Życie traci sens. Zatracam się. Wsłuchuję się w ciszę, jakby była najpiękniejszą melodią, jaką kiedykolwiek usłyszałem. Powoli się uspokajam. Opanowanie, spokój i ta jednocześnie upragniona, i znienawidzona cisza. W moim umyśle rodzi się pytanie: "Czym jest życie?". Istne szaleństwo. Jeszcze nie tak dawno byłem szczęśliwy. Niczego mi nie brakowało. A teraz? Jest coraz gorzej. Nie mam po co istnieć. Jestem skazany na nicość.
Jak powrócić do tego, co było? Jak sprawić, by rzeka czasu zawróciła? Prośby rodem z baśni. Nierealne i dlatego tak bardzo pragnę by się spełniły.
Podobno przed śmiercią przed oczami przewija się całe życie. Kolejna bujda, wpojona ludziom przez telewizję. Nikt nie jest w stanie wyrwać się spod wpływu manipulacji. Wszystkie programy, reklamy uczą nas "bycia ludźmi". Pokazują, czego powinniśmy pragnąć, czego potrzebujemy, jak powinno wyglądać nasze życie. Mam dość. Chcę się wydostać z tej pułapki. Jedynym sposobem jest śmierć.
Stoję teraz nad przepaścią. Przed sobą mam morze, a za mną jest wzgórze. Dlaczego boję się skoczyć? Dlaczego coś mnie powstrzymuje? Przecież chcę umrzeć. Pragnę tego. Moje życie nic już nie znaczy. Zresztą, nie dałbym rady. Nie bez mojej Miłości. Mojej kochanej Moniki.
Ona była moim Szczęściem. Tylko dzięki niej mogłem zmierzyć się z tym okrutnym światem. Ale jej już nie ma. I nigdy nie będzie. Najgorsze jest to, że ona zginęła przeze mnie. Byłem pijany. Nic mnie nie usprawiedliwia. Nawet nie pamiętam jak to się stało, że znaleźliśmy się na balkonie. Ja i ona. Pozornie sami. Chciałem jej się oświadczyć. To miał być piękny wieczór. Tyle że w pokoju był Tomek, mój najlepszy kolega. Zaślepiony przez chorą zazdrość i kierowany najgorszymi, najbardziej pierwotnymi instynktami wycelował w Monię.
-Jeden fałszywy ruch, a strzelę- powiedział, powoli i dobitnie wypowiadając każde słowo.
-Stary, nie wydurniaj się, co ci...- drżącym głosem próbowałem udobruchać przyszłego zabójcę.
Nie pamiętam jak to się stało, ale ona zginęła. Mnie udało się uciec. Jestem ostatnim tchórzem. Nie umiem żyć ze świadomością, że moim przeznaczeniem jest śmierć. To ja powinienem był zginąć. Nie ona, tylko ja.
Jeszcze ostatnia chwila wyciszenia. Boże, bądź przy mnie w tej chwili. Nie zostawiaj mnie samego. Potrzebuję Cię. Tylko jeden krok i parę sekund dzieli mnie od przejścia na ten drugi świat. Bezlitosny świecie żegnaj. Moniko, przybywam!
Co się dzieje? Dlaczego zamarłem w półkroku? Moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Właśnie uświadomiłem sobie, co chciałem zrobić. Nie! Ja chce żyć! Co mi strzeliło do głowy, że chciałem popełnić samobójstwo?
samobójca [psychologiczne]
1
Ostatnio zmieniony ndz 10 maja 2009, 00:22 przez pisareczka, łącznie zmieniany 1 raz.