Livia - Anna Górecka
Rozdział I
Wtorek, godz. 14:30. Zastanawiam się, kiedy wreszcie przyjdzie ta baba. Będę miała menedżerkę. Pierwszą w życiu. Podobno w show biznesie nic nie trwa wieczne. Ktoś kogoś oszukuje, zdradza, oskarża, rozstaje się. W gimnazjum, z dużą niechęcią śledziłam plotkarskie nowinki. To znajomi z klasy opowiadali mi kto i co jest na topie. Tymczasem ni stąd, ni zowąd, ktoś ważny przeczytał moją pierwszą książkę. Szef wydawnictwa, które ma wydać powieść, zapewniał mnie, że jestem na dobrej drodze do sukcesu. Czy mogę mu wierzyć?Rozdział I
Polecam wszystkim młodym artystom branie udziału w konkursach. Nieoczekiwanie, moją osobą zainteresowały się jakieś media. Na piedestał wyniósł mnie poniekąd mój młody wiek. Portale literackie prognozują, że książka może doczekać się międzynarodowej dystrybucji. Szef wydawnictwa poprosił mnie o pokazanie swych innych prac. Udostępniłam mu moje dwa trzydziestostronicowe scenariusze. Od dziecka interesowałam się filmem.
W wieku osiemnastu lat napisałam historie do krótkiego metrażu, po czym wzięłam się za powieść. Dziś mam dwadzieścia lat i książkę, która ma ruszyć młodzież sprzed komputerów i zachęcić do czytania. Czy tak będzie – nie wiem. Tą, która ma poprowadzić sukces w odpowiednim kierunku jest Agata Wierzycka. Podobno to jedna z najlepszych menedżerek. Wiem tyle, że ma trzydzieści osiem lat i że pozwala na siebie cze¬kać, co trochę jest mi nie na rękę, bo dziś są urodziny Kejti. Ostry melanż … Pora wziąć listek witaminy C. Następnego dnia kac jest dużo mniejszy. Jak dobrze wymieszamy wszystkie składniki, nie ma w ogóle. To zależy od towaru, który zapijamy. Co tu więcej pisać, nuda. Nie znoszę na kogoś czekać!
– Cześć. Agata Wierzycka, mamy współpracować – spokojnym głosem przedstawiła się atrakcyjna kobieta.
– Dzień dobry – Sara podała nieśmiało rękę.
– Przepraszam za spóźnienie, ale miałam niezaplanowaną sprawę do załatwienia. Teraz mamy czas dla siebie – dodała dość oficjalnie kobieta o bystrym spojrzeniu.
– Nic się nie stało, to znaczy na osiemnastą mam urodziny.
– Urodziny? Nie wiedziałam.
– Yyy … koleżanki – Sara odpowiedziała błyskawicznie.
Dziewczyna wyglądała na skrępowaną i zawstydzoną. Chyba poznawanie ludzi było dla niej dość kłopotliwe. Spojrzeniem sięgała po kątach mieszkania, a przecież znała je na pamięć. Menedżerka wyjmując z teczki jakieś dokumenty, nuciła cicho pod nosem melodie jakiejś popularnej piosenki.
– A może o tym pogadamy później, na przykład przy następnym spotkaniu – uśmiechając się, usiadła możliwie jak najbliżej dziewczyny. – Proponuję obiad i od razu podrzucę cię na te urodziny. Przygotuj się.
– Dziękuję ale nie musi mnie pani zawozić. Pojadę autobusem.
– Przestań. Jeśli mam być twoją menedżerką, to muszę o ciebie dbać. Chciałabym poznać twoich znajomych, wiedzieć co lubisz robić …
Dziewczyna mocno ściskała palce pod stołem. Agata swym bystrym spojrzeniem raz dwa wychwyciła napięte mięśnie w okolicy szyi pisarki. Sara chyba nie do końca wiedziała, co odpowiedzieć na słowa pewnej siebie kobiety, która pod względem wieku, mogłaby być przecież jej matką.
– No, szykuj się. Za dwie godziny masz imprezę, a im więcej czasu dla nas, tym lepiej.
Menedżerka nie musiała patrzeć na zegar, by wiedzieć, która była godzina. Świetnie zorganizowana, starała się realizować określone cele w wyznaczonym przez siebie czasie. Sara zerwała się z krzesła i zniknęła za wnęką prowadzącą do pokoju i łazienki.
Agata rozglądała się po dość obskurnej kuchni. Niby wszystko było na swym miejscu. Nie było śladu zabrudzeń, a raczej stare meble błyszczały nienagannym połyskiem – jak nowe …
Coś jednak tu było … Może to właśnie aura miejsca? Jakaś negatywna energia bijąca z podłogi i odbijająca się między czterema ścianami? Nieee, za szybko na tak krzywdzącą opinię.
Kobieta przed czterdziestką była bardzo zadbaną i elegancką osobą. Miała niezwykle gładką i jędrną cerę, pozbawioną jakiejkolwiek oznaki pierwszej starości. Lekko skośne oczy czasami budziły w jej rozmówcach strach. Wydawało się, że bystrość kobiety była w stanie odkryć nawet najmniejszy fałsz. Ludzie, z którymi Wierzycka współpracowała, mówili, że to profesjonalistka w pełnym znaczeniu tego słowa. Leczyła duszę artysty i skrupulatnie prowadziła go do sukcesu. Zgodziła się na pracę z Sarą po namowach szefa wydawnictwa, który planuje zainwestować w talent pisarki i naturalnie wzbogacić się na nim. Agata przeczytała wersje konkursową książki, spojrzała na kilka pierwszych stron jednego ze scenariuszy i postanowiła zawal¬czyć o karierę dziewczyny. Jednak w jej głowie już podczas czytania prozy pojawił się wyraźny znak zapytania. Jakim człowiekiem jest autorka tej powieści?
W drogiej restauracji kobiety usiadły naprzeciwko siebie. Przystojny kelner zbierający zamówienie nieśmiało próbował kokietować Agatę.
– Co do picia drogie panie? – zwrócił się z zalotnym uśmiechem do starszej od siebie o co najmniej dziesięć lat menedżerki.
– Dla mnie wodę niegazowaną – odpowiedziała spoglądając na Sarę.
Ta z zająknięciem poprosiła o to samo.
Gdy zostały same, Sara zaczęła rozglądać się po sali. Wyglądało to tak, jakby kogoś szukała.
– Opowiedz mi o sobie.
– Nie ma co … – Sara schowała głowę w ramiona, czerwieniąc się odrobinę.
W tym momencie głośny huk pierwszej wiosennej burzy, zakłócił jakiś cymbałkowy utwór wypełniający restaurację.
– Nie bądź taka skromna. Napisałaś świetną książkę … Każdy nastolatek będzie chciał ją przeczytać.
Dziewczyna uśmiechnęła się, nie odrywając wzroku z serwetek leżących na środku stołu. Przez okno było widać, jak warszawiacy uciekali przed pojedynczymi kroplami deszczu.
– Byłoby super, gdyby się spodobała. Nie chce jednak wpadać w hurraoptymizm.
– Rozumiem … Na sukces wpływ ma wiele czynników.
Kelner przyniósł dzbanek z wodą oraz dwie szklanki. Odchodząc nie mógł powstrzymać się od rzucenia szybkiego spojrzenia adresowanego prosto w oczy menedżerki.
– Jesteś chyba delikatną … wrażliwą osobą. – Agata na stałe utkwiła swój wzrok na twarzy dwudziestolatki.
– Może ... Nie lubię po prostu poznawać nowych ludzi – cicho oznajmiła Sara.
– Zauważyłam.
Bezpośredniość menedżerki wprawiła dziewczynę w jakieś osłupienie. Składała usta jakby chciała coś powiedzieć, ale albo w ostatniej chwili wycofywała to, albo to był taki tik zdradzający jej skrępowanie … Sara spojrzała przez okno i dość leniwie zawiesiła spojrzenie na jakiejś roztargnionej kobiecie, która co chwile zmieniała kierunek ucieczki przed deszczem.
– Staraj się na mnie patrzeć, jak ze mną rozmawiasz, dobrze?
– Dobrze … skoro to takie ważne …
Agata ścisnęła usta. – Mam wrażenie, że masz coś do ukrycia. Bez urazy, ale moja nauczycielka z liceum, za każdym razem gdy ktoś wywinął jej jakiś numer w szkole, wywoływała podejrzanego przed siebie i zwyczajnie rozmawiała z nim. Od razu odczytywała, kto mówił prawdę … Ten, kto unikał spojrzenia, najczęściej miał coś na sumieniu.
