Pierwszy fragment Niewidzialny.
(Proszę moderację o wyrozumiałość. Piętnasty to piątek i nie ma mnie w domu aż do poniedziałku).
___________________________________________
WWWAdi wypisał się na własną prośbę. Lekarz spojrzał na niego, potem w kartę choroby i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Pacjent zleciał najprawdopodobniej z kilku pięter i nie dość, że nie odniósł większych obrażeń, to następnego dnia wypisywał się na żądanie. Doktor prędziutko przystawił parafkę, jakby się bał, że ma do czynienia z siłą nieczystą.
WWWDwa tygodnie później będąc wodzirejem na jednej z imprez, spojrzałem w lustro w ubikatorze. Kim byłem? Królem. Dyskotek, nastolatek, potańcówek, świata, wszechrzeczy. Czułem, jakbym chwycił Boga za nogi i dostał od niego namiastkę Nieba na Ziemi. I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno postrzegano mnie, jako niewartego uwagi wypierdka jednego z mniej przyszłościowych kierunków uniwersyteckich. A teraz?
WWWAdi usunął mi trądzik swoimi anielskimi mocami. Zadbałem o kilkudniowy zarost, który niebywale dodawał mi uroku (tak mi mówiono), elegancka koszula i dopasowane do niej spodnie. Na lewym nadgarstku gustowny zegarek. Szykowne buty, których nie powstydziłby się włoski mafioso. Na nosie okulary potrzebne mi jak łysemu odżywka do włosów, ale pasujące i przydające mi tajemniczości. Patrzyłem na siebie i byłem dumny. Przepoczwarzyłem się z nieudacznika w gościa rodem z okładki poradnika: „How to be handsome”.
WWWChoć raz wiedziałem, że stypendium naukowe przeznaczyłem na właściwe cele.
WWWKiedy zmieniłem wygląd na bardziej wyjściowy, Adirael nauczył mnie, jak rozmawiać z kobietami i w jaki sposób je traktować.
WWWA one? Początkowo, gdy zaraz po przemianie przyszedłem na zajęcia, obdarzały mnie spojrzeniem, jakim patrzy się na ciastko w cukierni i to nie zwykłym: „Zjem cię”, lecz przeciągłym, lubieżnym, ostentacyjnym: „Będę cię kosztować powoli, najpierw zliżę lukier a potem zacznę delikatnie skubać”. Potem nabrały nieco dystansu, gdy podczas sprawdzania obecności wyszło na jaw, kim jestem, a raczej kim byłem. Wyraz zdumienia na ich wytapetowanych buźkach był nie do opisania. Zdziwko, jakby nie oglądały tandetnych programów żywcem wziętych z MTV, w których z paszteta robi się ciacho.
WWWNieoczekiwanie pierwsza w moje łapy wpadła Monika. Przeprosiny wykorzystała jako pretekst do zbliżenia. Zgodnie z zaleceniami Adiraela udawałem obrażonego przez tydzień. Po upływie siedmiu dni dorwała mnie przed wykładem, zaciągnęła do kibla, kazała zdjąć z niej majtki i się nią zająć. Gdzież śmiałbym jej odmówić? Nie rozmawiamy odkąd na pytanie: „Jak mi poszło?”, odpowiedziałem: „Ujdzie”. Chyba nie myślała, że po numerku w ubikacji wyciągnę pierścionek i poproszę ją o rękę.
WWWPotem lalki z dawnej „za wysokiej ligi” uzupełniały kolekcję jedna po drugiej. Nawet nie musiałem polować, same wpadały w moje sidła. Byłem płytki? Niekoniecznie. Czyż plantator po latach suszy nie prowadzi zbiorów na ogromną skalę? Czy nowobogacki, który dopiero co zarobił miliony, nie szasta pieniędzmi, wydając je na to, na co nie mógł sobie dotychczas pozwolić? Czy dzieciak po kupieniu gry nie zarzyna komputera od rana do nocy? Byłem właśnie takim dzieckiem, któremu przez całe życie odmawiano pewnej rzeczy, a teraz miał jej aż nadto. Brałem, co mi dawano. Szczegół, że przeważnie dawano mi dupy.
WWWSpojrzałem za siebie w kierunku sali, gdzie bawiła się setka kompletnie mi obcych osób. Martwił mnie ogrom kurestwa czekającego za tymi drzwiami. Młode dziewczęta, niektóre jeszcze w liceum, które poprzez notoryczne ściąganie majtek chciały być dorosłe i swą dorosłość zamanifestować. To straszne z jak niskich pobudek panienki idą w miasto, by zaznać nocnych rozkoszy. Jedne upatrują w tym sens życia, inne korzyści materialne, jeszcze inne awans towarzyski. Są też takie, które nie mają co zrobić z czasem, więc rekreacyjnie użyczają swojego ciała. Łatwy cel dla ludzi potrafiących taką słabość wykorzystać. Nie dla mnie. Po szkole Adiraela nie musiałem żerować na słabościach.
WWWWróciłem na salę i stanąłem przy barze. Zamówiłem drinka. Ze szklanką wypełnioną rudawą cieczą odwróciłem się i obserwowałem. Klub był raczej średnich rozmiarów o równie średniej popularności. Zajrzałem, bo miałem blisko. Wewnątrz zastałem dym pośród tańczących, który cholera wie czemu ma służyć, a paskudnie gryzie w oczy. Błyskające światła różnorakich kolorów powodowały wymioty u podpitych klientów. Z muzyki nie byłem w stanie wyłowić niczego sensownego, zupełnie jakby w mojej głowie coś siedziało i tłukło młotem w czaszkę. Na parkiecie między wyszpachlowanymi, tlenionymi paniusiami gibali się kolesie w rurkach, na stopach mieli wielkie buty, koniecznie niezasznurowane. Mierzyłem czas do momentu, aż któryś z nich wyrżnie na niemęską buźkę.
WWWI wtedy podeszła do mnie dziewczyna. Niezbyt ładna, miały jakiś taki pokraczny uśmiech. Na czubku głowy czarniawe odrosty wyzierały spod wściekle rudych włosów. Oczy pałały pożądaniem. Ciuchy jak u tirówki i to takiej przechodzonej. Wymemłane, rozchełstane i wyzywające. Kabaretki z zauważalnymi dziurami, krótka, skórzana spódniczka ciasno opinająca jej tyłek, kurtka dżinsowa z brunatną plamą, przypominającą butapren i zwykła bluzka z nadrukiem, którego pewnie nie rozumiała. „SWAG”. Siłą powstrzymałem się, żeby nie parsknąć śmiechem.
WWWPodeszła i powiedziała głosem salonowej kocicy:
WWW- Cześć, przystojniaku. Postawisz mi drinka?
WWWOtaksowałem ją wzrokiem, policzyłem dziury w kabaretkach i odpowiedziałem nonszalanckim tonem:
WWW- A co? Przewrócił ci się?
WWWZbiłem ją z tropu. Nie nawykła do ciętych ripost. Pewnie przewidywała tekst: „Tak, lalu, chcę cię wydupczyć”. Zbierała myśli, co wyglądało, jakby wysiłek umysłowy sprawiał jej ból. W końcu zdołała skonstruować odpowiedź:
WWW- No tego... Nie, ale wypiłby coś, a miałam tylko na bilet – bąknęła markotnie, przybierając minę Kota w Butach ze „Shreka”.
WWW- No to z barmanem się nie zapoznasz... – Pociągnąłem łyk ze szklanki, opróżniając ją, odstawiłem na bar i kiwnąłem na elegancika, żeby mi go uzupełnił. – Spoko koszulka – powiedziałem.
WWW- Fajna? – Rozpromieniła się.
WWW- Wiesz, co znaczy skrót „SWAG”?
WWW- Nie.
WWW- „Secretly we are gay”. – Panienka nie znała angielskiego. – „Potajemnie jesteśmy gejami”.
WWWDziewczyna nie wiedziała, co ze sobą zrobić. W tamtym momencie zaczęło do niej dochodzić, że nici z intratnego bzykanka. Nie będzie seksu, wspólnej nocy i: „Misiu, kupisz mi bluzeczkę?”. Odeszła. Chwilę potem widziałem ją, jak wychodzi z jakimś fajansiarzem, któremu rozpięcie o wiele na niego za ciasnych spodni sprawiłoby pewnie więcej trudu niż zaciągnięcie jej do łóżka.
WWWA ja? Zostałem i obserwowałem, jak sokół na grani w oczekiwaniu na zdobycz, małą, nieuważną, apetyczną myszkę, której grzech nie schwytać.
WWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW~*~
WWWKac nie był straszny. Dzięki mocom Adiraela „kryzys dnia następnego” mnie nie napotykał. Anioł uznał, że mam znaczne zaległości w baletach, a nieżyt alkoholowy by mi przeszkadzał.
WWWMusiałem przyznać sam przed sobą, że zacząłem żyć. Pozbyłem się wstrętnego poczucia, że życie przecieka mi między palcami. Kobiet nie brakowało. Pieniędzy także od chwili, gdy zacząłem prowadzić kurs podrywu. Cała masa beznadziejnych przypadków płaciła mi grube sumy za ukazywanie im drogi wiodącej miedzy nogi. Zapożyczali się, przepuszczali wypłaty, wyciągali oszczędności, a potem opowiadali, że spełniają marzenia. I jak to robią.
WWWCzyż to nie Raj? Nie dość, że sam odmieniłem swoje życie, to jeszcze pomagałem uczynić to innym, wspierałem ich dążenie do realizacji marzeń. Czułem się z tym rewelacyjnie, jak ktoś, kto ma misję niesienia możliwości zaspokojenia seksualnego. Jak grany przez Willa Smith’a Hitch. Doktor Randka. Dwudziestoletni guru uwodzenia. Dla tych mężczyzn to ja byłem aniołem stróżem.
WWWAdirael nic nie robił, tylko towarzyszył mi i patrzył, jak opływam w szczęście, którego Los mi tak długo odmawiał. Pewnego dnia zabrał mnie na spacer. W trakcie marszu rozpoznałem ulicę, na której wszystko miało początek. Upadek, szpital, transformacja. Przypomniałem sobie miejsce, w którym stałem i gdzie zaparkowano samochód zmiażdżony przez spadającego anioła.
WWWAdi zaprowadził mnie na dach jednego z budynków. Stanął na krawędzi i spojrzał w dół. Dziesięć pięter jak nic.
WWW- Ładny widok – rzekłem. – Po co mnie tu przyprowadziłeś?
WWWMilczał przez chwilę, patrzył na ulicę i uśmiechał się tajemniczo. Jeszcze go takiego nie widziałem.
WWW- Tutaj wszystko się zaczęło – odpowiedział – i tutaj się skończy.
WWW- Co zaczęło? I co skończy?
WWW- Serio? – Spojrzał na mnie. W jego oczach tańczyły płomyki gniewu. – Naprawdę jesteś taki głupi?
WWW- Adi, co z tobą?
WWW- Ech, ludzie – pokiwał głową z rezygnacją. – Nic dziwnego, że tylu trafia na Dół. – Z kabury pod pachą wyjął pistolet i wycelował w moją pierś. Znieruchomiałem, jakbym nagle zapuścił korzenie w beton.
WWW- Co ty robisz?
WWW- Kończę moje dzieło.
WWWNiczego nie rozumiałem. O czym on pieprzył? Jakie dzieło? Czemu je kończy? I dlaczego do cholery mierzy do mnie z pistoletu?
WWW- Jakie dzieło do diabła?!
WWW- Dzieło potępienia. Teraz zginiesz. Zabiję cię i pójdziesz prosto do Piekła. Tutaj nikt nie udzieli ci sakramentu Namaszczenia. Zginiesz, a ja zabiorę twoją duszę.
WWW- Skąd pewność, że do Piekła? – oburzyłem się.
WWWŚmiech podłego zdrajcy wypełnił moje uszy. Rżał, jakbym opowiedział mu kapitalny dowcip.
WWW- Naprawdę? Nie wiesz? Przypomnij sobie ostatnie kilka tygodni od naszego spotkania do dziś. Ile nagrzeszyłeś? Uważasz, że masz szanse na Niebo? Idziesz ze mną.
WWWStrzelił. Przed moimi oczami rozbłysło jaskrawe światło, jakby ktoś zaświecił wielką ksenonową lampę. Całkowicie oślepłem i na moment moje myśli uciekły poza czaszkę. Usiłowałem ściągnąć je z powrotem. Daremnie. Co to było? Umierałem? Tak wygląda śmierć? Spodziewałem się raczej światełka na końcu tunelu, a tu światło wypełniło całą przestrzeń, jakby ciemność zniknęła raz na zawsze, jakby cały świat zniknął. Lekki ruch powietrza łaskoczący moją twarz zdradził mi, że on nadal istnieje. Smród prochu strzelniczego drażnił zmysł węchu i wypełniał żołądek nieprzyjemnym uczuciem, które ostrzegało przed wymiotami. Żyłem? Demon strzelił do mnie, ale ja żyłem? Jak to możliwe?
WWWŚwiatłość zaczynała rzednąć. Zobaczyłem najpierw dymiący koniec lufy i uhahanego diabła. Potem poczułem, że coś upada pod moje nogi. Ujrzałem czarnowłosą kobietę w średnim wieku. Jej piękną twarz zdobił radosny uśmiech. Z piersi sączyła się krew. Przyjęła przeznaczoną dla mnie kulę.
WWWAdi też to zobaczył i nie był zadowolony. Wesołość zniknęła z jego parszywej gęby.
WWW- Na Siedem Piekieł! – zaklął. – Chociaż... Jakby tak pomyśleć, to dobrze na tym wyjdę. – Popatrzył na mnie. – Właśnie doprowadziłeś do śmierci swojego anioła stróża. Prawdziwego. Właściwie powinienem dokończyć dzieła, ale wierzę, że zrobisz to za mnie. Dwie pieczenie na jednym ogniu, hah!
WWWZniknął. Patrzyłem za nim, jakby zabrał ze sobą moje życie i tak się czułem.
WWWPochyliłem się nad kobietą leżącą u mych stóp.
WWW- Zadzwonię po pogotowie – powiedziałem. – Wszystko będzie dobrze.
WWW- Już jest – odpowiedziała słabym głosem – synku.
WWWJej ciało zalśniło blaskiem podobnym do tego, który przed chwilą mnie oślepił. Niebo otworzyło się. Dostrzegłem tajemniczą smugę jasności przypominającą światło słoneczne przezierające z oddali przez luki w chmurach. Jasność otoczyła zwłoki. Opuścił je duch uśmiechniętej kobiety, który pomachał mi, a potem błyskawicznie powędrował do Nieba.
WWW- Jacku – usłyszałem za sobą i podskoczyłem zaskoczony.
WWW- Człowieku! Przed chwilą do mnie strzelano! Nie skradaj się jak cholerny skrytobójca!
WWWSpojrzałem na nieznajomego. Miał długie włosy, jego głowę otaczała migotliwa poświata aureoli. Strząsnął niewidzialny pyłek z nieskazitelnie białego garnituru, odchrząknął, gładząc się po bródce a là heavymetalowiec, i powiedział:
WWW- Jestem archanioł Gabriel, posłaniec boski.
WWW- Co? Przyszedłeś mnie, dla odmiany, nauczyć bajerować chłopców? – odwarknąłem. Miałem dość aniołów jak na razie.
WWW- Nie. Nie poddałem się procedurze Upadku. Zostałem wysłany przez Pana, żeby wyjaśnić ci kilka kwestii, które pewnie dręczą twój umysł.
WWW- O tak – powiedziałem opryskliwie. – Ciekawi mnie, czy złota rybka istnieje i kto jest ojcem Pablita, ale w pierwszej kolejności chcę wiedzieć, co tu się, kurwa, dzieje?!
WWW- Nerwy są zbędne. Wszystko cierpliwie ci wyjaśnię. Pytaj.
WWWSkłębione w głowie pytania przywodziły mi na myśl samców anakondy skotłowanych wokół samicy. W jednej chwili chciałem zadać któreś z nich, w następnej już inne pragnęło opuścić moje usta. Patrzyłem w oczy archanioła i nie wiedziałem, od czego zacząć.
WWW- Dlaczego moje życie tak wygląda? Dlaczego byłem niewidzialny?
WWWGabriel przeczesał włosy i zaczął mówić:
WWW- To zasługa twojej matki.
WWW- Mojej... co? – Nie byłem pewien, czy dobrze usłyszałem.
WWW- Twojej matki. Ona była twoim prawdziwym aniołem stróżem. Podczas porodu, przyszedłem jej obwieścić, że umrze albo ona, albo dziecko. Oddała swoje życie w zamian za twoje. Zadałem jej standardowe pytanie – czy chce być aniołem i czuwać nad synem? Wyraziła zgodę. Przez niemal całe twoje życie sprawiała, że ludzie cię ignorowali. W przeciwnym razie źle by się to dla ciebie skończyło. Ojciec nienawidził cię, obarczał winą za śmierć żony. Pewnego dnia zakatowałby cię i nawet nie wyprawił pochówku. Rówieśnicy wyśmialiby cię, bo nie masz matki i jesteś sierotą. To by zaowocowało samobójstwem. Po akcji ze spray’em trafiłbyś do poprawczaka, gdzie inny wychowanek wbiłby ci nóż pod żebra.
WWW- Skąd to wiesz?
WWW- Ze szklanej kuli. – Popatrzył na mnie protekcjonalnie.
WWW- Jasne.
WWW- Głupie pytanie – głupia odpowiedź.
WWWFaktycznie. Koleś od wieków zwiastuje różne rzeczy, a nie wiedziałby, co się ze mną stanie. Idiotyczne pytanie.
WWW- Dlaczego... Adirael...
WWW- Diabły miały przeciek. Dowiedziały się, że szczęśliwe wydarzenie w twoim życiu odwiedzie cię od samobójstwa. Postanowiły interweniować. Adirael upozorował Upadek, zwiódł cię, namówił do grzechu, wielu grzechów, a na koniec postanowił zabić, żeby udaremnić ci odpuszczenie win. Nie przewidział, że twoja matka poprosi o Upadek, przybierze postać cielesną i cię uratuje.
WWWMatka. Oddała za mnie życie. Dwa razy. Dwukrotnie umierała, bym mógł żyć i jak się odwdzięczam? Bajeruję niewinne, naiwne nastolatki, lekceważę studia, mitrężę jej dar. Słucham demona. Miałem ten instynktowny tik mózgowy, który dziobał mój umysł zdaniem: „To pułapka!”. Gość nie pasował do wizerunku anioła, lecz wizja nagich panienek przesłoniła mi prawdę. Byłem zdesperowany. Tylko czy to mnie usprawiedliwia? Czy cel istotnie uświęca środki? Nie w tym przypadku. Dłuuuugo będę pokutował.
WWW- Wróci?
WWW- Oh, będzie chciał, ale czy mu na to pozwolisz? Musisz być czujny. Nie objawi ci się, jako elegancki pan w garniturze. Uszczypnie cię w rozum pokusą, szepnie do ucha: „Zrób to, przecież tego chcesz”. Każda myśl nawołująca do popełnienia grzechu, to szept demona. Pytanie brzmi: usłuchasz?
WWWZnałem odpowiedź.
WWW- Ostatnia sprawa – powiedział archanioł. – Jak mnie nużą te urzędnicze pierdoły – przewrócił oczami, jak panienka z okienka w ZUS-ie – ale procedury to procedury. Czy zechcesz zastąpić matkę, jako anioł stróż?
WWWZatkało mnie. Takiej propozycji bym się nie spodziewał. Nie miałem pomysłu, co odpowiedzieć. Spojrzałem w niebo i wtedy mnie olśniło.
WWW- Nie, dziękuję. Może po śmierci – obdarzyłem anioła ciepłym uśmiechem. Odwzajemnił go. – O ile jest taka opcja.
WWW- Naturalnie. Bylebyś tej śmierci nie przyspieszał.
WWW- Nigdy w życiu – ponownie się rozpromieniłem w radości. – Mam lepszy pomysł.
WWW- W takim razie z Bogiem, Jacku.
WWW- Z Bogiem, Gabrielu!
WWWZeszedłem z dachu i poszedłem w stronę uczelni. Musiałem się wykreślić z listy studentów bezprzyszłościowego kierunku.
WWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW~*~
WWWZacząłem nowe życie. Wreszcie miałem tę błogą świadomość, że odnalazłem moją drogę w życiu, sens, do którego inni ludzie nawet się nie zbliżą. Do dziś rozmyślam o latach minionych, tym, co mnie spotkało na pierwszym roku studiów i późniejszych wydarzeniach. To niesamowite, w jaki sposób potrafią objawić się nam nasze losy.
WWW- Księże Jacku – z zadumy wyrwał mnie głos siostry Leokadii, recepcjonistki w podeszłym wieku. – Przyjechała ta nękana dziewczyna na egzorcyzm.
WWW- Poproś ją.
WWWDo pokoju weszła panienka, którą przed rozpoczęciem nauki w seminarium mógłbym się zainteresować. Wyglądała na licealistkę. Niewinna twarz zdradzała zmęczenie, jakie wywoływała obecność demona w jej życiu. Skromne ubranie dodawało jej uroku, jednak widziałem w oczach, że daleko jej do bycia duszą towarzystwa i najbardziej pożądaną łanią w stadzie. Mogłem się założyć, że mają ją za dziwaka. Jeżeli miałem chociaż trochę ulżyć jej w cierpieniu, musiałem dołożyć wszelkich starań, żeby wypełnić obowiązek egzorcysty.
WWWZa oknem zobaczyłem znajomą, wypucowaną, podłą twarz. Znałem go. Zawdzięczałem mu szczęście, jakie teraz było moim udziałem i możliwość niesienia pomocy udręczonym. Mogłem mu podziękować. Zamiast tego pokazałem środkowy palec i przystąpiłem do obrzędu. Żaden demon nie dobierze się do niewinnej osoby na mojej warcie.
WWWAmen.
Niewidzialny 2 [fantastyka anielsa]
1
Ostatnio zmieniony pt 23 maja 2014, 09:33 przez Bartosh16, łącznie zmieniany 2 razy.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.
https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.
https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com