- Ostatni raz?
- Ostatni.
- Na pewno?
- Tak.
Rozmawiający znajdowali się w prostym, żołnierskim namiocie. Siedzieli naprzeciwko siebie ze skrzyżowanymi nogami. Jeden z nich miał na sobie kapłańską sutannę, drugi natomiast proste, skórzane ubranie. Ten odziany jak wieśniak zdawał się być iście wiekowy. Twarz głęboko poorana zmarszczkami, jak ziemia zryta kopytami koni po bitwie. Na odsłoniętych ramionach pulsowały mięśnie i od ciemnej cery wyraźnie odcinały się białe kreski blizn. Dłonie mężczyzna miał strudzone od dzierżenia miecza. Nogi lekko wykrzywione od przebywania w siodle. Srebrne włosy opadały na łopatki.
- Bolesławie... - przemówił duchowny.
- Tak?
- To naprawdę ostatni raz.
- Wierzę ci... Kto teraz?
- Król...
Bolesław skinął głową. Kapłan opuścił namiot.
Staruszek westchnął głośno. To już ostatni raz, pomyślał. Ostatni raz...
Wstał. Z obszernego kufra wydobył przeszywanicę pod zbroję. Tak, to trzeba mieć... Strzepnął ją. Kłęby kurzu wzbiły się w powietrze. Starzec zakasłał i uśmiechnął się gorzko.
Przywdział strój. Zaśmiał się cicho i ze skrzyni wyciągnął karacenę. Nosiła ślady łatania, zdobiło ją złoto i klejnoty. Każda z łusek została pokryta warstewką szlachetnego, drogiego metalu.
Pancerz znalazł się na ciele starca. Ten uśmiechnął się gorzko. Zbroja pamiętała więcej, niż niejeden człowiek. Setki zabitych, tysiące kwart przelanej krwi...
Bolesław przejechał dłonią po metalu. Palce zatrzymały się na długiej na kilka cali szramie. Tutaj ugodziła go halabarda. Wtedy zwalił się na ziemię, wrogowie opadli go jak mrówki.
Kilkanaście węzłowatych blizn na ciele przypominało mu to wydarzenie.
Kolejny był hełm. Stalowy szyszak pokrywały łuski takie jak u zbroi. Grzebień zleżałych i wypłowiałych orlich piór sterczał dumnie w górę. Pokrywał go kurz.
Bolesław ubrał hełm na głowę i stuknął w niego pięścią. Metal rozbrzmiał czysto.
Starzec wydobył wysłużony, wysoki jak człowiek koncerz. Ostrze zdobiły liczne szczerby, rysy i plamki rdzy. Rękojeść upstrzono rubinami i złotymi ornamentami. Staruszek znał każda z nich, wiedział, gdzie je zdobył.
Ta szczerba od hełmu Rosjanina, ta od oręża Tatarzyna, tu był cios Litwina, tutaj uderzył Francuz...
Bolesław umieścił ostrze w skrzącej się od kryształów, klejnotów i złota pochwie. Ułożył broń na bok.
Zarzucił na plecy liniejącą już powoli skórę tygrysią. Owinął się szerokim, jedwabnym i wyszywanym srebrnymi nićmi pasem. Na pierś opuścił zrobiony z czystego złota krzyż na łańcuchu z tego samego materiału.
Chwycił futerał z koncerzem w dłoń i opuścił namiot. Wysokie buty jeździeckie o srebrnych klamrach zadudniły o bruk.
Czekał na niego koń i dwóch pachołków. Zwierzę miało sierść kasztanową, czystą, błyszczącą. Pancerz nań zarzucony lśnił, wypolerowany i pokryty warstewką krwistego mosiądzu. Najprzedniejsze siodło ponabijano złotymi guzami, przyczepiono do niego husarskie skrzydła, nieco już zużyte, ale nadal budzące podziw.
- Panie... Hełm... - Pachołek zbliżył się do Bolesława.
Niósł przyłbicę zdobioną klejnotami i złotem, z czubem orlich oraz sokolich piór strzelających wysoko w górę.
- Czyja?
- Króla, panie... Tego, co chowają...
Starzec uniósł brwi, ale bez słowa sprzeciwu zdjął swój hełm i przyjął fragment królewskiego pancerza. Założył przyłbicę na głowę i opuścił zasłonę. Odetchnął ciężko.
Wsiadł na siodło. Podano mu kopię. Ujął ją w opancerzoną dłoń. Dyszał ciężko. Dawno nie miał takiego hełmu na głowie. Ograniczał widzenie i utrudniał oddychanie.
Jednak do celu prowadziła prosta droga. Kilkaset kroków brukowanym traktem i wrota do kościoła. Potem tylko do trumny...
Ruszył. W lewicy dzierżył chorągiew, która ciągnęła się za nim jak pasmo mgły, a w prawicy potężną, osiemnastostopową kopię.
Ruszył. Kopyta zadudniły o bruk. Metaliczny dźwięk niczym gong rozszedł się ulicą.
Jak podczas walki o Kraków. Szaleńcza szarża przez miasto, wbicie się w szeregi obrońców, krew, darcie się pancerzy, śmierć.
Chorągiew łopotała na wietrze. Biało-czerwone pasmo falowało niczym fale wściekłego morza.
Jak pod Kłuszynem. Pięć razy więcej wroga, niż sprzymierzeńców. Szarża, uderzenie we wrogi szereg, powrót, kolejna szarża... Tak przez cały dzień. Z całonocnego marszu do ataku.
Chorągiew łopotała, kopyta dudniły. W skroniach Bolesława pulsowała krew. W hełmie było duszno, mało widział.
Jak w tysiąc sześćset pięćdziesiątym. Dym armatni, mgła. Nic nie widać. Tylko atak. Szarża. Z nieprzejrzystej zawiesiny wyłania się wróg. Cios kopią, trzaśnięcie drzewca. Ręka wędruje do koncerza, miecz lśni, rozrywa wrogom szyje.
Duchowni podążający za starcem jako procesja odskoczyli, przerażeni.
Kopyta zadudniły o bruk głośniej, gdy koń przyspieszył, pognany przez jeźdźca.
Szarża.
Kopia wędruje niżej. Chorągiew łopocze. Krew buzuje. Kopyta stukają.
Wrota katedry są otwarte.
Galop, galop, galop.
Bolesław wpada do kościoła. Widzi zdobioną trumnę stojącą na katafalku.
Szarża.
Cwał, cwał, cwał.
Jeździec jest tylko migoczącą plamą złota.
- Husaaariaaa! - Okrzyk niesie się przez cały budynek.
Ludzie rozstępują się. Husarz wymierza kopią. żeleźce uderzają, zgodnie z tradycją, o katafalk. Kamień pęka, trzaska, łamie się. Broń wbiła się na stopę głębokości. Drzewce pękają. Setki drzazg osypują Bolesława.
Husarz zawraca na niemożliwie małej powierzchni.
Hełm z brzdąknięciem pada na posadzkę.
Bolesław patrzy na przerażony tłum. Proboszczowi z rąk wypada Biblia.
Starzec zrobił swoje, zgodnie z tradycją. Bezdzietnemu szlachcicowi husarz musi roztrzaskać kopię o katafalk.
Stało się.
Rycerz wyjeżdża z kościoła.
Kopyta stukają. Chorągiew łopoce...
2
W opowiadaniu "Husarz" narrator jest trzecioosobowy, nie należy zatem, jak wiadomo, do świata przedstawionego, ale ów świat ukazuje. Narrator pełni tu także rolę komentatora, wyjaśnia bowiem sens wjazdu husarza do katedry, a ponadto pozytywnie ocenia postawę bohatera głównego.
Tenże narrator jednak wychodzi ze swojej roli i (w środkowej, obszernej części tekstu) zachowuje się jak narrator... pierwszoosobowy. Staje się bohaterem głównym. W konsekwencji opis zbroi oraz cała sekwencja zdarzeń ukazana jest z punktu widzenia staruszka. Ten chwyt służy psychologicznej analizie bohatera oraz wytwarza emocjonalną więź między nim a czytelnikiem.
Jeśli autor świadomie uciekł się do wspomnianego chwytu, to podjął grę z konwencją literacką. Jeśli jednak nie miał zamiaru odnoszenia się do konwencji, to widać jego wahanie. Chciałby wykreować narratora wszechwiedzącego, ale korci go wejście w rolę narratora-bohatera. Tak czy owak, narrator demaskuje... autora. Nie sposób bowiem nie odnieść wrażenia, że kreowany świat jest bardzo bliski autorowi, że trudno mu zdystansować się od niego i że czuje się z nim wręcz tożsamy.
Tenże narrator jednak wychodzi ze swojej roli i (w środkowej, obszernej części tekstu) zachowuje się jak narrator... pierwszoosobowy. Staje się bohaterem głównym. W konsekwencji opis zbroi oraz cała sekwencja zdarzeń ukazana jest z punktu widzenia staruszka. Ten chwyt służy psychologicznej analizie bohatera oraz wytwarza emocjonalną więź między nim a czytelnikiem.
Jeśli autor świadomie uciekł się do wspomnianego chwytu, to podjął grę z konwencją literacką. Jeśli jednak nie miał zamiaru odnoszenia się do konwencji, to widać jego wahanie. Chciałby wykreować narratora wszechwiedzącego, ale korci go wejście w rolę narratora-bohatera. Tak czy owak, narrator demaskuje... autora. Nie sposób bowiem nie odnieść wrażenia, że kreowany świat jest bardzo bliski autorowi, że trudno mu zdystansować się od niego i że czuje się z nim wręcz tożsamy.
Re: Husarz [Historyczne.. Raczej]
3Testudos pisze:Na odsłoniętych ramionach pulsowały mięśnie
hmm... tętnice mogą pulsować, ale mięśnie?
Starzec wydobył wysłużony, wysoki jak człowiek koncerz. Ostrze zdobiły liczne szczerby, rysy i plamki rdzy. Rękojeść upstrzono rubinami i złotymi ornamentami. Staruszek znał każda z nich, wiedział, gdzie je zdobył.
Ta szczerba od hełmu Rosjanina, ta od oręża Tatarzyna, tu był cios Litwina, tutaj uderzył Francuz...
Rozumiem, że tutaj kolejność zdań została pomieszana. I skąd u licha wziął się ten Francuz? Najemnik jakiś? Bo w honorowy pojedynek na koncerze nie uwierzę, jakem szermierz.
Poza tym mam niejakie wątpliwości, czy koń w CWALE potrafi tak zgrabnie zawrócić.
Ale czyta się nieźle, nie ma jakichś dużych zgrzytów. Tematyka też przyjemna, sarmacki pogrzeb to było coś.
Dobre.[/quote]
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
4
A na kopie?Bo w honorowy pojedynek na koncerze nie uwierzę, jakem szermierz.

Wiem, nie te czasy ;P
Najemnik, rebeliant, cokolwiek

Nie sądzę, ale zastosowałem trik z podniesionym patosem, takie tam...Poza tym mam niejakie wątpliwości, czy koń w CWALE potrafi tak zgrabnie zawrócić.

Hmm...hmm... tętnice mogą pulsować, ale mięśnie?
Nie wiem ;D
Dziękuję za komentarz <kłania się, waląc głową o latarnię>
Are you man enough to hold the gun?
5
Aleś to pozakręcał! Nie chce mi się cytować błędów. Mam wrazenie ze odwaliłeś to na poczekaniu i bez zastanowienia. Fabuła jest ciekawym materiałem na bardzo psychologiczna opowieść o ostatniej szarży rycerza. W końcówce nafaszerowałes tekst dynamiką i niepotrzebnie. Krótkie zdania robią tylko akcję. A gdzie bohater? Gdzie motywy? Gdzie klimat? W końcu tez trzeba zadac pytanie; o co tutaj chodzi?
Z tą szrżą przez kościół dowaliłeś ostro. Cwał na kościelnej posadzce? Toż to katastrofa. Wiesz jak wygląda cwał? Ja wiem, więc mówie ze NIE TAK. Wyobraź sobie rycerza w pełnej zbroi, na ciężkim koniu cwałującego przez kościół. Przecież nawet nie ma miejsca na rozpędzenie. Do tego posadzka i ten nagły zwrot prawie w miejscu. Takich cudów nie ma.
Spierniczyłeś bardzo dobry pomysł i mam do Ciebie wielki żal.
Wyobraź sobie ze jestes tylko pośrednikiem w dawaniu innym nie swojej prozy. Wtedy będzie dobrze.
Z tą szrżą przez kościół dowaliłeś ostro. Cwał na kościelnej posadzce? Toż to katastrofa. Wiesz jak wygląda cwał? Ja wiem, więc mówie ze NIE TAK. Wyobraź sobie rycerza w pełnej zbroi, na ciężkim koniu cwałującego przez kościół. Przecież nawet nie ma miejsca na rozpędzenie. Do tego posadzka i ten nagły zwrot prawie w miejscu. Takich cudów nie ma.
Spierniczyłeś bardzo dobry pomysł i mam do Ciebie wielki żal.
Wyobraź sobie ze jestes tylko pośrednikiem w dawaniu innym nie swojej prozy. Wtedy będzie dobrze.
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.
- A co?
- Nic. Cała podłoga we krwi...
- A co?
- Nic. Cała podłoga we krwi...
6
Jerzy Reuter
Podobają mi się twoje uwagi i dlatego chciałbym spytać o to, czy literatura powinna odwzorowywać rzeczywistość w imię obiektywnej prawdy, czy też - przeciwnie - nie dbać o naśladownictwo, aby wyrazić subiektywną prawdę.
W swojej analizie opowiadania "Husarz" wykazałeś nieprawdopodobieństwo opisu, a więc błędy dotyczące realizmu. Czy świat przedstawiony ma być kopią rzeczywistości?
Interesuje mnie ta sprawa, bo mam pogląd, że w literaturze nie ma sensu imitować nauki. Istotą literatury jest fikcja, a zatem autor nie powinien troszczyć się o wierność, ale powinien deformować. Ideałem zaś byłaby taka deformacja, tak niewiarygodne ukazanie czegoś, że aż... dające złudzenie rzeczywistości.
Podobają mi się twoje uwagi i dlatego chciałbym spytać o to, czy literatura powinna odwzorowywać rzeczywistość w imię obiektywnej prawdy, czy też - przeciwnie - nie dbać o naśladownictwo, aby wyrazić subiektywną prawdę.
W swojej analizie opowiadania "Husarz" wykazałeś nieprawdopodobieństwo opisu, a więc błędy dotyczące realizmu. Czy świat przedstawiony ma być kopią rzeczywistości?
Interesuje mnie ta sprawa, bo mam pogląd, że w literaturze nie ma sensu imitować nauki. Istotą literatury jest fikcja, a zatem autor nie powinien troszczyć się o wierność, ale powinien deformować. Ideałem zaś byłaby taka deformacja, tak niewiarygodne ukazanie czegoś, że aż... dające złudzenie rzeczywistości.
7
Ryszardzie - Jerzy wskazał mi błędy i przyjmuję je do serca.
Nie chcę deformować. To nie fantasy. To tekst, który określiłem mianem "historycznego". Dzieje się w naszym świecie, więc, faktycznie, koń nie może na odcinku dwóch metrów zawrócić o 180 stopni i zatrzymać się. Tego pewnie i człowiek nie potrafi (nie umiem cwałować, nie sprawdzę
)
Ot, takie, pisane na żywioł...
Z jednym tylko, Jerzy, muszę się nie zgodzić. Koń już galopował, a w kościele osiągnął prędkość nazywaną cwałem.
I, tak, wiem jak wygląda cwał
Dziękuję za poświęcony czas.
Nie chcę deformować. To nie fantasy. To tekst, który określiłem mianem "historycznego". Dzieje się w naszym świecie, więc, faktycznie, koń nie może na odcinku dwóch metrów zawrócić o 180 stopni i zatrzymać się. Tego pewnie i człowiek nie potrafi (nie umiem cwałować, nie sprawdzę

Jeden z moich "tekstów pisanych na wskutek przeczytania/usłyszenia/zobaczenia" czegoś. Tekst, który po prostu muszę napisać.Mam wrazenie ze odwaliłeś to na poczekaniu i bez zastanowienia.
Ot, takie, pisane na żywioł...
Z jednym tylko, Jerzy, muszę się nie zgodzić. Koń już galopował, a w kościele osiągnął prędkość nazywaną cwałem.
I, tak, wiem jak wygląda cwał

Dziękuję za poświęcony czas.
Are you man enough to hold the gun?
8
Testudos
Zgoda.
Pytanie zadałem nie ze względu na to, jak piszesz i dlaczego (nie ośmieliłbym się krytykować twojej metody). Ciekawi mnie sama istota literatury. Deformacja występuję nie tylko w fantasy, ale deformacja - takie jest moje zdanie - to wyznacznik literatury. Innymi słowy, literatura nie powinna dążyć do odwzorowywania rzeczywistości. To nie jest cel.
Zgoda.
Pytanie zadałem nie ze względu na to, jak piszesz i dlaczego (nie ośmieliłbym się krytykować twojej metody). Ciekawi mnie sama istota literatury. Deformacja występuję nie tylko w fantasy, ale deformacja - takie jest moje zdanie - to wyznacznik literatury. Innymi słowy, literatura nie powinna dążyć do odwzorowywania rzeczywistości. To nie jest cel.
9
Myślę, ze chodzi bardziej o pisanie o sobie. Pisarz powinien tworzyc swiaty obok siebie, a nie opisywać swojego. Dlatego wszelkie pamiętniki sa inaczej postrzegane. Testudos nie opisał swojego świata, więc, jak napisałem, pomysł jest bardzo dobry. Natomiast w opowiadaniu historycznym wszystko musi odpowiadać czasowi, epoce itd.
Podobają mi się twoje uwagi i dlatego chciałbym spytać o to, czy literatura powinna odwzorowywać rzeczywistość w imię obiektywnej prawdy,
Ależ to jest cel. Tylko pisarz nie powinien opisywac swojej rzeczywistości. Jeżeli tworzy nową to jednak musi opierac to pisanie na otaczjącej rzeczywistości. Chyba ze pisze jakiś absurd, groteskę itp.
Innymi słowy, literatura nie powinna dążyć do odwzorowywania rzeczywistości. To nie jest cel.
Nie moze pisać ze miał brodę na plecach, albo przez wschodnie okno oglądał zachód słońca. Wszyscy postrzegamy świat jednakowo (fizyczny świat) i do tego sie odnosimy czytając lub pisząc.
Koń żeby osiągnąć cwał musi mieć otwartą przestrzeń. Inaczej nie będzie. Lekki galop przez kościół jest na miejscu. Ale cwał to koń z brzuchem przy ziemi, wyciągnięty na całą długość.
Z jednym tylko, Jerzy, muszę się nie zgodzić. Koń już galopował, a w kościele osiągnął prędkość nazywaną cwałem.
Osobiście bym to zmienił na wyciągnięty kłus - bardziej realnie i obrazowo.
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.
- A co?
- Nic. Cała podłoga we krwi...
- A co?
- Nic. Cała podłoga we krwi...
10
Jerzy Reuter
Dziękuję za wyjaśnienia, szanuję twój pogląd na literaturę, jej cele. Jednak mam diametralnie odmienne zdanie. Literatura nie może wchodzić w kompetencje, które są jej obce. W tym przypadku, historia nie jest domeną literata, a historyka. Aby odwzorować rzeczywistość historyczną, pisarz musiałby mieć wiedzę i metodologię historyka. Ale po co? Po co dublować dzieła historyczne. Pisarz zawsze przedstawi swoją wizję jakichś zdarzeń. Wizję, nie zaś zweryfikowaną i weryfikowalną prawdę. Wiarygodność jest mu niepotrzebna. Przeciwnie, w literaturze chodzi o to, aby było możliwie najbardziej nieprawdopodobne, a poprzez to... aż wiarygodne.
W opowiadaniu "Husarz", jak rozumiem tekst, narrator nie jest obiektywny, ale konkretyzuje się bohaterze. Jego oczyma spogląda na świat. A zatem to, co - jak piszesz - jest niemożliwe, jest jak najbardziej realne. Koń rzeczywiście cwałował i naprawdę zawrócił, jak to jest w opisie.
Możliwe zatem jest i to, że w oknie od wschodu widać zachód słońca, jak i to, że z brody wyrasta człowiek...
No, chyba że mówisz nie o literaturze, ale o czymś zupełnie innym. Ale to już odrębna sprawa.
Dziękuję za wyjaśnienia, szanuję twój pogląd na literaturę, jej cele. Jednak mam diametralnie odmienne zdanie. Literatura nie może wchodzić w kompetencje, które są jej obce. W tym przypadku, historia nie jest domeną literata, a historyka. Aby odwzorować rzeczywistość historyczną, pisarz musiałby mieć wiedzę i metodologię historyka. Ale po co? Po co dublować dzieła historyczne. Pisarz zawsze przedstawi swoją wizję jakichś zdarzeń. Wizję, nie zaś zweryfikowaną i weryfikowalną prawdę. Wiarygodność jest mu niepotrzebna. Przeciwnie, w literaturze chodzi o to, aby było możliwie najbardziej nieprawdopodobne, a poprzez to... aż wiarygodne.
W opowiadaniu "Husarz", jak rozumiem tekst, narrator nie jest obiektywny, ale konkretyzuje się bohaterze. Jego oczyma spogląda na świat. A zatem to, co - jak piszesz - jest niemożliwe, jest jak najbardziej realne. Koń rzeczywiście cwałował i naprawdę zawrócił, jak to jest w opisie.
Możliwe zatem jest i to, że w oknie od wschodu widać zachód słońca, jak i to, że z brody wyrasta człowiek...
No, chyba że mówisz nie o literaturze, ale o czymś zupełnie innym. Ale to już odrębna sprawa.
11
O czym Ty mówisz?
Przeciez to czysta sofistyka. Udowadniasz że białe jest czarne?
Zdaje mi się ze zmierzasz prostą drogą do absurdu. Zastanów się, czy czytelnik przyjmie Twoje koncepcje. Moim zdaniem narazisz się na śmieszność.
Pisarze historyczni znają opisywane epoki często lepiej niż historycy. Badają, czytają i nie pozwalaja sobie na najmniejszy błąd.
Wydaje mi się, ze wymysliłeś dobrą koncepcje na własne pisanie, ale w zderzeniu z czytelnikiem przegrywasz.
Można być dadaistą, ale tylko na chwilę. Co potem?
Ta dyskusja powinna znależć się w innym dziale, bo cierpi na tym tekst Testudosa.
Przeciez to czysta sofistyka. Udowadniasz że białe jest czarne?
Zdaje mi się ze zmierzasz prostą drogą do absurdu. Zastanów się, czy czytelnik przyjmie Twoje koncepcje. Moim zdaniem narazisz się na śmieszność.
Pisarze historyczni znają opisywane epoki często lepiej niż historycy. Badają, czytają i nie pozwalaja sobie na najmniejszy błąd.
Wydaje mi się, ze wymysliłeś dobrą koncepcje na własne pisanie, ale w zderzeniu z czytelnikiem przegrywasz.
Można być dadaistą, ale tylko na chwilę. Co potem?
Ta dyskusja powinna znależć się w innym dziale, bo cierpi na tym tekst Testudosa.
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.
- A co?
- Nic. Cała podłoga we krwi...
- A co?
- Nic. Cała podłoga we krwi...
12
Jerzy Reuter
1. Zgoda, jeśli chodzi o inny dział. Jeżeli masz chęć, zaproponuj.
2. Zapewne znasz spór o Sienkiewicza, więc nie będę go tu referować. Któż by dziś czytał historyczne powieści Sienkiewicza, gdyby autor posłuchał krytyków i pisał zgodnie z ich postulatami... Sienkiewicz miał bardzo wielką wiedzę historyczną, latami przygotowywał się pisania powieści, ale miał także zmysł pisarza, nie zaś naukowca czy dokumentalisty. I dlatego wizja Sienkiewicza na zawsze zawładnęła umysłami Polaków, podczas gdy historyczni realiści... Hm, mam problemy z przypomnieniem sobie ich nazwisk.
3. Ty też masz własną koncepcję, którą szanuję i dlatego nie powiem, na co się narażasz lub nie...
1. Zgoda, jeśli chodzi o inny dział. Jeżeli masz chęć, zaproponuj.
2. Zapewne znasz spór o Sienkiewicza, więc nie będę go tu referować. Któż by dziś czytał historyczne powieści Sienkiewicza, gdyby autor posłuchał krytyków i pisał zgodnie z ich postulatami... Sienkiewicz miał bardzo wielką wiedzę historyczną, latami przygotowywał się pisania powieści, ale miał także zmysł pisarza, nie zaś naukowca czy dokumentalisty. I dlatego wizja Sienkiewicza na zawsze zawładnęła umysłami Polaków, podczas gdy historyczni realiści... Hm, mam problemy z przypomnieniem sobie ich nazwisk.
3. Ty też masz własną koncepcję, którą szanuję i dlatego nie powiem, na co się narażasz lub nie...
13
Nuda, panie. Ziewnąć idzie przy takich opisach: wziął miecz, potem pancerz, potem hełm, potem coś tam. Na mój gust nie powinno się zalewać odbiorcy masą faktów dotyczących tego samego, bo najnormalniej w świecie wyzionie ducha ze znużenia. Dlatego, jeśli koniecznie musisz opisać każdy fragment uzbrojenia dziadygi, to szczegóły te rozłóż na dłuższą partię tekstu: tu opisujesz hełm, a parę linijek, gdy już trwa inne zdarzenie, opisujesz miecz. Wszystko w innym kontekście.
A poza tym:
Szrama to blizna na ciele istoty żywej. Na pancerzu może być rysa, bruzda.
Nudziło mu się strasznie, widzę.
A poza tym:
Bolesław przejechał dłonią po metalu. Palce zatrzymały się na długiej na kilka cali szramie. Tutaj ugodziła go halabarda
Szrama to blizna na ciele istoty żywej. Na pancerzu może być rysa, bruzda.
Bolesław ubrał hełm na głowę i stuknął w niego pięścią. Metal rozbrzmiał czysto.
Nudziło mu się strasznie, widzę.
Osoba, która dostaje od kolegi prezenty na urodziny, a sama mu ich nie daje, to niewdzięcznik.
Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.
A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?
Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.
A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?
14
Aj. Tekst mi sie podobał, ale poprzednicy mają racje.
Określiłeś gatunek jako opowiadanie historyczne i nie zadbałeś o wiarygodność szczegółów. To grzech śmiertelny.
Do tego dochodzi sporo błędów rzeczowych, mam na myśli to zawracanie na koniu w kościele. Porażka.
Opowiadanie faktycznie stanowi podstawę do stworzenia czegoś bardzo dobrego. Trzeba tylko się zastanowić, popracować trochę i napisać je jak należy.
Wiem, że jesteś jeszcze bardzo młodym pisarzem amatorem. Ja również podobnie jak ty wciąż się rozwijam i już jakiś czas temu zwrócono mi uwagę na temat dbałości o szczegóły. W zasadzie ta sprawa często powraca jak bumerang. To pilnowanie wiarygodności jest o tyle ważne, że bez tego łatwo można popełnić niewybaczalny błąd i zepsuć całe opowiadanie.
Tak więc twoja lekcja płynąca z tego tekstu to:
SZCZEGółY, SZCZEGółY I JESZCZE RAZ SZCZEGółY.
Pozdrawiam.
Określiłeś gatunek jako opowiadanie historyczne i nie zadbałeś o wiarygodność szczegółów. To grzech śmiertelny.
Do tego dochodzi sporo błędów rzeczowych, mam na myśli to zawracanie na koniu w kościele. Porażka.
Opowiadanie faktycznie stanowi podstawę do stworzenia czegoś bardzo dobrego. Trzeba tylko się zastanowić, popracować trochę i napisać je jak należy.
Wiem, że jesteś jeszcze bardzo młodym pisarzem amatorem. Ja również podobnie jak ty wciąż się rozwijam i już jakiś czas temu zwrócono mi uwagę na temat dbałości o szczegóły. W zasadzie ta sprawa często powraca jak bumerang. To pilnowanie wiarygodności jest o tyle ważne, że bez tego łatwo można popełnić niewybaczalny błąd i zepsuć całe opowiadanie.
Tak więc twoja lekcja płynąca z tego tekstu to:
SZCZEGółY, SZCZEGółY I JESZCZE RAZ SZCZEGółY.
Pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
15
Niewiele więcej mogę dodać. Zresztą podejrzewam, że zdążyłeś już zastanowić się nad wszystkimi niedoskonałościami tego tekstu.
Mogę tyko dodać z wiedzy "fachowej", że zastosowałeś narracje auktoralną splecioną z narracją pierwszoosobową - co wcale nie jest innowacją. Wejście narratora auktoralnego (opisującego, oceniającego i komentującego) w oczy, uszy lub duszę bohatera stosuje zarówno Dostojewski jak i Gogol. Przykro mi Testudosie nie podjąłeś gry z konwencją
myślę, że jak popracujesz nad tym tekstem to może wyjść coś fajnego
pozdroowki
Mogę tyko dodać z wiedzy "fachowej", że zastosowałeś narracje auktoralną splecioną z narracją pierwszoosobową - co wcale nie jest innowacją. Wejście narratora auktoralnego (opisującego, oceniającego i komentującego) w oczy, uszy lub duszę bohatera stosuje zarówno Dostojewski jak i Gogol. Przykro mi Testudosie nie podjąłeś gry z konwencją

myślę, że jak popracujesz nad tym tekstem to może wyjść coś fajnego
pozdroowki
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec