16

Latest post of the previous page:

Zrozumiałam intencje tego opowiadania. I TEż doszukałam się samotności i dokonale zdaję sobie sprawę z tego ,że opowiadanie ma drugie dno ( bo jakby nie miało to już zupełnie było by o niczym), ale to wszystko nie zmienia faktu tego, że jest dla mnie mydełkowate. Nawet jak mi ktoś napiszę dziesięć tysiący interpretacji tego tekstu to zdania nie zmienie, bardzo mi przykro :(. Sama umiem zinterpretować tekst i idzie mi to całkiem nieźle. Chodzi mi o to, że odkąd ludzie wynaleźli pismo, pisali o samotności, o niesamowitej, łączącej różne osoby miłości. Przez wieki tragizm takim opowiadankom dodawała śmierć ukochanej/ego. Tylko ja pytam, co z tego wynika? Jakiego jest przesłanie? Jaki jest sens pisać opowiadania takie jak tysiące innych bez wnoszenia czegoś nowego? Bo ja niestety nic nowego tutaj nie widzę.Na tym właśnie polega trudność pisania w naszych czasach. Stworzyć cos takiego co w inny sposób będzie traktowało o tym ,o czym przecież każdy z nas wie.I dlatego dla mnie jest ono mydełkowatym opowiadaniem o miłości. Może smutnej, może tragicznej, ale cały czas jest mydełkowate.

ps. Nie odszukałam tam atmosfery świąt w Wiedniu. Tak samą atmosferę znajdę w Warszawie, Nowym Jorku, Tokio, Paryżu czy nawet w Honolulu.

17
wiola pisze:ale to wszystko nie zmienia faktu tego, że jest dla mnie mydełkowate. Nawet jak mi ktoś napiszę dziesięć tysiący interpretacji tego tekstu to zdania nie zmienie, bardzo mi przykro .


Przykro Ci byc nie musi... kazdy ma swoje zdanie... Fakt, nie jest to oryginalny temat... Logiczne, ze nie wnosi nic nowego... ale moim zdaniem opowiadanie jest dobre i juz... ;)


wiola pisze:Na tym właśnie polega trudność pisania w naszych czasach. Stworzyć cos takiego co w inny sposób będzie traktowało o tym ,o czym przecież każdy z nas wie.


Wlasnie pisaniem takich rzeczy sie od jakis dwoch lat zajmuje... ale ich tutaj nie zamieszcze, bo wiem z czym sie spotkam... ;) Ludzie nie akceptuja nowosci... i sluchalbym tylko, ze to i tamto powinno byc inaczej... itd. bo takie sa standardy... A tego sluchac nie mam zamiaru... Za duzo tu konserwatystow... wiec zamieszczam tu tylko teksty typowe... ;)


wiola pisze:Nie odszukałam tam atmosfery świąt w Wiedniu. Tak samą atmosferę znajdę w Warszawie, Nowym Jorku, Tokio, Paryżu czy nawet w Honolulu.




A ja Ci mowie, ze nie znajdziesz... Ok, nie opisalem tego jakos szczegolnie... masz racje... To jednak tylko wina mojego niedokladnego opisu... ale jak sie przezylo tu swieta to widac roznice... Nie do opisania i tyle...
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

19
Nefayuki!

Ale ja własnie chce cos nowego i świeżego!

Nie chce caly czas czytac o tym samym ,co jest tak samo napisane i zastanawiac sie , skad ja to znam!

Nawet jesli mial bys zostac skrytykowany, to i tak niczego nie zmieni. Moze tylko tyle ,ze poczujesz sie troche gorzej, ale z drugiej strony, moze to nas zachwycic:)

20
A kto powiedzial, ze chowam to do szuflady... ;) Przeczytalo te dziwactwa juz sporo osob, miedzy innymi znajoma psycholog, paru niezlych polonistow i jeden znajomy pisarz ze sporym doswiadczeniem... I w sumie teksty sie podobaly... To moje najpowazniejsze utwory... Choc moga sie takie nie wydawac... Napisalem sporo wierszy, ktore bycmoze niedlugo zostana wydane... Mam taka nadzieje... (Na wydanie moich dziwactw w ogole nie mialbym szans... wiec na razie probuje standardowo... Jestem realista...) Podobno sa calkiem dobre... ale czulem, ze to nie bylo do konca to... Nie wyrazalo tego, co chcialem i jak chcialem... Wiec zaczalem pisac inaczej... Na pozor prosto, a jednak pokretnie... Bez zbednych upiekszen... To czesto swiat widziany oczyma upersonifikowanych zwierzat i przedmiotow lub tez ludzi myslacych, ze nimi sa... (Co kto woli...) borykajacych sie z najrozniejszymi schorzeniami psychicznymi... ;)

Nie boje sie krytyki na forum... Ale nie chce tez sie klocic pozniej, o to, czy pisze bez sensu, czy tez nie itp. A najlatwiej powiedziec, ze cos jest bez sensu... bo na pozor to tylko jakis belkot i tyle...



Moze cos zamieszcze, zobacze...
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

22
Treść i sam pomysł bardzo mi się podoba.W niektórych fragmentach i dzięki opisom w nich zawartych,na chwilę przenosiłam się na poddasze z twojego opowiadania i bujałam się w fotelu, obserwując zachowanie kruka.



Były jednak momenty,że moja "wizja" została gwałtownie przerwana przez błąd stylistyczny i niestety cały czar pryskał.



Pozdrawiam ;-)
"-dbaj o dochody

jak twój kolega Kartezjusz



-bądź przebiegły

jak Erazm



- poświęć traktat

Ludwikowi XIV

I tak go nikt nie przeczyta"



Zbigniew Herbert
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron