Dwudziestolatki (jeden wulgaryzm, [P])

16

Latest post of the previous page:

Dawny Don i Margot Noir powiedzieli wszystko to, do czego i ja prawdopodobnie bym się przyczepiła. Uważam, że metafory to ciężki kaliber i trzeba się je budować konsekwentnie. W tekście, który nie jest tylko popisem słownej ekwilibrystyki, lecz naprawdę opowiada historię, chyba nie wypada tak daleko wyjeżdżać z wieloznacznością.
MostWanted pisze: Naszych nieb było dokładnie osiemdziesiąt jeden, tyle, ile dni spędziliśmy razem na ich odkrywaniu.
Tutaj niebo w znaczeniu: raj, szczęśliwe dni.
MostWanted pisze: możesz spojrzeć w górę z nadzieją, że niebo kiedyś ci wybaczy i zechce spojrzeć na ciebie. Ja nie potrafię.
A tutaj czym jest niebo? Rajem? Szczęściem? Może miałaś na myśli niebiosa w sensie religijnym, Bóg? I dlatego to już się gryzie z tym poprzednim niebem.
MostWanted pisze: Może wylądowałabym na znajomo twardej ziemi samotności
To mi się akurat podobało.
MostWanted pisze: strzępy białego puchu uparcie unosiły się na powierzchni kałuży krwi.
Dlaczego uparcie? Jestem pewna, że puch na wodzie jest raczej bezwładny.
MostWanted pisze: Wiem, że chciałeś, by i ono umarło - krzyczałeś przecież 'zdychaj, suko!'
Wulgaryzm wytrącił mnie z sennego obrazka i miałam nadzieję, że dalsza część tekstu również będzie potoczna, jako wyraźne ukazanie, że sielanka się skończyła i od tej pory wszystko było do dupy.
MostWanted pisze: bo mój pas jest częściowo sparaliżowany
od pasa w dół, od pasa w górę. Nie może być sparaliżowany tylko pas, zresztą to nie jest część ciała, raczej granica pewnych części ciała.
MostWanted pisze: Tak jak nie ma luster przed nami. Ja w swoje brzydzę się spojrzeć, ciebie zaś otaczają kamienne ściany
Nie zrozumiałam, o co chodzi z lustrami. Niby nie ma, ale jednak są, skoro bohaterka ma możliwość wyboru, czy w nie spojrzeć. Z kolei kamienne ściany nie wykluczają, że i bohater jakieś tam lustro ma. Metafora czego? Gdybym tu miała szukać czegoś na siłę, powiedziałabym, że już tylko lustra im zostały. Dziewczyna nie ma już na nic nadziei, została ze swoim kalectwem sama, a facet również został sam, zamknięty i może się do woli zastanawiać nad swoim postępowaniem. I żadne z nich nie musi oglądać siebie nawzajem. A więc lustra jak najbardziej są. Nie ma natomiast "okna na świat", nikt tu nie ma wesołej przyszłości.

Mimo wszystko reszta warstwy językowej jest poprawna i ładna, nawet przyjemna, choć temat trudny.

Dwudziestolatki (jeden wulgaryzm, [P])

17
cru pisze: A tutaj czym jest niebo? Rajem? Szczęściem? Może miałaś na myśli niebiosa w sensie religijnym, Bóg? I dlatego to już się gryzie z tym poprzednim niebem
Mniej więcej tak, jak mówisz. Bóg-życie w raju po śmierci, którego on nie dostąpi poprzez swoje zbrodnie. Według mnie się nie gryzie, po prostu ma inne znaczenie, ale szanuję Twoje zdanie.
Dlaczego uparcie? Jestem pewna, że puch na wodzie jest raczej bezwładny.
W kałuży krwi, ale mniejsza; wydaje mi się, że powinien nasiąknąć i opaść na samo dno, stąd 'uparcie'.
od pasa w dół, od pasa w górę. Nie może być sparaliżowany tylko pas, zresztą to nie jest część ciała, raczej granica pewnych części ciała.
Tak, trochę źle to ujęłam... To zdanie należy do tych dopisywanych [wtedy] na bieżąco do wersji już istniejącej, nie przemyślałam po prostu (:
Nie zrozumiałam, o co chodzi z lustrami. Niby nie ma, ale jednak są, skoro bohaterka ma możliwość wyboru, czy w nie spojrzeć. Z kolei kamienne ściany nie wykluczają, że i bohater jakieś tam lustro ma. Metafora czego?
A wiesz, to nie do końca metafora. Po prostu wyobraziłam sobie/założyłam (choć w rzeczywistości prawdopodobnie są lustra w więzieniach - nie wiem, z drugiej strony ostre narzędzie z tego można zrobić... ale jakoś się golić muszą zapewne), że i on, i ona nie mają luster. Ona - po pozbyła się ich, nie mogąc znieść swojego wyglądu, on - z racji przebywania w celi. Gdzieś w głowie dzwoni mi bardzo poetyckie wyjaśnienie, metaforyczne właśnie, związane z widokiem samego siebie w lustrze, alter ego, beznamiętnością tego obrazu, ale w tej chwili nie mogę skupić się na tyle, aby ubrać to w słowa.

Dzięki za Twoją wizytę, pozdrawiam!

MargotNoir - trochę zaległa odpowiedź do Twojego drugiego komentarza, poniższego fragmentu:
MargotNoir pisze: Dobrze zrobiłoby tekstowi zastanowienie się nad każdym słowem. Jest na tyle krótki, że warto poświęcić czas na przepielenie go.

Górnolotne bzdury mamy już załatwione; bzdura znalazła się w niefortunnym miejscu, a "górnolotne" - sądząc po Twoim komentarzu - najwyraźniej znaczy coś innego, niż myślisz, że znaczy.
Wiesz, oczywiście, że można dogłębnie analizować każde słowo, wytykać nielogiczności... ale jest to proza na tyle poetycka, że nie wszystko musi być perfekcyjnie poprawnie sformułowane zgodnie z zasadami logiki. Jedną metaforę można czytać na różne sposoby, nie zawsze autor musi mieć 'właściwą' odpowiedź...

Wrócę do tych górnolotnych jeszcze... Doskonale wiem, co oznacza to słowo i jakie ma nacechowanie. W tym przypadku chodziło jednak o skojarzenie słowne... że lata, unosi się w górze, w chmurach. Plus jako refleksja późniejsza bohaterki, ale użyłam go przede wszystkim ze względu na wspomniane skojarzenie...
Teraz te wszystkie skrwawienia, umarnięcia i zbrukania - czy na pewno każdy z tych wyrazów jest potrzebny? Co się stanie, jeśli nieco przetrzebimy te litanie? Siła wyrazu osłabnie? A może wręcz przeciwnie?
Każdy z tych wyrazów ma jakiś cel, główny to oczywiście wzmocnienie i według mnie - ale oczywiście każdy może myśleć inaczej - lepiej, żeby zostało, jak jest. Chciałam podkreślić ogrom dokonanej zbrodni, nie chcąc wprost pisać, że najpierw ją pobił, potem zgwałcił, pociął i tak dalej. (a i tak wcześniej wspominam o dosłownym zadawaniu ran)
Dwa - czemu w ogóle kamień? OK, rozumiem, że z wyglądem to zwykłe niedopatrzenie, ale samo porównanie już wydaje mi się zamierzone, acz wciąż niesłuszne
Tak, błędnie użyłam słowa 'wygląd', wiadomo, o co chodziło... A czemu kamień? Bohaterka teraz każde jego [chłopaka] słowo uznaje za kłamstwo, widzi go jako kompletnie nieczułego, skoro mógł tyle razy zapewniać o miłości, a potem potraktować ją tak brutalnie. Jakby miał serce (i duszę!) z kamienia (: Szczerze mówiąc, właśnie myślałam o tym jak o wyrachowanym czynie, a nie nagłym ataku złości.

Pozdrawiam,
MW

Added in 10 minutes 7 seconds:
Jeszcze tylko dodam do tego kamienia nieszczęsnego... w momencie, gdy zestawimy to w ten sposób... 'dusza twarda/nieczuła jak kamień', rzeczywiście brzmi to dość prozaicznie i wyświechtanie, a taki jest w sumie wydźwięk tamtego fragmentu... Hmm, może lepiej byłoby przyrównać to wszystko do pustki. On - w pojedynczej celi, ona - już na zawsze wyobcowana ze społeczeństwa.
Jesteśmy ludźmi tylko w takim stopniu, w jakim chcemy nimi być.

Dwudziestolatki (jeden wulgaryzm, [P])

18
MostWanted pisze: Szczerze mówiąc, właśnie myślałam o tym jak o wyrachowanym czynie, a nie nagłym ataku złości
A umiesz pokazać, co w Twoim tekście wskazuje, że to był wyrachowany czyn, a co - że atak złości?

I czy naprawdę sądzisz, że jeśli zamarzy Ci się nadanie słowu nowego znaczenia to czytelnik ma zapomnieć o znaczeniu oryginalnym i po prostu zgadnąć, co chciałaś wyrazić?

Metafory, owszem, można czytać na wiele sposobów, ale tutaj mówimy o prostym nieporozumieniu wynikającym z niezdarnego, nieprzemyślanego posługiwania się językiem.

I żebyś się nie zdziwiła, ile się trzeba nakombinować nad każdym słowem, gdy chce się pisać niedosłownie, mgliście, kreatywnie, lecz zrozumiale. Właśnie wtedy precyzja jest najważniejsza. Jeśli w przepisie na kanapkę napiszesz "plaster szminki" każdy się domyśli, o co chodzi ale w tekście, w którym obraz sytuacji jest układanką nieostrych, nieoczywistych elementów, które dopiero po właściwym odcyfrowaniu i zestawieniu ukażą rozwiązanie nie ma miejsca na błędy.

Dwudziestolatki (jeden wulgaryzm, [P])

19
Mówię tylko, jak ja myślałam o tym czynie... Edit. Nie ma większego znaczenia, jak w istocie zostanie odebrany.

Widzę, że nie dojdziemy do porozumienia, bo zupełnie nie przyjmujesz mojego punktu widzenia zastosowania wspomnianego słowa.
Jesteśmy ludźmi tylko w takim stopniu, w jakim chcemy nimi być.

Dwudziestolatki (jeden wulgaryzm, [P])

20
Hmm... czyli nie widzisz problemu w fakcie, że "tak myślałaś o tym czynie", natomiast w tekście znalazły się elementy świadczące, że była to zbrodnia w afekcie? (Okrzyk "zdychaj, suko", strzępy piór wskazujące na jakieś gwałtowne ruchy i fakt, że facet zostaje natychmiast nakryty)

Nie przeszkadza Ci świadomość, że napisałaś coś innego, niż chciałaś napisać?

Dwudziestolatki (jeden wulgaryzm, [P])

21
To, że zbrodnia była w afekcie, to Twoja interpretacja... Swoją drogą, dlaczego okrzyk "zdychaj, suko!" miałby o tym świadczyć? Nigdy nikogo nie mordowałam, ale wyobrażam sobie, że nawet u psychopatów uwalniają się wtedy silne emocje - podniecenie, złość, nienawiść - które mogą generować wykrzyczenie wulgarnych słów... Strzępy piór są odniesieniem do pocięcia skóry, naruszenia jej ciągłości i ogólnego bałaganu, jaki musiał powstać w efekcie takiego czynu... A to, że został od razu nakryty - cóż, niektórzy mają pecha (przy okazji - wcale nie musiał zostać nakryty; ofiara miała tego nie przeżyć, a że tak właśnie się stało, bo ktoś ją szybko odnalazł i wezwał pomoc, to mogła później złożyć zeznania, dzięki którym sprawca został złapany przez policję).

Nie chodzi o to, że w tym momencie chcę zanegować każdą Twoją teorię, forsując własną; próbuję jedynie wykazać, że może być różnie. Sednem sprawy jest tutaj, że sposób popełnienia zbrodni, czy to z zimną krwią, czy w afekcie, czy w stanie niepoczytalności, nie ma wielkiego znaczenia. Ważne jest, że popełnił zbrodnię i trafił za nią na dwadzieścia lat do więzienia.

Stąd na Twoje ostatnie pytanie nie odpowiem, bo moja świadomość mówi co innego. Pozdrawiam.
Jesteśmy ludźmi tylko w takim stopniu, w jakim chcemy nimi być.

Dwudziestolatki (jeden wulgaryzm, [P])

22
MostWanted pisze: silne emocje
versus "dusza z kamienia"

Plus przypadkowe odnalezienie ofiary, bo facet swoją na chłodno zaplanowaną zbrodnię z zimną krwią wykonał... w krzakach przy dworcu?

Wyobraź sobie, że widzisz strzępy czegokolwiek unoszące się na kałuży. Co myślisz?
"o szlag, przed chwilą tu się działy jakieś gwałtowne rzeczy" czy "ani chybi ktoś tu z kamienną duszą i zegarmistrzowską precyzją odstawił jakąś na chłodno przygotowaną zbrodnię"?

Nie musisz tłumaczyć, co chciałaś napisać. Zastanów się nad tym, co napisałaś.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron