46

Latest post of the previous page:

Agnieszko, przeczytałam raz jeszcze. Moim zdaniem w pierwszym fragmencie bohaterka jest nie do końca wiarygodna, bo nie ma w niej lęku. Nie strachu, a właśnie lęku, tak właściwego stanom depresji. Gdyby wprowadzić go w retrospekcje, choćby zasygnalizować - myślę, że uwiarygodniłoby to obraz choroby i pokazało skrawek piekła, w którym na poziomie racjonalnym wiadomo, że trzeba żyć inaczej, a na poziomie emocjonalnym najprostsza czynność urasta do rangi wejścia na Mount Everest.

47
A ja tu nie widzę problemu. Z depresją. Naprawdę.
Słowa tego używają przede wszystkim osoby, które nie są fachowcami: żona szefa i sama bohaterka, przez porównanie z chorobą kuzyna. Jedyną osobą, która mogłaby pełnić tu rolę autorytetu, jest na razie ów polecony psychiatra, który jednak pacjentki nie zbadał, lecz uwierzył jej na słowo. Czyli - diagnoza jest właściwie zupełnie amatorska i może się potwierdzić, albo nie.
Jak rozumiem, w czasie pobytu w szpitalu rozpoznanie się potwierdzi. Ale: wolałabym, żeby przejął mnie los Twojej bohaterki, niż żeby okazała się ona "wzorcowym" przypadkiem depresji, o ile takie w ogóle istnieją.

Przyszła mi tu na myśl niedawno wydana książka Ewy Kuryluk Frascati, o życiu autorki z matką schizofreniczką i bratem, również chorym na schizofrenię. Książka jest wspomnieniowa, autobiograficzna i świetnie napisana. Prawdę mówiąc, kiedy ją czytałam, było mi absolutnie wszystko jedno, czy bliscy autorki chorowali na schizofrenię, CHAD, a może coś innego, gdyż liczyły się doskonale zarysowane postaci, a nie to, czy ich zachowania pasują do katalogu objawów takiej lub innej choroby. To się nazywa siła kreacji.

Wracając do Twojego tekstu: narrację wybrałaś pierwszoosobową, w czasie teraźniejszym (fragmenty wspomnieniowe wyróżniasz czasem przeszłym), a to jest trochę ryzykowne, gdyż opowiadanie "na bieżąco" może pozostawać w pewnej sprzeczności ze stanami znużenia, zniechęcenia, wyczerpania i ogólnym brakiem komunikatywności, spowodowanym depresją. Wiem, oczywiście, że jest to sprawa umowna, wybór typu narracji, więc nie widzę tu wielkiego problemu, lecz zgłaszam drobną wątpliwość.
Co do samej bohaterki - wydaje mi się ona nie tyle niewiarygodna, ile mało wyrazista. Nawet nie ma jeszcze imienia. Wiem, że rzadko myśli się o sobie samej używając własnego imienia (właśnie, narracja pierwszoosobowa się kłania), lecz mogłaś włożyć je w usta żony szefa. Jakieś zwykłe on na pewno ci pomoże, Anno! całkowicie by wystarczyło.
A ile ona właściwie ma lat?
A tu sprawa trochę poważniejsza:
I wtedy pomyślałam o moim bracie ciotecznym, który kilka lat wcześniej popełnił samobójstwo. Miał depresję, tak jak ja – powoli oswajałam się z tą myślą. Poddał się, nie leczył się. Mógł żyć. I tak, leżąc w łóżku, rozmyślałam o jego rodzinie, o rodzicach, o krzywdzie, jaką im wyrządził i o tym, ile mógł w życiu jeszcze osiągnąć. Postanowiłam, że zanim skończę tak jak on, spróbuję pozwolić sobie pomóc.
Myśli o JEGO rodzinie. A o własnej? Brat wyrządził krzywdę swoim rodzicom, a ona nikomu jej nie wyrządzi? Czy może nie ma rodziców? Mieszka sama, co w gruncie rzeczy nic nie znaczy; jeśli wyjechała za granicę, może nie zdecydowała się na wspólne mieszkanie, powiedzmy, z koleżanką. Trudno mi jednak uwierzyć, że - choćby przez analogię - myśl o jakichś bliskich osobach nie przewinęła się jej przez głowę w czasie tych rozmyślań o bracie. A jeśli jest kompletnie samotna, to też można zaznaczyć jakimś prostym stwierdzeniem typu: ja nie mam dla kogo się leczyć. Mama nie żyje, a ojcu jest wszystko jedno, co się ze mną stanie.
W takich stanach "na krawędzi" dokonuje się swoistej rekapitulacji tego, co się przeżyło, więc i decyzja o leczeniu - samodzielna przecież, bo nikt jej nie zaciągnął do lekarza rodzinnego po skierowanie - powinna zostać wsparta odniesieniem do życia WŁASNEGO.

Bardziej szczegółowe informacje będziesz, jak przypuszczam, podawała w miarę rozwoju akcji, ale na początku przydałyby się dwa-trzy zdania wplecione w ten fragment, gdyż, rzeczywiście, na razie Twoja bohaterka pozostaje zespołem objawów, zawieszonych w pustce socjalnej.

Poza tym - nie widzę większych powodów do grymasów. Właściwie największe zastrzeżenia mam do pierwszego akapitu, lecz to już nie w tym poście.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

48
Czytałam kilka rozdziałów na blogu i moim zdaniem to jest cholernie wiarygodne. Komentarze typu: "wydawało mi się, że osoby depresyjne są raczej obojętne a nie płaczliwe..." utwierdzają mnie w przekonaniu, że ten tekst powinno przeczytać jak najwięcej osób. Żeby przetarły ślepka.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

49
Agnieszka Turzyniecka pisze:To, co opisałeś, to objawy depresji. Jeśli ktoś nie widzi nadziei dla siebie, codziennie myśli o śmierci i wszystko zdaje mu się bez sensu - TO MA DEPRESJĘ.
to ja tak mam od dawna w sumie. Chociaż z tego co czytałem, taki stan (mój) raczej się dystymią określa, chociaż nie jestem specjalistą żeby to określić (ale nie mam siły na latanie po specjalistach, mam złe doświadczenia z polską służbą zdrowia).

W każdym razie będę czytał to opowiadanie, jeśli jest gdzieś dostępne (na blogu, z tego co powiedziała osoba nade mną?).
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

50
Loony, tak można czytać kolejne rozdziały na moim blogu (link w podpisie). To nie jest opowiadanie, lecz powieść publikowana w odcinkach. Jestem ciekawa Twojej opinii.

Co do dystymii - to mniej poważne schorzenie od depresji. To tendencja do myslenia depresyjnego, też nie dobre, bo nie da się wyleczyć... Przykro mi, że nazwałeś to "normą", bo to znaczy, że się z tym męczysz już długo...
http://gryzipiorek.blogspot.com/

51
Tak. Zapomniałem już jak to jest żyć normalnie, widzieć sens, nadzieję, czuć radość, mieć nastawienie optymistyczne. No i chyba najgorsze - ostatnio nawet sobą się nie czuję, uciekam od poczucia się sobą w różne racjonalizacje.

No i ciężko mi pisać w takim stanie...
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

53
Właśnie też zaczyna mnie to zastanawiać. To się robi co najmniej niepokojące.

Jednocześnie prosiłbym któregoś z moderatorów o wyizolowanie tematu.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”