16

Latest post of the previous page:

Witam.



Widze, że mnie żle zrozumiałeś.



Sądzę że oboje widzimy róznice pomiędzy pisaniem "na odwal się" a pisaniem w wolnych chwilach.



"Ten tekst powstał w wyniku zabijania czegoś co można przyrównać do nudy, mianowicie bezczynności."



"Cytat wkleiłem wprost ze zbioru jaki mam na dysku, niestety nie było autora, a moje lenistwo nie pozwoliło mi na znalezienie go"



A więc "na odwal się" czy "bo znalazłem troche wolnego czasu?"

Odpowiedz sobie sam, ja odpowiedż znam dobrze.



Ja również mam bardzo mało czasu na pisanie. Praca, rodzina, czasochłonne hobby sprawiają, że z czasem u mnie krucho, uważam jednak że pisanie na odwal nie ma sensu, a powyższy tekst został napisany własnie tak.

do tego wklejony - jak sam przyznałeś - na gorąco.

Bez korekty i zastanowienia.



Owszem, pisanie pod przymusem równiez jest bez sensu, ponieważ powinno sprawiac radość (przynajmniej dopóki nie pisze się dla kasy, ale akurat inny temat). Jednak jeżeli już wystawiasz swoją twórczość na forum (pomijam fakt, że jestes Weryfikatorem, a wiec osobą niejako "z urzędu" mająca styczność z wszystkimi niuansami pisarstwa) musisz się liczyc, że wczesniej, czy póżniej ktos ją przeczyta.

I oceni.



Moje zdanie jest takie, że twórczośc Weryfikatorów powinna byc conajmniej o jeden krok lepsza, od pozostałych forumowiczów.(czyli przykład własny) Oczywiście nikt nie musi sie z tym zgadzać, ale uważem, że posiadając taki status, powinno się samemu pilnować prestiżu, jaki on daje.

Władze zdobywa sie odgórnie, szacunek oddolnie.



Mimo wszystko polecam raz na jakis czas, w czasie owej nudy, o której piszesz szachy i spacery.

Szachy, poniewaz uczą przemyślanych decyzji a spacery, gdyz wówczas mozna w spokoju przemysleć swoje pomysły, doszlifowac je i udoskonalić, aby potem przenieśc na papier i zapodac na forum.



Oboje chyba wiemy, że pokazanie tego opowiadania PRZED korektą, było zbyt pochopne i nie przemyślane. Można je porównac do diamentu przed oszlifowaniem - niby coś tam jest, ale tak naprawdę nikogo nie zachwyca.



Pisz jak najwięcej. Tylko trening czyli mistrza.

Jednak nie na "odwal się", po za tym rozwaznie i celowo wybieraj momenty pokazania innym, co napisałeś.

Posiadasz wiele atutów i tą przewagę nad innymi, że jako Weryfikator masz większe pojęcie o umiejętności pisania i pułapkach na które mozna sie podczas niego natknąć chocby ode mnie, czy innych "zwykłych" forumowiczów.



Jako zwykły czytelnik mówie NIE temu opowiadaniu, jednak nie Tobie.

Co więcej, chętnie poczytam więcej Twojej twórczośći.



Pozdrawiam.

Black.
"Stąpać po krawędzi, gdzie lęk i strach..."

Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.

17
Weber, powiem krótko - udowodniłeś mi, że można pomimo błędów polubić czyjś tekst. Dlatego nie będę ich wypisywał. Po prostu trafiłeś w mój gust i przeczytałem to jednym tchnieniem. I nie będę tu kwiczał, że smarujesz moje prace gównem. Bo to byłoby nie fair. To jest kawałek naprawdę fajnej (?!?!?!) histori. Dzięki za rozrywkę.
Bo lubię pisać.

18
No dobre, dobre. Archeologia stosowana :)
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

19
No, przeczytałem (1. Bo krótkie 2. Bo Twoje). A że rzadko mi się to tutaj zdarza, to wypluję co mam na wątrobie.



„Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.”



To najgorsze tłumaczenie tego cytatu, jakie znam, ale nic. Gorzej, że tak naprawdę nijak się ma to motto do takiego tekstu. W ogóle jakiekolwiek motto nie jest tu na miejscu, a co dopiero takie, które zaczerpnięto z tekstu filozofa.



Fabuła: 14-15 latek, średnio ogarnięty. Mniej więcej na tym poziomie stoi. Wybacz. A czemu? Ano dlatego, że to nie ma fabuły. Niczym się nie różni od opowieści o rycerzach, statkach kosmicznych, trollach, pseudo-kryminałach, czy co tam jeszcze dziecięta piszą. Szczątkowa historia, która ma usprawiedliwiać akcję.

