1
Papieros wypala się powoli. Czuję wdychany dym, osiadający na moim podniebieniu, w nozdrzach, czuję też smak żarzącego się tytoniu. Przyznam, że z trudem znoszę widok swojego odbicia w szybie okiennej z tym paskudztwem w zębach. Jestem w pokoju oświetlanym światłem małej lampki, trochę też świateł ulicznych, słydzę przejeżdżające samochody, huk na rondzie, na uszach mam słuchawki – mogę nawet powiedzieć, że raczę się dziękami z nich płynącymi. Spoglądam co jakiś czas przez okno. Widzę stąd na ulice, o tej porze można liczyć przejeżdżające samochody tak, jak owce przed zaśnięciem. Po co palę to świństwo – może kiedyś się nad tym zastanowię. Aha, ta moja twarz w szybie, coś potwornego. Nigdy w takich sytuacjach nie widzę swoich oczu, tylko tą przeklętą czerwień przed nosem, kiedy się zaciągam. Ohyda, pakuję w siebie ten nie wiadomo jaki obrzydliwy dym, już kręci mi się w głowie, siedzę w nim, wdycham go wielokrotnie, aż niedobrze się robi. Szlag by trafił tę nudę. Słyszę płytę obracającą się w czytniku. Na jej miejscu poszedłbym już spać, jest przecież za piętnaście trzecia w nocy. Prawdę mówiąc, to chce mi się nawet na moim miejscu, ale jakoś nie mogę się zebrać z kanapy. Nie przeraża mnie już (a bywało inaczej) myśl, że nie kieruje mną żaden sens. Wyobrażam sobie jodłującego mężczyznę, tenora. Oczywiście jodłowanie idzie mu jak krew z nosa przez wzgląd na ten jego dziki operowy zaśpiew. Słucham urzeczony. Szybki rzut oka na podłogę – kotłują się tu kable, jakoś zawsze są ze mną. Zaraz, zaraz, telefoniczny, sieciowy, zasilacz do laptopa, przedłużacz, słuchawki trzymają swoimi mackami komputer. No, jestem zadowolony. Posiadanie jest fajne. Dobro też. Kiedyś to wymyśliłem w drodze dokądś i bardzo mi się to spodobało. Lubię sam wymyślać takie sprytności. No bo dobro jest fajne.

Nie pal tego brudu.

Wyrzucam tego wstrętnego papierosa do herbaty. Jutro w końcu pozbędę się tych przeklętych wyrzutów sumienia. Kiedyś usłyszałem gdzieś, że to są tzw. “tęsknoty”. Gdzie tam, nie wierzę, jakieś brednie. Coś mnie męczy. Powinienem wziąć się za coś pożytecznego. W kuchni zostawiłem brudne naczynia z prawie całego dnia, nawet nie mam siły się wykąpać przed snem. Ale, ale za to wyprałem dziś dywany (w pralce). Mam pięknego kota. Planowałem napisać coś w php, ale tak mi się nie chce zebrać... Bez sensu. Zajmuję się mnóstwem jakichś głupot a potem mam do siebie żal. Potrafię bardzo długo układać jakieś drobiazgi w kuchni. I czy to jest pożyteczne czy może już strata czasu. życie trzeba przeżyć jak najlepiej! Ale czy samo myślenie o tym nie jest dla tego pomysłu uwłaczające? I tu własnie. Tak bardzo brzydzi mnie marnowanie życia, że żyję z tą myślą jak z krzywimi zębami (wnikliwy czytelnik oceni mnie i powie: oto marnotrawca życia!). Tu ściskam Twą prawicę, Wnikliwy Czytelniku. Czyż to nie urocze, to myślenie? Mama składa ręce w radosnym geście. Tata układa sobie uśmiech pod wąsem. Zrobiło się nawet wesoło. Do czasu, powtarzam – światem rządzi chaos.

Dodane po 10 godzinach 58 minutach:

Ha ha ha!
"... Tym mało doświadczonym klinicystom, którzy sami z natury tryskając zdrowiem psychicznym, wolni od wrodzonego chorobliwego pociągu do piękna, zamierzają z czasem specjalizować się w patologii estetycznej." J. D. Salinger - "Seymour-Introdukcja"

2
Czyzbys piszac to wczoraj wieczorem nie do konca widzial o co chodzi, skoro dzisiaj pojawilo sie :" haha"?

Jesli chodzi o tekst to zastanawiam sie na ile mowi on o tobie, ale nie zamierzam sie w to wglebiac.

Nocna pora jest melancholia, smutkiem, teskonota i samotnoscia. W nocy swiat wyglada zupelnie inaczej. I Ty ,drogi autorze, oddales to calkiem przyzwoicie. Pozdrawiam.
"Ale dosyć już o mnie. Mów, jak Ty się czujesz

z moim bólem - jak boli

Ciebie Twój człowiek."

3
Przeciwnie! O tej porze doby dysponuję nieprzeciętną wręcz jasnością umysłu. A śmiech, który dodałem rano odwzorowuje moją radość z powodu braku komentarzy. Dziękuję za krytykę i polecam się dalszym ocenom.
"... Tym mało doświadczonym klinicystom, którzy sami z natury tryskając zdrowiem psychicznym, wolni od wrodzonego chorobliwego pociągu do piękna, zamierzają z czasem specjalizować się w patologii estetycznej." J. D. Salinger - "Seymour-Introdukcja"

4
To byla krytyka twoim zdaniem? To byla ocena, krytyka by troche inaczej wygladala.

ps. A ocen tak malo, bo wszyscy sa na wakacjach;)
"Ale dosyć już o mnie. Mów, jak Ty się czujesz

z moim bólem - jak boli

Ciebie Twój człowiek."

5
Byłbym zapomniał o najważniejszym! Sens, znajdźmy sens. Nie było moim zamiarem oddawanie żadnego z wyżej wymienionych uczuć (naprawdę!) ale, co powinno uderzać po głębszej refleksji, efektów tzw. "niechcenia niczego więcej". Niszczy mnie to aż miło. Znalazłem rano konkurs na tym forum, tematyka zagłady ludzkości, i pomyślałem, że właśnie tak mógłbym zatytuować ten króciutki tekst (choć "impresje" pasują tak samo dobrze) (mam na myśli zgrabniutki tytuł w stylu "Rozwała o trzeciej nad ranem - autor nieznany") (kocham wręcz przerywać samemu sobie). Podsumowując: czyż Chopin nie jest piękny?
"... Tym mało doświadczonym klinicystom, którzy sami z natury tryskając zdrowiem psychicznym, wolni od wrodzonego chorobliwego pociągu do piękna, zamierzają z czasem specjalizować się w patologii estetycznej." J. D. Salinger - "Seymour-Introdukcja"

6
Wole Mozarta.

Ale swoja droga tez myslalam o sensie tego. Moje rozwazania zostawiam przy sobie.

"Rozwala cos tam"- nie ,nie i jeszcze raz nie. Jak ktos przeczyta taki tytul to na tytule zakonczy.
"Ale dosyć już o mnie. Mów, jak Ty się czujesz

z moim bólem - jak boli

Ciebie Twój człowiek."

7
Ha ha ha! Mamy zatem utwór dla długodystansowców. Cieplutko się tu robi jak w domu!
"... Tym mało doświadczonym klinicystom, którzy sami z natury tryskając zdrowiem psychicznym, wolni od wrodzonego chorobliwego pociągu do piękna, zamierzają z czasem specjalizować się w patologii estetycznej." J. D. Salinger - "Seymour-Introdukcja"

9
Mój pseudonim jest dostępny dla każdego, personalia niech pozostaną moją tajemnicą. Jestem zmuszony pożegnać się i zareklamować eksperyment, który pojawi się tu jutro rano. Dobranoc!
"... Tym mało doświadczonym klinicystom, którzy sami z natury tryskając zdrowiem psychicznym, wolni od wrodzonego chorobliwego pociągu do piękna, zamierzają z czasem specjalizować się w patologii estetycznej." J. D. Salinger - "Seymour-Introdukcja"

10
Personalia mnie nie obchodza. Do przedstawienia sie, jest odpowiedni dzial i tam zapraszam, inaczej Twoje wypowiedzi beda usuwane.



Pozdrawiam :)



" Tu się przedstawiamy ...

Wszystko o was, kim jesteście, co robicie, ile macie lat ... Plus foto :) OBOWIAZKOWE dla WSZYSTKICH noWych na forum."

12
Nie, nie sądzę, żeby to działo się naprawdę. Po przepracowaniu całej nocy w fabryce golarek czuję się jak właściciel oka (lub brzytwy, sam już nie wiem, co smakowitsze) z pewnego znanego obrazu filmowego. Szkaradny wręcz poranek wyłonił się niepostrzeżenie zza przyciemnionych na niebiesko (nie kłamię) szyb fabrycznych. Mogę tylko odetchnąć z ulgą, że nie widziałem się w tych szybach z papierosem a, co gorsza, na tle tej szarzyzny (mam tu na myśli wschód słońca - dla wyjątkowo zapalonych koneserów). Podśpiewywałem sobie pod nosem starą rosyjską piosenkę o Jamajce i było mi nawet wesoło. Fantastyczne jest to uczucie, kiedy składa się coś przez kilka godzin (super podwójne zestawy golarek!) nie myśląc o niczym ani przez chwilę. I tu, drogie siostry, drodzy bracia, wyobraźcie sobie, ze jeszcze mi za ten komfort zapłacą! świat na głowie stoi. Wszystko to widziałem, więc każdy, kto oskarży mnie o kłamstwo, sam siebie (po prostu) ośmieszy. Spoglądam za okno a tam prawdziwie dieboliczne sceny! Ta kisielowata szarzyzna miesza się teraz z żółcią; tą chyba dobrała sobie jako ulubioną wydzielinę wątroby czy czegoś tam. Innymi słowy jest szpetnie. Kieruję więc wzrok w stronę komputerowego monitora (ale kątem oka wciąż widzę to, czego widzieć nie chcę). Nie mogę się zabrać do wzięcia prysznica po powrocie a co dopiero do zasłonięcia okien. Dywany posłusznie (ha ha! Jakaż to radość z władzy absolutnej!) wiszą na balkonie. łkały, słyszałem. Dywanie łzy, wyobraźcie sobie. Dywany, które tak skrupulatnie czyściłem, podobnie jak ja, nie przepadają za moim pięknym kotem.

W mgnieniu oka podnoszę się na duchu. Wnikliwy czytelnik (Boże, ja wiem, że Oni istnieją!) stwierdzi: oczywiste jest nawiązanie do przeszłości (pranie dywanów), co świadczy tylko o tym, że teza wysnuta na początku tego odrażającego składniowo tekstu zostaje obalona i zapomniana. Tam do kata! Jak to wszystko przepełnione jest sensem i niebanalnym pomysłem! Racząc się skwaśniałym (powodu nie znam) sokiem z wiśni dojrzewam do myśli, że trzeba się umyć przed snem (przypominam, praca w nocy). Oj, pośpię sobie. Ale przed snem pozwolę sobie na jeszcze chwilę z tą piękną rosyjską piosenką.

Dodane po 3 minutach:

No i brawo, Ninetongues! Pustka ma być, tak, tak. Pojawiają się pierwsze ślady i efekty impresji! Do reszty: tekst powstał rzeczywiście rano, przed siódmą, ale serwer nie wpuścił go wtedy, więc postanowiłem się najpierw wyspać.
"... Tym mało doświadczonym klinicystom, którzy sami z natury tryskając zdrowiem psychicznym, wolni od wrodzonego chorobliwego pociągu do piękna, zamierzają z czasem specjalizować się w patologii estetycznej." J. D. Salinger - "Seymour-Introdukcja"

13
Tchórzliwi maluczcy! Zalejcie to teraz jadem, karmię się tym.
"... Tym mało doświadczonym klinicystom, którzy sami z natury tryskając zdrowiem psychicznym, wolni od wrodzonego chorobliwego pociągu do piękna, zamierzają z czasem specjalizować się w patologii estetycznej." J. D. Salinger - "Seymour-Introdukcja"

14
Pomysł: 3

Zawialo nuda, dobrze, że krótkie.



Styl: 4

Dobry, ale nie jakiś wybuchowy.



Schematyczność: 3

Patrz pomysł.



Błędy: 4

I tu nie najgorzej, ale np słowo "dym" użyte więcej niż jeden raz w tak krótkim tekście, to niemal powtórzenie.



Ogólnie: 3+

W ogóle mnie nie wciągneło, było płaskie, ale podobał mi się styl pisania i mała liczba błędów. Krótkie, ale w tym przypadku to nawet dobrze.

Jestem na tak
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron