"Alicja" (fantazja) - fragmenty większej ca&#

1
"Bryars o Alicji"



Przed chwilą wyszedł Bryars. "Na chwilę" - powiedział, ale został na parę godzin i właśnie wyszedł. Zostawił po sobie historię, z którą pewnie trudno będzie mi zasnąć, ale postaram się jakoś ją Wam przedstawić.

"Posłuchaj. Jest takie miejsce za Morzem, gdzie mieszka Alicja. Wiesz, czasem, gdy mieszkasz w wynajętym pokoju na poddaszu, to czasem wyglądasz przez okno. Nieraz patrzysz w nocy na gwiazdy, albo za dnia na przechodniów. Czasem też przypadkiem rzucisz okiem w okno naprzeciwko. Pomiędzy firankami zobaczysz prześwit, a tam czyjąś delikatną dłoń koło doniczki z kwiatkiem. Zatrzymasz tam spojrzenie i zaczniesz coś tam sobie myśleć, wyobrażać.

To jest właśnie Alicja, o której chcę ci opowiedzieć.

Alicja mieszka za Morzem. Nie jest sama, ale za to samotna. Mieszka ze sporą gromadką dziwnych stworzeń. One nie mówią, ale doskonale wszystko rozumieją. Rozumieją to, że Alicja jest samotna i z całego serca chcą jej pomóc. Kochają ją i dlatego to robią, rozumiesz? Jest dla nich tym, czym dla Ginsberga jest ta jego popierdzielona Ameryka, rozumiesz?

Jak już ci mówiłem, te stworzenia, czy jak je tam nazwać, nie mówią. Używają więc muzyki, żeby Alicję rozweselić. Zapraszają ją na prowizoryczną widownię z jednym prowizorycznym krzesłem, zapalają prowizoryczny reflektor, ale muzyka i przedstawienia, które dają jej co wieczór są najprawdziwsze. Alicja klaszcze i uśmiecha się, a stworzenia się kłaniają i odprowadzają ją do jej sypialni. Potem wychodzą gasząc światło, ale zawsze zostawiają kogoś spośród siebie przy jej łóżku. Wiesz, ot tak, by nawet podczas snu nie była sama.

Są tam małe różnokolorowe nosorożce i, nie wiedzieć czemu, tylko zielone tapiry. Są węże, ale każdy ma kokardę pod szyją. Dodam, ze kokardy mają różne kolory na różne dni w tygodniu. Są niewidzialne ryby, o które Alicja się wiecznie ociera, a wtedy słychać odgłos zimnego, świątecznego ognia. Ryby, nie wiem, czy wiesz, to najmądrzejsze stworzenia we Wszechświecie. Są świetliki, które pokazują się tylko za dnia i jelonki rogacze, które całe ranki poszukują czereśni, a potem urządzają igrzyska sportowe. Są chodzące słoneczniki, które potrafią trzeszczeć. Jest jeden ul, który wiecznie bawi się ze swoimi pszczołami w chowanego, a jak je znajdzie, a czasem szuka całymi dniami, to podchodzi do Alicji jakby mówił: popatrz, znalazłem! A ona pochyla się, przykłada ucho do drewna i, uśmiechając się puka do pszczół. "Nikogo nie ma w domu!" - odpowiadają.

I wtedy przychodzi pora na rozpalenie ognia w kominku. Polana i szczapy same, po kolei wpadają do osmolonej wnęki i pojawia się ogień, który potrafi palić się całą wieczność i przez cały czas uważać, by te polana i szczapy spokojnie mogły na powrót wrócić do swoich drewnianych braci i sióstr. Wtedy też, przy ogniu, Alicja zapada w sen. I wtedy też ogromny brązowy koc w kratę ma okazję, żeby się do niej przytulić i samemu zasnąć.

Co się Alicji śni? Tego już stworzenia nie wiedzą. I to ich najbardziej smuci. Potrafią ją rozbawić, sprawić, że będzie klaskać, a nawet głośno zanosić się śmiechem i ocierać łzy. Więc kiedy Alicja zapada w sen, stworzenia stają się samotne i cichną.

Wiesz co im pozostaje, kiedy Alicja śpi?

Nigdy jej tego nie mówiły i zrobią wszystko, by się nie dowiedziała. Bo one są magiczne i potrafią prawie wszystko, rozumiesz? Nauczyły się robić takie małe kulki z jej śmiechu. Gromadzą je już od wielu, wielu lat. Aby nie uleciały, przywiązują je do siebie. Robią to także dlatego, żeby, kiedy Alicji zabraknie już śmiechu, oddać jej to, co nagromadziły."



Poprosił mnie o papierosa, upewnił się, że ma zapałki i wyszedł.





"O tym, jak Alicja gotuje"



Chciałbym opowiedzieć Ci o tym, jak to Alicja uwielbia przygotowywać posiłki. To chyba oczywiste, że najbardziej uwielbia kolacje. Wchodzi wesoła do przeogromnej kuchni. Przez chwilę szuka rondli i garnków, ale tylko udaje, bo wie, że podążają cichutko za nią. Kiedy na niby rezygnuje z przygotowań, podchodzi do okna i chwilę patrzy w noc. Potem się odwraca i z uśmiechem kładzie ręce na biodrach. I wszystkie naczynia, patelnie, rondle i rondelki, wielkie gary do gotowania ziemniaków i miarki do odmierzania mąki i cukru są dokładnie tam, gdzie zostawiła je po poobiednim zmywaniu!

Alicja jeszcze nie wie, co przygotuje na wieczór. I nawet się nie zastanawia. Po prostu sięga po kolejne produkty z szafek i miesza je dokładnie. Lubi sobie przy tym śpiewać i wyobrażać, że sól to wcale nie sól, że trzy łyżki oleju wlewane do garnka z gotującą się wodą to w rzeczywistości trzy krztyny słonecznego poranka, że szklanka mąki, to miara ludzkiej przyzwoitości, że szczypta pieprzu zawsze będzie tylko szczyptą smutku… Piosenka Alicji, choć każdego wieczoru inna, zawsze zaczyna się czymś żartobliwym. W ustach Alicji, nawet słowo smutek brzmi jak żart. Delikatnie i smakowito. Inaczej niż brzmi w ustach setek, tysięcy, milionów ludzi, których Alicja nie zna.

Kiedy w kuchni Alicji robi się gorąco, okna uznają, że trzeba otworzyć się na chłód wieczoru. Księżyc wreszcie może podejść bliżej i dopiero wtedy Alicja widzi, jak bardzo syci się aromatem nadchodzącej kolacji. Księżyc uśmiecha się, ale jako dostojny pan, robi to ze strony niewidocznej z Ziemi. Dlatego też wydaje Ci się, ze jest zimny i bez życia.

Kiedy Alicja kroi chleb, na niebie jest już tyle gwiazd! Gdzieś przeogromny Wąż Uroboros pożera własny ogon. Gdzieś, gdzie wschodzi w tym samym czasie Słońce, ptak Ethon wyczuwa nozdrzami świeżą wątrobę. Gdzieś Aida – Wedo podtrzymuje Ziemię pod ciężarem swojej różnorodności. Nie robiłby tego, gdyby małpy wytrwale nie karmiły go bananami, a skandynawscy bogowie cały czas są młodzi i piękni tylko dzięki jabłkom w sadzie bogini Idun. Jakże śmieszny jesteś patrząc na mnie i słuchając tego, co wiem i tego, o czym Ty nie miałeś pojęcia…

Alicja kończy kroić chleb. Wyciera ręce w wilgotną ściereczkę i wzdycha. Z talerzyka, który specjalnie sobie przygotowała podnosi plasterek cytryny i wkłada go do ust. Przymyka oczy. A kiedy je otwiera, kuchnia znów jest czysta, z wiszącymi równo garnkami pod okapem, z suchym zlewem i świeżym bochenkiem chleba pod lnianą ściereczką. Wtedy zawsze czuje dotyk na opuszku małego palca.

