Obiecuję sobie zawsze, że krótkie teksty pokomentuję. Ten już czytałem parę razy, ale czasu brakło. No to… trochę uwag. O rzeczach wspomnianych przez innych wspominać nie będę, chyba, ze się z nimi nie zgadzam
Kajetano pisze:Na szkolnym dziedzińcu panowała cisza. BUM Natalia, uczennica klasy pierwszej wejherowskiego liceum, była zirytowana. Za uporem jej matki nie stało nic, co w jakiś sposób mogłoby go usprawiedliwić.
BUM – czytam tak sobie i po ciszy na szkolnym dziedzińcu ni z tego ni z owego zirytowana Natalia. Brakuje łączności między zdaniami. Przecież ta Natka to sobie może być na drugim końcu miasta, na wagarach. Oczywiście, nie trzeba wszystkiego pisać, ale pomijać trzeba z głową. W tym przypadku – nowy akapit, tak sobie myślę.
Pogrubione – tu się zaczyna oficjalny styl. Tak się pisze raporty, pisma, ale nie prozę. Informacje, że jest uczennicą (1) pierwszej klasy (2) liceum (3) w Wejherowie (4) są może istotne dla fabuły, ale pojawiają się w drugim zdaniu! Cztery informacje opisowe!
Takie informacje ładnie jest wpleść w tekst inaczej. W dialogi, we wtrącenia narracyjne w dialogach, w te partie narracji, które zbliżają się do myśli bohaterki a nawet (sic) w te, które nie są zbliżone do Natalii w ogóle. A gdyby pierwsze zdanie brzmiało:
„Na dziedzińcu wejherowskiego liceum panowała cisza.”
I proszę, już dwie informacje w lepszym miejscu. Fakt, ze się uczy w pierwszej klasie też później. Stopniuj podawanie informacji.
Zapytałaś Kajetano, czy oficjalny styl to duży mankament. Nieeeee. To jest zagrubiaszczy błąd! Warsztatowy, nie językowy. No, chyba, ze celujesz w czytelnika, który lubi jak go utwór usypia.
Oficjalny styl ma rację bytu w tekście prozatorskim, naprawdę. Gdy cytujesz oficjalne pismo, instrukcję itp. Gdy jest oficjalna okazja i wypowiada się oficjel. Nie w normalnej narracji. Tak naprawdę stwierdzenie, ze masz oficjalny styl to skrót myślowy, bo go wcale nie masz. Masz coś co jest do niego zbliżone. To jest pierwsza… diagnoza.
Rada jest taka. Różne rzeczy trzeba pisać obrazem a nie mówić jak wyglądają. Jak napisała Ebru, nie pisz, że Natalia była zirytowana, pokaż to: fuknęła z irytacją do słuchawki, albo potrząsnęła z irytacją głową – itd. Stopniowanie informacji to też pisanie obrazem. Gdy się wprowadza postać, nie trzeba od razu jej przedstawiać, opisywać wyglądu itp. Obraz malujesz warstwami. Ten obraz jest w głowie czytelnika. Pierwszy rzut oka na scenę – dziewczyna, Natalia, się irytuje. Drugie zdanie, rozmawia z matką i już wiemy, ze matka na coś nie pozwala. Kolejne zdania, akapity pokazują, na co matka nie pozwala i czemu. Pokazują to w żywej rozmowie i komentarzach narracyjnych.
Podkreślone – a jednak powtórzę. Za Zaqrem i Ebru – zdania trzeba upraszczać, nie komplikować. Kwiecistość niestety nie polega na naładowaniu tekstu słowami i opisami. Czasem kwieciste jest to, co jest oszczędne, ale dużo sugeruje.
Jedna rada. Z własnego pola, bo wiem że u mnie to działa, pomaga mi zrozumieć jak wiele w tekście przekombinowałem i uprościć. Mianowicie, pisz miniaturowe teksty pod wymyślony temat i z limitem znaków. Albo sam albo instytucjonalnie (są takie konkursy na forum SFFiH albo na szortalu – administracja wybaczy mi reklamę). Mnie to dużo dało i nadal daje, gdy jest temat, mam pomysł, napiszę go i wychodzi np. 7 tys. znaków a limit to 5. I zaczyna się walka, co wywalić. Najpierw idą całe partie tekstu, które uznaję za nieistotne albo mało istotne dla fabuły. A potem walka przenosi się na poziom zdań – jak ta myśl wyrazić prościej, komunikatywniej? I udaje się. Popróbuj, nawet sam.
Dodam jeszcze, byś się nie łamał, bo oficjalność stylu i sztuczność przekombinowanych zdań to przypadłości wielu pre-debiutantów.
- Hej, mamo! Naprawdę już nie mam lat trzynastu, by nie zasługiwać na wybranie się do klubu! – rzuciła dziewczyna.
Nie jestem na biżunco z mowa nastolatków. Ale sztucznie to brzmi. Zirytowana nastolatka powie do mamy „hej”? To słowo ma wiele znaczeń, jakoś nie widze go w tej sytuacji. Ej, mamo. No, mamo.
Drugie zdanie przekombinowane, co już wykazano. A ja bym się nawet wysilił by ciągle jeszcze nie wyjawiać pełnej informacji, o co chodzi. „No, mamo, pozwól, przecież nie mam już trzynastu lat!”.
A na co mama ma pozwolić – wychodzi już zaraz, w komentarzu narracyjnym do dialogowej partii mamy.
Ebru zwróciła uwagę, że to nie wiek a dojrzałość jest kluczowy dla matki. Owszem, ale głupie nastolatki nie do końca to rozumieją i właśnie na wiek się powołują przeważnie. Zresztą w dalszej rozmowie właśnie z wieku Natalia wywodzi, ze nie jest niedojrzała.
- Ale mamusiu… Powiedz mi czy kiedykolwiek dałam ci powód, byś mogła mnie traktować jak osobę niedojrzałą? – powiedziała. Całą siłę swojego skupienia przeznaczyła na utrzymanie jak najłagodniejszego tonu.
Drugie zdanie przekombinowane. Dłuuugi ten dialog, nierealny. Zirytowana dziewczyna, siląca się na spokój, próbuje przekonać matkę bo czas leci a gada jak profesor na odczycie.
Opis kuleje. Wyobrażasz sobie sytuację, ale mętnie ją opisujesz. Natalia stara się panować nad sobą i mówić… jak? Łagodnie? Łagodnie się mówi do rozhisteryzowanego dziecka. Należałoby raczej napisać, ze używała poważnego, spokojnego tonu – bo w ten sposób dowiedzie matce, że jest prawie dorosła, nie? Albo o pokorze, o której jest dalej.
- Nie, co nie zmienia faktu. Nie możesz jechać. – odpowiedziała mama.
„to/co nie zmienia faktu” to związek frazeologiczny, w którym obligatoryjnie występuje ciąg dalszy: że. Nie, ale to nie zmienia faktu, że się nie zgadzam (nie pozwalam, nie możesz jechać).
- Nawet nie podajesz argumentów! – rzekła. Mimo starań, w jej słowach nie było ani odrobiny pokory.
A musi? Córusia ma, ile, 15 lat? To nie jest argument? No i – nie znamy całej rozmowy, należałoby przypuszczać, że w jej nieprzytoczonej części matka już parę razy wyraziła sprzeciw i powiedziała dlaczego. Ale dobra, nastolatka ma tendencje do słyszenia co chce, mogła nie uznać argumentów matki za poważne, więc uważa, ze żadne nie padły. Niemniej trochę to sztucznie brzmi. Czemu nie zapyta normalnie, jak nastoletni człowiek – Ale dlaczego?!
W opisie nararcyjnym do dialogu jest mowa o tym, ze dziewczyna jednak nie panuje nad sobą, nie słychać pokory, mimo starań. Czyli są niedostatecznie tłumione emocje.Dlaczego więc „rzekła”? Wyjęczała, wycedziła, wysapała – czasowniki, które niosą emocje. A ona rzekła.
- Mamo, proszę… Mam za co tam jechać. Nie będę sama, więc aspekt bezpieczeństwa mamy z głowy. Naprawdę, nie martw się. Jestem już duża. – te słowa wybrzmiały idealnie.
Porównaj sobie, Kajetano, pogrubione zdanie z pozostałymi. W pozostałych widzę wypowiedź nastolatki, w pogrubionej nie. Nie ten język. Nastolatka i owszem, ma słownictwo, mogłaby tak powiedzieć. Ale w sytuacji silnie emocjonalnej? Powiedziałaby: Nie będę sama, nic mi nie grozi.
Komentarz narracyjny – tym razem idealnie. Huśtawka, emocje tergają, raz się udaje raz nie? Podkreśl to! Napisz, ze tym razem się udało.
Zadzwoń do ojca. Ja już nie mam siły.
Nie wierzę w ta matkę. Się kobita nagada, twarda jest a tu nagle – nie mam siły? Kiedy pewnie wie, że Natka ojca owija wokół paluszka jak chce. To jest jawne umycie rak od tematu, nie zgadzam się, ale to olewam. Fałszywe to jest.
Bas i stopa, podstawy muzyki klubowej, wprawiły każdy element ciała Natalii w ruch. Tańczyła. Kompletnie ją poniosło. Nie myślała o niczym, żadna bariera nie hamowała emocji. Alkohol zdawał się być przewoźnikiem euforii. Michał, jeden ze znajomych objął ją; [przecinek, nie średnik, a jeśli średnik to następne zdanie z małej litery] Nie broniła się. Chłopak coraz odważniej zbliżał się, coraz intensywniej się poruszał. Podeszli do baru, dostała drinka.
Tak jak napisano, szerzej, więcej! To jest przerywnik w fabule, miejsce gdzie czytelnik ma się zatrzymać dla klimatu, tu można polać wodę!
Na pewno alkohol jako przewoźnik euforii? Na drugi brzeg Styxu? Przekaźnik. Katalizator.
Podkreślone – IMHO zbędna informacja. Padło imię, zna je, obcy nie jest.
Pogrubione zdanie opisujące czynności Michała jest mącipolowe. Objął ją. Potem się zbliżał. Da się objąć bez zbliżania? Potem gdy już ją objął i coraz odważniej wciąż się zbliżał (czyli już się pewnie przenikali) to się intensywniej porusza. Seks! Oni to robią na parkiecie! A fuuu.
Widzisz to, Kajetano?
- Fajnie, naprawdę. – odpowiedziała. Dotknęła kolana chłopaka.
Seria dziwnych myśli. Stoją przy barze, piją drinka, rozmawiają, nagle ona pochyla się i dotyka jego kolana. Po co? Przemilczane rzeczy źle obrazują w tym przypadku. A przemilczałeś fakt, że gdzieś usiedli z drinkami.
Druga rzecz – z opisu wynika, że to świadome działanie, nieprzypadkowe. I ja go nie rozumiem. Znaczy się, nabąblowana jest, fajny facet, chce mu pokazać, że nawet jej się podoba. I dotyka kolana, tak znienacka? Strasznie to kolano z czapy jest.
Chłopak zapalił, po czym zbliżył do niej twarz. Musnął ją ustami. Poczuła, jak dym przefruwa jej do płuc. Pocałowała go. Kiedy od siebie odstąpili, złapał ją w talii. Cała drżała.
Złapał ją w talii po skończeniu pocałunku, gdy się od siebie odsunęli? Dziwny facet.
Podeszli do baru.
- Co podać? – spytał barman.
Michał spojrzał jej w oczy.
- Co pani pije? – zapytał kolega.
- Zdaje się na pana. – odpowiedziała.
Chłopak spojrzał na barmana.
- Dla pani mojito, dla mnie wódka z colą.
Fragment kompletnie bez znaczenia dla fabuły. Który można zbyć jednym zdaniem: Potem wypili po drinku i wrócili do tańca.
- Ja pierdole… Ktoś solidnie przedobrzył… - rzuciła koleżanka.
Pierdolę, ę, ę, ę. Ja wiem, że koleżanka powiedziała: piedole. Ale autor winien to zapisać poprawnie. Chyba, ze stylizuje język osoby, która cały czas mówi z takimi błędami (i to widać w wypowiedzi).
- No, dosyć to gówniarskie. Co jest z tym waszym rocznikiem?
A mnie się ta puenta wcale nie podoba. Jeszcze rozumiem wynikające z tego poczucie wyższości osoby starczej, lepiej kontrolującej się. Ale tez i głupiej, bo powinna wiedzieć, że w każdym roczniku się zdarza. A poza tym zdanie pada do innych osób z tego rocznika, które nie upodliły się do tego stanu. Więc po co zbiorowa odpowiedzialność na rocznik?
Żadne myśli nie mogły wypełnić próżni umysłu dziewczyny.
Próżni w umyśle.
Próżnia umysłu zakłada, że Natka ma we łbie siano permanentnie. Próżnia w umyśle – że ma to siano w tej chwili.
Pani Dorota, matka Natalii, od godziny próbowała dodzwonić się do córki. Jej mąż wybudził się i wszedł do kuchni.
Po co mi wiedzieć jak matka Natki ma na imię? A skoro już – to chce też wiedzieć jak jest ojcu.
Ogólnie.
Dwie rady dałem. Co jeszcze? Ktoś radził dużo czytać. Co? Wszystko. A gdy coś się podoba, starać się czytać świadomie. Np. drugi raz coś przeczytać bacznie zwracając uwagę jak autor to robi. Jak opisuje ludzi, emocje itp.
Fabuła jest spójna, ładnie zawraca i sensownie puentuje. Tyle, że jest jako historia – nudna. Banalna. Ja wiem, napisałeś, Kajetano, że to wprawka bez głębi. Ja mam takie zdanie, dobre, bo moje, że pisząc wprawki i ćwiczenia warto jest jednak pisać historiami, które samemu chciałoby się przeczytać. Chciałbyś przeczytać historię dziewczyny, która się wyrwała na imprezę wbrew woli matki i uwaliła do szczętu?
Nie ma się co wstydzić. Masz dzikie pomysły, sprzedawaj je, opisuj. Będziesz tym samym trenował konstruowanie fabuły, a to jest istotne.
Się rozgadałem, i pewnie sporo bez sensu, za co czytelników przepraszam.
Weryfikacja zatwierdzona przez Adriannę