Bajka bez morału

1
Dziobate nie widziały przeszkód. Stwierdziły, że rozmowy są konieczne, bo jajomyślni stanowią ugrupowanie bez wyrazu. Uznały, iż z nimi tak, z ich frakcją należy, można i trzeba prowadzić pojednawczy dialog. Tym więcej, że całe kurnictwo zaczęło się walić. Postanowiły więc ogłosić przymierze z jajami i zwołały naradę.
*

Otworzyła ją Pierwsza Nioska, półślepa weteranka stronnictwa specjalizującego się w zaognianiu konfliktów. Zaczęła od stwierdzenia, że jest niewyraźnie i trzeba coś uczynić. Lecz nie zdążyła rozwinąć tej myśli, bo w momencie, gdy zabierała się do dalszego jej ciągu, na gęgalnicę wtargnął Wicegłówny, intelektualista w stanie spoczynku. Znalazłszy się na trybunie, najpierw zamaszyście westchnął, po czym łypnął na salę lepszym bielmem, a gdy burza zdawkowych oklasków przeszła w stupor oczekiwania, oznajmił:
- do luftu taka polityka!
Zaległa pełna wyczekiwania, rzężąca cisza.
- Koleżanka Nioska powiada, że jesteśmy skazani na porozumienie z jajami i od naszego zaangażowania zależy jego kształt. Moim zdaniem to bzdura! Proponuję, byśmy wytyczyli zasady, wedle których nam przypadnie wszystko, a im figa. Z jajami trzeba bez ceregieli - pociągnął wątek - Nie ma co się obcyndalać!!! Przez taką pojednawczą postawę możemy dać się złapać w pułapkę daremnej elokwencji. Kupry nam ugrzęzną w banałach, zabrniemy w mętne dywagacje i zbędne gadki do Władka, w jakieś kołowanie po ścianie i bezpłciowe szczebioty idioty. Podczas gdy problem z jajami, to nie dmuchanie w kijaszek! Póki co, jest to nasz przeciwnik i trzeba go pokochać, jak dożywocie!
Paciorki zebranych były wlepione w mówcę. Tylko Główny wyglądał na znudzonego. Wiedział, że co było do przeprowadzenia, to już obgdakał ze sobą i przyznał sobie rację. Jednakże Wice nie ustawał: - Rzecz pewna, że nadszedł czas na balangę z nabiałem. Musimy więc zrobić wszystko, by nie zrobić nic. Dyplomacja, to tutaj jest słowo nieodzowne. Aż się prosi, byśmy byli roztropni, delikatni, wrażliwi, nieomal szczerzy. Są to kwestie niepodważalnych pryncypiów. Oględność jest następnym słowem, które tu wyjątkowo pasuje. Kwaknę więcej: ono jest tu na właściwym miejscu. Za nic nie możemy zrezygnować z tego doględzania. Musimy doględzać każde ich zdanie. Cokolwiek im przyjdzie do żółtka, myśl, koncepcja czy inne dyrdymały, my na to, że owszem, że tak trzymać, to przejdzie, ale zaraz, jak obuchem w czubek, wyjeżdżamy ze swymi odcieniami, zastrzeżeniami, niuansami, poddawaniem w wątpliwość. Dzielimy piórko na czworo i zanim się durnie połapią, gdzie jest toaleta, już ich mamy na widelcu, już są wykastrowani z jakiejkolwiek słuszności. A wtedy, drżyjcie narody: niech kombinują, biorą na rozum i marudzą, o co im chodzi. Tak, moi drodzy, oględność, to potęga!
Skończył i rozległy się anemiczne brawka. Słuchał tego tajfunu życzliwości. Znużony, ocierał z łebka pot. Rozpierało go szczęście. Zlazł z podium.
Zaraz jednak do przemawialnicy dopchnęła się Druga Nioska. Ujęła w nóżkę mikrofon i wrzasnęła:
- Protestuję! A co z PRAWEM?
Powiało konsternacją. Literalnie nikt nie wiedział, co do rzeczy ma tu prawo.
- W czym sprawa - zapytał Główny, ale nikt nie zaryzykował odpowiedzi...
Marek Jastrząb (Owsianko) https://studioopinii.pl/dzia%C5%82/feli ... N9tKoJZNoo

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

Bajka bez morału

2
Przeczytałem tekst kilkukrotnie i szczerze mówiąc wciąż nie jestem przekonany co napisać. Nie interesuję się polityką w żadnym wymiarze, z tego powodu, jeśli tekst zawiera jakieś konkretne analogie do rzeczywistości, nie byłem w stanie ich wychwycić. Sam pomysł, by opowiedzieć o kurzej demokracji jest ciekawy i zabawny, mam jednak wrażenie, że nie niestety nie został wykorzystany. Myślę, że tekst jest napisany zbyt malo klarownie, lub po prostu moje zdolności intelektualne nie pozwoliły mi na zrozumienie jego przesłania. Mógłbyś rozpisać w poście krótkie streszczenie tego co się dzieje, motywacje bohaterów i wyjaśnić puentę?

Bajka bez morału

5
A wiesz, mnie w tym tekście boli nadmiar realizmu. Metafora w którą poszedłeś jest tak bliska oryginałowi, że nic do tematu nie wprowadza. Że polityka to gdakanie bezcelowe kur? To, jak dla mnie, mało odkrywcze. A fakt, że brak tu jakiegoś punktu wyjścia (sam piszesz "bez morału", ja dodam "bez puenty") sprawia, że niewiele poza tą prostą impresją z tekstu da się wyciągnąć.

Język i forma są soczyste - ale treści tu nie ma. Zupełnie jak w oryginale, ale to już znam aż zbyt dobrze.
Strona autorska.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron