Navajero: Nie mam żadnego interesu w oszukiwaniu.

Lubię ten wiek, bo jeszcze mam dużo czasu, by wyznaczyć sobie ścieżkę. To też doskonała pora na odsunięcie się od toksycznego środowiska, jakim jest szkoła. Każdy burak czy inteligentny człowiek może się w niej odnaleźć, ale to wymaga przystosowania się do pewnego schematu, a także zaakceptowania obecności schematycznych ludzi. Ta obecność tkwi w podświadomości i nawet jeśli odgrodzisz się od nich, nie zmieniasz swojej sytuacji, bo to również forma przystosowania się. Można powiedzieć, że tchórzy ten, który rzuca szkołę. Dowód na to, że nie umie sobie poradzić w trudnych sytuacjach, prawda?
Według mnie BYCIE czy NIEBYCIE właściwie niczego nie udowadniają. Co więcej, nie chcę ani nie potrzebuję niczego udowadniać. Nie jestem słaba, bo odeszłam ze szkoły, to jedynie umiejętność wyboru, którego wielu dokonać nie potrafi. W tych najważniejszych kwestiach jak ścieżka rozwoju. Będę się rozwijać tak, by nie zabijać w sobie kreatywności, tylko nieustannie ją pobudzać. Tego mi potrzeba, euforii tworzenia, czasu dla siebie, bo życie jest tym czasem. Żaden bezwartościowy papier pokroju matury nie zwróci mi tego czasu. Nie pokaże mnie jako OSOBOWOŚCI, pokaże mnie jako osobę, która może postawić ptaszka przy punkcie "Egzamin dojrzałości". Szlachetna nazwa dla kawałka papieru, którym bez chwili zawahania mogłabym sobie podetrzeć dupę. Gdyby Szanowne Kuratorium Oświaty zrobiło kurs po szkołach, gdyby wgłębili się w... (bla, bla, bla), ...może jedna z szarych komórek co dziesiątego albo chociaż (daj Boże, mimo że nie istniejesz) co piątego Zwiadowcy zrozumiałaby, że nazwa nijak się ma do rzeczywistości. Wyżej wspomniany Egzamin dojrzałości zdają po kolei leszcze, życiowe pizdy, wielce rozbawieni swoim hulaszczym żywotem pożeracze abonamentu, wielbiciele i kapelani orkiestry Play Fresh, słuchający "tego, co leci w radiu", a w radiu dwa tygodnie z rzędu leci to samo, (ponieważ zabrakło im pomysłu na rozrywkę i muzyczne eksperymenty dla słuchaczy? Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu trafienie do ludzi prostych lub żyjących w ciągłym pędzie nie należy do wyzwań, nie są oni wrażliwi na muzykę, na to, co odbierają ich zmysły. Jedzenie to zaspokojenie potrzeby, za słona zupa, ale dobra, tylko za słona, fajny film, fajny kabaret, haha, haha, pośmiałem się trochę, to teraz czas na powrót do pracy albo jeszcze lepiej, do codziennego maratonu "Czterech Pancernych", w których Ruscy uśmiechają się do Polaków jak do kumpli z osiedla, z którymi lubią napić się piwa. Niech umrą.)
Bawi mnie, że z jednego krótkiego zdania potrafi powstać pełen ciąg myśli.