkcja współczesnych wyczesanych "hitów z Hollywoodu". Przeanalizowałem to. Szczytem (albo prawie) możliwości przyszłości kinematografii byłoby stworzenie holograficznych kin... to by mi pasowało idealnie! Może w innym życiu ;-)
Wracając do prozy... Plusem dla tej formy przekazu są dla mnie swoboda wyrażania swoich myśli, dowolne kreowanie fantazyjnych światów, nieograniczone pole manewru dla opisów (z oddaniem akcji jest inaczej - a niech to piorun trzaśnie...) i co do treści, informacji - ogromna wolność przedstawiania i prowadzenia fabuły.
Po drugie: tutaj lipnie. czuje że to wina środowiska, w których się chowałem jako dzieciak, i w szkole i w domu. nie mam duszy gawędziarza, ani mistrza RPG, starałem się... to nie wychodzi. mam braki i trudności swobodnym wyrażaniu myśli i wiem czemu. osobiste problemy i chaos w głowie. i tak od kilku lat. rozwijam się w tą stronę co powinienem dla własnego dobra żeby móc wykorzystać swoje "dary" losu. Kuleję, tragicznie, nie bardzo potrafię opowiadać historyjki. Nie miałem nigdy chętnych odbiorców, tj. słuchaczy. Psychika też za to odpowiada. Tak się stłumiłem, że teraz wszystkiego muszę się nauczyć bo nie ma to innej rady. Już w gimnazjum zamknąłem się w sobie, potem miałem trudności z powiedzeniem o co mi chodzi... czytałem i zajmowałem się manualnie i nic, widocznie nie tak jak trzeba, a przede wszystkim za mało. !@#$%^&* ... a mogło być tak pięknie!
Po trzecie: ta sprawa wygląda już o niebo lepiej. nie brak mi dociekliwości. zawsze sam znajduję sobie to, czego chcę się uczyć, poznawać. częściej czytam z większym zainteresowaniem i emocjami literaturę, oraz publikacje naukowe niż zwyczajną beletrystykę. Horrory na papierze mnie nie przerażają, tylko raczej nudzą, SF mnie denerwuje, irytuje i zawsze wydaje mi się, że wiem lepiej i zrobiłbym to lepiej... Rażą mnie błędy logiczne i brak świeżyć pomysłów. Lubię porządne naukowe fikcje jeśli mowa o SF a w horrorach brakuje mi tej bliskości i większej wiarygodności, bliskości doświadczeń postaci. Dobra, już koniec.
Po czwarte: ciężko, bardzo ciężko, ominę opis czynników wpływających, bo już to wiele razy przerabiałem.
Czytać i analizować całą książkę by pobrać z niej zaledwie kilka informacji lub wywołać jakiś dobry pomysł? Bywa że i tak robię. Nie jest źle, widzę w tym sens, bo wcześniej miałem takie chwile.... pasjonujące i olśnienia przez inspirację byle czym (fotografie, sztuka cyfrowa, filmy, monografie, publikacje ezoteryczne, ba! pojedyncze słowa, neologizmy, a nawet tylko opisy albo wątki fabularne).
Po piąte: muszę nad tym intensywnie popracować. teraz to kosmiczna tragedia, no taki chaos że nic nie zrobię. ani całkiem ani od początku. brak porządku i dyscypliny !@#$%^... :sad:
Po szóste: nie, ja jestem nadpobudliwy. raz mam wielką cierpliwość do pewnych rzeczy a innym żadnej. uzależniłem się od własnej wyobraźni i pewnego pokaźnego zestawu klocków (czyt. Dobrych Pomysłów) spojonego większą ambicją. czasochłonną i trudną do wykonania, na dziś dzień jestem spalony. potrzebowałbym rzeczywiście poświecić temu ładny kawał życia. muszę to komuś pokazać... tylko komu? no i pułapka.
OK, to teraz szczerze i najszczerzej:
Mam i My wszyscy mamy pecha. Możemy być literackimi geniuszami, wytyczać nowe ścieżki fantastyki, kreować olbrzymie cudownie różnorodne światy... i na tym koniec. Można chcieć ile się da i tak nic nie zmienimy, że jesteśmy skazani wyłącznie na polski rynek z perspektywą na wschód. Jak ktoś pragnie by pozostali mieszkańcy tego globu mieli dostęp do jego dzieł i tworów fantastycznych to sobie pomarzy. I na tym mi zależy. Mogę napisać scenariusz, mogę poświecić kawał swojego życia na literaturę, ale z góry wszyscy wiemy jak się to skończy. Znajdzie się drugi Lem, to będzie jak ze Sapkowskim. Książka jako dodatek-instrukcja dla grających w grę na podstawie. Bo i tak nikt o dziele nie chce słyszeć. Tylko się zabić... Tłumaczenie i wydawanie zagranicą (nawet bliską zagranicą) jest strasznie ograniczone i niepewne. Czekać trzeba mnóstwo czasu, całe lata, aż ktoś łaskaw się zainteresuje. Wymagam zbyt wiele? Mam ambicje!
Gdyby nie to, gdym miał pewność, że istniej większa wolność i dostępność do rynku światowego to bez chwili wahania podjąłbym się tego wyzwania, poświeciłbym temu tyle czasu ile tylko mógłbym, wysiłku, kawałek życia. Jak Andrzej lub inni. Ty to masz upór, taka wytrwałość... Rzadkość! że się to tobie nie znudzi

Miałem pomysły by stworzyć "multimedialną książkę nowej generacji", jako pewien sposób dzięki któremu miałbym dotrzeć do większej liczby czytelników. Wiesz, ebook plus animowana szata graficzna imitująca prawdziwą książkę, z animacjami nawiązanymi do treści, dźwiękami, tłem muzycznym itp Wszystko miałoby się dynamicznie zmieniać zależnie od czytanego fragmentu/rozdziału/części/wątku. świetne... Mało tego. Znaleźć tłumaczy i wydawać to zagranicą w wielu wersjach językowych


Najmocniejszym moim atutem jest wyobraźnia. I w ilości i w świeżości. Nie żebym był jakimś literatem-naukowcem, ale ciekawe rzeczy mam do przekazania. Dużo pomysłów, które można (fajnie) pięknie połączyć... i pokazać światu co ma się do powiedzenia

Do głowy przychodziły mi szalone myśli, bo produkuje mnóstwo małych, średnich i większych pomysłów i mikro-pomysłów. By sprzedawać je... A i tak tego mało i rzadko je odkrywam. Mogę jeszcze więcej, jeszcze i jeszcze lepiej. Gdybym tylko miał większy komfort dla świadomości, ta sytuacja z rynkiem mnie dobija, z tymi realiami. Kurde no, depresje mam! :(
Założyć firmę hehe i sprzedawać wszystkim tym pustogłowym kreatorom, którzy sami nic nie potrafią wymyślić. Do scenariuszy, do powieści, do gier wideo, do RPG i innych celów. Szalone, niestety nieprawdziwe.
Co z tą... znaczy... Co z tą... Co z tym źródłem zrobimy? No, ze mną?

Bo ogłupieję. Już się dzieję...
