Czyje to życie?

1
Czyje to życie?



Usłyszałem za sobą skrzypienie drzwi. Czemu one ciągle skrzypią? Odwróciłem się, ale nikt nie wszedł. Może to tylko przeciąg? A może...

Chyba za dużo czytam tych bzdur. We łbie już mi się wszystko plącze. Rzeczywistość i fikcja zatraciły i tak cienką granicę, która do tej pory między nimi istniała. Wyobraźnię zawsze miałem bujną. Fakt ten nie stanowił wielkiego problemu. Aż do niedawna. Od jakichś kilku tygodni zaczyna mi ona płatać figle. Nagina rzeczywistość do granic absurdu, robiąc z niej „moją rzeczywistość”.

Coraz częściej zdarza mi się budzić w środku nocy i nie pamiętać całego poprzedniego dnia. Tak jakbym go przespał, tak jakby się nie wydarzył. Ale przecież te nie pamiętane dni miały miejsce. Data na zegarku się zmienia jak należy, to samo w Internecie czy w gazetach. Więc co u licha jest grane?

Najciekawsze jest to, że nie było żadnych telefonów z pracy. żadnych skarg. Najprawdopodobniej nie zostałem też zwolniony. Tak więc wychodzi na to, że wychodzę rano do pracy, tam wszystko jest jak należy, potem wracam, ale nic z tego wszystkiego nie pamiętam.

Czyżbym sypiał na jawie? Albo moje dni (mam na myśli część doby rozjaśnianą przez słońce) mijają mi poza moją świadomością. Co się do ciężkiej cholery ze mną dzieje?

I kim jest ten Andrzej D.?



Która jest godzina? Jaki mamy dziś dzień? O nie. To nie możliwe. Zdaje się, że „przegapiłem” dwa dni. Ale czy „przegapiłem” jest najwłaściwszym słowem? Coraz częściej miewam wrażenie, że bardziej pasowałoby tu wyrażenie „nie było mnie dwa dni”.

Tak to odczuwam w tej chwili. Brzmi to co najmniej absurdalnie, ale wydaje mi się jakbym przez te dwa dni w ogóle nie istniał. Jakbym był ofiarą przerwy w egzystencji.

Co ja gadam? Przecież to nie możliwe. Popadam w paranoję. Może to z powodu stresującej pracy, albo czegoś innego.

A tak na marginesie to gdzie ja właściwie pracuję?

Coraz mniej mi się to wszystko podoba.



O rany. Jakiś dziś dzień? No pięknie. Ominąłem kolejną dobę.

Nasuwają mi się kolejne sugestie. Nie są one nazbyt pocieszające. Wręcz przeciwnie. Przeraziłem się, kiedy pomyślałem o tym. To w zasadzie nic takiego. Nie mam powodów, aby przypuszczać, że jest to prawda. No może jakieś powody mam. Ale nie mogę powiedzieć, że jest to stuprocentowa prawda.

Ale do rzeczy. Przypomniało mi się coś, co kiedyś usłyszałem w telewizji (choć nie jestem pewien czy aby na pewno byłem to ja). Chodzi o pewien reportaż dotyczący chorób psychicznych. Tak, wiem, wygląda to jakbym popadał w panikę, ale ja po prostu jestem ciekaw, co się ze mną dzieje.

Część tegoż programu była poświęcona (tylko bez śmiechów, to jest poważna sprawa) rozdwojeniu jaźni. Wiem, że coś może wam się tu nie zgadzać, ale zwróćcie uwagę na kilka faktów.

Nie pamiętam wielu wydarzeń z mojego życia. Nie pamiętam dzieciństwa. To znaczy wiem, a przynajmniej tak mi się wydaje, że ono miało miejsce, ale nic z niego nie pamiętam.

Gubię też, jak już o tym wspominałem, niemal co drugi dzień z mojego teraźniejszego życia. A właściwie chodzi o „jasną” część dni. Tak jakby w tych okresach, których nie mogę odnaleźć w mojej pamięci, panowała ta druga osoba. Tak jakbym ja był, na ten czas, zamknięty w jakimś pudełku.

Nie jestem w stanie powiedzieć gdzie pracuję, chociaż wiem i dałbym sobie uciąć rękę, że gdzieś pracuję.

A teraz najlepsze. Jak sądzicie, kim jest ten jegomość, o którym wspominałem? To imię ciągle za mną chodzi i nie daje mi spokoju. Jeśli moja teoria jest słuszna, to wspominany już przeze mnie Andrzej D. jest tym, który bezprawnie pcha się do mojego ciała.

Nie wydaje wam się, że to ma sens?



Ojej. Nie dobrze. Nawet bardzo nie dobrze. Jestem zmuszony wprowadzić pewne poprawki do mojej teorii. Prawdę mówiąc to żałuję, że sobie o tym przypomniałem.

