5
autor: Wik
Kmiotek
wedle życzenia.
na tle błękitnego nieba latały świetliki, które tworzyły romantyczny nastrój.
od przejrzystej wody w jeziorze odbijał się blask Księżyca, który świecił dla każdej pary z osobna.
usiedli na pieniach, korzeniach, kocykach i trawie.
swoje wzroki wtopili w spadające gwiazdy.
- patrz, ta jest twoja! - jakaś zwariowana szesnastolatka wykrzyczała do Feliksa.
spojrzał na nią z nutą pożądania, nagle jego zainteresowanie przypadło seledynowej syrenie leżącej na podmokłej skale.
twarz Rapsodii została udekorowana rumieńcami, zwinnie zsunęła się z kamienia i wpadła do wody, by pogrążyć się w jej otchłani, a potem zajrzeć do wodnego raju.
unosił się zapach natury, rześkiego powietrza i kobiecych perfum.
wszystko tętniło życiem, sprawiało wrażenie sceny z filmu, gdzie główną rolę grała Jennifer Lopez.
ja, z kieliszkiem winogronowego soku, oparłam się o palmę i westchnęłam.
nogę podciągnęłam do klatki piersiowej, ukazując swoje wdzięki.
byłam tylko obserwatorem, chciałam cieszyć się szczęściem innych, bowiem sama nie potrafiłam go sobie stworzyć.
chcę kupić miłość,
taką perfekcyjną w każdym szczególe.
zapłacę majątek za kochającego księcia
z dłońmi delikatnymi jak Calineczka siedząca na mym parapecie,
z głosem jak Musique,
z oczami jak mleczna czekolada
i tak właśnie smakującym ciałem podczas wspólnych chwil na werandzie.
♪
zdążyłam skończyć śpiewać, kiedy przede mną stanął mężczyzna.
- o święta Hado, moje słowa usłyszał sam Amor! - odruchowo dotknęłam bladych policzków. - a ty kto? - zapytałam zalotnie, czarując go turkusowym spojrzeniem.
- chyba nie chcesz, żebym się przedstawił? - otworzyłam szeroko buzię ze zdziwienia. co on sobie wyobraża? widzę go pierwszy raz. pomińmy, że wygląda jak realna wersja moich myśli, pojawił się znikąd i ma seksowny głos - pomyślałam. tupnęłam pantofelkiem o ziemię, zapominając, że to nie marmurowe płytki.
- ale ja cię nie widzę pierwszy raz, Melodio - urwał.
- dosyć tego! skąd znasz moje imię? czytasz mi w myślach?! skąd masz tą moc?
- wybacz, wskazówki zegara wzajemnie się gonią. pamiętaj, ono tam jest on siedmiu miesięcy... - odpowiedziało mi echo. nieznajomy zniknął, pozostawiając po sobie jedynie zapach lilii. opadłam na kamień, skryłam twarz w dłoniach i tchnęłam życie w moje łzy, mozolnie spływające po bladych policzkach.
♪
wróciłam do domu, w którym czekała na mnie matka zalana łzami.
wspięłam się po białych schodach i bez żadnych emocji wyciągnęłam różdżkę. z przymkniętymi powiekami wypowiedziałam:
no tears!
nie spojrzałam nawet na rezultat swoich czarów. beznamiętnie opadłam na łóżko i patrzyłam w sufit. czułam jak wypełnia mnie pustka. słowa wypowiedziane przez tego mężczyznę wciąż do mnie wracały.
- nie szukaj odpowiedzi, pozwól by los zaistniał w twoim życiu spełniając rolę donosiciela zaskakujących zjawisk, których wyczekujesz, lecz masz je na wyciągnięcie ręki. życie nie może polegać na truizmach - wyśpiewała Caline swoim melodyjnym głosikiem. maleńką rączką pokiwała w moją stronę, ułożyła się w orzechowej skorupce, przykryła lnianą kołderką swoje ciało i odpłynęła do krainy Kapadocji - czarodziejki zwiastującej nadchodzący sen.
życie to złudzenie, w którym jedynym faktem są absurdy.
życie to bogactwo, którego wartość znają tylko optymiści.
życie to dar, na który każdy zasługuje tylko raz.
życie to lot, w którym lądowanie zależy od startu.
życie to książka, której autorem jest los.
życie to dramat, w którym łzy potrafią mieszać się ze śmiechem.
życie to podróż; nikt nie zna przebiegu tej wycieczki.
życie to film, którego kadry zapisane są w nieosiągalnej dla nas przestrzeni.
życie to smutek, który w długie, zimowe wieczory nawiedza nas swoim jestestwem.
życie to ocean, którego zasoby czerpiemy z przyjemności.
życie to najsłodszy owoc, którego miąższ spijamy w chwilach odniesienia sukcesu.
życie to sen, z którego gwałtowanie budzi nas śmierć.
życie to przyjaciel, który jest przy tobie od pierwszego bicia serca.
życie to piosenka, której cudowne dźwięki rozpieszczają nasz słuch.
życie to lekcja, z której wynosimy doświadczenie.
życie to chwila, dla której warto istnieć.
{...}
życie kocha ludzi,
ale czy ludzie kochają życie?
zmierzają się z katastrofami naturalnymi,
chronią swoją planetę,
rozbijają atomy,
zestrzeliwują satelity,
wywołują duchy,
szukają śladów z przeszłości pod ziemią,
walczą z terrorystami,
rodzą dzieci,
dokonują aborcji,
giną za ojczyznę,
stoją na Księżycu,
pokonują nowotwory,
a wstydzą się powiedzieć dwa słowa -
'kocham cię'?
moje, a inspiracja zaczerpnięta z twórczości Matki Teresy z Kalkuty.
jeśli zwątpisz choć raz,
to choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę,
powrotów nie będzie.