Mają popsute głowy, w dupach pierd, a w łapach drapanie.
Eee
tacy chłopcy do dupy w sumie, ale…
od dupy strony zacznijmy
Szafa
Sweter
Skarpety
Kawa
Ręka
Noga
But
Drzwi.
Cap, cap…
- Surrealizm panie Marcinie, surrealizm to jest to. żeby pan wiedział jak to wyluzowuje. Niech pan spojrzy tutaj, o, widzi pan to cudo? widzi pan? Piękne, nie?
- Ano, w jakiś tam sposób piękne…
- Pani Marlena, ja panu mówię, ona to dopiero jest artystka, cap, cap, parę ruchów pędzlem i już cuda czaruje, a jaka gracja, a jaka noga… ech, panie Marcinie, noga do ziemi samej, a cyc… ło matko, cyc to człowieka na łopatki kładzie. Ale niech sobie pan wyobrazi panią Marlenę na zewnątrz, w porze nocnej, bez ubrania tuż koło drogi, na przykład. Zupełnie naga sobie stoi i patrzy. Na co ona tak patrzy? – może pan zapytać. A ja panu powiem, że w noc patrzy, w noc, panie Marcinie, bo ponoć takie patrzenie ją natchnie, no wie pan, do malowania. A czemu na golasa? A żebym to ja wiedział. żeby to kto inny wiedział. Może jej gorąco, a może wariatka, a zresztą mniejsza z tym, co u pana, panie Marcinie?
- Nudzi mi się.
- Komu się nie nudzi. Niby człowiek zajęty, a mu się nudzi. Niby szybko herbatę pije, a z nudą. E, tam panie Marcinie, nie nowości mi pan opowiada. A co poza tym?
- Gówno.
- Pan to ma odzywki.
- Gówno dosłownie.
- Acha. A poza tym co jeszcze?
- Nic.
- Nuda znaczy się?
- Ano nuda.
- A wie pan panie Marcinie, że wszędzie teraz nuda, jak by nie patrzył nuda. Dziwka się nudzi, torebką wymachuje; palant się nudzi, nogą wymachuje; gosposia Magda się nudzi, chochlą wymachuje i tak dalej i tak dalej, a świat tak zafajdany, że szkoda gadać. Ale wie pan co? ja proponuje panu u mnie posiedzieć, przez jakiś czas chociaż, oderwie się pan od wszystkiego, drewna trochę porąbie, grosza zarobi, panienki poogląda, przy drodze co dzień stoją, za darmo patrzenie, a i popijemy od czasu do czasu; na targ pójdziemy, ogórka zjemy, wystawy łocz łocz, jak to gadają młodzi, pooglądamy. Tam, u pana, gówno, nic się nie dzieje, tu też nic, ale zawsze coś. No wie pan, u nas zawsze, zawsze…
- A tam.
Jakie a tam, co za a tam? Niech pan nie będzie…
Zgoda Marcina. Tadek nalewa kielicha, słój z ogórami kiszonym otwiera, i karze na las patrzeć.
- Las jak las, a za lasem las - mówi Tadek. - No wiesz… ludzie gadają, ale ja im nie wierze, co to to nie, bo co kto powie to powie, a jak powie, to czeka na rozdziawienie ust. Tacy teraz wszyscy się porobili, szukają rozrywki, zainteresowania, posłuchu. No wiesz Marcinku, strachy na lachy, a jak nie strachy to UFO, a jak nie UFO, to morderca, a jak nie morderca, to czort wie co. A tam, u was, były jakieś trupy? Policja zjeżdżała? Badała?
- A byli parę razy, pobyli, pochodzili, popytali, i pojechali. Ruchu tylko narobili. Gwałt był, ciało młodej blondyny znaleźli; dziwaka to wiem. A potem cisza, nudy.
- No tak, nudy. A słyszałeś, że Marlena, no wiesz, maluje to, co się ma dopiero stać. Ona podobno jasno, coś tam, no wiesz.
- Jasnowidz?
- No.
- Ty tam nie wierz w takie gadanie. Jasno to, jasno tamto, a w sumie ciemno jak w dupie…
- No tak, no tak. Ciemno, Marcinku, ja ci mówię, ciemno ino buczy. A o Sławku słyszałeś?
- Co niby?
- Zwariował.
- E?
- No, we łbie mu się pomieszało, językami innych zaczął gadać. Jakieś ę, ą.
- No co ty?
