Andrzej:
ok ale to jest stan przejściowy.
Trwale przejściowy, nigdy nie jest tak, że możesz zalać rynek towarem ze stoliczka-nakryj-się. Ponadto kapitalizm może się w końcu pogryźć ze skończonością człowieka i niedostatkiem zasobów nieodnawialnych lub względnie odnawialnych.
ok. ale o tylko kwestia ograniczeń ogranizacyjnych i prawnych. tzn łatwiej w Polsce załozyć bank niż postawić fabrykę czekokolwiek czy uruchomić firmę budowlaną.
Chcesz powrotu do czasów dzikiego kapitalizmu opisywanego przez Dickensa? Dzieci pracujące w fabrykach po dwanaście godzin dziennie łącznie z niedzielą. Hm... no tak wtedy literatura cieszyła się większym wzięciem.
po prostu każdego pseudoekologa należy prosić o pokazanie dyplomu a jak nie ma - walić w japę raz a dobrze

Co ma ekologia do "pastelozy" na sąsiednim bloku?
bo te limity eksploatacji mają przyczyny pseudoekologiczne
Kod: Zaznacz cały
Ty chyba mówisz o czymś innym niż ja. Lokalnych ustaw o zagospodarowaniu przestrzennym nie ma lub padają one ofiarą lobby biznesowego.
są złem wcielonym - przede wszytkim generują potworną biurokrację
Nie wiem, czy zwykły obywatel ma trafne rozeznanie co do "zbędności" biurokracji. Widzi to, co chce sam załatwić lub jego rodzina, a cudzych spraw załatwianych administracyjnie nie widzi. Administracja jeśli działa poprawnie, po pierwsze stabilizuje byt państwowy, kształtuje warstwę służbistów niezależnych od spersonalizowanej polityki (dlatego we Francji nie doszło do anarchii po rewolucji dzięki biurokratom). Po drugie pełni rolę wychowawczą, zastępując tanie moralizowanie procedurami. Po trzecie zapewnia rządowi sprawność.
Jeśli zgadzamy się, że społeczeństwo jest potrzebne i nie potrafimy zastąpić go innym, mniej spluralizowanym, mniej liczebnym, nie posiadającym wojska, religii, urzędników, policji, szkoły, służby zdrowia... To cóż, zgadzamy się na państwo, bo jest ono niczym innym jak jedną z emanacji społeczeństwa. A co za tym idzie ludzie zgadzają się na to, by oddawać część swoich dochodów na różne, mniej lub bardziej wspólne cele. Przy czym, gdyby ludzie: a) zarabiali i płacili po równo, b) kierowali się bezstronnym altruizmem, c) postępowali ogólnie mądrze i dalekowzrocznie - to podatki byłyby zwykłym marnotrawstwem jak chciał pewien Korwin.

Ale niestety te warunki nie są spełnione. Podatki odgrywają ważną rolę redystrybucji dóbr i szans. Pozwalają też żyć człowiekowi w świecie i kulturze, która go przerasta swoją złożonością (zdanie: kumaci to my, frajerzy to inni - jest fałszywe).
Czy biurokraci i politycy powinni dużo zarabiać? Jeśli będą mało, staną się przekupni i podatni na wpływy, a na dodatek pojawi się negatywna selekcja kadr. Jak zaczną zarabiać dużo, pojawi się krzyk, że są darmozjadami. Jedna i druga sytuacja nie zadowala.
W dyskusji pojawił się wątek darmozjadów socjalnych. Nie twierdzę, że oni nie istnieją. Ale ich istnienie nie przeczy istnieniu niezawinionych nieszczęść. Nie jest też wykluczone, że nawet gdybyśmy wyeliminowali wszystkich darmozjadów socjalnych, to sytuacja finansowa wspólnej kieszeni wyszłaby na prostą...
Państwo (biurokracja) pełni tez jeszcze jedną ważną funkcję. Otóż, normy dzielą się na egzystencjalne i moralne. Te pierwsze są przedmiotem wyboru, drugie obowiązują każdego. Jeśli ktoś się z nich wyłamuje, staje się a) wcielonym złem, b) szaleńcem. Ogólnie istnieje nacisk społeczny, by jak najwięcej norm miało charakter egzystencjalny. Ale jak trwoga to do państwa (np. z powodu niskiej rozrodczości) i oczekuje się odeń, by nakłaniało wszystkich do realizowania konkretnych norm egzystencjalnych. Czyli stosowało formę paternalizmu przy zachowaniu pozorów liberalizmu.
blokują możliwości rozwoju, a ich wprowadzenie paraliżuje po kolei wszystkie branże gospodarki.
Taaa, a bogaty biznes zawsze ma takie złote serduszko, iż przedłoży interes długodystansowy nad krótkodystansowy i w ogóle zastąpi socjał. Dokładniej, może zastąpić socjał, o ile istnieje presja na bogatych, to znaczy, o ile status majątkowy wymaga od nich działań pro-społecznych (obecnie nie wymaga, co więcej, występuje przeświadczenie, iż dobroczynność bogacza ma charakter pokazowy i interesowny). Tej sytuacji nie da rady zmienić bez zaangażowania państwa... Cejrowski, który chce uciec z podatkami, będzie tu raczej anty-bohaterem.
7% vat na prasę w dwa lata ograniczył sprzedaż gazet o 23%
Rzeczywiście to jest jedyna przyczyna upadku prasy.