Ratuje Cię styl, ale ratuje tylko w taki sposób, że to się da czytać. Nie masz w tym jakiegoś idiotycznego patosu, a postaci nie są aż tak infantylne jak mogłyby być... Ale i tak walą w schemat, że od huku mało mi monitor nie pękł. A szkoda by było.



Pierwszy akapit to żenada. Żeby wyczuć ciepło krwi przez skórzaną rękawiczkę ta krew musiałaby chyba wrzeć. Potem gadka Conan30cm o dyskrecji, klientach itd. Następnie zabójca, który ściga ofiarę w jej własnym domu stwierdza, że cel musi być gdzieś blisko. Nie wspomnę, że coś kiepsko jak na takiego pro-sa, że nie dość, że go nie sieknął od razu, to jeszcze killerowi ofiara zwiała. I to tak, że trzeba jej szukać. Hm, a ponoć to proste. Schowałem twarz w dłonie. Dalej nie jest wiele lepiej. Dodam jeszcze tylko, że zabieg ze zmianą czasu w narracji - zupełnie nietrafiony. Nie że pomysł zły, ale w tym wypadku wyglądaj jakbyś się zwyczajnie nie mógł zdecydować.



Pierwszy i drugi tekst nie mają ze sobą NIC wspólnego. Łączą je tylko te dwa akapity końcowe. A łączą tak, że nie warto nawet o tym wspominać.



Drugi tekst - znów sztampa. Nawet ten klimat makabry za bardzo nie wyszedł. Bohater jest zbyt nijaki. Za mało bezuczuciowy jak na jakiegoś psycholusia i za mało emocjonalny jak na gościa, który faktycznie pała żądza zemsty, czy też faktycznie czerpie przyjemność z tego, co robi.

Odniosłem wrażenie, jakby opisywanie tych okrucieństw sprawiało Ci dyskomfort. Jakbyś nie znał własnego bohatera. To tylko teza, oczywiście, ale wyczułem coś takiego w tekście. Tu niby muzyka dla moich uszu, tu niby lekkie podniecenie, a opisy czynności jak z raportu sekcji zwłok. Zresztą, skoro go to podnieca, nawet lekko, to na kiego wała ją odurzał?

Czyżbyś nie miał ochoty pisać o kimś aż tak porąbanym?
Przyłożyłem przedmiot tortur do skóry słysząc syk piekącego się mięsa. Kobieta próbowała odsuwać głowę, więc musiałem sobie pomóc drugą ręką.
Odsuwać głowę, powiadasz? No ja wiem, że ona na prochach, więc trochę przytępa, ale przed rozzażonym żelazkiem raczej nie odsuwa się głowy. To nie jest dżentelmen, który ma ochotę położyć się obok na poduszce, ani mucha, której bzyczenie troszkę przeszkadza. Pomijam już oczywiście generalną potworkowatość tego zdania.







I tak dalej i tak dalej...

Ten tekst nie ma mocnych punktów. Nie znajduję żadnego. Nie wiem jak się ma do poziomu pozostałych tutaj, może dobrze albo i bardzo dobrze, ale generalnie - jest kiepskawo.



Przy czym zaznaczam, że wiem doskonale jaka jest procedura wysyłania tekstu na bieżąco. Zdarzyło mi się podrzucić znajomym coś, co było świeżo ukończone i pisane w autobusie - bo nudno i fakt, że poziom czegoś takiego, a zwykły poziom tekstów to spora różnica.

No, ale to nikogo nie tłumaczy. Mogłeś go przecież sfajczyć.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

20
Ec, dzieci, dzieci...



Zgadzam się ze wszystkim, co mówicie. Serio. Tekst jest żenujący. Pisałem go dwa lata temu jak reprezentowałem poziom, na którym teraz wy jesteście (skromności nigdy za wiele).



Jeśli podoba się wam wybebeszanie takich staroci to zapraszam do reszty opowiadań. Są tam o wiele gorsze twory. Bądźcie bezlitośni.

Trochę to dziecinne, ale bawcie się dobrze.



Pozdro.



PS. Pewnie zadowoli was decyzja, którą podjąłem jakiś czas temu tylko jakoś nie miałem okazji żeby wprowadzić jej w życie.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

22
Cytat na początku ma swoje początki w Biblii. Nie wiem w którym miejscu się znajduje, ale jestem przekonany, że jego pierwotna wersja brzmi: "Kto do otchłani się odwołuje, ten w otchłań wpada". Fryderyk Nietzsche nie jest jego autorem, lecz naśladowcą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”