Menedżerka nawet nie mrugnęła okiem. Sara siedziała jak na szpilkach, gniotąc pod stołem jedną z serwetek, która trafiła w jej ręce nie wiadomo kiedy.
– Spokojnie, żartuję – Agata całym ciałem zaakcentowała zmianę tonu swej wypowiedzi, opierając się dość swobodnie o krzesło. Spojrzała jeszcze na Sarę, na pół przymrużonymi oczami – No chyba, że naprawdę ukrywasz coś strasznego.
– Nie, nie.
– To dobrze – delikatny uśmiech czterdziestolatki rysował w jej kącikach ust delikatne dołki. – Jeżeli jednak będziesz miała jakieś problemy, chciałabym o nich wiedzieć.
– Będę pamiętała, dziękuję.
Nastała kolejna chwila ciszy, którą przerwał głośny, polifoniczny dźwięk telefonu Sary.
– Słucham? … Tak, będę … Nie mogę wcześniej.
W cichej restauracji dało się słyszeć piski i krzyki, dobiegające z niemodnego telefonu Sary.
– Nie rozumiem co mówisz! – pisarka niemal wciskała usta w mikrofon urządzenia – Tak jak się umawiałyśmy. Z niczego się nie wycofuje.
Menedżerka pomimo, że zapatrzyła się na bar, bacznie wyłapywała słowa wypowiadane przez swoją klientkę.
– Nie zaczynajcie beze mnie. Muszę kończyć … buziaki.
Dziewczyna schowała telefon do swej zwykłej, jednolitej torebki.
– Gdzie dokładnie jest ta impreza urodzi¬nowa?
– W mieszkaniu … mojej koleżanki.
– Studiujecie razem?
– Nie, nie, Kejti nie studiuje. Mieszka z rodzicami.
Menedżerka wzięła łyk wody. Wyraźnie dało się odczuć, że coś chodzi jej po głowie.
Po sytym obiedzie Sara poczuła się trochę niedobrze. Jak większość studentów nie dbała o prawidłowe odżywianie, zarówno w jakości jak i ilości posiłku. Wychudzona sylwetka dziewczyny zdradzała albo jej super dobrą przemianę materii, albo drakońskie podejście do diety. Menedżerka poinstruowała młodą artystkę, że na kolejnym spotkaniu chciałaby przedstawić jej ogólny zarys strategii promocji jej książki. Kobieta zastrzegła sobie, że w najbliższym czasie będzie częstym bywalcem w mieszkaniu Sary.
Dziewczyna wysiadła na ulicy między obskurnymi blokami, w skrajnie północnej części Warszawy. Podziękowała Agacie za podwózkę i trzasnęła drzwiami. Menedżerka wzdrygnęła, bo chyba chciała Sarę o coś zapytać … jednak nie zdążyła. Odprowadziła wzrokiem zgrabną dwudziestolatkę i po chwili, z lekkim zafrasowaniem zawróciła auto. Menedżerka dławiła w sobie jakieś niepokojące przeczucie. Sara była jej najmłodszą artystką w karierze. Agata nie raz była świadkiem marnotrawienia wielkiego talentu. Nie był to jednak nigdy żaden z jej klientów. Nie bez powodu, Wierzycka stała się obiektem zainteresowań wielu artystów. Współpraca z Sarą została nakręcona dzięki Bogackiemu, który przyjaźnił się z Agatą od niepamiętnych czasów. Dawno temu, ewidentnie zabiegał o względy menedżerki. Na marne. Po paru latach znalazł żonę, z którą jeszcze nie doczekał się upragnionych dzieci. Agata pozostała singielką, która budziła zainteresowanie nawet żonatych mężczyzn. Zazdrosne kobiety zarzucały jej flirciarstwo. Inni mówili, że Wierzycka imponuje mężczyznom po prostu inteligencją i profesjonalizmem, połączonymi z nieprzeciętną urodą. Zgodna opinia co do menedżerki była jedna. W interesach miała serce zimne jak lód.
Zdarzyło się, że zostawiła klienta w połowie budowania jego wizerunku tylko dlatego, że sprzeciwił się jej twardym zasadom. Agata zawsze zaznaczała na starcie współpracy z artystą, że większa połowa sukcesu to nie talent, a ciężka praca, dyktowana na JEJ warunkach.
***
Cała publikacja na portalu self-publishing