My, pisząc tutaj, jej nie zastępujemy, ani trochę...

Inna sprawa, że w warunkach polskich należałoby obniżać VAT na branże kulturalne. Gdy książka stanie się potrzebą powszechną, można podnieść podatek.
ok. Polskie firmy w Polsce muszą płacić podatki - ogromna masa firm niemieckich jest zwolniona.
A możesz podać bardziej namacalne dane? Bo to, że robi się strefy ekonomiczne lub daje jakieś zwolnienia swoim lub obcym, nie znaczy jeszcze, że państwu się to nie opłaca. Podatki mogą iść innym strumieniem (np. po przez VAT), ponadto Polska po socjalizmie była wydrążona z kapitału lub miała go, ale utopiony w przedsięwzięciach niedochodowych.
zarobki w Polsce są 5-7 razy niższe niż na zachodzie
Tak, ale wedle statystyk realna siła nabywcza złotówki rośnie, a zapóźnienie nie jest dowodem zniewolenia (przegrania trzeciej wojny światowej). A już zwłaszcza tego, że JA O TYM PISZĘ, ALE NIE UMIEM WSZYSTKIEGO POUKŁADAĆ W GŁOWIE.
złotówka jest niedoszacowana w stosunku do euro o ok 50%
Chcesz zabić eksport?
kraj się wyludnia.
Znacznie bogatsze, wolne kraje też się wyludniały. Zatem, to nie jest dowód zniewolenia i przegrania trzeciej wojny światowej.
trwa bezlitosna ekploatacja ekonomiczna kraju
Cejrowski nie chciał uciekać z podatkami za granicę?
narzucono nam skrajnie opresyjne umowy zagraniczne.
Bruksela wszczyna postępowanie antymonopolowe przeciw Gazpromowi. Oczywiście, UE jest czystym złem, a Polska bez niej wyegzekwowałaby cokolwiek od Rosji, potęgi atomowej...
Ergo: żyjemy jak w generalnej guberni tylko chwilowo nie rozstrzeliwują i nie mordują ludzi gazem. faktycznym właścicilem kraju są niemcy.
Wniosek nie wynika z przesłanek.
dlatego zaznaczam - gotowi do repolonizacji.
lepiej repolonizować człowieka który pamięta że babcia była Polką niż polonizować Ukraińca który ma raczej tradycje że jego dziadek Polaków zażynał i zakopywał.
Jasne, tylko widzisz, wedle współczesnych standardów nie można oprzeć repolonizacji na zasadach eugenicznych. Jeśli jakiś Ukrainiec ma jednego dziada z UPA, a z drugiej strony może udowodnić, że miał przodków z obywatelstwem polskim, to może ubiegać się o przywrócenie obywatelstwa. Liczą się papiery, a nie geny czy zasługi przodków. Wśród zniemczonych Piastów zdarzali się Polakożercy. Często nikt nie żre się z dziadem, tak jak jego wnuk...
tak. mocarstwa kolonialne przegrały
O neokolonializmie nie słyszałeś? Zresztą, ja nie mówiłem o ekspansji terytorialnej.
W poście masz powtórzenie wypowiedzi.
[ Dodano: Sro 09 Paź, 2013 ]
Bartek: A Ty wiesz, że w Polsce Romskie dzieci (zdrowe!) wsadza się do szkół specjalnych? I Ty mówisz, że w sprawie integracji to się już nic nie da zrobić i pozostaje wydalenie? Kiedyś wszyscy mieli problem z Żydami, czy to czegoś dowodzi? Gdy Hiszpanie w wczesnej nowożytności zrobili eksmisję tego narodu, wnet upadło bogactwo kraju. Jakoś polscy królowie nie wahali się z osiedlaniem Żydów, Tatarów (muzułmanie) czy arian

Wytłumacz mi więc, z jakiej przyczyny Tatara muzułmanina dało się spolszczyć, a Araba muzułmanina się nie da. Geny? Eugenika?
