Latest post of the previous page:

Strach na wróble pisze: Ja bym tu widział analogiczny do naszego świata proces zeświecczania się społeczeństwa wraz z rozwojem naukowo-technicznym + coś na kształt francuskiego, XVIII wiecznego nihilizmu. Nawet nie trzeba by wiele zmieniać, P3, scena ataku na Skrzydlatego: bogaty były kupiec korzenny jest zeświecczony i uśmiecha się pod nosem na zabobony pochodzącej z niższych warstw załogi, łączącej w jedno ludową pobożność i okruchy dawnych religii.

O! Generalnie o to mnie chodziło, tylko trudno było ubrać w słowa.

Czegoś takiego szukałeś dzisiaj na czacie:
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 76&t=19377
?

Dzięki ale odniesienie mam. W podręczniku do Zewu Cthulhu są ceny podstawowych artykułów z 1890 i 1920 tych w dolarach. Założyłem że aglajski złoty orzeł to 50 dolarów z 1890. Jeżeli czegoś z uwagi na rozwój techniki nie było w 1920 to używam cen z 1920, 30 lat inflacji działa za zwiększony koszt high-tech. Oczywiście biorę pod uwagę że w 1920 było od groma taniego sprzętu wojskowego z demobilu.

Added in 9 minutes 31 seconds:
No ale ceny rozbebeszonej budowy faktorii wziętej na.kredyt, obłożonej windykacją i opylonej na lewo z antydatą sprzed postępowania nie było w podręczniku ;-)

Ceny sterowca pewnie też nie było...
Tam Ci jeszcze parę smaczków dochodzi, bo to są różne państwa i będą miały różne waluty. Czasy parytetu kruszcowego, więc z jednej strony wzajemne wahania kursów nie będą zbyt wielkie - pod warunkiem ze wszystkie są oparte o ten sam kruszec - a z drugiej mogą być ogromne - jeśli jedni jadą na srebrze a inni na złocie. Ich wzajemna cena może się sporo zmienić w krótkim czasie, wystarczy odkrycie nowego bogatego złoża. Albo jakaś wojna czy cuś.
http://www.macrotrends.net/1441/gold-to-silver-ratio
No i kwestia kolorytu lokalnego, ten Gardach to chyba inna strefa klimatyczna (tylko tam rosną ciekawe ziółka), a to może ogólnie wpływać na rolnictwo. Typu że część papu nie urośnie i trzeba importować. A że to 800 mil przez morze, to i ceny odpowiednie.
Ogólnie to wtedy jeszcze nie było masowej produkcji rolnej, więc wszędzie żarcie jest proporcjonalnie droższe niż obecnie.

Wojny jeszcze nie planuję i po co utrudniać se życie

No tak, wojna to dopiero w VI tomie...

Ale znalazłem pasujące mi ceny sterowców:
R-38 nówka, 210m długości (a więc rozmiar Księżniczki / Chciwości kupiony od Brytoli w 1919 za 300 tys funtów czyli 1.4 mln zielonych, co dałoby 28000 orłów.
Roma, maleństwo bo 125m, kupiony we Włoszech w podobnym czasie za 250 tys zielonych czyli na moje 5000 orłów.
...i mam już punkt odniesienia

Ja się zrywam na dwutygodniowy urlop i odcinam od netu. Akurat będę miał czas zlekturować te Twoje dwa kawałki.

- Będzie miał wagę dwóch. A moc czterech. Może pięciu.

Taka jedna kwestia techniczna mnie chodzi po głowie od dłuższego czasu...
W naszym świecie wszystkie statki (kosmiczne, powietrzne, nawodne, podwodne) mają pionową podłużną płaszczyznę symetrii. Lewa strona jest taka sama jak prawa. Dzięki temu na lewą część działają takie same siły jak na prawą i nie ma niekontrolowanych przechyłów i zwrotów.
Z rozmowy Janowca z wnukiem wiem, że Księżniczka ma 4 silniki. Rozumiem, że wszystkie cztery identyczne. Teraz jeden z nich zastępujemy innym, dwakroć cięższym. Czyli jedna strona jest dociążona i sterowiec będzie się przechylał na jedną burtę. Ok, to można zredukować, dociążając odpowiednio część przeciwną. Ale gorzej z napędem. Ta większa moc przełoży się na większą siłę napędzającą. Powiedzmy że większą 4x. Czyli z jednej strony mamy 2 stare silniki (siła 2F) a z drugiej jeden stary i jeden nowy (F + 4F). Sumarycznie to jest 7F w porównaniu do 4F, postęp kolosalny, prawie 2x. Tylko że teraz z jednej strony mamy 2F a z drugiej 5F. Ta druga strona chce lecieć szybciej i efekt jest taki, że sterowiec cały czas sam z siebie skręca na wolniejszą burtę. To można rozwiązać albo dając ten nowy silnik 4x bliżej osi statku niż pozostałe, albo kompletnie przebudowując ster pionowy, tak żeby w pozycji neutralnej płetwa była wychylona i redukowała to skręcanie. Przy czym silnika nie możemy dać bliżej osi, bo śmigła musiałyby iść przez wnętrze. W sumie - kupa dodatkowej roboty i w efekcie statek będzie dużo szybszy, ale straci na sterowności i zwrotności.

Strachu, brzytwa Ockhama. Sa cztery silniki, ale nie wiszą parami jeden za drugim, to daje turbulencje i drgania ( o czym przekonali sie hamerykanie budując Akrona i Macona) Dwa z przodu są po bokach, dwa tylne pod kilem, blisko siebie. Nawet bliżej niż na Hindenburgu, o:
https://en.wikipedia.org/wiki/LZ_129_Hi ... ehurst.jpg

Silnik powiesili centralnie pod kilem, zastępując dwa tylne. Ofkz wymagało to przeróbki konstrukcji, ale niewielkiej. Osiowo jest niżej, ale asymetrię wektora ciągu w pionie niwelujesz odchylając go o parę stopni w dół. Sterowiec nigdy nie ląduje na ziemi, więc odpada kwestia haczenia śmigłem o glebę. Było całkiem sporo sterowców z dyndającym se centralnym silnikiem:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... t_1926.jpg
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... ka_AO9.jpg

Strachu, brzytwa Ockhama. Sa cztery silniki, ale nie wiszą parami jeden za drugim, to daje turbulencje i drgania ( o czym przekonali sie hamerykanie budując Akrona i Macona) Dwa z przodu są po bokach, dwa tylne pod kilem, blisko siebie. Nawet bliżej niż na Hindenburgu, o:
https://en.wikipedia.org/wiki/LZ_129_Hi ... ehurst.jpg

Tylko widzisz - w Hindenburgu to jest jednak cały czas "po bokach", bo osie silników nie pokrywają się z osią sterowca. Zresztą nie mogłyby się pokrywać, bo wtedy miałbyś dwa silniki jeden za drugim, turbulencje i drgania. Tak czy siak - dla obu par masz przesunięcie od osi sterowca w lewo i prawo - czyli wszystko to o czym pisałem. To zaś, że kolejne pary lezą w różnych płaszczyznach nie ma dla kołysania i myszkowania żadnego znaczenia.

Silnik powiesili centralnie pod kilem, zastępując dwa tylne.

Słusznie prawisz, zapomniałem o tym z P3:
Przy trzecim silniku, który wisiał z tyłu pod kilem,