Krótkie opowiadanie - Tomas Gamer

1
Hello :) W przerwie rozpisywania przygod MT, napisalam sobie takie male opowiadanko :) Co sadzicie? Pozdrawiam! :)



Marsjańska Cydonia, na której wybudowano bazę Alpha, tonęła w ciemnościach. Tomas Gamer podniósł głowę znad komputera. Rozejrzał się po sterylnie czystym pomieszczeniu. Gdzie ja jestem? – zapytał się w myślach. Nie pamiętał nic, prócz imienia i nazwiska. Na ścianie widniał przybrudzony, żółty napis „Międzyplanetarny oddział nauk genetycznych – Mars – Baza Alpha”. Przełknął ślinę i wstał z fotela, który z cichym sykiem, odsunął się w tył.

- Komputer – powiedział szeptem. – Gdzie ja jestem?

Odpowiedział mu zgrzyt i słowa zbyt ciche, aby można je było zrozumieć.

- Komputer, zwiększ głośność wypowiedzi.

- Nie … Nie … - wyjąkał metaliczny głos i ucichł. Tomas podszedł do drzwi i wcisnął zielonkawy przycisk. Nic się nie stało. Spróbował raz jeszcze, z takim samym rezultatem.

- Cholera jasna! – krzyknął. – Otwórzcie się!

Nagle w pomieszczeniu zgasło światło. Tomas przylgnął do ściany. Za drzwiami usłyszał niewyraźne głosy, zbliżające się do drzwi. Głębokie oddechy, ciężki chód. Jęki. Sięgnął po kij bejsbolowy, stojący w kącie. Pogładził lśniącą, metalową powierzchnię i podniósł go na bok.

Drzwi zazgrzytały i uchyliły się. Do pomieszczenia weszły dwa mutanty. Ich wypaloną skórę pokrywały bulgocące bąble. Tomas z trudem powstrzymywał obrzydzenie. Nagle spojrzały na niego i zazgrzytały zębami. Wziął zamach i trafił pierwszego w głowę. Krew trysnęła na ściany. Drugi rzucił się na rękę trzymającą kij i pazury wbił w skórę. Silne kopnięcie odrzuciło potwora w tył a cios kijem pozbawił mózgu.

Tomas stał nad dwoma trupami i oddychał ciężko. Zwymiotował. Wytarł twarz rękawem i spojrzał na martwego mutanta. Miał długie włosy, sterczące z roztrzaskanej czaszki. Na zdeformowanej klatce, rysowały się piersi. To dziewczynka, pomyślał i złapał za kij. Zadał cios, a potem jeszcze jeden. Nie poczuł satysfakcji. Walił kijem aż z dziewczynki została krwawa miazga. Obok drugiego trupa dostrzegł niebieską kartę magnetyczną. Włożył ją do kieszeni i wybiegł na wąski korytarz, pogrążony w ciemnościach. Biegł jak szalony wzdłuż rur odprowadzających parę wodną. Stanął dopiero, gdy zabrakło mu tchu.

- Boże! Czym oni się tu zajmują?! – krzyknął do siebie przez łzy i spojrzał na rękę. Rana czerniała od wewnątrz. Na skórze pojawił się zielonkawy osad. Bolało. Rozejrzał się w koło. Niedaleko zauważył błyszczący znak zbrojowni. Nie miał wyjścia.

- Tomas Gamer – powiedział, gdy stanął przed potężnymi drzwiami. Nic. Sięgnął do kieszeni i wyjął niebieską kartę. Czytnik zaskoczył i wejście stanęło otworem. W środku znalazł jedynie stary pistolet, z poprzedniego wieku i kilka sztuk amunicji. Nic więcej.

- Komputer, gdzie do cholery podziała się cała broń?! – ryknął zdezorientowany.

Metaliczny głos zacharczał a potem wyjąkał nieskładnie:

- Nie zabijaj … Nie rób tego.

- Co to znaczy?!

- Nie zabijaj … Twój brat … - wybełkotał komputer i zamilkł.

- Bezużyteczne gówno z ciebie! – walnął pięścią w ścianę. – Moja ręką, cholera!

Usłyszał krzyk dziecka, które po chwili umilkło. Wyszedł ze zbrojowni i skierował się w głąb korytarza. Dostrzegł otwarte drzwi.

- Nie zabijaj – nagle odezwał się komputer. – Nie rób tego.

- Nie prosiłem cię o zdanie – warknął Tomas.

Pokój był ciemny, przedzielony zasłoną. Podszedł bliżej. Odsłonił ją i zamarł w bezruchu. Na stole operacyjnym leżało dziecko-mutant, wyglądające jak miniatura dwóch poprzednich. Na rączce miało wypalony napis „OSTATNI”. Obok stał komputer. Tomas wstukał coś na klawiaturze. Ekran błysnął i pojawiło się mnóstwo napisów.

- O boże! – powiedział, gdy przeczytał pierwszą linijkę. – Badania genetyczne, prowadzone przez doktora Tomasa Gamera, zakończyły się pełnym sukcesem. Wszystkie dzieci posiadły zdolność do zarażania wrogich jednostek, przy jednoczesnej utracie pamięci, zainfekowanych osobników.

Tomas oddychał głęboko. Nie mógł uwierzyć w to, co przeczytał. Ja to zrobiłem? Dlaczego? Kiedy? Pytania dopadły go jak stado sępów, jednak po chwili zorientował się, że nie to jest najgorsze. Ja też straciłem pamięć – pomyślał i zaklął. Czy to znaczy, że … ? Zjechał wzrokiem kilka linii w dół, do opisów badań.

- Do zainfekowania dochodzi drogą kropelkową – ciągnął dalej. - lub poprzez wszczepienie podskórnego implantu. Ofiara ma ranę, w okolicach szyjnego odcinka kręgosłupa.

Dotknął szyi i poczuł zgrubienie. Na palcach pozostała krew. To oznaczało tylko jedno. Zamknął oczy. Nie miał dużo czasu na myślenie. Podszedł do dziecka. Z podłogi podniósł ręcznik. Zawinął go wokół szyi mutanta.

- Przepraszam – powiedział i zaczął zaciskać pętlę. Nagle coś wpadło do pomieszczenia. Tomas odwrócił się i dostrzegł wielkiego mutanta, stojącego naprzeciwko. Poczuł ból w skroni, wzrok mu się rozmył.

- Co ty wyprawiasz?! – potwór ryknął kobiecym głosem. – Zostaw dziecko!

Gamer wyciągnął zza pasa pistolet i oddał dwa strzały. Mutant w drgawkach padł na ziemię.

- Teraz ty – szepnął do dziecka.

- Nie rób tego! – krzyknął komputer. – Nigdy ci tego nie wybaczę! Będziesz zawsze, choćby nie wiem gdzie, czuł śmierć tego dziecka. Nie rób tego! Tomas, proszę cię!

- Zamknij się! – ryknął i złapał ręcznik.- To ty mnie w to wplątałaś! To ty wypuściłaś mutanty, żeby mnie zainfekowały. Wal się! Nie pomogę ci dokończyć twojego dzieła.

Zacisnął pętle tak mocno, jak tylko umiał. Poczuł dumę. Uratował świat przed zagładą. Nadszedł koniec gry. Ukląkł i przyłożył pistolet do skroni.

- Jestem ostatni – szepnął i uśmiechnął się. – I nic już światu nie zagrozi.

Pociągnął za spust. Padł martwy obok stołu operacyjnego.



***



Deszcz, ciemne podwórze. Kolorowe światła radiowozów. Pośród nich policjanci i żółte wstęgi, oddzielające miejsce zbrodni od reszty świata. Detektyw Fettel podszedł do swojego partnera.

- Co o tym sądzisz? – zapytał.

- Gówno sądzę – odparł mężczyzna. – To kurestwo zabija coraz więcej ludzi. Korea, Chiny, teraz i u nas.

- Ale żeby zrobić to co on …

- Ten cały Tomas Gamer to jakiś pojeb był. Daj fajkę.

Fettel podał partnerowi papierosa i rąbiąc daszek nad zapalniczką, odpalił go.

- żeby zabić brata i siostrę kijem bejsbolowym, potem zastrzelić matkę, udusić sześciomiesięcznego brata i skończyć ze sobą, trzeba być naprawdę ostro pojebanym. Na ścianie swojego pokoju napisał „Międzyplanetarny oddział nauk genetycznych – Mars – Baza Alpha”, rozumiesz to? Przed pokojem dzieciaka „Nie zabijaj, nie rób tego”, a na końcu, już przy dziecinnym łóżeczku sam siebie prosił o to, żeby tego nie robić.

- Nałogowy gracz. Pewnie myślał, że atakują go zombie, albo Bóg wie co. Odciął się od prawdziwego świata i pozostał w grze. Skurwy …

- Moje dziecko nigdy nie zagra w gry – partner przerwał mu. - po prostu nigdy.

Fettel westchnął i spojrzał w niebo.

- I tak go od tego nie uchronisz. Módl się tylko, żeby ci nie wyrósł drugi Tomas Gamer.

2
Przeczytałam i przetrawiłam.



Na początku powiem ci, że napisanie dobrego opowiadania jest chyba trudniejsze od napisania książki. Wszystko musi być wyjaśnione na kilku stronach - nic nie może być pominięte. Jak za bardzo skrócisz - nie wiadomo, o co chodzi, a rozpisujesz się - wychodzi książka.



Nie jest łatwo to pogodzić. Twój tekst jest spójny - choć bardzo dziwny i strasznie, strasznie krwawy. Czytając to odniosłam wrażenie, ze skąś to znam.



Podobało mi się, zwłaszcza końcówka.



Pozdroowki 8)
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

3
Czytając to odniosłam wrażenie, ze skąś to znam.


To dobrze :D Mialo byc podobne do gier i horrorow na nich opartych.


Podobało mi się, zwłaszcza końcówka.


Good :D Ciesze sie :) Dzieki :)

4
Fajna historyjka... ;))) Podoba mi sie strasznie. ;)




Manta pisze: a cios kijem pozbawił mózgu.


Slodko ujete ;>>>



Tylko:


Manta pisze:Pogładził lśniącą, metalową powierzchnię i podniósł go na bok.


Jak to "podniosl go na bok" ? Oo



i:


Manta pisze:rąbiąc daszek nad zapalniczką


...siekierka dziadka... :P
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

6
Krwawe, ale fajne.



Zdziwila mnie jedna rzecz, ale za to baaaardzo. Pisze opowiadanie (od ponad dwoch lat) zatytuowane "Alpha- Krolowa wszystkich Matek" i rzecz dzieje sie na Marsie, i tez komputerki tam gadaja..... Wydalo mi sie bardzo podobne z poczatku, zwlaszcza nazwa bazy - Alpha.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

7
Ja naprawdęnie chciałem!



Ale jednak, niespodobało mi się. No ba, bardzo mi sie nie spodobało. A zdanie o tym że pozbawił go mózgu byłoby dobre w humoresce, a nie tu. W ogóle dziwne to jest. Zabija jak superman, na jakiejś stacji kosmicznej w kącie lezy kij baseballowy<?> no i nasz cudowny bohater po omacku wie że kij tam jest <?> Później zwykły człowieczek załatwia dwa mutanty <skoro mutanty to chyba nie robili by ich słabszymi od zwyjkłych ludzi?> Ogólnie strasznie dziwne, acz może po prostu to tylko mój gust :)



Ps. Przykro mi ale nie doczytałem do końca, czasami tak jest że się czegos nie trawi i wybacz tego niepozytywa :)


Martinius pisze:Krwawe, ale fajne.



Zdziwila mnie jedna rzecz, ale za to baaaardzo. Pisze opowiadanie (od ponad dwoch lat) zatytuowane "Alpha- Krolowa wszystkich Matek" i rzecz dzieje sie na Marsie, i tez komputerki tam gadaja..... Wydalo mi sie bardzo podobne z poczatku, zwlaszcza nazwa bazy - Alpha.


Skromnym zdaniem niewtajemniczonego: że komputerki gadają to aż takie oryginalne? A Alpha... To tez raczej nie wytwór Twojej wyobraźni, a greckiej myśli piśmienniczej :)



EDIT:



Eno! Przeczytałem końcówkę :) To już zmienia postać rzeczy, teraz opowiadanie nabrało innego wymiaru, nawet mi sie spodobało.. hyh :P Ale... Tak jest ale. Zmień jakoś całą tę eskapadę tego szaleńca, bo to jest na tyle wkurzające, że tacy jak ja po prostu nie doczytają do końca, i nie zasmakują tego rodzynka co żes w tym opowiadaniu upichciła :D

8
Manta pisze:Do pomieszczenia weszły dwa mutanty.


Trochę mnie razi to suche stwierdzenie. Przydałoby się to jakoś wzbogacić, może postarać się, żeby to było bardziej dynamiczne, bardziej naładowane napięciem. Tutaj za bardzo jest tak, jakby u cioci na imieninach do pokoju wszedł wujek Heniek, który wcześniej udał się do wygódki. Nic nadzwyczajnego. A mutanty, i to wrogo nastawione, powinny w bohaterze (i w czytelniku) wzbudzić swoim wejściem większe emocje.




Manta pisze:Drugi rzucił się na rękę trzymającą kij i pazury wbił w skórę.


To bym zmieniła, bo trochę zgrzyta ten kij i pazury. Lepiej brzmiałoby "i wbił pazury w skórę"



Nic więcej nie rzuciło mi się w oczy, może dlatego, że się wciągnęłam w rozwój akcji i przestałam zwracac aż taką uwagę na formę. Generalnie, całkiem sympatyczne opowiadanie.

Może tylko końcówka trochę zbyt dosłownie wytłumaczona, ja bym chyba wywaliła to stwierdzenie:
Manta pisze:Pewnie myślał, że atakują go zombie, albo Bóg wie co. Odciął się od prawdziwego świata i pozostał w grze.
, bo to już zostało wcześniej wyjaśnione.



No ale tak, jak juz mówiłam - całość mi się podoba.
[img]http://server.jassmedia.net/tutona/baner7s.png[/img]

9
Porcelina pisze:


Manta napisał:

Do pomieszczenia weszły dwa mutanty.



Trochę mnie razi to suche stwierdzenie. Przydałoby się to jakoś wzbogacić, może postarać się, żeby to było bardziej dynamiczne, bardziej naładowane napięciem. Tutaj za bardzo jest tak, jakby u cioci na imieninach do pokoju wszedł wujek Heniek, który wcześniej udał się do wygódki. Nic nadzwyczajnego. A mutanty, i to wrogo nastawione, powinny w bohaterze (i w czytelniku) wzbudzić swoim wejściem większe emocje.


A moze to byly dwa znudzone mutanty, ktore mialy gdzies efektowne wejscie, Tomasa i cala ta cholerna baze... :P Szly sobie spokojnie, rutynowy spacerek, a tu nagle wyskakuje psychol z kijem... To one byly zaskoczone, a nie on :P Mutanty w dzisiejszych czasach nie sa juz takie agresywne jak kiedys... ;)
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

10
Jasne, taką interpretację jak najbardziej przyjmuję, ale tylko w przypadku narracji z punktu widzenia mutantów. A tutaj fokalizację robi nam bohater, i on jest tym wejściem na tyle poruszony, że natychmiast się na nowo przybyłych rzuca, z chęcią mordu. Więc w takim wypadku podtrzymuję swoją wcześniejszą uwagę. Nie jest to wcale zarzut, po prostu - moja opinia :wink:
[img]http://server.jassmedia.net/tutona/baner7s.png[/img]

11
Co do Mutantow i kija;



Czy jak gracie w jakiegos FPPka to gdy atakuja Was mutanty, wywoluje to w Was jakies inne odczucia, procz: wcisnij myszke x razy to go zabijesz? ;)



A kij mial byc takim glupawym czyms, odnoszacym sie do niektorych FPPkow, gdzie nie wiadomo skad, u samych bram piekielnych, znajdujemy kij czy pile mechaniczna ;) Wiekszosc rzeczy ma tu uzasadnienie i odnosi sie do gier :), aczkolwiek bledy sa i to duze :) ale nie chce mi sie juz ich poprawiac :)



Dzieki za szeroki odzew :)

13
FPP - first person perspective ;)



Rutynowosc jest w tym wypadku oczywista... :P
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

15
E tam, nie musi byc fantastyka... to przypadek... zbiorowy :P



Ja tez nie czytam raczej fantastyki, ani nie pisze, nie liczac jednego wyjatku... ;)



Zamiescilas tu juz jakis swoj tekst?
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron