Wcześniej należycie się nie wczytałem, ani w tekst ani w komentarze ani w odpowiedzi. Nadrabiam więc.
Widzę to tak.
1. Rzecz wulgarnie oczywista - tekst broni się sam.
W tekście jest błąd logiczno-językowy. Tekst go nie wybrania.
2. Dyskutujemy sobie (znaczy ja dopiero teraz) i w ramach tej dyskusji autorka formułuje intencje.
Sarah pisze: Chciałam stworzyć wrażenie "pomroczności jasnej" - adekwatnej do odczuć mojego Wojownika. Mieszanka metafor lęgnących mu się w głowie, stanowiąca paradoksalnie kotwicę dla rzeczywistości. Pomagająca przetrać trudny dla niego moment.On tak właśnie myśli - nawet jeśli jego skojarzenia są przekombinowane.
Tu chyba najlepiej.
Ok, rozumiem, wracam do tekstu, sprawdzam jak rozumiem odczucia wojownika (pozwolę sobie już tekstu nie cytować).
Efekt - myślę, ze intencje autora są oddane, stan umysłu oddany. I to w ogóle nie jest przedmiotem dyskusji.
3. Usuńmy błąd. Niechaj pozostanie
Przeraźliwa kakofonia rozrywająca mózg. Czy coś się zmienia?
Logicznie rzecz biorąc nic. Stan umysłu zostaje oddany nadal zgodnie z Twoimi intencjami
Ergo - świadome pozostawienie błędu niczemu nie służy.
4. Rzecz kluczowa - czy w tekście literackim można popełniać błędy (logiczne, językowe, ortograficzne itd.)?
Można w określonych przypadkach. Jakich?
Gdy błąd pojawia się w wypowiedzi:
- bohatera opowieści (czyli mamy "głupiego" bohatera, który się nie zna, nie wie, nie umi i gada z błędami)
- pierwszoosobowego narratora (w zasadzie jak powyżej, bo pierwszoosobowy jest przecież bohaterem).
- w poezji (w tym również w tekstach piosenek) - która w ogóle rządzi się swoimi prawami i tam różne cuda odchodzą, na tym się nie znam za dobrze, okres pisania wierszy mam dawno za sobą.
A co z narratorem trzecioosobowym?
W przypadku personalnego nie mam żadnych wątpliwości - powinien być hiperpoprawny. Nie jest osobą a nieokreślonym bytem, wszystko wiedzący, zdystansowany. Nie wyobrażam sobie, ze personalny świadomie używa pleonazmu by podkreślić emocje bohatera. I to niezależnie od tego jak blisko bohatera ten personalny się znajduje.
Większy problem jest z auktorialnym. On nie musi być zdystansowany, może odnosić się do wydarzeń (pochwalnie, krytycznie), nie jest totalnie bezosobowy, choć w danej konkretnej opowieści nie jest żadną konkretną osobą z wymienionych, nie jest wszystkowiedzący, a więc ma ograniczone zdolności poznawcze, opowiada tylko tym, o czym mógłby się dowiedzieć. Czy auktorialny mógłby świadomie zastosować pleonazm aby podkreślić splątane emocje bohatera? Czy obejmuje go nakaz hiperpoprawności? Hmmm, rzecz dyskusyjna. Być może wymagałaby każdorazowego przeanalizowania miejsca auktorialnego narratora w opowieści by ustalić czy zbliża się on bardziej do narratora pierwszoosobowego, czy do personalnego.
Ale w tym przypadku...
Narrator jest bez wątpienia personalny. Wie wszystko, łącznie z tym, co wojownik ma głowie. Nie jest świadomym bytem, który może próbować błędem podkreślić emocje bohatera.
Myślę że to jest decydujące i granice licencia poetica IMHO zostały przekroczone.