16

Latest post of the previous page:

smtk69 pisze:Myślisz, że po książkach "z doładowaniem" zostaje jakiś ślad? Zdarzyło się już, że wydawca wyciągnął takiego królika z kapelusza?
Ślad jak ślad... Czytelnicy pewnie nie zauważą, bo mało kto zwraca uwagę na książki wydawanie w systemie POD czy podobnym, ale wydawca pewnie tak. Niedawno czytałem, że co tydzień do księgarni trafia ok. stu bestsellerów, stąd moment zaistnienia najlepszej nawet książki jest krótki jak życie motyla. Dlatego tak ważne jest, żeby firma która ją wydaje miała odpowiednią pozycję w branży i zaplecze marketingowe. Jeśli wydawnictwo ma kilkuset sympatyków na FB, to nie ma co liczyć na cuda. Inaczej jeśli jest ich kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy. A to przecież nie koniec marketingu.
smtk69 pisze:Ta książka po prostu przepadnie, jak wiele innych przed nią i po niej. Nie podejrzewam, żeby potencjalni wydawcy kolejnych książek autora się do niej dogrzebali. Ale może się mylę...
Książka pewnie przepadnie, ale wydawcy IMO się dogrzebią, przynajmniej jeśli będą chcieli zastanowić się nad kolejną pozycją autora. Ile czasu zajmie wrzucenie nazwiska w google?

Edit: A propos marketingu jeszcze - "Attyka" ma na FB kilkudziesięciu sympatyków i 11 książek w ofercie.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

17
Marcin Dolecki pisze:Stanowczo odradzam Tobie sięganie w przyszłości po moją powieść, skoro już sam spis treści - którego zresztą nie widziałeś - budzi w Tobie lęk.
Jak zwykle mówię niejasno, za co przepraszam. Chodziło mi o twoje wypowiedzi o książce, w których wymieniasz listę problemów i nazwisk.
Sprawia to wrażenie, jakbyś próbował odnaleźć cel, czytelnika twojej książki, ale szukasz po omacku strzelając to w lewo, to w prawo i licząc, że trafisz to kogoś, kto lubi romans, to kogoś głodnego wiedzy filozoficznej albo nawet odpowiedzi na pytanie o sens życia.
Jest to dla mnie niespójne, mam wrażenie, że stoi przede mna ktoś, kto napisał - jego zdaniem - świetną książkę, ale za nic nie wie, jak ma mnie do niej zachęcić. I w efekcie zniechęca.
Może więc lepiej jeszcze trochę dopłacić za serwis marketingowy wydawnictwa?
http://ryszardrychlicki.art.pl

18
Marcin Dolecki pisze:Obecnie wiadomo, że istnienie snów jest konsekwencją działania mózgu, który – w takim stanie, w jakim się wówczas znajduje w świecie jawy – nie bywa obiektem danym mi we śnie”.
WWWStarzec przewrócił kartkę notatnika zapisanego turkusowym atramentem, teraz trochę już wyblakłym, i czytał dalej:
WWW„Większość snów jest zależna od jawy. Często pojawiają się w nich postacie oraz przedmioty znane mi z codziennego doświadczenia; przygody, które przeżywam w krainach snów, bywają związane z przeszłymi wydarzeniami z mojego życia oraz z towarzyszącymi im uczuciami.
przyjrzałam się temu fragmentowi od strony konstrukcyjnej (pamiętajmy, że to prolog czyli wprowadzenie w sensy, mechanizmy uniwersum)
i mamy:
1. Rozważania o śnie - suche i wyprane z emocji
2. Czytającego starca
Dość ograne motywy: sen i jego tajemnice, znaleziony pamiętnik, starzec (senex), dziwny kolor atramentu. Zagrałeś najprościej "se siedzi i se czyta". Odbiorca też "se siedzi i se czyta".
Tu moim zdaniem powinieneś definiować swój świat dla określonego czytelnika, uczynić go atrakcyjnym właśnie w sensie wyboru czytelnika. "Se siedzi, to niech se czyta" nie da rady. Być może dalej dzieją się rzeczy niesamowite - ale tu nic nie dostaję, nikt na mnie nie mrugnął i powiedział "chodź, pośnijmy razem". Bo fikcja literacka ma ze snem wiele wspólnego i rolą pisarza chyba jest, byśmy śnić chcieli :D
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

19
Navajero:
Trudno mi ocenić warstwę merytoryczną, bo fragment niewielki, ale warsztatowo niestety nienadzwyczajnie.
Czy możesz rozwinąć swoją myśl? Chętnie przeczytam Twoją analizę warsztatową lub parę bardziej konkretnych uwag. :) Marcin:
Na sugestię, że żartuję sobie z czytelników, sugerując, że są wyłącznie moim snem, odpowiem innym żartem: może bym tak i powiedział, gdyby nie irytujący fakt, że jest wielu innych ludzi, którzy uważają podobnie - iż świat to wyłącznie ich sen :)
Nie miałem na myśli Ciebie, lecz autora rozważań o śnie. Odpycha czytelników. Dziwne też, że cesarz się interesuje jego wyobrażeniami, żyjąc w rzeczywistości ciut bardziej zmaterializowanej (epoka przemysłowa, samochody, urbanizacja...). ;)

20
Humanozerca pisze:Navajero:
Trudno mi ocenić warstwę merytoryczną, bo fragment niewielki, ale warsztatowo niestety nienadzwyczajnie.
Czy możesz rozwinąć swoją myśl? Chętnie przeczytam Twoją analizę warsztatową lub parę bardziej konkretnych uwag. :)
Nie mam jakichś nadzwyczajnych przemyśleń w tym względzie, na kilka kwestii zwrócili uwagę już moi poprzednicy, min. powtórzenia wynikające ze zbyt ubogiego języka ( tak jakby autor nie znał np. żadnego synonimu słowa "sen"), potknięcia stylistyczne, do tego nadużywanie przymiotników w rodzaju : "dziki", okropny", niezgrabne porównania w rodzaju "wyprężył się jak gwałtownie rozprostowana struna" ( właściwości struny raczej wykluczają, aby ta sama z siebie gwałtownie się rozprostowała) itp. Tego typu sprawy. Pogłębiał raczej nie będę, bo co prawda autor zamieszczając tu ten fragment zgodził się tym samym na jego ocenę, ale wiadomo, że książka jest w druku, więc nie bardzo wypada krytykować na starcie. Ja zresztą w ogóle niechętnie krytykuję.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

21
Nataszo, emocje nie muszą pojawiać się od razu, w prologu.

Akcja dzieje się w czasach zbliżonych do współczesnych. Na początku pierwszego rozdziału opisuję, jak doszło do sytuacji, w której jeden z generałów przejął władzę w moim fikcyjnym państwie i później koronował się na cesarza... Zdaję sobie sprawę z tego, iż jest co najmniej dyskusyjnym pomysłem, że współcześnie żądny władzy generał po koronacji stawia sobie wielki pałac - zamek na wzgórzu w centrum miasta, ale taki motyw zastosowałem, ponieważ mi odpowiadał - przecież to tylko jeden z możliwych światów... Trochę wzorowałem się m.in. na Bokassie, ale starałem się uniknąć przedstawienia cesarza w sposób groteskowy. Motyw paskudnego cesarza jest ograny w literaturze do bólu, ale mimo to zaryzykowałem i postanowiłem pobawić się nim, pomimo że zabawa słowami jest dla mnie ciągle wyzwaniem. Np. stale walczę z powtórzeniami :)

Nie będę tych z Państwa, którym moje pisarstwo się nie spodobało, próbował przekonywać, że gdyby poczytali więcej, to zapewne wypowiedzieliby się o mojej powieści z uznaniem. Wiem z doświadczenia, że w sytuacji, gdy ktoś raz skrytykował pracę innej osoby, zwykle rzadko zmienia zdanie. Tak zwykle działa ludzka psychika - również moja - i trzeba się z tym pogodzić.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

22
Może nie powinnam zabierać tu głosu, gdyż na pewno nie jestem potencjalną czytelniczką Twojej książki - nie lubię powieści, w których wątła na ogół akcja i dość papierowi bohaterowie są jedynie pretekstem do przedstawienia zagadnień, które znakomicie mogłyby zostać ujęte w formie esejów albo pracy popularnonaukowej. Doceniam walory edukacyjne beletrystyki, lecz jedynie wówczas, kiedy jest to dodatkowy efekt lektury; poza tym mam wrażenie, że piśmiennictwo obejmuje wystarczająco wiele gatunków, by nie tworzyć takich hybryd. Dlatego nie budzi mojego zachwytu ani "Świat Zofii", ani np. podobna w zamyśle, lecz stanowiąca przegląd religii świata "Podróż Teo" C. Clement czy "Twierdzenie papugi" D. Guedja o historii matematyki. Ponieważ jednak takie książki mają swoich odbiorców, więc zakładam, że przy odrobinie szczęścia Twoja też mogłaby ich znaleźć. Zastanawia mnie jednak ten prolog. Dla czytelników, którzy rozpoczynają lekturę od pierwszej strony, jest to wizytówka książki. Mamy w niej: 1. tajemniczy rękopis, który budzi zainteresowanie 2. okrutnego, bezwzględnego cesarza, oraz 3. urzędnika, który musi ów rękopis dostarczyć władcy, gdyż w przeciwnym razie ryzykuje głową. Baśniowa triada, coś ze wschodnich opowieści o zbrodniczych kaprysach szacha perskiego. Właściwie powinno zadziałać, a jednak - nie czuję się zainteresowana. Może dlatego, że takie rozwiązania sprawdzają się właśnie na gruncie baśni, ewentualnie powieści sensacyjnej, która ma z nią wiele wspólnego, natomiast przeniesione na inny grunt tracą swoją witalność. Postacie są blade, a pretekst do rozwinięcia akcji - owszem, wystarczający, ale nie jest to zapowiedź wciągającej intrygi. Równie dobrze władca mógłby być pasjonatem, który za odnalezienie rękopisu obiecuje niebagatelną nagrodę. I zaczyna się wyścig... No i znowu: skoro akcja to właściwie jedynie pretekst, nie mam wielkich nadziei na to, że postacie nabiorą więcej życia i staną się pełnokrwistymi bohaterami literackimi. Cóż, to chyba sprawa konwencji.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

23
Jeszcze kilka słów na koniec - o treści filozoficznej. Uważam, że jest niezwykle trudno dyskutować o filozofii, odstawiając na bok sympatie i antypatie. Starałem się jednak pisać możliwie obiektywnie. Chciałem również podzielić się kilkoma własnymi pomysłami (a raczej moimi ujęciami bardzo starych koncepcji). Formę powieści - a nie eseju czy tekstu popularnonaukowego - wybrałem dlatego, aby moje pomysły były możliwie mało "natrętne", do tego wypowiadane przez postać, która posiada sporo wad...

Głównym celem książki jest skłonienie czytelników do wolnej od uprzedzeń refleksji na tematy filozoficzne (przede wszystkim związane z teorią bytu i teorią poznania). Podstawowy przekaz powieści zawarłem w następujących słowach (może zbyt banalnych):

"WWW-Uważam, że bardzo cenne jest słuchanie innych, doświadczonych ludzi, gdyż ich słowa są drogowskazem do poznania samego siebie i otaczającego świata oraz do lepszego życia. Warto jednak podjąć trud spojrzenia własnymi oczami na otaczającą nas rzeczywistość, a nie przez okulary, które inni nierzadko próbują założyć nam na nos.
WWW-Brzmi sensownie. Czy to dotyczy również władzy? - zaciekawiła się Julia.
WWW-Tego akurat nie miałem na myśli, ale jak najbardziej - odpowiedział Filip, trochę zdziwiony jej pytaniem. - W naszym kraju ona zakłada ludziom nie tyle okulary, ile raczej maski spawalnicze, z maleńkimi, prawie czarnymi okienkami. Dlatego zbyt wielu obywateli zupełnie nie jest w stanie dostrzec, gdzie przebiega granica upodlenia.
WWW-Rozbawiłeś mnie porównaniem z tymi maskami. [...]
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

24
Słabe to przesłanie, jeśli istotnie w tej rozmowie tkwi najważniejsze, co chcesz powiedzieć (na Twoim miejscu pozostawiłbym tu pole do popisu czytelnikowi). Słabe, bo raz banalne, a dwa nijak nie pomaga w przezwyciężeniu kiczowatego dylematu: "albo argumentuję z autorytetu, albo udaję, ze nie jestem zależny od przeszłości i cudzych dokonań". Mówisz tak: czasem sobie pomyśl samemu, czasem z pomocą tradycji. Ale u licha, żyję w świecie sprzecznych "tradycji:, w świecie, w którym retoryka oryginalności, indywidualności i buntowniczości została sprowadzona do roli reklamy, która - jakby tego było mało - niekiedy służy do sprzedawania i propagowania różnych do bólu schematycznych rozumowań.

Co to w ogóle znaczy "wolne od uprzedzeń" w świetle hermeneutycznej teorii "przedsądów" (Gadamer) czy krytyki kartezjańskiego poszukiwania absolutnej pewności, punktu zero pozwalającego na wywiedzenie wszelkich prawd o świecie? A jeśli nic lub prawie nie znaczy, to czy Twój bohater nie rozpatruje swobody i zależności od autorytetu z punktu widzenia pewnej tradycji?
Ostatnio zmieniony pn 24 cze 2013, 19:57 przez Humanozerca, łącznie zmieniany 1 raz.

25
Powtórzę jeszcze raz to, co napisałem w jednym z pierwszych postów: dzięki uwagom wymienianym na forum sporo się nauczyłem, gdyż od wielu miesięcy regularnie tutaj zaglądałem, nierzadko po lekturze wpisów forumowych robiłem poważne zmiany w moim tekście. Jestem Państwu wdzięczny za wyplenienie ze mnie sporej dozy złych nawyków pisarskich :) Dobrych muszę uczyć się samodzielnie.
O wartości mojej pracy zdecydują czytelnicy. Wiem, że będzie trudno, ale nie sądzę, aby moja sytuacja była beznadziejna.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”