Gdzieś tam, Zielony Pies szuka swojego przyjaciela…



(Tyle na początek. I szybko. Znajdźcie, proszę, chwilę i przeczytajcie. Jeśli Wam się spodoba, to fantastycznie. No i... będę czekał na cokolwiek z Waszej strony.)

2
Hmm.

TO jest jeden z tych tekstów, które powodują u mnie ból głowy... <załamanie psychiczne i rozdwojenie jaźni -> gubię się we własnych odczuciach>

Ale przyznam też, że jest pierwszym, jaki przeczytałam do końca od dłuższego czasu. Nie wiem, czy zebrałam dostateczne zapasy uwagi czy mnie nie znudził, opcji jest kilka.

Nie podoba mi się początek. Myślę, że na opuszczeniu tego "opowiadania o" cały tekst by zyskał. Myślałeś, żeby opisac, całą historię<o ile tu będzie jakaś historia> normalnie i potem w ostatnim akapicie dopiero zaznaczyc, że ktoś to wszystko opowiada?

Bo mnie początek trochę odstraszył(ale twardy wampir jestem, to czytałam dalej).

Sama Alicja wydawała mi się ciekawa. Co prawda twój styl to nie moja bajka, ale muszę przyznac, że czytało mi się dośc dobrze <chociaż te wszystkie udziwnienia mieszają mi się w głowie i wychodzą z tego jeszcze większe potworki niż te w tekście>. Brakuje... fabuły :P O co kaman?! No, bo jest Alicja, są potworki, jest fajnie ale łaaa? po co oni o tym gadają ??<skoro już wymyśliłeś, że gadają>. Już prawie nie pamiętam o co tam chodziło.

Jeszcze taki mały problem tekstów w fragmentach -> wkurzają! :P

Błędy jakoś nie rzuciły mi się w oczy <bo ogólnie one mi się nie rzucają>, gdzieś tam chyba jakiś int mi przebiegł przed oczami, chyba na końcu ale jako iż inty to moje ulubione błędy, więc nie mnie przecineczki wytykac.

Póki co, to opowiadanie to jeden wielki opis<dziwny opis w dodatku> a mnie opisy męczą. Zwłaszcza, gdy poza tym opisem nic się nie dzieje.

Natomiast gdybyś miał czas przedstawic coś z akcją, zawiłą intrygą albo chociaż jakimś trupem - czekam.

Widzisz, ten tekst jest ciekawy dopóki twoje opisy zaskakują czytelnika... pytanie brzmi: długo jeszcze będziesz mógł tak pisac?



Pozdrawiam serdecznie :)
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

3
Nie. Eksperymentuję na fragmentach właśnie. Próbuję uczyć się formy po to, by potem skupić się tylko na treści.

"Alicja" to fragment. Opisy. Fabuła mnie, w tak krótkiej formie nie jest do niczego potrzebna. Jak każdy chyba bardzo subiektywnie podchodzę do swoich rzeczy. Akcja, zawiła intryga, trupy są w innych fragmentach "Alicji".

Na razie próbuję uczyć się budowy zdań, płynności tekstu.

Dziękuję za komentarz. Przejrzę te fragmenty jeszcze raz pod kątem Twoich uwag. Gdzieś tak faktycznie ciś jedt nie tak z interpunkcją i chyba szykiem... A do wczoraj myślałem, ze wszystko sprawdziłem.

Na razie będę starał się wrzucać coś naprawdę krótkiego, bo na dłuższe rzeczy jeszcze mnie nie stać. Za cienki Bolek jestem. Ale nigdy nie umieściłbym publicznie czegoś, co mnie samemu się bardzo nie podoba...

Dzięki.

Dodane po 1 minutach:

Wybaczcie błędy, ale mam gips na prawej dłoni i piszę tylko jednym palcem lewej...
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

4
A mi sie to dosc fajnie czytalo, tak przyjemnie, faktycznie moze nie wiadomo narazie o co chodzi ale... przeciez jest napisane w tytule ze to tylko fragment wiec przymykam oko. Zapewne pojawia sie kolejne czesci. Tak jakos... lekko mi sie zrobilo czytajac to.
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

5
Taak, zamyśliłem się.

Niestety nie mogę wyrazić opinii o utworze zatytułowanym "Alicja", gdyż utworu tu nie ma. Są dwa fragmenciki, które nic mi nie mówią. Na takie rzeczy jest chyba osobny dział pt. "Jestem w trakcie pisania i...", niżej, poznasz po Rejtanie.



