Duża dziewczynka

1
Tekst czysto techniczny, bez żadnej głębi xD

Na szkolnym dziedzińcu panowała cisza. Natalia, uczennica klasy pierwszej wejherowskiego liceum, była zirytowana. Za uporem jej matki nie stało nic, co w jakiś sposób mogłoby go usprawiedliwić.
- Hej, mamo! Naprawdę już nie mam lat trzynastu, by nie zasługiwać na wybranie się do klubu! – rzuciła dziewczyna.
- Pewnie! Teraz już jesteś taaka dorosła… - dobiegło z telefonu. – Może w ogóle wyprowadź się, idź do pracy… - Kpina w głosie matki doprowadzała dziewczynę do pasji. Sprawa nie posuwała się do przodu, a ilość wejściówek na imprezę malała z sekundy na sekundę. Stłumiła emocje.
- Ale mamusiu… Powiedz mi czy kiedykolwiek dałam ci powód, byś mogła mnie traktować jak osobę niedojrzałą? – powiedziała. Całą siłę swojego skupienia przeznaczyła na utrzymanie jak najłagodniejszego tonu.
- Nie, co nie zmienia faktu. Nie możesz jechać. – odpowiedziała mama.
- Nawet nie podajesz argumentów! – rzekła. Mimo starań, w jej słowach nie było ani odrobiny pokory.
- Nie muszę ci się tłumaczyć.
- Mamo, proszę… Mam za co tam jechać. Nie będę sama, więc aspekt bezpieczeństwa mamy z głowy. Naprawdę, nie martw się. Jestem już duża. – te słowa wybrzmiały idealnie.
- Zadzwoń do ojca. Ja już nie mam siły.
W Natalii wezbrała radość. Znała już prawdopodobny przebieg rozmowy.
- Okej mamusiu. Miłego dnia.
Dziewczyna wykręciła numer. Kiedy tata odebrał, błagalny ton głos córeczki załatwił resztę.

Spożyta w pociągu wódka dodała grupie animuszu. Z wejściem do klubu problemów nie było.
Bas i stopa, podstawy muzyki klubowej, wprawiły każdy element ciała Natalii w ruch. Tańczyła. Kompletnie ją poniosło. Nie myślała o niczym, żadna bariera nie hamowała emocji. Alkohol zdawał się być przewoźnikiem euforii. Michał, jeden ze znajomych objął ją; Nie broniła się. Chłopak coraz odważniej zbliżał się, coraz intensywniej się poruszał. Podeszli do baru, dostała drinka.
- Jak ci się tu podoba? – zaczął.
- Fajnie, naprawdę. – odpowiedziała. Dotknęła kolana chłopaka.
Dopity napój uderzył jej do głowy. Kolega wyjął paczkę papierosów, pomachał nimi przed oczyma Natalii. Ochoczo uśmiechnęła się.
Wyszli do palarni. Dym szczypał w oczy, jego woń otuliła dziewczynę.
Chłopak zapalił, po czym zbliżył do niej twarz. Musnął ją ustami. Poczuła, jak dym przefruwa jej do płuc. Pocałowała go. Kiedy od siebie odstąpili, złapał ją w talii. Cała drżała.
Podeszli do baru.
- Co podać? – spytał barman.
Michał spojrzał jej w oczy.
- Co pani pije? – zapytał kolega.
- Zdaje się na pana. – odpowiedziała.
Chłopak spojrzał na barmana.
- Dla pani mojito, dla mnie wódka z colą.
Wymieszał im drinki. Po wypiciu wrócili do tańca. Przywarli do siebie. Jego dłonie wędrowały po ciele dziewczyny. Nie pozostała dłużna. Wnętrze klubu wirowało coraz bardziej, kształty rozmazywały się. Jej głowa była coraz cięższa.
Natalia wycofała się.
Weszła do łazienki. Jej przyjaciółka Sandra poprawiała makijaż.
- Ja pierdole… Ktoś solidnie przedobrzył… - rzuciła koleżanka.
Natalia nie odpowiedziała. Wtoczyła się do kibla. Nie podniosła klapy, czego efektem był rozbryzg wymiocin po całej kabinie.
Sandra zapukała do drzwi.
- Natalia! Co jest!?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Z toalety dobiegał tylko odgłos, świadczący o niezbyt dobrym samopoczuciu. Sandra wyszła z pomieszczenia i podeszła do koleżanek.
- Lepiej tam teraz nie wchodzić. Natala ma mały problem.
- Jeny… Znowu? – zapytała jedna. – Ile można jej tłumaczyć? Już kurwa mam dość tych imprez. Z nią zawsze coś musi pierdolnąć.
- No, dosyć to gówniarskie. Co jest z tym waszym rocznikiem?

Natalia nie mogła dojść do siebie. Żadne myśli nie mogły wypełnić próżni umysłu dziewczyny.
Bas i stopa kompletnie zlały się z wibracjami jej telefonu.

Pani Dorota, matka Natalii, od godziny próbowała dodzwonić się do córki. Jej mąż wybudził się i wszedł do kuchni.
- Daj spokój, kochanie… - zaczął. – Ona naprawdę nie jest już małą dziewczynką.
Ostatnio zmieniony pn 12 mar 2012, 21:15 przez Kajetano, łącznie zmieniany 3 razy.

2
niech pomyslę - panna sie nastukała jak meserszmidt, pewnie jeszcze ktoś jej do drinka coś dorzucił i spróbuje ją zgwałcić, pojawi się przystojny nieznajomy na złotym rumaku i ją ocali, a wkrótce okaze się, ze ksiażę z bajki ma mroczna stronę - jest amatorem rh+ (albo rh-)...
czy kiedykolwiek dałam ci powód, byś mogła mnie traktować jak osobę niedojrzałą?
takim powodem jest choćby 1 klasa liceum :-D
- Mamo, proszę… Mam za co tam jechać. Nie będę sama, więc aspekt bezpieczeństwa mamy z głowy. Naprawdę, nie martw się. Jestem już duża. – te słowa wybrzmiały idealnie.
"Te" z wielkiej litery.

śmiać mi się chce, bo to pisanie ma jakiś swój urok, mimo, ze korci, zeby kawałek przeryc, dodać charakterystyki bohaterów, opis miejsca akcji, szczypte mroku do scenerii i krople potu na skórze.

pisz wiecej.
i dużo czytaj.

edit: choć to "obyczaj", nie "horror", więc moze się mylę ;-)

"...a morze nie" :-)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

3
Cytat:
czy kiedykolwiek dałam ci powód, byś mogła mnie traktować jak osobę niedojrzałą?
takim powodem jest choćby 1 klasa liceum
no to chyba oczywiste ;)
pisz wiecej.
i dużo czytaj.
a coś konkretniej? na co zwrócić uwagę?
Dzięki! :)

4
to trochę, jak relacja z imprezy, nie ma tu klimatu - gdy zamykasz oczy i myslisz o muzyce klubowej, o wielu ludziach stłoczonych na parkiecie, o stroboskopach, kolorofonach, huku wokół - jest parno, duszno i gorąco, ubrania się lepią do ciala, pot spływa po skórze, gdy kogoś calujesz, mozesz to poczuć na jezyku, zapachy się mieszają - perfumy, feromony, kurz - zeby z kims pogadac, trzeba mu wrzasnac do ucha, moze odsunać włosy - wilgotne od potu, pachnace w szczególny sposób, mozna opisać smak alkoholu, mozna naprawdę wiele ;-)

twój text jest bez tego wszystkiego, prześlizgujesz się po temacie, brak opisów, musisz poprawić dialogi, nic o natalii nie wiem, jak wygląda, skad się wzięła, jak nazywa sie jej najlepsza kumpela, gdzie jest klub, jak wyglada chłopak, który ją caluje, jak smakuje, co siedzi w jego oczach, jakie ma dlonie, gdy jej dotyka, etc.

ale, jak mówię, gdy cię czytam, to się uśmiecham, bo to w sumie slodkie jest :-)
tylko pisz obrazami :-)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

6
Kajetano - no co Ty? Hemingway to mistrzostwo opisu!

A opowiadanie?
Nudne. Jak z "Głosu niedzielnego". Tam NIC się nie dzieje naprawdę, jakby narrator nie miał pojęcia, o czym pisze, a korzystał z opowieści tych, co maja na ten temat odpowiednie zdanie.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

7
Za uporem jej matki nie stało nic, co w jakiś sposób mogłoby go usprawiedliwić
Jak dla mnie przekombinowałeś. "Uporu jej matki nic nie mogło(by) usprawiedliwić"
by nie zasługiwać na wybranie się do klubu
Tu znowu nie pasują mi takie słowa ani do sytuacji, ani do osoby. Młodą dziewczyną powinny teraz trzepać emocje. Niech wrzaśnie na rodzicielkę i powie, że i tak do tego klubu pójdzie, przecież to wiek młodzieńczego buntu i szalejących hormonów.
Całą siłę swojego skupienia przeznaczyła na utrzymanie jak najłagodniejszego tonu
Te zdanie też popraw. Ale jak już ci nie powiem, im więcej sam nad nim pomyślisz tym większa szansa, że wymyślisz coś dobrego.
Nawet nie podajesz argumentów! – rzekła
Rzekła pasuje tutaj jak pięść do nosa. Jest wiele wyrazów, które lepiej zobrazują wyrażenie gniewu, chociażby krzyk czy wrzask.
więc aspekt bezpieczeństwa mamy z głowy
Kolejne strasznie sztuczne zdanie.
W Natalii wezbrała radość. Znała już prawdopodobny przebieg rozmowy.
Zamiast drugiego zdania lepiej napisać wprost, że wiedziała o swojej wygranej w tej potyczce.
Alkohol zdawał się być przewoźnikiem euforii
Bardziej pasowałby przekaźnik wg mnie
jak dym przefruwa jej do płuc
Przepływa.

Zdecydowanie razi brak dobrego opisu czegokolwiek, ot wpleść mogłeś, że włosy miała takie a takie, bo chłopak odgarnął je z jej twarzy przed pocałunkiem(wiem, strasznie sztampowe ale to nie ja mam poprawiać ten tekst) no i jak już było wspomniane wyżej nie stworzyłeś atmosfery klubu.
Oczywiście wszystko co wymieniłem jako błąd może nim nie być, po prostu ja bym to zmienił.

8
Dzięki za uwagę, ale co do sztuczności tych wypowiedzi to się nie zgadzam, ze względu na to, że Natalia jest świetną pozorantką i mówi wszystko w taki sposób, jaki przyniesie jej korzyść. Sam w ten sposób załatwiam problemy :)

9
Uwaga jest celna - niestety, te dialogi brzmią sztuczne. Tak rozmawia się w telenoweli.
by nie zasługiwać na wybranie się do klubu, byś mogła mnie traktować jak osobę niedojrzałą, aspekt bezpieczeństwa

Rozmowę matki z córką przekombinowałeś - reszta dużo lepsza. A zdanie "Co jest z tym waszym rocznikiem?" jest już b. fajne.

10
Natalia, uczennica klasy pierwszej wejherowskiego liceum, była zirytowana.
Zawsze lepiej przekazać uczucia bohatera a nie pisać o jego stanie emocjonalnym.
Za uporem jej matki nie stało nic, co w jakiś sposób mogłoby go usprawiedliwić.
Nie używaj zaimków więcej, niż to konieczne.
- Hej, mamo! Naprawdę już nie mam lat trzynastu, by nie zasługiwać na wybranie się do klubu!
To nie wiek chyba o tym decyduje, ale dojrzałość.
Sprawa nie posuwała się do przodu, a ilość wejściówek na imprezę malała z sekundy na sekundę.
A skąd ona wie ile tych wejściówek zostało, skoro rozmawia ciągle z matką?
Stłumiła emocje.
Stłumiła gniew.
Powiedz mi czy kiedykolwiek dałam ci powód, byś mogła mnie traktować jak osobę niedojrzałą?
Osobę nieodpowiedzialną.
Całą siłę swojego skupienia przeznaczyła na utrzymanie jak najłagodniejszego tonu.
Prostsze zdania brzmią często ładniej.
Starała się utrzymać łagodny ton głosu.
- Nawet nie podajesz argumentów! – rzekła.
Tu masz wykrzyknik. Ona nie rzekła ale krzyknęła.
Jestem już duża. – te słowa wybrzmiały idealnie.
- Jestem już duża. - Te słowa zabrzmiały idealnie. (Choć nie wiem w jaki sposób one mogą idealnie lub nieidealnie zabrzmieć...)
W Natalii wezbrała radość.
Natalia ucieszyła się.
Michał, jeden ze znajomych objął ją; Nie broniła się.
Z małej litery.
- Zdaje się na pana.(BEZ KROPKI) – odpowiedziała.
O dziwo podobało mi się. Jest jakaś świeżość w tym teście. Już sam fakt, że nie raczysz nas długaśnymi opisami zasługuje na uwagę, bo większość zaczynających przygodę z piórem ozdabia swoje teksty ile może i czym tylko może. Jestem ciekawa, co wyjdzie z twojej pisaniny w przyszłości.

Tak na początek: masz skłonność do pisania w telegraficznym wręcz skrócie, oficjalnym językiem. Jeśli dodać do tego brak opisów, emocji bohaterów, mamy martwy obraz, który nie zainteresuje czytelnika, bo nie ma on dostępu do świata, który stworzyłeś. Zwróć uwagę również na zapis dialogów.

Jak na pierwszy tekst - jest nieźle.

11
w jaki sposób mogę "rozciągnąć" tekst i go urozmaicić? :D jakie opisy i w jakiej dawce powinny się pojawić? oficjalny styl jest dużym mankamentem? jak żyć? :)

12
Obiecuję sobie zawsze, że krótkie teksty pokomentuję. Ten już czytałem parę razy, ale czasu brakło. No to… trochę uwag. O rzeczach wspomnianych przez innych wspominać nie będę, chyba, ze się z nimi nie zgadzam :)
Kajetano pisze:Na szkolnym dziedzińcu panowała cisza. BUM Natalia, uczennica klasy pierwszej wejherowskiego liceum, była zirytowana. Za uporem jej matki nie stało nic, co w jakiś sposób mogłoby go usprawiedliwić.
BUM – czytam tak sobie i po ciszy na szkolnym dziedzińcu ni z tego ni z owego zirytowana Natalia. Brakuje łączności między zdaniami. Przecież ta Natka to sobie może być na drugim końcu miasta, na wagarach. Oczywiście, nie trzeba wszystkiego pisać, ale pomijać trzeba z głową. W tym przypadku – nowy akapit, tak sobie myślę.
Pogrubione – tu się zaczyna oficjalny styl. Tak się pisze raporty, pisma, ale nie prozę. Informacje, że jest uczennicą (1) pierwszej klasy (2) liceum (3) w Wejherowie (4) są może istotne dla fabuły, ale pojawiają się w drugim zdaniu! Cztery informacje opisowe!
Takie informacje ładnie jest wpleść w tekst inaczej. W dialogi, we wtrącenia narracyjne w dialogach, w te partie narracji, które zbliżają się do myśli bohaterki a nawet (sic) w te, które nie są zbliżone do Natalii w ogóle. A gdyby pierwsze zdanie brzmiało:
„Na dziedzińcu wejherowskiego liceum panowała cisza.”
I proszę, już dwie informacje w lepszym miejscu. Fakt, ze się uczy w pierwszej klasie też później. Stopniuj podawanie informacji.
Zapytałaś Kajetano, czy oficjalny styl to duży mankament. Nieeeee. To jest zagrubiaszczy błąd! Warsztatowy, nie językowy. No, chyba, ze celujesz w czytelnika, który lubi jak go utwór usypia.
Oficjalny styl ma rację bytu w tekście prozatorskim, naprawdę. Gdy cytujesz oficjalne pismo, instrukcję itp. Gdy jest oficjalna okazja i wypowiada się oficjel. Nie w normalnej narracji. Tak naprawdę stwierdzenie, ze masz oficjalny styl to skrót myślowy, bo go wcale nie masz. Masz coś co jest do niego zbliżone. To jest pierwsza… diagnoza.
Rada jest taka. Różne rzeczy trzeba pisać obrazem a nie mówić jak wyglądają. Jak napisała Ebru, nie pisz, że Natalia była zirytowana, pokaż to: fuknęła z irytacją do słuchawki, albo potrząsnęła z irytacją głową – itd. Stopniowanie informacji to też pisanie obrazem. Gdy się wprowadza postać, nie trzeba od razu jej przedstawiać, opisywać wyglądu itp. Obraz malujesz warstwami. Ten obraz jest w głowie czytelnika. Pierwszy rzut oka na scenę – dziewczyna, Natalia, się irytuje. Drugie zdanie, rozmawia z matką i już wiemy, ze matka na coś nie pozwala. Kolejne zdania, akapity pokazują, na co matka nie pozwala i czemu. Pokazują to w żywej rozmowie i komentarzach narracyjnych.
Podkreślone – a jednak powtórzę. Za Zaqrem i Ebru – zdania trzeba upraszczać, nie komplikować. Kwiecistość niestety nie polega na naładowaniu tekstu słowami i opisami. Czasem kwieciste jest to, co jest oszczędne, ale dużo sugeruje.
Jedna rada. Z własnego pola, bo wiem że u mnie to działa, pomaga mi zrozumieć jak wiele w tekście przekombinowałem i uprościć. Mianowicie, pisz miniaturowe teksty pod wymyślony temat i z limitem znaków. Albo sam albo instytucjonalnie (są takie konkursy na forum SFFiH albo na szortalu – administracja wybaczy mi reklamę). Mnie to dużo dało i nadal daje, gdy jest temat, mam pomysł, napiszę go i wychodzi np. 7 tys. znaków a limit to 5. I zaczyna się walka, co wywalić. Najpierw idą całe partie tekstu, które uznaję za nieistotne albo mało istotne dla fabuły. A potem walka przenosi się na poziom zdań – jak ta myśl wyrazić prościej, komunikatywniej? I udaje się. Popróbuj, nawet sam.
Dodam jeszcze, byś się nie łamał, bo oficjalność stylu i sztuczność przekombinowanych zdań to przypadłości wielu pre-debiutantów.
- Hej, mamo! Naprawdę już nie mam lat trzynastu, by nie zasługiwać na wybranie się do klubu! – rzuciła dziewczyna.
Nie jestem na biżunco z mowa nastolatków. Ale sztucznie to brzmi. Zirytowana nastolatka powie do mamy „hej”? To słowo ma wiele znaczeń, jakoś nie widze go w tej sytuacji. Ej, mamo. No, mamo.
Drugie zdanie przekombinowane, co już wykazano. A ja bym się nawet wysilił by ciągle jeszcze nie wyjawiać pełnej informacji, o co chodzi. „No, mamo, pozwól, przecież nie mam już trzynastu lat!”.
A na co mama ma pozwolić – wychodzi już zaraz, w komentarzu narracyjnym do dialogowej partii mamy.
Ebru zwróciła uwagę, że to nie wiek a dojrzałość jest kluczowy dla matki. Owszem, ale głupie nastolatki nie do końca to rozumieją i właśnie na wiek się powołują przeważnie. Zresztą w dalszej rozmowie właśnie z wieku Natalia wywodzi, ze nie jest niedojrzała.
- Ale mamusiu… Powiedz mi czy kiedykolwiek dałam ci powód, byś mogła mnie traktować jak osobę niedojrzałą? – powiedziała. Całą siłę swojego skupienia przeznaczyła na utrzymanie jak najłagodniejszego tonu.
Drugie zdanie przekombinowane. Dłuuugi ten dialog, nierealny. Zirytowana dziewczyna, siląca się na spokój, próbuje przekonać matkę bo czas leci a gada jak profesor na odczycie.
Opis kuleje. Wyobrażasz sobie sytuację, ale mętnie ją opisujesz. Natalia stara się panować nad sobą i mówić… jak? Łagodnie? Łagodnie się mówi do rozhisteryzowanego dziecka. Należałoby raczej napisać, ze używała poważnego, spokojnego tonu – bo w ten sposób dowiedzie matce, że jest prawie dorosła, nie? Albo o pokorze, o której jest dalej.
- Nie, co nie zmienia faktu. Nie możesz jechać. – odpowiedziała mama.
„to/co nie zmienia faktu” to związek frazeologiczny, w którym obligatoryjnie występuje ciąg dalszy: że. Nie, ale to nie zmienia faktu, że się nie zgadzam (nie pozwalam, nie możesz jechać).
- Nawet nie podajesz argumentów! – rzekła. Mimo starań, w jej słowach nie było ani odrobiny pokory.

A musi? Córusia ma, ile, 15 lat? To nie jest argument? No i – nie znamy całej rozmowy, należałoby przypuszczać, że w jej nieprzytoczonej części matka już parę razy wyraziła sprzeciw i powiedziała dlaczego. Ale dobra, nastolatka ma tendencje do słyszenia co chce, mogła nie uznać argumentów matki za poważne, więc uważa, ze żadne nie padły. Niemniej trochę to sztucznie brzmi. Czemu nie zapyta normalnie, jak nastoletni człowiek – Ale dlaczego?!
W opisie nararcyjnym do dialogu jest mowa o tym, ze dziewczyna jednak nie panuje nad sobą, nie słychać pokory, mimo starań. Czyli są niedostatecznie tłumione emocje.Dlaczego więc „rzekła”? Wyjęczała, wycedziła, wysapała – czasowniki, które niosą emocje. A ona rzekła.
- Mamo, proszę… Mam za co tam jechać. Nie będę sama, więc aspekt bezpieczeństwa mamy z głowy. Naprawdę, nie martw się. Jestem już duża. – te słowa wybrzmiały idealnie.
Porównaj sobie, Kajetano, pogrubione zdanie z pozostałymi. W pozostałych widzę wypowiedź nastolatki, w pogrubionej nie. Nie ten język. Nastolatka i owszem, ma słownictwo, mogłaby tak powiedzieć. Ale w sytuacji silnie emocjonalnej? Powiedziałaby: Nie będę sama, nic mi nie grozi.
Komentarz narracyjny – tym razem idealnie. Huśtawka, emocje tergają, raz się udaje raz nie? Podkreśl to! Napisz, ze tym razem się udało.
Zadzwoń do ojca. Ja już nie mam siły.
Nie wierzę w ta matkę. Się kobita nagada, twarda jest a tu nagle – nie mam siły? Kiedy pewnie wie, że Natka ojca owija wokół paluszka jak chce. To jest jawne umycie rak od tematu, nie zgadzam się, ale to olewam. Fałszywe to jest.
Bas i stopa, podstawy muzyki klubowej, wprawiły każdy element ciała Natalii w ruch. Tańczyła. Kompletnie ją poniosło. Nie myślała o niczym, żadna bariera nie hamowała emocji. Alkohol zdawał się być przewoźnikiem euforii. Michał, jeden ze znajomych objął ją; [przecinek, nie średnik, a jeśli średnik to następne zdanie z małej litery] Nie broniła się. Chłopak coraz odważniej zbliżał się, coraz intensywniej się poruszał. Podeszli do baru, dostała drinka.
Tak jak napisano, szerzej, więcej! To jest przerywnik w fabule, miejsce gdzie czytelnik ma się zatrzymać dla klimatu, tu można polać wodę!
Na pewno alkohol jako przewoźnik euforii? Na drugi brzeg Styxu? Przekaźnik. Katalizator.
Podkreślone – IMHO zbędna informacja. Padło imię, zna je, obcy nie jest.
Pogrubione zdanie opisujące czynności Michała jest mącipolowe. Objął ją. Potem się zbliżał. Da się objąć bez zbliżania? Potem gdy już ją objął i coraz odważniej wciąż się zbliżał (czyli już się pewnie przenikali) to się intensywniej porusza. Seks! Oni to robią na parkiecie! A fuuu.
Widzisz to, Kajetano?
- Fajnie, naprawdę. – odpowiedziała. Dotknęła kolana chłopaka.
Seria dziwnych myśli. Stoją przy barze, piją drinka, rozmawiają, nagle ona pochyla się i dotyka jego kolana. Po co? Przemilczane rzeczy źle obrazują w tym przypadku. A przemilczałeś fakt, że gdzieś usiedli z drinkami.
Druga rzecz – z opisu wynika, że to świadome działanie, nieprzypadkowe. I ja go nie rozumiem. Znaczy się, nabąblowana jest, fajny facet, chce mu pokazać, że nawet jej się podoba. I dotyka kolana, tak znienacka? Strasznie to kolano z czapy jest.
Chłopak zapalił, po czym zbliżył do niej twarz. Musnął ją ustami. Poczuła, jak dym przefruwa jej do płuc. Pocałowała go. Kiedy od siebie odstąpili, złapał ją w talii. Cała drżała.
Złapał ją w talii po skończeniu pocałunku, gdy się od siebie odsunęli? Dziwny facet.
Podeszli do baru.
- Co podać? – spytał barman.
Michał spojrzał jej w oczy.
- Co pani pije? – zapytał kolega.
- Zdaje się na pana. – odpowiedziała.
Chłopak spojrzał na barmana.
- Dla pani mojito, dla mnie wódka z colą.
Fragment kompletnie bez znaczenia dla fabuły. Który można zbyć jednym zdaniem: Potem wypili po drinku i wrócili do tańca.
- Ja pierdole… Ktoś solidnie przedobrzył… - rzuciła koleżanka.
Pierdolę, ę, ę, ę. Ja wiem, że koleżanka powiedziała: piedole. Ale autor winien to zapisać poprawnie. Chyba, ze stylizuje język osoby, która cały czas mówi z takimi błędami (i to widać w wypowiedzi).
- No, dosyć to gówniarskie. Co jest z tym waszym rocznikiem?
A mnie się ta puenta wcale nie podoba. Jeszcze rozumiem wynikające z tego poczucie wyższości osoby starczej, lepiej kontrolującej się. Ale tez i głupiej, bo powinna wiedzieć, że w każdym roczniku się zdarza. A poza tym zdanie pada do innych osób z tego rocznika, które nie upodliły się do tego stanu. Więc po co zbiorowa odpowiedzialność na rocznik?
Żadne myśli nie mogły wypełnić próżni umysłu dziewczyny.

Próżni w umyśle.
Próżnia umysłu zakłada, że Natka ma we łbie siano permanentnie. Próżnia w umyśle – że ma to siano w tej chwili.
Pani Dorota, matka Natalii, od godziny próbowała dodzwonić się do córki. Jej mąż wybudził się i wszedł do kuchni.
Po co mi wiedzieć jak matka Natki ma na imię? A skoro już – to chce też wiedzieć jak jest ojcu.

Ogólnie.
Dwie rady dałem. Co jeszcze? Ktoś radził dużo czytać. Co? Wszystko. A gdy coś się podoba, starać się czytać świadomie. Np. drugi raz coś przeczytać bacznie zwracając uwagę jak autor to robi. Jak opisuje ludzi, emocje itp.
Fabuła jest spójna, ładnie zawraca i sensownie puentuje. Tyle, że jest jako historia – nudna. Banalna. Ja wiem, napisałeś, Kajetano, że to wprawka bez głębi. Ja mam takie zdanie, dobre, bo moje, że pisząc wprawki i ćwiczenia warto jest jednak pisać historiami, które samemu chciałoby się przeczytać. Chciałbyś przeczytać historię dziewczyny, która się wyrwała na imprezę wbrew woli matki i uwaliła do szczętu?
Nie ma się co wstydzić. Masz dzikie pomysły, sprzedawaj je, opisuj. Będziesz tym samym trenował konstruowanie fabuły, a to jest istotne.

Się rozgadałem, i pewnie sporo bez sensu, za co czytelników przepraszam.


Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę
Ostatnio zmieniony pt 02 mar 2012, 14:22 przez Kruger, łącznie zmieniany 1 raz.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

13
Dzięki wielkie! Wasze uwagi zmieniły diametralnie moje pisanie, czego owocem są dwa nowe teksty. Jeden postaram się niedługo, ku porównaniu zapodać. :D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”