Latest post of the previous page:
Ja już gdzieś Ciebie czytałem. A sama miniatura jak najbardziej spoko. Pozdrawiam!Oddział Terenowy Urzędu Marzeń Sennych
17Sny to nieraz jedyne, co mamy, fakt, ale niektóre z nich stają się marzeniami, a marzenia czasem stają się rzeczywistością.
Strażniczka, projektantka snów - ciekawe, może faktycznie taka profesja by się przydała
Strażniczka, projektantka snów - ciekawe, może faktycznie taka profesja by się przydała
Oddział Terenowy Urzędu Marzeń Sennych
18Powiem ci, że to jest smaczny przyjemnioszek do przeczytania:) Tylko ta pointa słaba, trochę mi się kojarzy z jakimś tanim wyciskaczem łez, i to chyba kwestia doboru słów, może coś rozmyć, nie wiem, jakoś wysubtelnić. Hardcorowo się kojarzy z Tokarczuk, "Dom dzienny, dom nocny". Tylko, że to jest totalnie o niczym, nic nie zostawia, żadnej najmniejszej luki do wypełnienia przez czytelnika. Tekst, z zaskakującą pointą i tyle. Wszystko jasne i cześć:D Ale masz bardzo przyjemny styl, miło się czytało. Pozdrawiam!
Oddział Terenowy Urzędu Marzeń Sennych
19Pomysł, klimat, dialogi - to wszystko już zostało pochwalone, mogę tylko powiedzieć, że się podpisuję wszystkimi kończynami. Bardzo lubię połączenie magii ze znanymi elementami rzeczywistości i to właśnie tymi, które są zaprzeczeniem wszystkiego, co ekscytujące. Nudna, szara biurowa myszka śniąca ludziom sny... O wiele lepsze, niż piękna czarodziejka na magicznej górze, śniąca ludziom sny.
Męczy mnie jednak jedno. Mam wrażenie, że tekst utknął między dwiema konwencjami. Przy braku didaskaliów czy narracji, korzystając tylko z dialogu da się zbudować ciekawą historię, opowiedzieć o otoczeniu, oddać klimat. Mam wrażenie, że Twoją lekkością pióra i wyobraźnią na pewno by się udało. Występuje tu jednak jakaś szczątkowa narracja, dobra sama w sobie, ale jest jej tak mało, że przynajmniej ja odebrałam ją jako zanieczyszczenie, coś, co niepotrzebnie przerywało ten oniryczny, trochę narkotyczny, absurdalny, sączący się powoli strumyczek dialogu. Gdyby narracji było więcej, ten efekt zostałby przełamany, a ja przyjęłabym narrację jako integralna część tekstu.
Męczy mnie jednak jedno. Mam wrażenie, że tekst utknął między dwiema konwencjami. Przy braku didaskaliów czy narracji, korzystając tylko z dialogu da się zbudować ciekawą historię, opowiedzieć o otoczeniu, oddać klimat. Mam wrażenie, że Twoją lekkością pióra i wyobraźnią na pewno by się udało. Występuje tu jednak jakaś szczątkowa narracja, dobra sama w sobie, ale jest jej tak mało, że przynajmniej ja odebrałam ją jako zanieczyszczenie, coś, co niepotrzebnie przerywało ten oniryczny, trochę narkotyczny, absurdalny, sączący się powoli strumyczek dialogu. Gdyby narracji było więcej, ten efekt zostałby przełamany, a ja przyjęłabym narrację jako integralna część tekstu.