Prawdziwe przebudzenie

1
___Wiesz że wszystko jest ulotne, dlatego chwytasz szybko długopis i piszesz, nie, nie piszesz, ty bazgrzesz, aby móc zachować choć szczątkowe fragmenty myśli. Każda kolejna litera, każdy znak, obrazek traktujesz jako dar zesłany za twe uczynki, no bo jak inaczej można wyjaśnić takie natchnienie. To nie zwykła idea, która rodzi się w twojej głowie, aby później umrzeć śmiercią naturalną. To istny wulkan wybuchający i gasnący w ułamku sekund, za każdym razem wrzucając ogromne głazy weny w szczeliny twego, wysuszonego przez sprawy codzienne, umysłu. Kartki znikają. Wyrazy szybują w przestworza Ogarnia cię strach. Mimo dostąpienia wielkiego zaszczytu objawienia prawdy nie potrafisz się cieszyć. Twoje myśli gnają tylko i wyłącznie w stronę najczarniejszych scenariuszy tego, co może stać się już za moment. Ludzie patrzą na ciebie jak na wariata, jakim chyba faktycznie się stałeś, bo jak inaczej można wyjaśnić twoją niestosowność w tak ważnym dla wszystkich dniu. Dniu smutnym w swej wesołości i tajemniczym w prostocie. Nie zauważasz nigdzie przyjaciół. Żaden głos nie szepce ci do ucha podpowiedzi. Nie czujesz niczyjej obecności, mimo tego, że jesteś otoczony. Jest to nawet zbyt słabe słowo, jesteś przygnieciony, zasypany zwałami ludzkich ciał. Kolejna fala wiedzy przelewa się do biblioteki twojej całożyciowej mądrości. Teraz wiesz, że pustka dookoła to nie złudzenie, nie nocna mara. Idealny świat, który powitał cię tu tak niedawno wyczerpał pokłady energii dusz i teraz może być tylko cmentarzyskiem żywych trupów…
___Delikatny szum. Fala gorąca wstępująca w piersi. Zaczynasz czuć bicie swego serca. Na co dzień nie zwracałeś na nie uwagi, a teraz słuchasz go z wielkim zainteresowaniem. Jesteś ślepy, lecz widzisz. Jesteś głuchy, lecz słyszysz. Brak w tobie duszy, lecz wierzysz. Wierzysz mocniej niż kiedykolwiek. Nie czujesz się już marionetką Boga. Teraz wiesz, że nawet lalka w rękach kuglarza ma większy wpływ na swoje życie niż ty.
Ostatnio zmieniony pt 15 lip 2011, 22:36 przez Zaqr, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Wiesz że wszystko jest ulotne, dlatego chwytasz szybko długopis i piszesz, nie, nie piszesz, ty bazgrzesz, aby móc zachować choć szczątkowe fragmenty myśli.
Wiesz że wszystko jest ulotne, dlatego chwytasz szybko długopis i piszesz. Nie, nie piszesz, ty bazgrzesz, aby móc zachować choć szczątkowe fragmenty myśli.
Każda kolejna litera, każdy znak, obrazek traktujesz jako dar zesłany za twe uczynki, no bo jak inaczej można wyjaśnić takie natchnienie.
Obrazek bym wyrzuciła. W końcu mowa jest o pisaniu a nie o rysowaniu.
Zdanie o darze zesłanym za uczynki jest dla mnie niejasne. Natchnienie zesłane za uczynki? Pierwsze słyszę. A nawet jeśliby założyć że tak, to za jakie? Nie napisałeś.
To istny wulkan wybuchający i gasnący w (1)ułamku sekund, za każdym razem wrzucając ogromne głazy weny w szczeliny twego(2), wysuszonego przez sprawy codzienne, umysłu.
(1) Ułamku sekundy.
(2) Przecinek niepotrzebny.
Kartki znikają. Wyrazy szybują w przestworza(kropka).
Co chciałeś przez to przekazać?
bo jak inaczej można wyjaśnić twoją niestosowność w tak ważnym dla wszystkich dniu. Dniu smutnym w swej wesołości i tajemniczym w prostocie. Nie zauważasz nigdzie przyjaciół. Żaden głos nie szepce ci do ucha podpowiedzi. Nie czujesz niczyjej obecności, mimo tego, że (1)jesteś otoczony. Jest to nawet zbyt słabe słowo, (2)jesteś przygnieciony, zasypany zwałami ludzkich ciał. Kolejna fala wiedzy przelewa się do biblioteki twojej całożyciowej mądrości. Teraz wiesz, że pustka dookoła to nie złudzenie, nie nocna mara. Idealny świat, który powitał cię tu tak niedawno wyczerpał (3)pokłady energii dusz i teraz może być tylko cmentarzyskiem żywych trupów…
Ten fragment jest niezrozumiały. Metafora goni metaforę i o ile pierwszą część tekstu się dobrze czytało, to tu trzeba się zastanawiać nad każdym wyrażeniem o co też może chodzić. Jaki to nagle ważny dzień tu mamy? Skąd to się wzięło?
(1) że wokoło pełno ludzi.
(2) Po pierwsze dziwnie to brzmi. Po drugie, nawet jeśliby uznać te zwały ciał. To bycie przygniecionym, zasypanym czymś, a bycie otoczonym to nie to samo.
(3) Jakie energie? te żywe trupy to te zwały ciał? Jakoś wampirycznie się zrobiło...
Fala gorąca wstępująca w piersi.
Fala gorąca zalewająca klatkę piersiową.
Nie czujesz się już marionetką Boga. Teraz wiesz, że nawet lalka w rękach kuglarza ma większy wpływ na swoje życie niż ty.
Skoro nie czujesz się marionetką, czyli masz wpływ na to, co się dzieje w twoim życiu.

Początek dobrze napisany. Czystym, prostym językiem piszesz o natchnieniu. Potem za bardzo uderzyłeś w metafory i tekst zrobił się mętny. Mimo to podobało mi się.

3
Wiesz że wszystko jest ulotne, dlatego chwytasz szybko długopis i piszesz, nie, nie piszesz, ty bazgrzesz, aby móc zachować choć szczątkowe fragmenty myśli. Każda kolejna litera, każdy znak, obrazek traktujesz jako dar zesłany za twe uczynki, no bo jak inaczej można wyjaśnić takie natchnienie.
poza propozycjami od Ebru, trzeba tutaj także postawić pytajnik. To przecież jest pytanie.
To istny wulkan wybuchający i gasnący w ułamku sekund

Metafora ładna, choć nietrafna - wulkan wybucha i nie stygnie ot tak. Proponowałbym dodanie czegoś:
To nietypowy wulkan wybuchający i gasnący w ułamku sekund
I wydźwięk zdania pozostaje ten sam, natomiast trafniej się odnosi do sytuacji.
Mimo dostąpienia wielkiego zaszczytu objawienia prawdy nie potrafisz się cieszyć.
ale skoro przy przecinkach jesteśmy - a masz z nimi ogromny problem, to tutaj powinien się pojawić (mimo wprowadza zależność, a zdanie zależnie złożone cechuje przecinek. Więc:
Mimo dostąpienia wielkiego zaszczytu objawienia prawdy, nie potrafisz się cieszyć.


Tytuł nie pasuje do końcówki - to, że się przebudził(em?)oznacza, że zrozumiał, ale wg mnie ma nad wszystkim kontrolę. Ładnie napisane, choć z ogromem błędów stylistycznych. Nie podobało mnie się natomiast zwrot do mnie - nie poczułem tego, co chcesz przekazać. Widziałem tam kogoś innego, a tekst jest skierowany do odbiorcy, czyli mnie.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron