Długi czas się nie odzywałam, ale to przez natłok obowiązków. W każdym razie chciałam zaprezentować fragment niezbyt ambitnej książki. Chciałabym, żeby w przyszłości można było nazwać ją "obyczajowo-społeczną" albo "historyczną". Póki co to byłoby nad wyraz powiedziane. Dlatego zaczęłabym od poprawiania wszystkiego, co się da, więc zachęcam wszystkich do komentowania.
Krótko o treści... Akcja toczyć się ma w średniowieczu w czasie niemieckiego osadnictwa na wschodzie. Treść jednak ma obrazować fantastycznie zabarwione życie osadników. Dzisiaj zamieszczam taki chyba nieskomplikowany fragment, żeby się zorientować, czy nie popełniam podstawowych błędów itp.
"Popiołuch"
WWWTo już ósmy miesiąc ciąży i do tej pory Dora nie odczuwała żadnych dolegliwości, z jakimi miała do czynienia wcześniej. Choć starała się nie ekscytować, rozpierała ją niepowstrzymana radość i przekonanie, że urodzi dziecko. Wolała się jednak w tym upewnić w tym, więc, mimo, iż akuszerka Frauke miała zawitać u niej dopiero za tydzień, sama zdecydowała się do niej wybrać. Droga nie była przecież forsowna ani niebezpieczna. Poza tym mieszkając na obrzeżach wioski można odczuć swego rodzaju odosobnienie.
WWWJej mąż parał się wyrębem i polowaniem, dlatego musiał osiedlić się właściwie na skraju bagniska. Wolał samotne przechadzki z psami w otoczeniu dzikiej przyrody niż przesiadywanie w chacie. Kiedy wracał, czasem nawet po kilku dniach traperki, nie poświęcał wiele czasu swojej kobiecie. Nie miał cierpliwości do jej problemów i smutków, sam też niechętnie się zwierzał. Jego milcząca obecność czy cierpkie pieszczoty nie mogły zastąpić towarzystwa kobiet.
WWWKiedyś Dora mieszkała z rodzicami przy kościele w samym centrum wioski. Spotykała się z innymi kobietami na pogawędki przy każdej nadarzającej się okazji. Porady doświadczonych matek, czy zwierzenia przyjaciółek wiele dla niej znaczyły. Lubiła też być poinformowana o tym, kto z kim chodzi na schadzki i komu jakie zdarzyło się nieszczęście.
WWWTamte czasy minęły bezpowrotnie. Wszystkie przyjaciółki zostały wydane za mąż, zdążyły urodzić gromadkę dzieci lub trafiły do klasztoru, czy też wyjechały na daleki wschód. Rodzice Dory niedawno pomarli, nie zostawiając jej nawet poletka ziemi, o co zresztą też dochodziło do częstych waśni. Prawdę mówiąc nie mieli co jej zaoferować, skoro dysponowali tylko 18 hektarami. To ledwie starczało na utrzymanie małej rodziny, a dzielenie nie miało żadnego sensu. Zapisali je pierworodnemu Gertowi, którego Dora odwiedzała może nawet za często. Nie chciała jednak przyznać mu otwarcie, że z Ewaldem nie wiodło jej się tak dobrze jak oczekiwała i jak wszystkim się wydawało. Powiedziałby, że powinna pomieszkać u niego w domu przez tydzień, a przekonałaby się, czym są prawdziwe problemy. Miałby też pewnie sporo racji. A jednak, nie wiedzieć czemu, ogarniało ją przygnębienie, które tłumiła, tłumacząc sobie, że musi być wyjątkowo niewdzięczna. Była szczęściarą, Ewald sporo zarabiał ostatnimi czasy, pomagając przy budowie okolicznych grodów, nie skąpił na nią ani grosza, jedzenia nie brakowało, a w domu zawsze nagrzane. Nie raz słyszała o tym, jak to którejś dziewce z wioski oberwało się pasem rzemiennym albo jak musiały chodzić na służbę lub co gorsza na żebry! Wtedy dziękowała bogom za tyle łaski.
WWWWłaściwie nie mogła narzekać, bo jej życie zapewne nie potoczyłoby się lepiej. Niewielu chłopców było nią zainteresowanych. Nie miała posagu, więc ewentualny mąż nic by nie zyskał. Nie należała do najatrakcyjniejszych dziewcząt. Była lichej postury, wąska w biodrach i z piersiami wielkości wisienek. Toż ona nie nadaje się do rodzenia dzieci! Za co złapać też nie ma! To tylko dokładanie sobie na grzbiet!
Tak zamyślona dreptała powoli znaną ścieżką przez las, prowadzącą do domu akuszerki. Liczyła na to, że może spotka kogoś znajomego. Elke również zaszła niedawno w ciążę, więc spotykały się czasami przypadkiem po drodze. Niestety tym razem minęła tylko obcą, rudowłosą kobietę. Zapewne jedną z tych obych, którzy mieszkali na pobliskich terenach. Kiedy się ich posłuchało, to tak, jakby rój pszczół zleciał się z całej okolicy. Tylko "pszczdżprstr". W każdym razie minę miała nietęgą, więc widocznie trapiły ją te same problemy, co Dorę.
WWWNikt nie potrafił jednoznacznie stwierdzić, co powodowało utratę ciąży. Niektórzy byli zdania, że nie powinna mieszkać w środku lasu, gdzie bociany nie dolatywały. Niestety Ewalda to nie przekonało. Jego ziomkowie także żyli w lasach, a ich żony rodziły im zdrowe dzieci. Inni uznali, co było bardziej prawdopodobne, że to porońce, szkaradne diabły w tych stronach, uwzięły się na nią i doprowadzały do poronienia. WWWWyganiała je z chaty na wszystkie sposoby możliwe sposoby. Całymi dniami modliła się o płodność i przepędzenie klątwy. Nawet wbrew groźbom księdza składała pogańskie ofiary Dzielajli. Nic nie pomagało. Dopiero, kiedy wybrała się w pełną wyrzeczeń i znoju pielgrzymkę na Jasną Górę, Najświętsza Bogurodzica zlitowała się nad jej losem.
WWWW końcu zza drzew wyłoniła się prosta, kryta świeżą strzechą chata, z której komina buchał czarny dym, rozpierzchujący się po mroźnym niebie. To znaczyło, że Halinka jest w domu. Drzwi nie były zaryglowane, więc Dora weszła do środka. WWWPomieszczenie wypełniał przyjemny aromat ziół, suszących się nad ogniem i wywaru z grzybów. Akuszerka, postawna acz energiczna kobieta, stała przy palenisku, mieszając zupę.
– Szczęść Boże, Frauke!- powiedziała Dora wesołym tonem
– Witaj Dora. czy coś się stało, że tak bez zapowiedzi?- spytała, odwróciwszy się w stronę wejścia.
– Nie, kumo. Wszystko w najlepszym porządku. Tylko wolę się upewnić, dlatego przyszłam.
– A dotrzymywałaś wszystkich zaleceń?
– Jak najbardziej. Prawie z łóżka nie wychodzę. Tylko zwierzęta oporządzam i karmię, coś zjem i posprzątam. Ale nie przemęczam się. Codziennie odmawiam różaniec i 3 zdrowaśki. Chyba Pan Bóg wysłuchał moich modlitw, bo nie miałam krwawień ani boleści, chociaż dziecko daje o sobie znać.- wyznała, po czym ułożyła się wygodnie na sienniku- A co to była za kobieta u ciebie przede mną? Nie kojarzę, żebyśmy w wiosce mieli jakieś ryże dziewczyny.
Frauke wytarła ręce o fartuch i z uśmiechem skierowała się do Danejki.
– Dzisiaj nikt do mnie nie zaglądał, kochanieńka. Ty jesteś pierwszą przybłędą.- odparła wręczając dziewczynie miskę z jedzeniem.
– Hymm- zamyśliła się- Ta droga prowadzi tylko do ciebie. Spotkałam jakaś dziewczynę. Wydawało mi się, że była ciężarna, bo chodziła trzymając się za plecy i miała duży brzuch.
Akuszerka podwinęła dziewczynie suknię i zaczęła obmacywać brzuch.
– Nie wiem dziecino, kto to mógł być. Do mnie nikt nie przyszedł dzisiaj. A jak wyglądała?
– Ryże włosy, chuda jak ja, tylko z dużym brzuchem, piegowata na twarzy...
– Kochana, nie znam takiej.- zatrwożyła się zauważalnie- Musiało ci się przewidzieć. Oby to tylko nie był zły znak.- zawahała się chwilę.- Ostatnio do wioski dołączyło kilka nowych niemów. Wystrzegaj się ich, bo to dzicy ludzie. Każę Gebowi cię odprowadzić, a jeśli ją jeszcze kiedy spotkasz, przepędź jak najszybciej, bo będzie cię obserwowała i jeszcze cichcem ukradnie ci dzieciątko.
– Frauke!- pisnęła przerażona- Często sama w domu siedzę. Byłabym bezbronna...
– Nie martw się. Niech ci mąż zostawi psa do obrony, a baba się nie zbliży.
– Nie wiem, czy mi Rexa powierzy. Ostatnio, kiedy zobaczył dynie wbite na pal przed domem, powiedział, że panikuję i nie powinnam tyle myśleć o ciąży. I dodał, że inne ciężarne kobiety w polu robią i rodzą zdrowe dzieci, tylko ja przez te czary przywołałam diabła do domu.
– Typowy głupi chłop. Nie słuchaj go, bo nie zna się na tym. A jeśli nie chce się opiekować tobą, to idź do bratowy na ostatni miesiąc.
– Nie! On jest bardzo wyrozumiały. Dużo pracuje, żebym miała dobrze.
Podniosła głos bezwiednie. Po chwili jednak do oczu napłynęły jej łzy. Głos się jej załamał.
– Wiesz, kumo... On bardzo chce tego dziecka i dlatego tak się o mnie martwi. I ja muszę tym razem dać mu dzieciątko, bo on jest taki dla mnie dobry. Jeśli znowu poronię, pewnie wyrzuci mnie z domu... Po co mu przeklęta baba, która nawet dzieci nie może mieć.
– Groził ci, że wygna?- akuszerka spoważniała
– Niby nie, ale przecież tyle jest ładnych dziewczyn. Widzę, jak na nie spoziera. Nie musi być na mnie zdany...
– Nie opowiadaj głupot, dziecko!- fuknęła na nią, wycierając ręce w fartuch- Poza tym z dzieckiem wszystko dobrze i musi się tym razem udać. Przyjdę do ciebie za tydzień i od tamtej pory pomieszkam z tobą na wypadek porodu.
"Popiołuch" [powieść]
1
Ostatnio zmieniony sob 24 lis 2012, 11:43 przez nache, łącznie zmieniany 3 razy.
nache