Co do tych fragmentów - klimat mi nie leży, kojarzy mi się nieprzyjemnie z Małym Księciem. Co nie zmienia faktu, że napisane jest bardzo sprawnie, opisy są plastyczne i działają na wyobraźnię, nie będąc przy tym zbytnio męczącymi. Myślę, że nie musisz szukać potwierdzenia, że Twój styl jest w porządku - siadaj do roboty i pochwal się czymś skończonym, choćby rozdziałem.



Subiektywna czepianka:


popierdzielona
IMO fatalny ten eufemizm. Zdecyduj, czy chcesz zakląć, czy nie.


Polana i szczapy same, po kolei wpadają do osmolonej wnęki i pojawia się ogień, który potrafi palić się całą wieczność i przez cały czas uważać, by te polana i szczapy spokojnie mogły na powrót wrócić do swoich drewnianych braci i sióstr.
Za długie to zdanie, myślę, że spokojnie dałoby się uniknąć powtarzania "polan i szczap".


Chciałbym opowiedzieć Ci o tym, jak to Alicja uwielbia przygotowywać posiłki. To chyba oczywiste, że najbardziej uwielbia kolacje.
Dla mnie to nie jest oczywiste, ale może nie musi być. Trochę się zastanawiam, czy pewnych rzeczy się czepiać, czy to celowe zabiegi. Tak czy siak stwierdzenie "najbardziej uwielbia" mi nie leży. To chyba oczywiste :)


Gdzieś Aida – Wedo podtrzymuje Ziemię pod ciężarem swojej różnorodności.
Jakoś nie mogę przełknąć tego zdania, choć domyślam się, o co chodzi.



Nieco irytujące jest też powtarzające się "rozumiesz?", zwłaszcza że nie ma tam nic szczególnego do rozumienia.



Pozdrawiam,
- I`d much rather be happy than right any day.

- And are you?

- Ah, no.

6
Dzięki za opinię. Konstruktywna. Kurczę... Zaczynam coraz więcej błędów dostrzegać w tych fragmentach... inne teksty już czekają.

A co do "Księcia..." to sam średnio go lubię. Bliżej mi chyba do bajek dla dzieci, niż do poetyki Exupery'ego.

I fakt. Błędem było umieszczenie tych fragmentów tutaj, ale skoro już są...

Na początku mojej z tym forum przygody, pragnąłem jednak ocen dotyczących budowy zdań, płynności "wypowiedzi, czyli samej formy pisania, słów, szyku, budowy zdań.

Następnym razem przygotuję coś (już przygotowałem!), co będzie, przynajmniej pozornie i "dla potrzeb" stanowić spójną całość. Dzięki jeszcze raz.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

7
Jest takie miejsce za Morzem, gdzie mieszka Alicja. Wiesz, czasem, gdy mieszkasz w wynajętym pokoju na poddaszu, to czasem wyglądasz przez okno. Nieraz patrzysz w nocy na gwiazdy, albo za dnia na przechodniów. Czasem też przypadkiem rzucisz okiem w okno naprzeciwko.

Rozumieją to, że Alicja jest samotna i z całego serca chcą jej pomóc. Kochają ją i dlatego to robią, rozumiesz? Jest dla nich tym, czym dla Ginsberga jest ta jego popierdzielona Ameryka, rozumiesz?
Słowem "popierdzielona" wypadasz z baśniowej konwencji. Zgrzyt.


Alicja klaszcze i uśmiecha się, a stworzenia się kłaniają i odprowadzają ją do jej sypialni. Potem wychodzą gasząc światło, ale zawsze zostawiają kogoś spośród siebie przy jej łóżku. Wiesz, ot tak, by nawet podczas snu nie była sama.
Nożyczki.


Ryby, nie wiem, czy wiesz, to najmądrzejsze stworzenia we Wszechświecie.
Ni z gruszki, ni z marchewki. Tak zdumiewające stwierdzenie trzeba uzasadnić.



Czytałem tekst jakiś czas temu z ekranu i miałem mieszane uczucia. Po wydrukowaniu jestem... zauroczony. Pomijając potknięcia, czułem tę baśniowość, niewymuszoną lekkość narracji. Bardzo klimatyczne, ciepłe i nastrojowe. Przynajmniej pierwsza część, druga, o kolacji, nie miała już tego czaru.

Myślę, że wyobraźnia jest Twoim wielkim atutem.



Trzymaj się!

8
Dzięki za pozytywną opinie. Postaram sie uważać na błędy. O Alicji na razie zapominam i spróbuję coś jeszcze umieścić za tydzień. (Uważniej czytać swoje, kanadyjczyk! I martw sie, że komuś sie nie podoba!!!)
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

Alicja

9
Kan,

nie zmieniaj swojego stylu. Tak, masz swoj styl i tylko go szlifuj, rozwijaj, szanuj i dojrzewaj - jak dojrzewa się wino albo ser, troskliwie i cierpliwie, nie przeszkadzając zanadto naturze :).



Bardzo mi się podobało, bardziej niż Powrót. Bez dialogów? I co z tego? Bez akcji? Są w literaturze miejsca i na rzeczy bez akcji. że ktoś nie doczyta, bo się znudzi? Olać go, jego problem.



Straaaasznie mi się podoba, bo widzisz... tu jest jakaś dziwna... hm, nie wiem... prostota i zwyczajność w tym, co piszesz. Te wszystkie powtórzenia i długość zdań i takie opowiadanie jakby z ręki, nie zanadto wyszlifowane i akademicko dopracowane a jednocześnie pisane z takim rodzajem wdzięku, którego nauczyć się nie sposób - bo to trzeba wyczuć... to sprawia, że czyta się lekko. Osobiście uwielbiam Twoje teksty. Nie wiem, na czym polega ich urok i chyba nie chcę wiedzieć. Po co? Niech literatura zachowa w sobie margines magii, nie odsłaniając wszystkich sekretów Autora :) Nie w tym rzecz, żeby wszystko z linijką, odważone i zmierzone. Nie w tym.



Nie będę Ci rozbierać tego tekstu, bo co z tego, że tu czy tam bym napisała lekuchno inaczej?



Straaasznie szanuję i cenię opinie szanownych przedmówców i zwykle słucham (czytam) ich z wielką uwagą. Ale w tym jednym, jedynym przypadku co do jednej złamanej litery powiadam Ci, nie mają racji tam, gdzie wskazują na jakieś zmiany i ulepszenia w Twoim tekście.



Kan, jesteś przykładem, że nie literalna poprawność i stosowanie się do wszystkich zasad JAK PISAć DOBRZE czyni z opowieści czytadło i dobrą historię. Każda historia potrzebuje duszy, Ty umiesz ją tchnąć w tekst pozornie błahy, prosty, bez dynamiki, bez dialogów, bez tych wszystkich fajerwerków i sztuczek, by przykuć uwagę Czytelnika.

To taka niby mała rzecz. Taka, która wywołuje delikatne wzruszenie, nie wstrząs. Refleksję a nie ferment intelektualny. Lekki uśmiech a nie paroksyzm śmiechu i skurcz jelit. I tak jest dobrze.



Oczywiście, Twoja grupa docelowa będzie niszowa, zdajesz sobie sprawę :) Ale może właśnie wychowasz sobie swój typ Czytelnika, może dotrzesz do wcale niemałej grupy tych, którzy - jak ja - owszem, lubią poczytać sensację i kryminał, i przygodówkę - ale czasem lubią sobie zapodać taką z cichapęk opowieść o Alicji. O automacie zasilanym elektrycznymi węgorzami, albo o maszynie, która może ma sztuczną inteligencję ale ma też prawdziwe, autentyczne i ludzkie uczucia.



C*olera, Kan! Wkurzasz mnie! Z każdym przeczytanym tekstem bardziej, niestety.

Zuzanna
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”