Dawno mnie tu nie było, ale dodaję taki tekścik krótki. Mam nadzieję, że zrobiłem jakieś postępy i nie będziecie zawiedzeni.
Druga strona księżyca
Tęsknię – a przecież nie minęły jeszcze trzy godziny... Zazwyczaj wytrzymywałem dłużej, a dziś? Dwudziesta druga trzydzieści sześć i piętnaście, szesnaście, siedemnaście... – niespełna dwie godziny! Niezwykłe. Kto by pomyślał, że już tyle minęło od naszej rozmowy... Ty byś pomyślała. Nie – Ty byś wiedziała! Przecież zawsze wiedziałaś. Miałaś niesamowite poczucie czasu. Naprawdę.
Tęsknię.
„Szum wiatru jest piękny” – tak mówiłaś. Wiesz, miałaś rację. Właśnie słyszę, jak mknie pośród drzew. „Mknie” – dziwne słowo, ale Ty byś właśnie tak powiedziała... Widzisz, uczę się. Tak więc wiatr mknie pośród drzew i... i chyba też tęskni. Tak jak ja.
A przecież nie minęły jeszcze trzy godziny!
O! Księżyc wyjrzał zza chmur – szkoda, że dziś nie ma pełni – wygląda jak przekrzywiony uśmiech. – Nic dziwnego, na jego miejscu też bym się cieszył, zapewne ofiarowałaś mu już kilka pocałunków.
Zawsze lubiłaś księżyc. Słyszałem, jak opowiadałaś o nim jednemu z tych szczęśliwców, gdy, jak co wieczór, siedzieliście na tarasie. Słyszałem, bo też tam byłem, tyle że w krzakach. Śmieszne, prawda? Bankier w krzakach, niczym złodziej jakiś, ale cóż. Życie płata różne figle. Miałaś rację, księżyc to wspaniały obraz człowieka, niezwykle ciężko poznać jego drugą, ciemną stronę. Znam to z rozmów z tymi wszystkimi wyłudzaczami kredytów, wiesz... Przyjdzie taki i przekonuje, cóż to za wspaniałą pracę ma i jaki to wypłacalny jest, a jak przyjdzie co do czego, to się okazuje, że nie ma nic, a pieniądze z pożyczki już dawno przepite. Tacy nie zasługują na pomoc, tak samo jak ci Twoi „amanci” – nie zasługiwali na Ciebie. Nikt na Ciebie nie zasługiwał!
Tęsknię.
Wiesz, wciąż pamiętam jak byliśmy razem – szkoła średnia to był jednak piękny czas. Gdybym wiedział, że tak się sprawy potoczą, wszystko zrobiłbym inaczej, wszystko... Nie rozumiem, jak mogłem nie dostrzegać, że tylko Ty, bez słów i zbędnych pytań, wiedziałaś, czego mi potrzeba. A potem, kiedy chciałem zacząć jeszcze raz...
„To nie ma sensu... Tak naprawdę nigdy nie byłeś w moim typie” – tak powiedziałaś, ale wiem, że tylko po to, by chronić mnie przed tym mięśniakiem. Przebiegle, jak to tylko Ty potrafiłaś zrobić. Wciąż sobie nie umiem wybaczyć tego, że nie mogłem Cię przed nim ochronić – ileś się z nim nacierpiała... Wiem, bo przez okno widziałem jak cię bił i jak płaczesz. Przepraszam, że nie mogłem nic zrobić... Przepraszam...
Tęsknię.
Wiesz, nie będę miął teraz do kogo przychodzić pod okno... Gdzież znajdę drugą tak piękną i wyrozumiałą istotę? Tak, wiem, że wiedziałaś, że cię obserwuję! Wiedziałaś, wiem to. Inaczej nie przebierałabyś się przy odsłoniętych zasłonach!
„Co się stało?” – zapytałaś, kiedy zobaczyłaś mnie w drzwiach. Tak zwyczajnie, od razu, bez zbędnego „witaj” czy „cześć”. Naprawdę miałaś dar do rozumienia ludzi. Wiedziałaś. Nigdy nie zapomnę Twoich oczu, które patrzyły na mnie, kiedy powoli osuwałaś się na podłogę. Rozumiałaś. Ty jedyna rozumiałaś, że nikt na Ciebie nie zasługuje!
Nikt nigdy na CIEBIE nie zasługiwał!
Wiesz... Anioły powinny zostawać w niebie. Co was kusi, by pojawiać się wśród nas? Nawet nie wiesz, ile się naszukałem noża, który choć trochę nadawałby się do tego, by odesłać Cię do domu – sama byś przecież nie wróciła. Jak mogłaś być dla nich wszystkich tak dobra?
Tęsknię.
Ziemia jest dziś wyjątkowo miękka – chyba cieszy się tym, że dziś będziecie spać razem. Wiesz, zazdroszczę jej. Szkoda że nie miałaś w domu nic lepszego, niż czarne worki na śmieci. Ktoś taki jak Ty, powinien spocząć w płatkach kwiatów... ale wiesz, jest już jesień... mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Księżyc wciąż się śmieje... On chyba cały czas wiedział, kim Ty naprawdę jesteś. On jeden.
Tęsknię...
2
Dobry tekst, podobał mi się. Świetnie oddaje emocje kogoś z poważnie rozchwianą psychiką i manią prześladowczą. Łatwo można wczuć się w jego rolę (nie żebym zamierzała kogoś mordować nocką cichą
). Tekst nie jest też za długi, przypuszczam, że jeszcze parę akapitów więcej i zacząłby się robić nużący, natomiast tak jest akurat
.
Co do jakiś usterek, to żadnych poważnych nie zauważyłam, chyba tylko nadmiar słowa "wiesz" we wszystkich sosach i odmianach.
Ponadto trochę gryzła mi się z całością tekstu ta wzmianka o kredytobiorcach. Tutaj jest rozważanie o czasie, księżycu i wietrze, a zaraz potem takie brutalne sprowadzenie na ziemię.
No i niestety (albo stety, sama nie wiem ;P) gdzieś przy trzecim "tęsknie" już znała finał tej miniaturki, więc nici z efektu zaskoczenie.
Nie mniej to tylko drobnostki, a całość jak najbardziej na plus.
Pozdrawiam.


Co do jakiś usterek, to żadnych poważnych nie zauważyłam, chyba tylko nadmiar słowa "wiesz" we wszystkich sosach i odmianach.
Ponadto trochę gryzła mi się z całością tekstu ta wzmianka o kredytobiorcach. Tutaj jest rozważanie o czasie, księżycu i wietrze, a zaraz potem takie brutalne sprowadzenie na ziemię.
No i niestety (albo stety, sama nie wiem ;P) gdzieś przy trzecim "tęsknie" już znała finał tej miniaturki, więc nici z efektu zaskoczenie.
Nie mniej to tylko drobnostki, a całość jak najbardziej na plus.
Pozdrawiam.
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.
3
Cóż mogę powiedzieć, podobało mi się. Bohater został przedstawiony bardzo naturalnie. I co więcej nie spodziewałem się takiego zakończenia. Co do aspektu technicznego, wcięcia i przerwy pomiędzy akapitami są trochę za długie jak na mój gust. I trochę za dużo wielokropków. Nie wiem jak inni, ale mnie takie rzeczy trochę rażą. Ostatni akapit - mistrzostwo 

4
Wcięcia dostosowałem sobie długością do tych, jakie mam w OO (choć mogły być i krótsze...).
W każdym razie cieszą mnie pozytywne opinie, to znaczy, że nauka chyba nie poszła na marne i powoli idę do przodu. Nic tylko czekać na opinię kogoś z Trzymających Władzę - oni na pewno coś wynajdą
.
W każdym razie cieszą mnie pozytywne opinie, to znaczy, że nauka chyba nie poszła na marne i powoli idę do przodu. Nic tylko czekać na opinię kogoś z Trzymających Władzę - oni na pewno coś wynajdą

Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie
5
Nie wiem czy o mnie chodzi, ale sie postaram.Namrasit pisze:Nic tylko czekać na opinię kogoś z Trzymających Władzę - oni na pewno coś wynajdą

No to dwie czy trzy? (<--Swoją drogą uwielbiam kiedy krakowiacy wypowiadają to zdanie.)Namrasit pisze:Tęsknię – a przecież nie minęły jeszcze trzy godziny... Zazwyczaj wytrzymywałem dłużej, a dziś? Dwudziesta druga trzydzieści sześć i piętnaście, szesnaście, siedemnaście... – niespełna dwie godziny!
Tyle...? Potem masz "czasu", ale sorki, musisz wymyślić inny sposób na unikanie powtórzeń, niż po prostu kasowanie słowa.Namrasit pisze:Kto by pomyślał, że już tyle minęło od naszej rozmowy...

Dlaczego dziwne? O_O Glebogryzarka - TO jest dziwne słowo.Namrasit pisze:„Mknie” – dziwne słowo,
Ekhem, to brzmi jak z pamiętnika gimnazjalistki.Namrasit pisze: na jego miejscu też bym się cieszył, zapewne ofiarowałaś mu już kilka pocałunków.

Takich słów używaj tylko wtedy, gdy są całkowicie niezbędne. Tu - do wyrzucenia.Namrasit pisze:Bankier w krzakach, niczym złodziej jakiś, ale cóż.
Przekonuje taki o swojej wspaniałej pracy, i o tym jaki to on nie jest wypłacalny, a gdy przychodzi co do czego, okazuje się, że nie śmierdzi groszem, a pieniądze z pożyczki już dawno przepite.Namrasit pisze:Przyjdzie taki i przekonuje, cóż to za wspaniałą pracę ma i jaki to wypłacalny jest, a jak przyjdzie co do czego, to się okazuje, że nie ma nic, a pieniądze z pożyczki już dawno przepite.
Detale się liczą.

Strasznie masz dużo myślników! Ten tu niepotrzebny.Namrasit pisze:Tacy nie zasługują na pomoc, tak samo jak ci Twoi „amanci” – nie zasługiwali na Ciebie.
Chyba wymyśliłam nowe słowo! Wieszoza! No a tu jeszcze byłoza na dodatek.Namrasit pisze: Wiesz, wciąż pamiętam jak byliśmy razem – szkoła średnia to był jednak piękny czas.

Wieszoza! Wieszoza!Namrasit pisze:Wiesz, nie będę miął teraz do kogo przychodzić pod okno... Gdzież znajdę drugą tak piękną i wyrozumiałą istotę? Tak, wiem, że wiedziałaś, że cię obserwuję! Wiedziałaś, wiem to

Znaczy, poćwiartował ją na dodatek? A fe!Namrasit pisze:Wiesz, zazdroszczę jej. Szkoda że nie miałaś w domu nic lepszego, niż czarne worki na śmieci.
Ok, całkiem nieźle mi się czytało. Tyle że na "tęsknię" przestałam zwracać uwagę już za drugim razem, a wieszoza mnie wnerwiła. Jak ci raperzy, którym brakuje sylaby do rytmu i zapodają to wiesz na końcu i początku każdego wersu.
Zdanie, które Ci przemieniłam wyżej dość dobrze pokazuje nad czym powinieneś jeszcze popracować - w sensie - ja trochę posiedziałam i podłubałam, póki nie wyglądało ładnie, a Twoje wydaje się dość niechlujne. Jeśli coś Ci dobrze nie brzmi, to siedź i to poprawiaj. Nikt nie pisze od razu pięknych zdań. Brzydkie pojawiają się z powodu braku
- słuchu/wyczucia/inteligencji "językowej" - wtedy lepiej chyba sobie odpuścić, bo to prawdopodobnie wrodzony defekt
- niedostatecznej pracy - wtedy trza przysiąść i podłubać!
Co do fabuły - czy raczej jej zarysu... ja bym jeszcze pogłębiła bohatera. Podkreśliła jego miłość, podała jakieś przykłady na nią. Wtedy kontrast i zdziwienie byłoby większe.
A tristeza tem sempre uma esperança
De um dia não ser mais triste não
De um dia não ser mais triste não
6
Przeczytałam tekst, wynotowałam sobie, co i gdzie mi zazgrzytało, a potem zerknęłam na uwagi Lilifleur i wyszło na to, że cała moja praca poszła się... No, krótko mówiąc od strony warsztatowej moje uwagi nie wykraczają poza kwestie wypisane powyżej.
Ogólnie całkiem mi się podobało. Łagodnie poprowadzone, sprawnym językiem. Emocje? Cóż. Jest nieźle, ale na mój gust troszkę za słabo. Za delikatnie oddana psychika. To bądź co bądź morderca - jakieś większe oddanie skrzywienia (w ten czy inny sposób - nie chodzi mi o psychopatę - może być afekt, może być dziwak) by chyba nie zawadziło. Ale to takie moje marudzenie.
Jeśli chodziło o efekt zaskoczenia, to na mnie nie zadziałało. Jakoś po drugim akapicie czułam już co się święci, aczkolwiek wynika to w znacznej części z formy, którą sobie wybrałeś (nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałam na tym forum miniaturkę kończącą się happy endem, więc to już się narzuca - albo facet popełni samobójstwo, albo ją zarąbie). Niemniej sposób w jaki poprowadziłeś zakończenie przypadł mi do gustu. Końcówka jest dobra.
W ogóle mam tutaj pozytywne odczucia jeśli chodzi o stosunek treści do objętości. Powiedziałeś, co chciałeś, opisałeś tak, że nie muszę się topić w głębi każdego słowa i skończyłeś bez rozwlekania. Jestem niechętna miniaturom, a tu się sprawdziło.
Co mi się nie spodobało, to to "tęsknię". Nie daje jakiś akcentów, kropek, nie zatrzymuje na sobie myśli czytelnika. Mi tam tylko trochę zakłócało czytanie, bo zamiast przejść dalej myślałam po swojemu: "ooo rany, a po co to?".
I tutaj mój ciąg przemyśleń na temat tego tekstu się urwie. Ogólnie miłe opowiadanko na chwilę odpoczynku po jedenastu godzinach zajęć. Jest parę mankamentów, plus trochę mojego czepialstwa, ale oceniam pozytywnie
Pozdrawiam,
Ada
Ogólnie całkiem mi się podobało. Łagodnie poprowadzone, sprawnym językiem. Emocje? Cóż. Jest nieźle, ale na mój gust troszkę za słabo. Za delikatnie oddana psychika. To bądź co bądź morderca - jakieś większe oddanie skrzywienia (w ten czy inny sposób - nie chodzi mi o psychopatę - może być afekt, może być dziwak) by chyba nie zawadziło. Ale to takie moje marudzenie.
Jeśli chodziło o efekt zaskoczenia, to na mnie nie zadziałało. Jakoś po drugim akapicie czułam już co się święci, aczkolwiek wynika to w znacznej części z formy, którą sobie wybrałeś (nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałam na tym forum miniaturkę kończącą się happy endem, więc to już się narzuca - albo facet popełni samobójstwo, albo ją zarąbie). Niemniej sposób w jaki poprowadziłeś zakończenie przypadł mi do gustu. Końcówka jest dobra.
W ogóle mam tutaj pozytywne odczucia jeśli chodzi o stosunek treści do objętości. Powiedziałeś, co chciałeś, opisałeś tak, że nie muszę się topić w głębi każdego słowa i skończyłeś bez rozwlekania. Jestem niechętna miniaturom, a tu się sprawdziło.
Co mi się nie spodobało, to to "tęsknię". Nie daje jakiś akcentów, kropek, nie zatrzymuje na sobie myśli czytelnika. Mi tam tylko trochę zakłócało czytanie, bo zamiast przejść dalej myślałam po swojemu: "ooo rany, a po co to?".
I tutaj mój ciąg przemyśleń na temat tego tekstu się urwie. Ogólnie miłe opowiadanko na chwilę odpoczynku po jedenastu godzinach zajęć. Jest parę mankamentów, plus trochę mojego czepialstwa, ale oceniam pozytywnie

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
7
No wielkie dzięki za wszelkie uwagi. Takie formy są chyba jednak najlepsze i dla mnie (bo się je szybko pisze) i dla weryfikatorów (bo nie muszą się strasznie męczyć). Jak jestem w błędzie, to mnie poprawcie.
Jeszcze raz dzięki, pewnie niedługo ponownie zrobię coś takiego, to dostaniecie do wyżycia się
.
Jeszcze raz dzięki, pewnie niedługo ponownie zrobię coś takiego, to dostaniecie do wyżycia się

Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie