16

Latest post of the previous page:

Natasza pisze:– Nie chciałem, mamo – godził się na kłamstwo posłusznie i patrzył w jej ramiona błagalnie. Wtedy zakładała obronnie ręce na głowę. Nie zakręciła włosów i spływały jej jak ulewne strugi na czoło i twarz.
Najpierw pozwalała im go bić. Ojciec Eweliny rzucił w niego komórką, trafił w czoło i ostry kant plastikowej klapki zostawił krwawą krechę. Mamo! Policjant opierał mu ciężką dłoń na ramieniu. Stał z lewej. Jakby go obejmował. Ale trzymał.
Tu trzeba uporządkować czasy. Raz dokonany, raz niedokonany, ale sensu w tym nie widzę. "Godził się i patrzył" wielokrotnie, ale "włosów nie zakręciła" raz. Dalej ten sam problem. Co się zdarzało wielokrotnie, a co jeden raz? Co po czym? Oparcia fotela matka dotyka w gabinecie psychologicznym (jest przy tej rozmowie???) czy w domu? Jeżeli w domu, to dlaczego, skoro bohater się tam przeniósł, my zostaliśmy w towarzystwie pani Joli?
wparł stopę w stopę. .
Nie znam i nie potrafię sobie wyobrazić takiej czynności.
Natasza pisze: nawet oglądnęła się znacząco
Weź mnie nie denerwuj, dobrze? Bo napiszę poemat o Orfeuszu, który jednak się oglądnął i z przerażeniem uglądnął, że Eurydyki nie ma.
Natasza pisze:polichromia na figurze była miejscami zblakła
To chyba tylko jako czasownik występuje. Przymiotnikowo to będzie wyblakła.

I tyle. Mam nadzieję, że tę rzecz rozwiniesz. Chciałabym to kiedyś zobaczyć dopracowane, skończone. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

17
Thana pisze: Natasza napisał/a:
polichromia na figurze była miejscami zblakła

To chyba tylko jako czasownik występuje. Przymiotnikowo to będzie wyblakła.
jest w poprawnościowym forma imiesłowowa zblakły/a/e

Za oglądnęła się idę na karnego jeżyka. Mam, choinka, w idiolekcie tego babolca, nie dostrzegam. Mnie wkurzała tylko siękoza - ale w końcu zostawiłam.
Za karę 10 razy napiszę i zdeletuję!
Ostatnio zmieniony pt 15 cze 2012, 22:27 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

18
Powoli zapomina chyba wszystko
wszystkiego
Bo taka jest cena rozumienia grawitacji i siebie
Nie trafia do mnie "rozumienie grawitacji" - jeśli chodzi o zrozumienie praw natury, to wybrałbym inny przykład, jeśli o coś innego, to tego nie widzę.
i już nic nie pamiętał
Tutaj przydałaby się wzmianka, że chodzi o Mądrość Wszechświata.
i dlaczego niebo wydaje się niebieskie
wydaje się być niebieskie, lub po prostu niebo jest niebieskie(bo taką formę spotkamy o wiele częściej)
bo wymawiała to z dużej litery
Dużą, wielką literą bez "z", które jest bodajże naleciałością rosyjską, a w każdym razie formą niepoprawną.
miała posklejane tuszem i wyglądały jak czułki żuka
Zamiast "i" przydałby się spójnik, który pokazałby ciąg przyczynowo - skutkowy: jakieś "przez co" itp.
Jest takim samym szitem, jak kolor nieba
Nie podoba mi się to zdanie. Nie pokazuje emocji Kamila odnośnie wieczności, a szit nie brzmi wiarygodnie.
ale Kamil tego nie rozumiał już.
tego już nie rozumiał.
Chcesz mi to opowiedzieć?
Obok znajduje się jeszcze pani mecenas, więc "nam opowiedzieć".
Bardzo żałuję.
Tutaj przydałaby się informacja, że już od początku kłamie, żeby trwało to jak najkrócej, bo bez tego można odnieść wrażenie, że na prawdę żałuje tego co zrobił, lub jest to już enta sesja z kolei.
Piłeś, Kamilu!
Co tu robi ten przecinek? Przy wypowiedzi na pewno nie znalazłaby się tam przerwa.
Wódkę nalewali do butelki z colą
Później jest że każdy miał swoją, więc "butelek"
Ktoś przyprowadził samochód i grała głośno muzyka
Nie podoba mi się te zdanie. Muzyka była z samochodu? Pewnie tak skoro wspominasz, ze ktoś go przyprowadził, ale nie ma tego w tekście.
Siedziała w samochodzie z kimś… Ewelina?
A te zdanie to dla mnie czysty chaos. Nie wiem z niego nic.
Ktoś wyciągnął skręty. Trawę. Jeszcze na plaży
Nie podobają mi się tak rwane zdania. Można te wszystkie trzy połączyć w jedno i wtedy, przynajmniej dla mnie, byłyby przyjemniejsze w odbiorze.
wyciągała do niego żarzący się papieros
żarzącego się papierosa.
Maciek wrzucił jej garść piachu
Trzeba dodać, że w dekolt, czy też gdziekolwiek gdzie wrzucił.
Oni z Marcinem Matusikiem
On z Marcinem
Ona nie umiała
Ona też nie umiała - jeśli to wina dwóch stron. A może ona nie umiała? - kiedy chcesz wprowadzić element konsternacji.
Nie zakręciła włosów i spływały jej jak ulewne strugi na czoło i twarz
Tutaj brakuje mi odniesienia do przeszłości, tego że zazwyczaj zakręcała włosy, a dziś tego nie zrobiła, ukazałoby to rozdrażnienie, stres. Tu sytuacja taka jak wcześniej: "i" zamienić na coś pokazującego wyraźniej, że to przyczyna i skutek.
Najpierw pozwalała im go bić
I tu zaczyna się kolejna fala chaosu: komu "im"? Jest o ojcu, który rzucił w niego komórką, więc jedna osoba jest, a później tylko policjant, który trzymał go za ramię.
Potem kilka metrów po podłodze wyłożonej zielonoburą wykładziną
To na przykład, gdy przeczytałem pierwszy raz ukazało mi obraz ciągnięcia Kamila przez wykładzinę, a nie jego kroków po niej.
jak wtedy, gdy w chorobie sprawdzała temperaturę i Kamil poddał się kołyszącej pieszczocie.
Zdanie zbudowane tak, że kołysząca pieszczota też wydaje się być częścią przeszłości i mierzenia temperatury w chorobie.
pytała po kolei osoby w pokoju
wszystkich osób w pokoju
i objęła go ramieniem
Zdecydowanie nie. Mogłaby przytulić małe dziecko, żeby dodać mu ducha(to obca kobieta), ale nie szesnastolatka. To już prawie dorosły mężczyzna, więc raczej obca osoba nie wchodziłaby tak bardzo w jego sferę intymną.
marszczyła jej się w pachwinach spódnica
Trochę przebudowałbym składnię tego zdania i zmienił "w pachwinach" na "w okolicach pachwiny"
Zacisnął jednak wargi i uda
Zacisnął wargi lecz nie uda - je mógł mocno do siebie skierować, napierać jednym na drugie.
polichromia na figurze
Zastanowiłbym się nad wykorzystaniem tego słowa, co prawda osoby w takim wieku mają rozwinięte słownictwo, ale czy akurat na te natrafił już? Ja sam powiedziałbym po prostu "farba".
Wracali i wszyscy się śmiali, żartowali, klepali po ramionach jak zwycięskiego zawodnika
"jak zwycięscy zawodnicy" - bo chodziło wielu, a nie jeden.
powiewając bluzką
Niezbyt obrazowe. Chociaż jakąś informację o tym, gdzie ta bluzka była zawiązana może dodaj?
Tańczyły jej piersi drażniąco rytmicznie
Zmieniłbym szyk: jej piersi tańczyły...
Może on też już był?
Można się zaciąć przy tym zdaniu, a wystarczy dodać "na górze", by tego uniknąć.
Nie o stryszku, ale film z Internetu
Skoro masz "nie o", to powinno później być "a o", żeby była klamra. Tutaj to nie pasuje, więc można powiedzieć "nie wydarzenia ze stryszku, ale film z Internetu" i będzie okej.
Był przerażony?
Zamiast pytajnika kropka lub wykrzyknik.
Co to, kurwa, polucje?
Te zdanie też jest chaotyczne, ciężko je rozczytać tak, jak powinno być(ja nie mam pojęcia o co jej chodziło)
Gdy pokażę(to) chłopakom
poprosił ze łzami
Skoro łzy, to bardziej już błagał. I "ze łzami w oczach"
pulchną ręką
Dłonią.
z gierek, toczonych kciukiem pod ławką w szkole.
Nie pasuje mi "toczenie" gier. Toczyć można bitwę.
Uderza ją ręką w pośladek
Dłonią.
roześmiała się głośno i wesoło adwokat
Wg mnie wyrzucenie któregoś z określeń śmiechu wyszłoby temu zdaniu na dobre.
Pogłaskała go po policzku jak dziecko
Tutaj uwaga taka jak z obejmowaniem - szesnaście lat to już nie dziecko, nie ma tu takich otwartych emocji i kontaktu fizycznego.
który go kochał i stworzył niebo
Niebo wielką, bo mówisz o pani z Poradni, która je tak wypowiadała.
ani razu nie przytuliła go
go nie przytuliła.
Tylko, że Ewelina miała 13 lat.
Trzynaście - cyfry, litery słownie

Po pierwszym przeczytaniu był to dla mnie kompletny chaos - nie oddzieliłaś przeskoków czasu i miejsca, przez co z Poradni przeskakiwałem po kropce na stryszek, co mocno utrudniło odbiór. Użyj jakichś gwiazdeczek, albo chociaż zostaw linię odstępu pomiędzy takimi przeskokami(choć w tym przypadku, gdy przeskoki są tak częste, lepszym rozwiązaniem będzie chyba po prostu informacja w tekście, że przenosiny się do sali sądowej, poradni, a teraz na strych. Oczywiście nie tak dosłownie - wierzę, że znajdziesz symbole każdego z tych miejsc, które pozwolą upłynnić przenoszenie się narracji.)
Gdy przeczytałem pierwszy raz, to nie widziałem tu nic ciekawego, ot chaos zapakowany w litery. Jednak za drugim razem, gdy już trochę znałem kolejność zauważyłem co tak dokładnie ma miejsce w tym tekście.
A ma miejsce bardzo wiele w bardzo krótkim(objętościowo) czasie, a to mi się nie spodobało. Gdybyś każdy wątek opowieści rozwinęła, to wyszłoby to zdecydowanie na plus.
Co do wulgaryzmów: tekst mógłby się obyć bez nich, ale mi w odbiorze nie przeszkadzały(może oprócz szitu, który nie wkomponował się w zdanie) i myślę, że nie są zbyt "agresywne"
Kolejną sprawą jest sposób narracji, który płata figle. Czasem myślałem, że to Kamil opowiada, czasem, że to ktoś "z zewnątrz", w momencie, gdy narracja powinna należeć tylko do tego pierwszego.
Tekst jest dobry, porusza trudny temat, ale nie w sposób obsceniczny - ma granice, lecz kosztem oddania niektórych fragmentów w ręce chaosu. Gdyby nie on, to byłoby pięknie(chyba, że wtedy nie będzie tego czegoś)

Edit: nie ten temat. Mógłby ktoś przerzucić do poprawnego?

19
omamulu, można ad rem? vocem? komentarza w sprawie błędów w poprawianiu błędów? tylko tam, gdzie formy poprawne są zmieniane na ewidentnie błędne?
zaqr,
zaqr pisze:Powoli zapomina chyba wszystko

wszystkiego
- NIE. Wszystko ma być
zaqr pisze:Cytat:
i dlaczego niebo wydaje się niebieskie

wydaje się być niebieskie, lub po prostu niebo jest niebieskie(bo taką formę spotkamy o wiele częściej)
- gramatycznie jest dobrze.
zaqr pisze:Cytat:
Piłeś, Kamilu!

Co tu robi ten przecinek? Przy wypowiedzi na pewno nie znalazłaby się tam przerwa.
Przecinek tu robi, co należy - JEST (oddzielamy formy wołacza, są poza zdaniem.
zaqr pisze:Cytat:
wyciągała do niego żarzący się papieros

żarzącego się papierosa.
- NIE! Papieros.

Tam jest jeszcze sporo, ale odnoszę się tylko do ewidentnych lapsusów. Nie polemizuję z propozycjami stylistycznymi i komentującego

[ Dodano: Sro 13 Cze, 2012 ]
Errata - słownik poprawnościowy dopuszcza w bierniku oboczne formy papieros/paierosa
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

20
– Że to jest grzech? – Upewniała się z przejęciem
Wydaje mi się, że "upewniała" powinno być małą literą.
Opowiedział Bargiełowej. Nie o stryszku, ale film z Internetu.
Chyba powinno być "ale o filmie".
– Było mnie nie babrać tym świństwem! – Ocierała twarz małą, pulchną ręką o obgryzionych paznokciach.
Tak się teraz zastanawiam, że skoro była taka zdemoralizowana i chodziła często na ten stryszek, to czy aż tak by zareagowała? Tu ewidentnie było to przez przypadek, ale myślę, że z takim "doświadczeniem" nie pierwszy raz miała nasienie w ustach.
Potem mu się to wszystko, co się nie wydarzyło znowu śniło.
To zdanie jakoś dziwnie się czyta. Nie do końca rozumiem, co mu się właściwie śniło.

Podsumowując, bardzo ciekawy tekst, dający do myślenia. Jest co prawda chaos, ale mam wrażenie, że zamierzony, bo po chwili wpadłem w rytm utworu i już nie przeszkadzał.
Po dłuższym namyśle mam wątpliwości co do Kamila. Jeśli jest taki wrażliwy i się wstydzi, to raczej powinien być zamknięty w sobie, a on się za szybko otwiera.
Z tymi wulgaryzmami, to myślę, że niektórzy przesadzają. Nie ma ich tutaj aż tyle i są w miarę uzasadnione.
Zastanawiam się jednak, czy taki wrażliwy nastolatek miałby aż takie agresywne myśli. Chyba, że jest tylko taki pozornie wrażliwy i pozornie wstydliwy. Ale w tym wypadku, powinien się wypowiedzieć chyba ktoś bardziej zaznajomiony z psychiką nastolatków niż ja.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

21
Dyskusja o tym opowiadaniu rozpełzła się na kilka tematów, więc może powtórzę coś, co już inni napisali, ale trochę mi trudno przeskakiwać z działu do działu.

Językiem zajmowali się już Caroll i zaqr, ja tylko jedno dorzucę:
– Piłeś, Kamilu! – mówiła karminowo jego imię.
Dałabym raczej: wymawiała. A poza tym: synestezja? Dorzuciłabym jeszcze w innym miejscu tekstu podobną metaforę, dla podkreślenia, że to celowy zabieg.

Trochę zlewają mi się w jedno wszystkie kobiety, poza tą pierwszą panią psycholog. Owszem, wiem, ile ich i jaką rolę pełnią, ale są zupełnie amorficzne. Nagłe przeskoki czasowe w narracji też chwilami wprowadzają dezorientację. Brakuje mi w Twoim opowiadaniu - wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, gdyż jest to pojęcie z zupełnie innej dziedziny - brakuje mi przestrzeni. Takiej swobody w opowiadaniu o tym, co się zdarzyło, w osadzaniu ludzi w miejscach, gdzie toczy się akcja. Wszystko jest ścieśnione do absolutnego minimum, potrzebnego czytelnikowi do zrozumienia wydarzeń. Jak w obrazie, gdzie są tylko postaci na płaskim, nieokreślonym tle.
Podobnie z głównym bohaterem. Gniew, frustracja, wstręt - owszem, to wypadło bardzo sugestywnie. Ale gdzie wrażliwość, o której pisałaś w swoim poście? Szkoła muzyczna i ministrantura to zaledwie słaby sygnał, że tak może być. Żeby on chociaż pomyślał, że kiedy wyjdzie z tej poradni, to weźmie instrument do ręki, albo przynajmniej czegoś sobie posłucha... Upodobania muzyczne są takim dobrym sposobem charakteryzowania ludzi, ale Ty Kamilowi nie dałaś szansy.
Owszem, na Wery w komentarzach często ujawnia się taka postawa redukcjonistyczna: ciąć, ciąć ,wyrzucać wszystko, co wydaje się zbędne, aż pozostaną tylko słowa, których nie sposób się pozbyć - lecz ja się z tym nie zgadzam. Maksymalna zwięzłość może być celem co najwyżej w rozmaitych grach i konkursach, oraz jako ćwiczenie poskramiające tę hydrę, jaką jest rozwlekłość, lecz nie jest wartością nadrzędną wobec innych aspektów formy. Jeśli cięłaś ten tekst, to, moim zdaniem, za bardzo.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

22
dzięki, Rubia.
Wiem, że wpuściłam tu niedoróbkę, nawet jeżeli starałam się ją jako tako podrasować, zamknąć w całostkę.
Problemem jest właściwie to, co wynikło z konieczności ograniczenia do minimum tekstu z uwagi na jego ostateczne przeznaczenie.

Ale ciesze się ze wszystkich podpowiedzi - pozwolą wersję ostateczną doczyścić w wielu przestrzeniach.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

23
Hm. Mam zastrzeżenia co do tematyki, w pewnym sensie. Ale to jest Twoja sprawa, więc nie będę za długo wnikał.
Dlaczego mam? Bo punktem centralnym jest nie tyle postać, ile wydarzenie (to do odkrycia tego wydarzenia, wydaje mi się, dąży tekst). Takie rzeczy dziś już nie szokują, a mam wrażenie, że to musiałoby być w tak skonstruowanym tekście najmocniejsze.


Ogólnie:
1. Gdzieś, mimo wszystko, odnoszę wrażenie, że to jest właśnie tekst matki. Że to jej perspektywa i widzenie rzeczy. Być może przez tę dziecięcą prezentację szesnastolatka. Trochę czasu minęło, odkąd ostatni raz nim byłem, ale chłopcy w tym wieku są na ogół (i starają się być) bardzo niezależni od matek. On wydał mi się młodszy.
Jego ogólna postawa i "wyjebka" są natomiast spoko.

2. Sama narracja, w sensie przeplatanek akcji jest dobra. Przenikające się obrazy robią dobry efekt, dynamizują. Mam tylko małe zastrzeżenie a propos tego w punkcie 3.

3. Gryzie mi się troszeczkę Twój styl z jego stylem. Tzn. styl myśli bohatera i Twój styl opowiadania i opisywania rzeczy. A to dlatego, że Twój jest wyrazisty. Gdybyś spróbowała uczynić go nieco bardziej "zblakłym" (;)), mogło by to wyjść tekstowi na dobre. Wtedy tło nie wchodziłoby na pierwszy plan.

4. Rozważam uwagę Rubii, a propos postaci. Wedle prawideł rzemiosła zrobiłaś sporo, żeby się nie zlewały. A jednak się zlewają. A rozważam dlatego, że nie wiem, czy to na pewno błąd. Czy ta zlana ze sobą grupa postaci nie sprawia, że Kamil jest przez to bardziej wyrazisty?

5.
Właściwie o Niebie, bo wymawiała to z dużej litery!
Nie trzeba się ze mną zgadzać, jednak uważam, że wykrzykniki (pytajniki też, ale mniej) w narracji trzecioosobowej czynią tekst niepoważnym. Trochę inaczej się to ma w późniejszym fragmencie, ale tu mnie mocno raziło.

6.
Opierała się o maskę biodrem i marszczyła jej się w pachwinach spódnica
Dałbym spódnicę wcześniej, bo mózg odruchowo odnosi ten drugi czasownik do kobitki.

7. Dobra puenta.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

24
Ciekawa sprawa. Mam z oceną tego tekstu problem jak rzadko. Już chyba czwarty raz podchodzę do komentarza i nadal nie wiem, co dokładnie mi się w nim nie podobało.
Ale coś było...

Bo język jest super. Podoba mi się Twój styl, metafory. Dobrze się to czyta (z dokładnością do jakiś drobnych potknięć, ale to już rozpracowano).

Ten chaos, skakanie między scenami, osobami itd. mnie akurat wciągnął. Nie powiem, gubiłam się momentami, ale w ogólnym rozrachunku taka forma przypadła mi do gustu. Inna rzecz, że nie wiem, czy umiałabym wejść w dłuższy tekst napisany w ten sposób...?

Coś jednak sprawiło, że treść na mnie nie podziałała. Myślę, że postaci.
Zwłaszcza główny bohater. Ja go po prostu nie kupuję, nie wydał mi się wyrazisty i chyba przez to też nie wydał mi się wiarygodny. Zaznaczasz kilka cech Kamila [kilka wydarzeń/faktów, które go jakoś "budują"]- ministrant, szkoła muzyczna, zbrutalizowane spojrzenie na świat, wydarzenie na stryszku - i mam wrażenie, że nie dajesz im się "przegryźć". Może za mało miejsca, żeby z tej mieszanki rzeczywiście powstała ciekawa postać? Bo tak to mam wrażenie, że dostajemy jakiegoś wykolejeńca, o którym narrator próbuje dorzucić coś, co sprawi, że będzie mi się chciało nad jego problemami [chłopaka nie narratora oczywiście] pochylić.

Co do postaci kobiecych, to w pamięci została mi tylko pani psycholog - ze względu na to, jak patrzy na nią Kamil, oczywiście. Reszta się rozmyła.

No i tyle moich luźnych przemyśleń. Ogólnie, jakbym miała swoją opinię streścić w jednym zdaniu, to dla mnie tekst ciekawie napisany, ale z niedopracowaną nieco treścią.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron