16

Latest post of the previous page:

Thano - dzięki.
Co do pioruna - masz rację. Zastanawiałam się, czy tego tam nie umieścić. Nie jest to wypowiedź w rozmowie z Elżbietą - nie bardzo sobie wyobrażam takie wyznanie - lecz wspomnienie, które ma formę monologu wewnętrznego, też oczywiście w trakcie rozmowy. W końcu zrezygnowałam z tego fragmentu. Jest tam kolejny epizod, ten związany ze śmiercią i miałam wrażenie, że dwa takie skoki emocjonalne, bardzo blisko siebie, to trochę za wiele. Zachowałam więc śmierć. Przy większej objętości tekstu, rozsunięciu tych epizodów, pewnie oba bym utrzymała. Nawet Tego też nie opowie musiałam w ostatniej chwili zmienić na Tego już nie opowie, zacierając ślady :)
Wiesz, to ma chyba związek z tym, że piszę z punktu widzenia mężczyzny. Trochę się obawiam takiego nagromadzenia emocji, bo ci moi bohaterowie i tak są już odbierani jako mało męscy. Więc tu jakaś nie tyle autocenzura mi się włącza, ile lampka kontrolna, i wtedy tnę. Może niesłusznie.

A co do Elżbiety - tutaj właśnie się wykręciłam, pozostawiając zakończenie otwarte. Między nimi nic nie było. Chociaż wiedziała, że Faun taki tatuaż ma, bo to wynikło w trakcie rozmowy o projekcie okładki płyty. Elżbieta jest etnografem, więc Wiktor ją wypytywał o uroborosa, przy okazji chlapnął o tatuażu, co ta żmija wykorzystała, gdyż Tadeusza przy tej rozmowie nie było :) Miałam to dać na zakończenie, lecz się rozmyśliłam.
No, podła jest, owszem, i chce dręczyć mężczyznę. Z piasku bicz ukręci.

A poza tym - nie, Thano, na mnie nie działa poezja. Wyłącznie obrazy. Ten uśmiech istnieje na rzeczywistym zdjęciu. Nie mówiąc już o faunie Barberini.
Ostatnio zmieniony czw 23 maja 2013, 22:25 przez Rubia, łącznie zmieniany 1 raz.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

17
Ha, szkoda. Taka mi się wydała bardziej babska. :)
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

18
rubia pisze:Thano - dzięki.
A poza tym - nie, Thano, na mnie nie działa poezja.
Na czytelnika będzie działać (jeżeli tytuł zostanie) - i tropy znajdzie. Może fałszywe, a może (mimo że ich nie chciałaś) prawdziwe jednak.
A piorun zrób. Babę można wyjaśnić wcześniej, później, obok. Ale piorun! Opisać nieopisywalne - jeżeli nie po to jest literatura, to nie wiem, po co. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

19
Dorapo: a tak jest bardziej perfidna. Czego zresztą nie widać, gdyż się wycofałam z zakończenia :D

Thano: piorun to byłby powrót do pierwotnego projektu. Ale, znowu te skoki emocji...
Ale piorun! Opisać nieopisywalne - jeżeli nie po to jest literatura, to nie wiem, po co. :)
Nie powiem, żebyś miała małe wymagania ;)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

20
Nasłodzili ci poprzednicy, że aż z lekką nieśmiałością tutaj się odzywam. Jednak w tym momencie nie mogłam się powstrzymać:
rubia pisze:– O, Wiktor – mówi Elżbieta z lekkim zaskoczeniem. Rozgląda się, jakby sprawdzała, czy nie siedzi tu jeszcze ktoś znajomy. Wiktor uśmiecha się, pochyla w lekkim ukłonie i wychodzi.
Wszystko byłoby dobrze, gdybyś nie podała tego obrazka tak schematycznie. Wycisnęłaś z niego same wyrazy, a ten fragment aż domaga się emocji.
rubia pisze:W ciszy słychać tylko szum odległej ulicy i ptasi trel tuż za oknem.
To zdanie, wg mnie, powinno być o jeden akapit niżej - psuje harmonię emocji między bohaterami
rubia pisze:Ciemny błękit wyraźnie odcina się od kremowego tła ściany.
Mimo, że rozumiem , że chodzi o ubiór Elżbiety - jednak zapis tego zdania nie nasuwa mi tego skojarzenia
rubia pisze:uwydatniał delikatność bladej cery królewny Snieżki i
proszę cię!! To bajka dla egzaltowanych nastolatek?
rubia pisze:lepiej wyglądała w ciemnych pierścionkach
rubia pisze:Na pewno wszędzie by ją rozpoznał.
bez - na pewno
rubia pisze:Struga słonecznego światła zalewa podłogę, nasycając blaskiem jasne, prawie białe włosy dziewczynki i turkusową sukienkę.
chyba włosy nie leżały na podłodze?
Trochę mnie te zgrzyty męczą, choć do tego momentu czyta się przyjemnie.
Wrócę tu jeszcze...

[ Dodano: Sob 25 Maj, 2013 ]
Jeszcze takie małe co nieco:
rubia pisze:Szkoła była dobra i nietania
nie tania, jednak mimo wszystko ładniej by było inaczej to zapisać
rubia pisze:czy Julka otrzymywała swoje
te od niego
rubia pisze:Na stole w studiu Wiktor półokręgiem rozłożył fotografie:...
ten fragment całkowicie oderwany od poprzedniego, o co tu chodzi?
rubia pisze:teraz już nie tylko kręgosłup go boli, te cholerne wyłatane kręgi na odcinku lędźwiowym.
ani to romantyczne, ani dosadne - przemyślałabym ten zapis
Ogólnie wrażenie bardzo pozytywne. Dobrze uchwyciłaś sposób myślenia faceta. Moja prośba taka sama jak poprzedników... napisz ciąg dalszy, to naprawdechce sie czytać.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

21
Gebilis, pięknie dziękuję za komentarz. A tu parę odpowiedzi:
gebilis pisze:rubia napisał/a:
– O, Wiktor – mówi Elżbieta z lekkim zaskoczeniem. Rozgląda się, jakby sprawdzała, czy nie siedzi tu jeszcze ktoś znajomy. Wiktor uśmiecha się, pochyla w lekkim ukłonie i wychodzi.

Wszystko byłoby dobrze, gdybyś nie podała tego obrazka tak schematycznie. Wycisnęłaś z niego same wyrazy, a ten fragment aż domaga się emocji.
Czy ja wiem? Zadaniem Wiktora jest usunąć się jak najprędzej, nawet gdyby wewnątrz aż kipiał z ciekawości. Wymagają tego dobre obyczaje. To nie jego kobieta i nie jego sprawa. Elżbieta z kolei ma myśli zajęte czym innym. Zdawkowość tego powitania-pożegnania wydaje mi się uzasadniona sytuacyjnie, chociaż, oczywiście, zawsze można spróbować opisać to zręczniej. Chociażby unikając powtórzeń, co zauważyłam dopiero po wrzuceniu tekstu, mimo że przeglądałam go parę razy.
gebilis pisze:rubia napisał/a:
uwydatniał delikatność bladej cery królewny Snieżki i

proszę cię!! To bajka dla egzaltowanych nastolatek?
Królewna Śnieżka już od kilku pokoleń jest elementem popkultury, podobnie jak śpiąca królewna i parę innych postaci. W kręgu pewnych skojarzeń wizualnych po prostu się wyrasta, natomiast z nich - już niekoniecznie. :D
gebilis pisze:rubia napisał/a:
Na stole w studiu Wiktor półokręgiem rozłożył fotografie:...

ten fragment całkowicie oderwany od poprzedniego, o co tu chodzi?
O wspomnienie bez zdania wprowadzającego, typu: Przypomniał sobie, jak... Struga słonecznego światła też pojawiła się bez takiej zapowiedzi wstępnej. :) Zastanawiałam się, czy tych obrazów z przeszłości jakoś nie wyodrębnić wizualnie, lecz nie lubię kursywy. Stylistycznie - mogłabym te fragmenty konsekwentnie utrzymywać w czasie teraźniejszym (coś nagle wypływa z pamięci i się uobecnia), lecz postanowiłam w końcu nic nie robić i zobaczyć, czy komuś to będzie przeszkadzać. A jednak - tak. :)
gebilis pisze:rubia napisał/a:
teraz już nie tylko kręgosłup go boli, te cholerne wyłatane kręgi na odcinku lędźwiowym.

ani to romantyczne, ani dosadne - przemyślałabym ten zapis
Niemalże przykleiłam narratora do bohatera, więc takiej mowy pozornie zależnej, zabarwionej potocznością i kolokwializmami, będzie sporo. Pewnie się znajdą tam również sformułowania mniej udane. Ech...

Ogólnie - jeszcze raz dzięki, także za zachętę. :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

22
Ten tekst na pewno nie zaczarował mnie tak, jak inne Twojego autorstwa. Może przez zmianę realiów zatracił coś ze swojej magii, może trochę przez... bohaterów?

Mam z tym tekstem jeden, zasadniczy problem.
Elżbieta zupełnie mi nie podeszła. Jest taka... posągowa do bólu. Jej reakcje w rozmowie z byłym mężem, reakcja na zdradę, widowiskowy gest ze zwracaniem/wyrzucaniem obrączki kojarzą mi się, albo z czymś w stylu M jak barwy na wspólnej, albo (hmmm... może nawet bardziej) z tym, jak kobieta chciałaby być widziana, postrzegana w tego typu stresujących sytuacjach. Zero histerii, pełne opanowanie, zwycięstwo w sądzie, pewnego rodzaju "skuteczność" w dalszych relacjach (ustawiła kontakty z męzem jak chciała, znalazła sobie nowego) itd.
Może za dużo miałam okazję się naoglądać rozwodzących się par, ze zbyt bliska. Może dlatego tego nie kupiłam...
Ja nawet wierzę, że takie podejście ma prawo działać, że to się zdarza, a jednak Elżbieta w tym opku przypominała mi bardziej robota odgrywającego swoją rolę, niż człowieka.

Tak naprawdę jest jeden element, który ubarwił dla mnie tę postać i dodał jej jakiegoś "plusa". Tylko że ten element... dodałaś w komentarzach. Chodzi oczywiście o to:
A co do Elżbiety - tutaj właśnie się wykręciłam, pozostawiając zakończenie otwarte. Między nimi nic nie było. Chociaż wiedziała, że Faun taki tatuaż ma, bo to wynikło w trakcie rozmowy o projekcie okładki płyty. Elżbieta jest etnografem, więc Wiktor ją wypytywał o uroborosa, przy okazji chlapnął o tatuażu, co ta żmija wykorzystała, gdyż Tadeusza przy tej rozmowie nie było :) Miałam to dać na zakończenie, lecz się rozmyśliłam.
No, podła jest, owszem, i chce dręczyć mężczyznę. Z piasku bicz ukręci.
Ale na bieżąco, w opowiadaniu, przyjęłam wersję, że Elżbieta się z faunem przespała.

Sam wątek z kochankiem, związane z tym emocje Tadeusza, to, jak przeżywa te wszystkie elementy, jak o nich mówi i widzi to we wspomnieniach - to są te bardziej czarujące fragmenty opowiadania. Oddane świetnym językiem, mają klimat i przemawiają do wyobraźni. Podobają mi się jego reakcje na słowa Elżbiety - na przykład na oskarżanie fauna, że był ćpunem itd. To wyszło autentycznie i bardzo emocjonalnie.

Podoba mi się też sposób, w jaki wplatasz do tekstu sceny z przeszłości - wychodzi bardzo płynnie, naturalnie. Ten swoisty rytm narracji na mnie akurat działa.

Tęsknię do twoich wcześniejszych ;) Tam dosłownie wsiąkałam w klimat, a postaci miałam przed oczami. Tutaj odezwały się wątpliwości i pojawiły drobne zgrzyty w odbiorze.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

23
zdążały ze zgarnianiem
Trochę mi to dziwnie brzmi. Może bardziej pasowałoby "nadążały"?
pochyla w lekkim ukłonie
Zastanawiam się czy to nie jest pleonazm. W końcu nie można prostować się w ukłonie :)

A dalej to już mnie tekst tak wciągnął, że nawet jeśli coś zgrzytnęło, to umknęło mojej uwadze. Szczególnie spodobała mi się wizja Fauna, gdy Tadeusz osłabł, pełna magii ;p
"Laugh and the world laughs with you, weep and you weep alone." Ella Wheeler Wilcox

24
Dzięki, Adrianno, dzięki, Bron :)

No, to teraz ja będę mieć problem. Poważnie :D Bo zależało mi na tym, żeby Elżbieta była mało emocjonalna. Powściągliwa. Bardziej skłonna do wykalkulowanych demonstracji (wyrzucenie obrączki), niż do wybuchów emocji (płacz, awantura po odkryciu zdrady). No i mściwa - jej tekst o uroborosie, tuż przed wyjściem, to czysta zemsta po latach. Ale do głowy mi nie przyszło, żeby robić z niej postać posągową.

No i czytam, że Adrianna woli takich trochę rozwichrzonych facetów, do tego niestabilnych emocjonalnie. Ja też :D Muszę jednak poważnie przemyśleć, co zrobić, żeby w tym towarzystwie nie przegrywały z kretesem (mam na myśli sympatie czytelników) kobiety dobrze wychowane i mało ekspresyjne z natury. Albo chłodne i pamiętliwe. Bo nie ukrywam, że Elżbieta jest szkicem innej postaci, tej z właściwego tekstu.

A co do tego pochylenia się w ukłonie - można przecież pochylić się, żeby zawiązać sznurowadło :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron