Witam,
oto krótki fragment moich ostatnich wypocin, który chciałabym poddać Waszej ocenie. Co o tym sądzicie?
Jest to początek kryminalnej historyjki, ktora krąży ostatnio w mojej głowie i nie pozwala mi zasnąć.
Jak widzicie, znalazłam również sposób na polskie literki ;-)
" Niebezpieczny uklad"
Wydawało się, że jej twarz płonie. Nicolle dotknęła dłonią czoła, chcąc sprawdzić tym gestem swoją temperaturę. Bylo ciepłe. Wypiła niecałą lampkę wina. Głowa pękała jej, jakgdyby była już przynajmniej po wypiciu całej zawartości butelki. Chciała przetrzeć ręką swoje oczy, ale pomyślała, że jej makijaż tego nie przetrwa. Powstrzymała się. Patrzyła na swojego meża siedzącego na przeciw, nakładającego na swój talerz kolejną porcję polędwiczek w ciemnym sosie i pochylając się do przodu szepnęła:
- Przepraszam, zaraz wrócę.
Wstała podpierając się o syto zastawiony stół i z wymuszonym uśmiechem oddaliła sie w stronę wyjścia. Wiedziała, że jest obserwowana przez przyjaciół Thomasa, którzy zajmowali miejsca tuż przy tarasie. Nie chciała, by ktokolwiek pomyślał, że jest pijana. Nie dzisiaj, gdy jej mąż obchodzi swoje czterdzieste urodziny. Nie miała zamiaru sprawiać mu przykrości, czy zawstydzać w dniu jego święta. Starała się iść prosto, by nikt ze zgromadzonych nie odważył się pomysleć, że coś jest nie w porządku. Szła powoli wąskim korytarzem stawiając uważnie każdy krok. Minęła męska toaletę i udała się ku następnym drzwiom, z napisem "Ladies". Otworzyła je i weszła do środka. Elegancka brunetka wychodząca z kabiny spojrzała na nią kątem oka i poprawiając swoją granatową spudnicę wyszla z toalety. Nicolle rozglądneła się wokół, by upewnić, że jest sama. Pusto. Z głośników tuż nad lustrami rozbrzmiewały nieznajome rytmy. Niechlujnie zdjęła swe czarne, nowe pantofle, sprawiając swym obolałym stopom odrobinę relaksu, dzięki zimnym kafelkom, po których delikatnie stąpała. Nie zwracała uwagi na odcisk na paluchu prawej stopy. – Cholerne szpilki. – Pomyślała i zbliżyła swą twarz do lustra.
- Wyglądam okropnie. – Powiedziała sama do siebie. Szarpnęła za rolkę ręczników papierowych wiszącą przy lustrze i oddarła sztukę. Odkręciła wodę i pod słaby strumień lejący się z kranu podsunęła papier. Poczekała aż dobrze nasiąknie, poczym odcisnęła nadmiar wody ściskając go w dłoni i przyłożyła wilgotny do czoła. Miała wrażenie, że zaraz spłonie. Rozpięła dwa górne guziki szyfonowej, czarnej bluzki i mokrym ręcznikiem otarła dekolt. W swoim lustrzanym odbiciu nie widziała na swej twarzy wypieków, wręcz przeciwnie była blada jak alabaster. Jej serce biło nierównomiernie, a ciało przechodziły zimne dreszcze.
- Co, do diabła się ze mną dzieje? – wymamrotała. – Czy to grypa? Rozchyliła swe pełne usta, na których nie było już śladu po różowej pomadce i czekała, aż nadmiar śliny zmieszanej z krwią ścieknie do umywalki.
Ból przy skroniach nasilił się, a ręce drżały już bez ustanku. Pragnęła jeszcze raz ujrzeć swe odbicie w lustrze, ale poczuła jak opada z sił, a jej kolana uginają się i zbliżają ku podłodze. Serce waliło w przyspieszonym tępie, jak gdyby chciało wydrzeć się z klatki piersiowej. Twarz zwilgotniała od potu. Chciała się złapać poręczy umywalki, lecz nie zdążyła. Upadła.
Poczuła na swych plecach chłód kafelków. ściany wokół wirowały, że nie była w stanie określić jaki naprawdę mają kolor. żółtawy? Szary...? Zamknęła oczy. Słyszała muzykę płynącą z głośników lecz nie mogła rozpoznać wykonawcy utoworu. Spiker radiowy ucichł. Leżała na zimnej podłodze. Nie miała siły krzyczeć po pomoc. Jej oddech spowolniał.
– To nie grypa... - Wydusiła resztką tchu i uśmiechnęła się. Jej puls zatrzymał się, a mieszanina z ust pobrudzila jej policzek.
Niebezpieczny układ
1"Ten kto czytac umie,ale tego nie robi,wcale nie ma przewagi nad tym,kto czytac nie umie"