Napisałem tu odpowiedź, zerknąłem ostatni raz na Twój tekst, i... skasowałem. Okazało się, że nic z tego co napisałem nie ma sensu. Jakbym pisał o zupełnie innym tekście

Do tego stopnia go nie czuję

(Mówienie że nie wie się co powiedzieć jest bez sensu, tłumaczy mnie tylko to, że działam pod przymusem

)
Jedyne, do czego mogę się odnieść (i niekoniecznie ma to sens, ale z wielkiej bojaźni przed Sarah, komentuję

):
Sarah pisze: Wyczerpany ale szczęśliwy
Oklepany zwrot, psuje dramatyzm reszty.
Widzę też trudność w ułożeniu chronologii. Jest:
1. Nagła eksplozja (choroba)
2. Zwycięstwo i utrata czujności (usunięcie guza w prawym...)
3. Powrót wojny (Hyperdensyjna patologiczna...).
Tyle że czytając, miałem wrażenie, że "teraz" to czas radości i nie mogłem zaskoczyć, dlaczego on jednocześnie się cieszy i czyta kartkę ze złą diagnozą. Czy to powrót do retrospekcji? Ale zgrzyta. Dłuższą chwilę zajęło mi zrozumienie, że zwycięstwo jest czymś z przeszłości, a nowa klęska to teraz.