Lubię teksty Sereny, bo dzięki nim myślę, że sama umiem pisać.
Zacznę troszkę
ad personam, aczkolwiek wciąż w obrębie tematu, czy, jak ładnie mówi regulamin, "tekstu szkoleniowego". Bo przecież chodzi o naukę na własnych błędach.
Serena, wiesz, dlaczego denerwujesz tutejszych użytkowników? Bo nie chcesz się nauczyć więcej. Nie chcesz być lepsza w tym, co robisz. Dostajesz konkretne, dobre porady i nie słuchasz. Niektórzy muszą zaczynać od podstaw - ortografii, interpunkcji, prostego tworzenia zdań i robią to. Ty to potrafisz, ale utknęłaś, taplasz się w uwielbieniu do własnych tekstów. Zastanawiałam się nawet, czy nie robisz tego ze złośliwości - przysparzasz weryfikom pracę, która nic nie daje.
Komentując ten tekst, w dużej mierze musiałabym powtórzyć to, co pisałam przy "Zjawie", bo błędy są te same, tylko inne uczucia występują. No ale jakoś spróbujemy. Dla wszystkich, którzy będą czytać tę... miniaturkę (bo Ty pewnie nie skorzystasz).
Sztampa absolutna:
Serena pisze:chaotycznych myśli
emocji uwięzionych w duszy
ptak zamknięty w złotej klatce
być dla ciebie wszystkim
Drugą połówką twojego jabłka
słodkie wino
czerwone jak krew
Całym twoim światem
dręczy moje serce
każdego dnia i każdej nocy
słodka trucizna
powolną, piękną, cudowną śmiercią
nieskończony mrok
piekielnych czeluści
Zauważyłaś, że to prawie cały tekst? No właśnie...
Zupełnie zbędne określenia:
myśli w mojej głowie
Tyle emocji uwięzionych w duszy, niczym zlękniony ptak zamknięty w złotej klatce
Twoją muzą, która napełniałaby cię natchnieniem co noc. (dlaczego akurat co noc?)
Czarą, z której będziesz pił słodkie wino, czerwone jak krew. (czerwony jak krew, klasyka...)
niepewność wciąż dręczy moje serce, (mnie) nieustannie, każdego dnia i każdej nocy. (jak nieustannie, no to już wiem...)
Zabija mnie od wewnątrz w każdej chwili (no wiem..), niczym słodka trucizna, którą wciąż pragnę się poić
i od której umieram powolną, piękną, cudowną śmiercią w każdej sekundzie. (no przecież już mówiłam, że wiem!)
i wiecznej ciemności, która potem nastanie
To także większość tekstu. Co zrobić, tak wyszło.
Serena pisze:Drugą połówką twojego jabłka czy, jak wolisz, wisienką na twoim torcie.
Tutaj się z krzesła zwaliłam ze śmiechu.
Nie wiem za bardzo, jak powtórzenia ogarnąć, ale może prościej będzie o tak:
Serena pisze:Tyle chaotycznych myśli w mojej głowie... Tyle niewypowiedzianych słów... Tyle emocji uwięzionych w duszy, niczym zlękniony ptak zamknięty w złotej klatce...
Tak bardzo chciałabym być dla ciebie wszystkim. Twoją muzą, która napełniałaby cię natchnieniem co noc. Drugą połówką twojego jabłka czy, jak wolisz, wisienką na twoim torcie. Czarą, z której będziesz pił słodkie wino, czerwone jak krew. Częścią ciebie.
Całym twoim światem.
Jednak ta niepewność wciąż dręczy moje serce, nieustannie, każdego dnia i każdej nocy. Zabija mnie od wewnątrz w każdej chwili, niczym słodka trucizna, którą wciąż pragnę się poić… i od której umieram powolną, piękną, cudowną śmiercią w każdej sekundzie.
A ból… Nie boję się go. Wcale. Nie boję się bólu i wiecznej ciemności, która potem nastanie.
"niczym" i "słodki" nie są blisko siebie, ale i tak niepotrzebne w tak krótkim kawałku.
Nawet nie śmiem sugerować, abyś to jakoś poprawiła, ponieważ po wyeliminowaniu błędów zostałoby Ci kilka słów na opis na gg.
Pozdrawiam.