9.02.2011
Będzie to list chodź miała być to Tylko kartka z pamiętnika, usunięta po 3 linijkach a jutro zapomniana . Podobno jesteś moim przyjacielem (chociaż od roku masz mnie w dupie i co jesteś nie masz czasu się spotkać) jednak ja cały czas jestem Twoim. Mam nadzieje że mnie wysłuchasz Odpowiesz i znajdziesz czas jak wrócisz na piwo. Znasz mnie doskonale, opowiem Ci dzień dzisiejszy, mam nadzieje że mi pomożesz.
Godzina 8 zaczynamy obowiązki, wstaje jem...nieistotne- podobnie jak wszystko dzisiejszego poranka, ktoś by pewnie powiedział interesy czy sprawy do załatwienia, dla mnie fragment reklam do przewinięcia. Wracając ze szkoły poszedłem do Niej na chwile na kawę. Umówieni na 13, a byłem przed 11 <- miesiąc szantażuje mnie że nie przyszedłem nigdy od siebie . Otwarła jak zawsze w pidżamie, czekała tylko godz 13 jak zadowoli się na mnie. A ja siedziałem wypiłem kawe rozmawiałem... Nie pamiętam, najgorsze jest to że nie chcę sobie nawet przypomnieć o czym. Marzyłem tylko wrócić do domu, kiedy byłem u niej wszystko co jest do zrobienia w domu wydawało mi się strasznie ciekawe: nagrywanie płyty czy nawet nauka. 12 jestem w domu siadłem do tej płyty skompletowałem juz 30 kawałków, teraz pracowąc mi sie będzie przyjemniej muzyka nie będzie przerywać- (jak jeżdze po marketach sprawdzać to pod auchanem mi się juz wiesza radio)-nieistotne. Chciałem się wykąpać w koncu wieczorem miałem iść do pracy ( mimo awansu zostawiłem sobie firme z sentymentu, bo to moja 1 własna praca). Chciałem zatrzymać czas, tak by ta 13 sie wydłuzyła maxymalnie w czasie. niestety za 5 minut już wybiła trzynasta i ona przyszła. Wysłałem ją z psem, sam idąc do wanny. Wróciła po 10 minutach z łzami w oczach że mój pies ponoć pogonił kota, pogryzł psa i ze jakaś baba zwróciła jej uwage ze maxiu ma być w kagańcu. Dobra uwierzę we wszystko koty goni a za sukami lata, ale jak ma 11 lat tak nigdy sie nie pogryzł z nikim, a babeczki z osiedla go kochają i zapraszają na kiełbaskę i NIGDY żadna by nie zwróciła się do mnie że z maxiem jest coś nie tak. chciało mi się niemiłosiernie spać ona mówiła o niczym a i tak mógłbym zgadywać co powie i w 95 % bym zgadł. W końcu zachciało jej się "miłości". Jak piękne to miało być wtedy gdy tego jeszcze nie było, przecież była czysta jak łza więc myślałem że pokaże jej prawdziwe oblicze każdej miłości, niestety ona znalazła sposób zaspokajania się i uschematyzowała sex do maximum. Było jak zawsze, zrobiliśmy to w jej pozycji, gdy doszła jakoś udało mi się skończyć. Czuję się emocjonalnie jak kurwa, z tą różnicą że nie płaci mi pieniędzmi a tym że nie dręczy mnie psychicznie, chodź też nie zawsze, bo i tak sobie coś znajdzie. Po wszystkim myślałem o Justynie <- TO CHORE. Miała iść o 15 bym zdązył na korki na 17 do Twojej mamy. w istocie zebraliśmy się o 15 45 - bo musiała to i tamto wydłużała jak najdłużej nie wiem sam po co, wiedziała że muszę sie na te korki przygotować. jak wychodziliśmy myślałem tylko o jednym, że o 18 nie będę mógł zadzwonić do Justyny bo będę na korepetycjach. Chciałem to zrobić od razu jak wrócę. Poszedłem więc zatem przed powrotem do zrzuta po 1 papierosa-( z powodu spóźniającej się wypłaty nie stać mnie nawet na szlugi, to juz 35 dni sie spóźnia). Po powrocie miałem do niej zadzwonić, znowu zwlekałem zjadłem pizze wypaliłem z 2 papierosy(Maciuś pomyslał i dał mi kilka ). Gdy już chciałem zadwonić zorientowałem się że jest 16 55 i musze iść na korki. Nigdy nie byłem taki denny z tych matur, nie myślałem w ogóle .Było mi wstyd samemu za siebie i przed Twoją mamą że taki tępy jestem. wróciłem. siedziałem w domu, zadzwoniłem do Maćka, czy moja paleta nadal stoi. Stała...nie wiem czemu wierzyłem że jakoś stamtąd zniknie. Przed wyjściem przy mamie zadzwoniłem do Justyny- nie odebrała. Jakoś tak dziwnie dało mi to spokój że nie odebrała jakąś wolność... Przed pracą wbijam telefon by wpisać wizytę -sms "przepraszam ze nie odebrałam zadzwoń jak możesz" mechanicznie oddzwoniłem. Odebrała a ja nie pamiętałem nawet o czym mam mówić. Jakoś wydukałem potem znmieniłem a na koniec powidziałem że spotkamy się i jej wytłumaczę asortyment nowej firmy w piątek. W pracy poszło szybko, a maciek postawił po piwie. Poszliśmy do chłopaków, Maciek gadał z chłopakami a ja z Kamilem. Z tematu pracy wyszliśmy aż do dziewczyn i opowiedziałem mu moją sytuacje od początku.: Że nie mogę się uwolnić że chce wszystkiego tylko nie spotkania, że myślę o innej. I tu moje mega zdziwienie jak powiedział że raz w życiu miał podobną sytuacje. Tak naprawde siedziałem tam z 2 godziny, a nie pamiętam nic oprócz tej rozmowy z nim. Jak już wyszliśmy szedłem z Maćkiem a on tak nic nie mówił i wymyśliłem co chciałbym zrobić: Powiedzieć Martynie co myśle- (nie wiem jak tego dokonam szantażuje mnie łzami przy każdej możliwej okazji) i zainsuować spotkanie z Justyną. Opowiem Ci jak chcę to zrobić, chociaż to mega głupie . Justyna przyjeżdża do pracy rowerem, wiec mieszka gdzies blisko. Pojade zatem autobusem, auto niech stoi. Po spotkaniu zaproponować że ją odprowadzę , nawet w mojej głowie już prezentuję się obraz tej sytuacji "Wiesz Justyna po tej chorobie powienienem teraz dużo chodzić, tutaj jest dużo zieleni i świeże powietrze jeżeli by Ci to nie przeszkadzało odprowadził bym Cię" nawet myśle czy dodać "i poprowadziłbym Ci rower" ale boję się że by to tragicznie zabrzmiało. Może jestem marzycielem, ale wydaje mi się że ona o mnie myśli. Jak zakładałem u niej kartę Auchan, to rozmawialiśmy, mówiła że nie może ze mną rozmawiać bo jej koleżanka powiedziała że nie powinna bo jestem taki i owaki. Skoro jej tak powiedziała znaczy że o mnie pytała ! ! !a to już wielki sukces(swoją drogą wredna baba, nie zna mnie za bardzo pracowaliśmy w 1 alejce ona się opierdalała, a ja robiłem za nią a ona na mnie teraz źle mówi) . Ostatnio jak byłem w Auchanie znowu siedziałem u niej, zostawiłem sobie nawet kurtkę bo wchodziłem przez wejscie dla klientów, a po pracy przyszła do mnie pomóc mi i pogadać, nie chciała żebym szedł bo musiała gdzies jeszcze na auchanie coś załatwić i mówiła że szybicej zleci jak pogadamy a ja musiałem bo Kaśka na mnie czekała a obiecałem jej że ją odwioze. Także nie wiem co ona myśli o mnie. Teraz sedno mojego pomysłu, po odprowadzeniu zaproponuje jej kawe w sobote, walentynki są w poniedziałek,Jeżeli się z godzi to z tej kawy zrobię fantastyczny wieczór. wypijemy kawę potem spacer, odwioze ją i pójde chlać ze zmarwienia bo uznam że zrobiłem z siebie idiote. Marzy mi się też zdanie na pożegnanie "Dziękuje że byłaś moją walentynką " i wtedy bym wyjął mocno różową róże z bagażnika (kupioną wcześniej) i pojechał-(ale po czymś takim to naprawde wyszedł bym na debila i tu już by piwo nawet nie pomogło). Wszystko to pięknie ale jak znam życie to albo sie nie zgodzi, albo w piątek będzie gradobicie i będę moknął na przystanku, a jak dojade to ona zadzwoni , że nie ma jak dotrzeć.
Teraz jestem w domu i pisze do Ciebie. Przy 1 telefonie powiedziałem że zabrałem się za matury, potem nie czytając odpisałem że muszę mieć spokój żeby nie zrobić błędu, że jestem bez odbioru... Mało i tak zadwoniła że jak tylko skoncze mam zadzwonić i jak się widzimy jutro i musiałem się zgodzić i teraz znów zabijam czas...
Pomóż mi
Mateusz [/u]
Edit lilifleur: ech, pomyłka