Chodzi o to, że w tym programie, o którym wam wspominałem, było powiedziane o ciekawej zależności między obydwoma osobowościami, jakie „ zamieszkały” w jednym ciele.

Mianowicie: pierwsza z nich, ta właściwa, nie ma różowego pojęcia o istnieniu drugiej, a ta druga nie tylko wie o tej pierwszej, ale również o szczegółach dotyczących jej osoby. Rozumiecie?

Wprawdzie nie wiem wszystkiego o życiu Andrzeja, ale o swoim też wiem nie za wiele. Powoli zaczynam sobie uświadamiać pewne szczegóły dotyczące mojego „współlokatora”. Wiem, że jest taksówkarzem, podczas gdy miejsca swojej pracy nie mogę sobie przypomnieć. Wiem, że nie znosi ananasa na pizzy, tymczasem ja nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłem (czy kiedykolwiek jadłem).

Nie jest to jeszcze niepodważalny dowód, ale przyznajcie, że jest w tym coś niepokojącego. A jeśli to prawda?

Oznaczałoby to, że to ja tu jestem tym natrętnym gościem, który przyszedł nie w porę i nie chce wyjść. Znaczyłoby to, że to ja jestem tym drugim, tym niechcianym, tym nieprawdziwym.



Podjąłem decyzję. Nie chcę, żeby moje życie polegało na nieustannym budzeniu się w nocy i... Nie chcę żeby polegało na życiu połowy życia, na odczuwaniu połowy świata.

Jeśli nie chcesz dzielić z gospodarzem jego domu, musisz go z niego wyrzucić. Bo nie sądzę żeby sam zechciał odejść. Oznacza to zabicie osobowości. Nie wiem czy to możliwe, ale spróbuję.

Nęka mnie tylko jedno. Czy będę tak jak inni ludzie posiadał duszę? Wbrew pozorom ma to dla mnie znaczenie. Wprawdzie jestem nieprawdziwy, ale nie jestem ateistą. Miałem zamiar pozbyć się go, zawładnąć jego ciałem, posiąść jego personalia i całe jego życie, ale czy da mi to prawo do jego duszy?

Tak czy inaczej odwrotu nie ma. Podjąłem decyzję i nie zmienię zdania. Chcę żyć. żyć od początku do końca. Jeśli nie uda mi się osiągnąć zamierzonego celu, skończę ze sobą i z nim przy okazji też. Nie zamierzam ciągnąc dalej tej farsy polegającej na dzieleniu się bytnością. Sądzę, że on zgodziłby się ze mną.



Wycinek z gazety:

„Wczoraj późnym wieczorem, jeden z mieszkańców obrzeży Warszawy, wybiegł ze swego domu krzycząc: POMUSZCIE MI. NIE WIEM, CO SIę ZE MNą DZIEJE. POMUSZCIE MI. RATUJCIE. Poczym upadł na chodnik i przestał się ruszać. Jeden z przechodzących mężczyzn rozpoznał w nim Andrzeja D., swojego sąsiada, i wezwał karetkę. Andrzej D. miał poprzecinane nadgarstki. Zmarł zanim dotarła pomoc. Policja, na podstawie zeznań świadków zdarzenia i znajomych Andrzeja D., ustaliła, że na skutek stresu i innych, nieznanych bliżej przyczyn dokonał On próby samobójczej. W chwile później, zorientowawszy się, co zrobił, wpadł w panikę i wybiegł na ulicę szukając pomocy.”
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

2
Usłyszałem za sobą skrzypienie drzwi. Czemu one ciągle skrzypią? Odwróciłem się, ale nikt nie wszedł. Może to tylko przeciąg? A może...


Drzwi za mną cicho skrzypnęły. Ciągle wydają mi się być nienaoliwione. Odwróciłem się, ale nikt nine wszedł. Pewnie to tylko przeciąg. A może...



:roll:

3
Drzwi za mną cicho skrzypnęły. Ciągle wydają mi się być nienaoliwione. Odwróciłem się, ale nikt nine wszedł. Pewnie to tylko przeciąg. A może...


Też może być, ale wielkich zmian to nie wnosi.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

4
Więc tak, pomysł może nie jest jakiś super oryginalny, rozdwojenie jaźni, dwóch mieszkańców jednego ciała(Jim Carrey grał nawet takiego) to temat znany. Ale muszę powiedzieć, że mi się podoba Twoje opowiadanie :D Bardzo lubię, tego typu teksty, płynnie, szybko się czytało mi, aż za szybko :D



znalazłam trochę błędów przecinkowatych, jak np:


Więc co u licha jest grane?
po co - przecinek


A tak na marginesie to gdzie ja właściwie pracuję?
po marginesie - przecinek




choć nie jestem pewien czy aby na pewno byłem to ja
po pewnien - przecinek


Nie chcę żeby polegało na
po chcę - przecinek


Bo nie sądzę żeby sam
po sądzę - przecinek


Nie zamierzam ciągnąc dalej tej farsy polegającej na dzieleniu się


po farsy - przecinek

ale pewnie Elster Ci lepiej te przecinkowce wypiszę, bo jest specjalistka :) ja się w tym jakoś specjalnie mocno nie czuję,,,

i tu jeszcze mała poprawka:


obydwoma osobowościami
obiema - tak mi się przynajmniej wydaję, że jest lepiej, bo obydwoma jakoś dziwnie brzmi...



ogólnie oceniłabym tekst na 4+

naprawdę mi się podobało i fajny pomysł z tym wycinkiem z gazety :D



pozdrawiam jak niżej:)
"You have to be someone"

Robert Nesta Marley

5
Dzięki. :D

Faktycznie powinno być "obiema". "Obydwoma" brzmi jakoś wieśniacko.

Dodane po 1 minutach:

A za te przecinki należy mi się lanie. I to nieheblowaną dechą. :P
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

6
e tam od razu lanie!

Co do przecinków, to są one naprawde męczące... Sama mam ich często dość! :wink:

Dodane po 16 sekundach:

e tam od razu lanie! Wcale nie jest źle :D

Co do przecinków, to są one naprawde męczące... Sama mam ich często dość! :wink:
"You have to be someone"

Robert Nesta Marley

7
Pomysł: 3+



Podobał mi się, ale to nic specjalnego. Rozdwojenie jaźni, dosyć oklepane. Mimo to, podoba mi się. Miałem odjąć trochę punktów za denne zakończenie, ale powstrzymałem się. Chcę tylko powiedzieć, że koniec mogłeś wymyślić lepszy. ;)



Styl: 4+



Bardzo ładny. Raczej bez większych zgrzytów, jak przez masło. Bohater wydawał mi się realistyczny, dobrze się w niego wczułeś. No i plus za pierwszą osobę, bez której to wszystko nie było by już takie ciekawe.



Schematyczność: 3



Rozdwojenie jaźni. Nic dodać, nic ująć.



Błędy: 3+



To co mówiła Raskolnikow, tzn. interpunkcja. Poza tym: nie 'nie pamiętane' tylko niepamiętane, nie 'nie możliwe' tylko niemożliwe. Imiesłowy przymiotnikowe z 'nie' zawsze piszemy razem.



Ocena ogólna: 4-



Pomysł podoba mi się, chociaż jest zbyt oklepany, no i te zakończenie mogłoby być lepsze. Poza tym styl bardzo dobry, postać realistyczna, czyli ogólnie good. Jestem na tak.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

8
Dear Patren. (ale redundancja :P)



Silę się na jakiś pomysł dotyczący zakończenia, ale jest to dość trudne.

Cały problem polega na tym, że niewiele można napisać gdy główny bohater popełnił samobójstwo a całe opowiadanie było prowadzone w pierwszej osobie. To straszliwie ogranicza pole manewru.

Ale moim zdaniem zakończenie nie wymaga zmiany. Jest dość intrygujące. Pozostawia czytelnikowi wolną ręke w rozmyślaniach jak to się wszystko mogło potoczyć, to co nie zostało opisane.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

9
Cały problem polega na tym, że niewiele można napisać gdy główny bohater popełnił samobójstwo a całe opowiadanie było prowadzone w pierwszej osobie. To straszliwie ogranicza pole manewru.


zawsze pozostaje jeszcze życie pozagrobowe :wink:



a tak poważnie, to wg mnie zakończenie jest zupełnie ar :D

(ok-to juz taki oklepany zwrot, a my szukamy przecież oryginalności! a więc all right :wink: )
"You have to be someone"

Robert Nesta Marley

10
Już to mówiłam osobiście, ale powtórzę do wiadomości ogólnej :D



Najbardziej podobało mi sie, że osoba opowiadająca dochodzi do wniosku, że ona jest "tym nieproszonym", a mimo to nie chce ustąpić i pragnie wyrzucić tego drugiego, "prawowitego właściciela".

11
Nie, chodzi o to, że po samobójstwie mogło być coś innego. Chodzi o to, że wogóle mogło nie być samobójstwa tylko, no nie wiem... coś bardziej dziwnego, zaskakującego.

A może czepiam się bez powodu. Po prostu ostatnio wszędzie głośno o samobójstwach, lub tylko ich próbach, ten się próbował powiesić tu, ten tam, ten skoczył z tego mostu, tamten z tamtego, bla bla bla.

W sumie zakończenie nie jest złe ale, mogłoby być fajniejsze, aczkolwiek rzeczywiście trzeba by było trochę pomyśleć. ;)



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

12
Styl jak zwykło być u Ciebie dobry, a tekst jest nawet ciekawy, ale nie przekazuje niczego kokretnego. Tak przyajmiej mi się zdaje :wink:



Pozdrawiam
Serce, które kocha, jest zawsze młode.

Przysłowie Greckie
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”