Debiut jest jak pierwszy dzień w nowej robocie: Niewiele umiemy, nadrabiamy miną a majster rwie sobie włosy z głowy widząc ile materiału marnujemy...
Za pozwoleństwem pozwolę sobie to w podpis... Wspaniale puentuje wszelkie marzenia o debiucie.
Przy okazji teraz ja mam pytanie "w temacie". Jesli jestem właśnie przy redakcji tekstu i mój majster rzeczone włosy właśnie rwie... Czy wypada mi zarzucać majstra kolejnymi tekstami? Czy raczej grzecznie poczekać na wydruk, na opinie czytelników: pochwały lub zniszczenie i dopiero wtedy? Tyle że "na dziś" tych nowych tekstów mam już cztery, piąty się pisze... Zanim doczekam się nazwiska w druku, to będę tych opowiadań miał z dziesięć w tym tempie :>
Wiem że pytam pewnie o pierdołę i oczywistość (dla niektórych), ale dla mnie jak dla wielu to wciąż jeszcze stąpanie po polu minowym.
Try to shake it loose, cut it free, just let it go, get it away from me.