Odkrywca...

1
Odkrywca samotności
Na początku panował Porządek. Stworzył on Wszechświat, by móc nic w nieskończoność przemierzać. Jednak i to przestało być intrygujące, dlatego przywołał ciemność, zapełniając pustkę. Następnie, żeby rozproszyć mrok, z czerni wywołał biel, zamieniając ją w gwiazdę, która światło dała.
Lecz cóż z tego, że Porządek mógł widzieć ciemną pustkę? Znudziło mu się podziwianie zapełnionej dziury. Chciał więcej, aniżeli tylko jednolicie czarny Wszechświat, a w środku niego słońce oświetlające mrok, który nie stawał się mniej ciemniejszy niż dotąd był. Potrzebował... Chaosu.
I stworzył go, z lekkiego ducha, inteligencji, sprytu i niszczenia. Nazywał go bratem, ale niepodobni do siebie byli, dlatego też często się spierali. Aby uniknąć dalszych kłótni, musieli się rozdzielić. Ponieważ Wszechświat nie miał końca, to i zachodu, wschodu, południa i północy nie posiadał. Jak więc uciec od siebie, skoro nie wiadomo, w którą się stronę idzie?
Chaos słynął z nieprzewidywalnych, często genialnych, pomysłów. W tajemnicy utworzył Ziemię. Dla siebie i Porządku. Nie spodobało się to bratu, miał zapychać Wszechświat jakąś kulką błota? Dopiero wtedy rozpoczęła się wieczna walka rodzeństwa o prawa do rządzenia wszystkim, co istniało lub zaistnieje dopiero później.
A potem Chaos odkrył, że rozwiązanie sporu nie musi być wcale brutalne.
*
Wpadł na to przez przypadek, bo on, Chaos, niczego nie planuje. Sunął przez Wszechświat bez tej gracji, którą posiada jego brat, lecz z impetem, nieokrzesanie, jakby dopiero co został stworzony. A przecież miał już te milion dwieście tysięcy lat, choć to nie to samo, co Porządek i te jego miliard pięćset tysięcy wieków...
Tak więc, Chaos sunął, rozmyślając o ostatniej zajadłej kłótni, która była jeszcze gorsza niż ta poprzednia. Dochodził do wniosku, że wcale mu się to nie podobało i chce zakończyć tę głupią farsę. On stworzył tylko jedną, małą planetę, która w tym całym Wszechświecie będzie niczym więcej jak tylko pyłkiem o długości jednego jaktometra. Dlaczego więc jego brat robi wojnę o coś takiego?
Odpowiedź Chaos poznał później, kilkanaście tysięcy lat później, lecz teraz to się nie liczyło. Ważne było, że wiedział, co robić.
Odkrył, że Porządek – jak wszystkie osoby posiadające rodzeństwo – boi się samotności, której nigdy nie zaznał i wcale nie chce poznać. Dlatego też w głowie Chaosa utworzył się plan. Plan tak przebiegły i sprytny, że aż sam siebie zaskoczył.

Z nieśmiertelności stworzyłem przyjaźń,
Której szukać możesz ze świecą,
A ona i tak sama przyjdzie,
Lecz nocą, bo to jej ulubiona pora.

Z ciepła gorącej gwiazdy serce wyrobiłem.
Czujesz jak bije?
I miłością zionie,
Którą stworzyłem z własnego uczucia.

Ciało z gliny ulepiłem,
W każdym swym calu
Idealne.

Tak pierwszy człowiek powstał.
Ja sam.
Chaos w ludzkiej powłoce.
*

Po czym oddał samego siebie bratu. I zszedł na Ziemię, rozstając się z Porządkiem, lecz obiecując, że nadal z nim będzie.
Jako nieśmiertelny mężczyzna nadal towarzyszy mu w jego wyprawach po Wszechświecie, udzielając rad. Będąc – po prostu.
A prawdziwy Chaos, który sprawował pieczęć na Ziemi, szalał jako wszystkie żywioły natury. Choć już nigdy więcej nie zobaczył brata, czuł jego obecność.

I nigdy nie zapomniał, o tym, jak odkrył samotność. To właśnie ona zalęgła się w pierwszym śmiertelnym człowieku, którego stworzył na Ziemi. To właśnie przez nią pojawili się inni ludzie.
*
Można powiedzieć, że gdyby nie samotność, moglibyśmy nigdy nie powstać. Dlaczego więc, mimo, że otacza nas tyle ludzi, czasem czujemy się samotni?
Chaos i to odkrył. Ale zapomniał.
Jak to Chaos.

2
Alternatywa całkiem, całkiem, jednak... czegoś mi tu brakuje. Tekst nie ma żadnych emocji, jest jak sucha relacja, ściągawka na lekcję historii.

Ale ciekawostka tutaj się znalazła:
Wpadł na to przez przypadek, bo on, Chaos, niczego nie planuje.
+
Dlatego też w głowie Chaosa utworzył się plan.
Tekst, mimo, że krótki nie powoduje u mnie pytań. Nie zachęca do rozwinięcia myśli na podany temat - jak napisałem, nie pozostawia zupełnie nic, co związałoby mnie z nim. Konkluzja z końca, że człowiek jest chaosem? Ani nie odkrywcza w stosunku do świata, ani dla samego tekstu.

Co do samego tekstu, to narrator jest wprawny - dobrze posługujesz się językiem, w taki naturalny, specyficzny i wyodrębniony styl, ale uważam, że dla takich historii powinnaś zarezerwować coś bardziej emocjonalnego, coś, co wywoła konkretne uczuciu w odbiorcy.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

3
Tekst nie pozostawia po sobie ani żadnych emocji, ani refleksji.

Wynika to z historii i sposobu, w jaki ją przedstawiasz. Wszystko to brzmi jak mit przedstawiony w trakcie jakiegoś większego opowiadania. Ot, ludowe wierzenia. Niestety takich było tysiące i będzie tysiące. Nie pokazujesz się z niczym nowym, czy interesującym. Do tego Twój relacjonujący sposób opowiedzenia historii sprawia, że czytelnik nie odczuwa nic.

Styl jest w porządku, nie utrudniał czytania. Rozumiem, że przestawione szyki zdań są na potrzeby tej pracy? Bo na dłuższą metę, by się nie sprawdziły.

Nie bardzo rozumiem rolę wiersza. Kto go napisał? Skąd się wziął? Nie jest ani ciekawie napisany, ani nie zawiera jakiś wieloznacznych prawd. To co jest tam zawarte, równie dobrze zmieściłoby się w jednym zdaniu.

Mimo że opowiadanie jest krótkie, wszystko wskazuje na to, że język masz solidny. Teraz trzeba tworzyć nim interesujące treści i tym samym go szlifować. ;)

Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

4
No cóż, zgadzam się z przedmówcami.
Tekst czytało mi się dobrze i nawet mi się podobał. Tylko jak dla mnie to jest zaledwie prolog do jakiegoś opowiadania. Taka krótka filozoficzno-fantastyczna historia. I racja - nic nie znacząca. Chociaż artystyczna nutka wtrącenia tego wiersza, moim zdaniem, jest jak najbardziej na miejscu, tzn. lubię takie zabiegi. Widać generalnie, że styl masz, słowem operować potrafisz, tylko temat Ci nie wyszedł.
Krótki tekst to i krótki komentarz.
Pozdrawiam
Piotr Sender

http://www.piotrsender.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”