Dzielę tą przestrzeń z tygrysami i wiem, że gdzieś za półką prężą szybkie mięśnie, oblizują wąsy. Dziś po raz pierwszy zamknąłem się dobrowolnie w supermarkecie, który od teraz jest moim niezwykłym przyjacielem. Po północy zaczynasz słyszeć bzyczenie świetlówek, które przecież wiszą strasznie wysoko. Potem dochodzą zamrażalki w dziale mięsnym, wnętrza kanalizacyjnych rur, neony. W końcu czujesz szczekanie psów, samochody, stalowe gardła pijanych ludzi gdzieś bardzo daleko i wiesz, że to wszystko może wynikać z twojej nadwrażliwości na bezczynność miasta. Koty są oczywiście doskonałymi łowcami i oddychają bardzo cicho.
Wielki dobroczynny sklep za dnia jest dzielnicą, która żyje wewnątrz budynku. Wiesz... Bo zawsze wypożyczasz takie sportowe auto, do którego ładujesz wszystko, co akurat w tej chwili jest tobie potrzebne. Czasem, jak jesteś przy kasie, wszystko jest ciężkie i masz żal do siebie, że miałeś kupić kilka rzeczy, a wydajesz dwie stówy. Więc bolą cię nogi i ta cała sytuacja i ciężar są jakby z kamienia, przestarzałe i nieprzystosowane - jak u Flinstone'ów.
Masz latarkę i przestrzeń między alejkami staje się tak niezwykła od stłumionych świateł, że naprawdę nie obchodzi cię, co stanie się jutro.
Często wieczorem, kiedy już nie jest pora na dzwonienie, czatowanie, smsy - zastanawiam się, co robią moi znajomi. Czy już śpią. Jeśli nie, to czy coś czytają. O czym myślą. To chyba nie jest tak strasznie niegrzeczne. Więc jeśli już wiesz, co dzieje się w sklepie, kiedy nikogo tutaj nie ma, czujesz się, jakbyś umiał czytać w czyichś myślach, świetnie przewidywał to, co ma się wydarzyć, rozumiał noc po mistrzowsku.
Kiedyś pewnie dostałem taki łańcuszek na naszej-klasie, tylko go wykasowałem, bez otwierania wiadomości, że jeśli go nie prześlę do dwudziestu tysięcy znajomych, to czeka mnie opieka nad rodziną tygrysów, które mogą przypuszczać, że jestem smaczny. Ta sekunda wydaje się tak potężnie oczywista, że zapalam latarkę i idę przed siebie, i podziwiam opakowania, które teraz są masakrcznie zmęczone całodzienną pracą i bezlitosną myślą o terminie przydatności do spożycia.
Powietrze jest pozbawione smaku, jeśli biegniesz. Ja przynajmniej wiem, że jestem szybszy od tych mały, pączkujących kociąt, które jeszcze nie polują, dużo śpią i w zasadzie tkwią cały czas w tym samym świecie, co niedokończone rysunki, spóźnione autobusy i rzeczy, które da się nastroić. Widzę małe ogony znikające za paletami.
Nie możesz być do końca przekonany, że gdzieś żyją istoty teoretycznie martwe i w pełni uśpione. Przeliczysz się, bo każdy - nawet wielkie koty o czarujących oczach - cierpi czasem na bezsenność.
Widzę je, dwa duże osobniki, samca i samicę - większe niż w Animal Planet, bardziej kolorowe niż w moim telewizorze - rozrywają torby z mielonym, niszczą kratki i plastikowe ścianki chłodziarek.
- Czy nie wiedzą państwo o tym, że zjadanie rzeczy w sklepie przed ich kupieniem jest bardzo irytujące dla pracowników sklepu i innych klientów? - pytam łaskawie i gaszę latarkę.
- Oczywiście, szanowny panie. Zawsze pojawia się ta straszna niezręczność, bo osoba, która nie ma zwyczaju otwierać produktów przed zapłaceniem, nie jest pewna, czy osoba otwierająca raczy zapłacić. Sytuacja taka połowicznie czyni z niej złodzieja – odpowiada samica.
- Proszę nie policzyć mi tego za akt grubiaństwa, lecz odnoszę wrażenie, iż dręczy panią sumienie, pani tygrysico!
Teraz samiec jest wyraźnie dotknięty i wymienia porozumiewawcze spojrzenie z samicą. Z wielką gracją odwracają się od chłodziarki i powoli odchodzą. Takie momenty są naprawdę fenomenalne, bo czuję się tak uprzejmy i stanowczy jednocześnie. Podobnie jak wielu jutrzejszych klientów spoglądam na zegarek. Pociąg za chwilę powinien przyjechać. Oddycham głęboko i jestem pewien, że słyszę szum ulic Tokio i Bangladeszu.
Ściana rozpada się z hukiem. Jest pył, jest głuchy dźwięk w uszach. Lokomotywa tratuje kolejne działy, towar rozpada się pod kołami. Ziarenka ryżu, cukierki i batony suną po rozrywanej wstrząsem podłodze. Jak zawsze punktualnie! Wyciągam z torby niedoczytaną książkę i wsiadam do wagonu. Uwielbiam tą chorą godzinę.
Usypianka z paskami i jedzeniem w nocy[miniaturowa groteska]
1
Ostatnio zmieniony czw 01 wrz 2011, 11:44 przez BrandyAlexander, łącznie zmieniany 2 razy.