- Taaa. Wykulturował się, w cylindrze na miasto, frak, krawatka, i takie rzeczy. A jaki but, żebyś ty widział… błysk, flesz, cacu-cacu. Butelki się nie tyknie. A baby, żebyś ty wiedział, baby to on z daleka omija. Dziwki szczególnie. Mówi, że to one „na nasze miasteczko”, wyobraź sobie, „na nasze miasteczko” - mówi – „dziwki źle robią naszemu miasteczku” Normalnie to się we mnie gotuje. „Dzień dobry panie Tadku, jak zdrowie? Mniemam, że poprawa, bo widzę w pańskim wzroku rozjaśnienie.”
- A niech mnie.
- No.
- Miesza się ludziom, oj miesza.
- A ta, jak jej tam? Oliwia, dalej z drzewami gada?
- Hm, z drzewami? Ona z chwastami, z mrówkami, z ptaszkami, ze wszystkim tylko nie z ludźmi. Marcinku coraz gorzej na świecie się dzieje. Miasteczko – jak to mówi Sławek kulturalny – nam na psy schodzi. Rozrywka niby jakaś jest, bo zawsze o czymś się usłyszy, ale co to za rozrywka, jak ci sami wariaci w koło i nikogo nowego. Młoda krew do miasta zmyka, studia, nie studia, prace nie prace, czort tam ich wie. Uciekają, bo podobno klątwa tu u nas. Ale ty się chyba nie boisz? Co się pogłupieje, to się pogłupieje. He he, nie bój się Marcinku, to nie prawda, że u nas wszyscy wariaci, bo ja na przykład, he he; ty na przykład, he he, no sam widzisz.
- No tak, no tak. A ty zamordowałeś kogo? No wiesz, udusiłeś, zgadałeś, zatrułeś?
- No co ty?
- Nigdy?
- Nigdy, ja się nie imam brudnej roboty. Raz mi tacy jedni, no wiesz, przyszli i mówią: wsyp to do studni Janikowej. A ja im na to: a co ja idiota? To oni, że zapłacą dużo. A ja: nic mi po pieniądzach; ja Janikowej się boje. Bo kto się Janikowej nie boi, no kto, jak ona uroki rzuca. Kto na jej ziemi stanie, to mu kurzajki wyjdą, śmiertelne, ja ci mówię. No i odmówiłem, a dużo kasy dawali. Tacy młodzi, świry. Bali się uroku, czy jak, w sumie to nie wiem.
- I kto poszedł?
- Nikt. Janikowa dobrze przedzie. Kury u niej tłuste, zajęcie i sarny. Wszyka zwierzyna sama na jej podwórko włazi. A ona tylko siekiera i cap, cap. żre, pierdzi i śmierdzi.
- He, he.
- A zgwałciłeś kogo?
- Po zbóju znaczy się?
- No.
- Tak po prawdzie po zbóju prawdziwym nie, ale po przemocy tak troszku to wiozłem.
- Oj, Tadek tyś to zbój.
- E tam. A tyś pewno też…
- No co ty.
- No nie gadaj.
- No gadam. To nie moja sztuka.
- Hmm
- E, Tadek, a ty się mnie nie boisz?
- Ciebie, a niby po czemu?
- Zabić cię mogę.
- Hi hi, ty? Weź ty mnie nie rozśmieszaj.
- No a kto? Janikowa niby?
- Janikowa póki ci w oczy nie spojrzy, nie zabije. Ona musi mieć kontakt wzrokowy, albo na jej ziemi staniesz albo coś jej własności dotkniesz… giniesz; rozumiesz, giniesz.
- A tyś prawdziwy surrealizm widział?
- Ba, Marcinku kochany, ja surrealizm kocham. Chodź no dalej, zobacz no, te obrazki, te tutaj, to takie przedsmaki, tam dalej mam cacy-cacy. Patrz no, uważaj na głowę, schyl się… i oto moja kolekcja. Ale zaraz… zamknij oczy i otwórz dopiero kiedy ci powiem. Olśni cię. Zapale światło i cię olśni. A jak cię nie olśni to powiem żeś dureń.
- Tadek a tyś widział śmierć w sutannie?
- Pędzla czyjego?
- Mojego. Zabije cię. Wypatroszę. Noga, ręka, jelito…
- Dupa!
- Dupa też.
- Pieprzysz.
- Dawaj gardło, dawaj!
- No to duś.
- Duś? no co ty. Zadźgam cię i poćwiartuje, rozumiesz ty mnie!? Poćwiartuje cię i ułożę od nowa. Tak jak buk przykazał. Buk, rozumiesz!?
- Jesteś wariat; i co ty myślisz, że ja się ciebie boje, czy jak? że w portki sram? że jaszcze po nogach?
- Dawaj jaja, dawaj, to je wpierw odetnę!
- Uuuuuu! Marcin… no… nie przesadzaj, oooo, puść!
- Kiszki ci wydłubię na żywca, a potem wyrwę serce!
- Ssss… kuuurwa! Puść!
- Takiś cwany, taki?!
- Marcin! Na litość boską!
- Nie ma litość, a tym bardziej boskiej! Giń, palancie! Chciałeś surrealizm, to go będziesz miał!
Jednym słowem BZIKu-bziku
2
Zgoda Marcina. Tadek nalewa kielicha, słój z ogórami kiszonym otwiera, i karze na las patrzeć.
Każe. Dobrze, że tylko jeden ortograficzny. źle, że to jedyny fragment tekstu, który nie jest wypowiedzią jednego z bohaterów. I na dodatek napisany jak punkt z planu wydarzeń.
Zamiast 'zgody Marcina' mogłaś dać chociażby 'Marcin skinął głową, zgadzając się z rozmówcą.'
Opisów brak. Wiem, że kobiety mają z tym czasami trudności, skupiając się głównie na wypowiedziach ustnych, ale - na bogów - bez przesady!
Mogłabyś zacząć bardziej ambitnie? Mnie to schwatzowanie o dziwkach średnio wzrusza, a końcówka, cóż... Choć muszę przyznać, że tekst jest zgodny z tematem.
Spróbuj jeszcze raz, może z inną tematyką. Ubung macht Meister.
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
4
Ach, te wprawki...
A czy mogłabyś następnym razem zaplanować coś złożonego z opisów, dialogów i akcji jednocześnie? I nie zaczynać posta od wulgaryzmów. To zniechęca. Uwierz, są ludzie łaknący kultury.
A miły użytkownik forum to GreyMoon. Nie mniej, nie więcej.
A czy mogłabyś następnym razem zaplanować coś złożonego z opisów, dialogów i akcji jednocześnie? I nie zaczynać posta od wulgaryzmów. To zniechęca. Uwierz, są ludzie łaknący kultury.
A miły użytkownik forum to GreyMoon. Nie mniej, nie więcej.
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
5
Dobrze, że tylko jeden ortograficzny.
I tu błąd, GreyMoonie, bo mamy jeszcze w tekście jakieś takie "acha".
To powinno być "AHA".
Cóż więcej mogę powiedzieć: nie przepadam za wprawkami, ponieważ zwykle autor koncentruje się w nich w na jednym elemencie, przy okazji często psując lub traktując po łebkach pozostałe. Twój tekst to klasyczny przykład, jak już Ci wcześniej powiedziano.
Wulgaryzmy w tekście mnie nie ruszają pod warunkiem, że czemuś naprawdę służą, a dość trudno mówić w czymś składającym się niemal wyłącznie z dialogów o stylizacji językowej.
Uczucia mieszane, jestem raczej na nie.
Czekam na inny tekst.
Pozdrawiam.
7
Nie wiem czemu, ale odnoszę wrażenie jakbyś sam się gubił w dialogach w trakcie pisani albo nie wszędzie je zaznaczał.
Jakieś takie to... suche, bez wyrazu. Nie potrafię dokładnie powiedzieć. Tekst sam do siebie zniechęca. Już nie przez wulgaryzmy, ale przez swoją budowę. Zdarzało mi się czytać fajne opowiadania napisane jedynie w formie dialogu, ale w tym przypadku czytało mi się tragicznie. Odczuwałem dotkliwy bak opisów, brak jakiegokolwiek wejścia w psychikę bohaterów, nawet nie pozwoliłeś się tego domyślić czytelnikowi. Odebrałeś mu to prawo, niestety.
W kilku słowach moje wrażenia o tekście: nie podobało mi się.
Pozdro.
Jakieś takie to... suche, bez wyrazu. Nie potrafię dokładnie powiedzieć. Tekst sam do siebie zniechęca. Już nie przez wulgaryzmy, ale przez swoją budowę. Zdarzało mi się czytać fajne opowiadania napisane jedynie w formie dialogu, ale w tym przypadku czytało mi się tragicznie. Odczuwałem dotkliwy bak opisów, brak jakiegokolwiek wejścia w psychikę bohaterów, nawet nie pozwoliłeś się tego domyślić czytelnikowi. Odebrałeś mu to prawo, niestety.
W kilku słowach moje wrażenia o tekście: nie podobało mi się.
Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.