Anuszka cz.II

1
Mam nadzieję, że poniższy fragment będzie znośniejszy od poprzedniego.
Jak zawsze proszę o wszelkie uwagi.

28.
pppDarek był rozbity. Lata całe mieszkał w tej zapomnianej przez Boga i władze krainie i miał dość spotkań z różnymi dziwadłami. Wyjechał na studia również po to, by zobaczyć, jak to jest wśród ludzi, którzy nie mają matek wiedźm, ojców elfów i wujków zmiennokształtnych. Właściwie to we wsi i okolicy jego rodzina należała do jednej z nielicznych czysto ludzkich. Miał nadzieję, że nic tego nie zmieni. Nie chciał zachowywać się dziwnie i robić niepojętych rzeczy. Chciał, naprawdę chciał być tylko i wyłącznie człowiekiem. Poznać całkowicie człowieczą kobietę i mieć z nią potomstwo ludzkie w stu procentach. A tymczasem z jeziora wyszła ta panna i śniła mu się po nocach. Budził się pobudzony jak jakiś nastolatek. Spokój, nad którym pracował po wyjeździe Gosi, rozpadł się w nicość pod jednym spojrzeniem Anuszki. Ta dziewczyna była piękna, naturalna, bardzo otwarta i nie mieściła się w jego blond głowie. Zaatakowała wszystkie jego zmysły i nie mógł przestać o niej myśleć.
pppTamtego dnia trochę pływali, a potem siedzieli do późna na pomoście. Przyznała się, że obserwuje go od dawna i to „jaki się zrobił”, bardzo przypadło jej do gustu.
- Pamiętam cię z poprzedniego lata. Wydaje mi się, że byłeś mniejszy. I o wiele gorzej nurkowałeś. A teraz wszędzie cię pełno!
pppZaśmiał się, bo nie wiedział, co odpowiedzieć. Jej uwagi miło łechtały męską próżność. Miała rację. Cały rok akademicki doskonalił swoje ciało. Najpierw, by zadowolić Gosię, potem, by zabić frustrację po jej odejściu. Lepiej było podnosić sztangę, niż siedzieć w akademiku, spijać kolejne piwa i słuchać kumpli, żeby się nie przejmował, „bo to zła kobieta była”. Kiedy oderwał się od wspomnień, Anuszka przyglądała mu się z zainteresowaniem. Całkiem jakby odkrywała w nim coś nowego.
pppCzuł, jakby wdzierała się w niego spojrzeniem. Patrzyła mu w oczy, a on tracił rozsądek. Momentalnie myślał wtedy o jej ciele, o ustach, piersiach, rozchylonych udach, miłości na plaży, w wodzie… W wodzie? Nigdy nie kochał się w wodzie! Nie rozumiał skąd ten pomysł. Jezioro było lodowate.
pppPierwszego wieczora pożegnała się nieśmiałym uściskiem dłoni i zniknęła w jeziorze. Całą drogę do domu zastanawiała się, jak ona w nocy w wodzie… Śpi? A jeśli tak, to czy wie, że śpi. Bo skoro jest wodą? A jeśli nie jest wodą, to czy ma sny? I co się śni takiej wodnej pannie w mroku i chłodzie głębin?
pppKolejne dni upłynęły mu niezwykle pracowicie. Ojciec był w szpitalu na badaniach, matka jeździła do niego codziennie i niemal wszystko zostało na jego barkach. Dzień w dzień obiecywał sobie, że pójdzie popływać, ale wieczorem na ogół był tak zmęczony, że padał na pysk. Nie pierwszy raz stwierdził, że podnoszenie ciężarów na siłowni to nie to samo, co rozładowanie dwóch przyczep kostek siana. Siano, tak lekkie i delikatne, było o wiele cięższe.
pppW czwartek już wczesnym popołudniem uporał się z robotą. Posiedział chwilę na schodkach przed domem, porozmawiał z matką i wreszcie zdecydował się pojechać nad jezioro. Stary rower ojca skrzypiał, piach przesypywał się przez szprychy, pot spływał po plecach, sosny pachniały… Zatrzymał się w połowie drogi i obiecał sobie, że będzie ostrożny. Coś mu mówiło, że nie powinien ufać jej słowom. No, przynajmniej nie do końca. Słodkie minki, komplementy i jednocześnie jakby całkowite oderwanie od realnego świata. Nie pojmował, jak mogła być taka jakaś niespójna. Ni kobieta, ni dziewczynka. Nie wiedział w co wierzyć.
Jezioro jak zawsze było spokojne. Trzciny szumiały, uginając się w rytm podmuchów wiatru, cyranki wodziły gromadę piskląt, rzuciła się jakaś ryba. Ze skarpy zszedł wprost na rozchwiany pomost. Zrzucił sandały, zdjął koszulkę i w samych spodenkach ześliznął się do wody. Lodowaty chłód odebrał mu na chwilę oddech. Jezioro było niezwykle głębokie i woda w nim właściwie nigdy nie była ciepła. Czasami, pod koniec wyjątkowo upalnych miesięcy, bywała znośniejsza niż obecnie i tyle. Może z tego powodu mało kto w nim pływał? Darkowi to odpowiadało. Lubił być tu całkiem sam. Chociaż teraz towarzyszyło mu przeświadczenie, że już nigdy nie będzie tu całkiem sam. Skończyło się nocne pływanie na waleta.
pppZatrzymał się na środku jeziora, przewrócił na wznak i śledził chmury na niebie. Woda zafalowała.
- Odpoczywasz?
Odwrócił głowę. Pół metra od niego uśmiechała się na w półwodna twarz Anuszki.
- Myślałam, że przyjdziesz szybciej. Kazałeś na siebie czekać - powiedziała z wyrzutem.
- Miałem robotę.
- Wiem, Aga mi powiedziała. Ale mogłeś przyjść choć na chwilę.
pppPrzewrócił się na brzuch i spojrzał na nią. Wyglądała jak mała nadąsana dziewczynka.
- Zimno mi, popłyńmy do brzegu - zaproponował.
pppSkinęła głową i zniknęła w kolejnej fali. Zanim dotarł do pomostu, już na nim siedziała, cielesna i uśmiechnięta. Rzucił okiem na jej włosy. Znowu z nich kapało. Rozłożył się na gorących deskach i chłonął ich ciepło. Przymknął oczy. Wolał nie patrzeć na nagą Anuszkę.
- Była tu Aga. Ona jest całkiem inna niż reszta dziewczyn ze wsi.
- Fakt - stwierdził niezbyt inteligentnie.
pppNie chciał rozmawiać o Adze. Była jedną z rzeczy, które wolał omijać szerokim łukiem. Tym bardziej po jej ostatnich wyczynach.
- Zaprosiła mnie na podwieczorek. Przyniosła ze sobą sukienkę, więc poszłam. Dziwnie jest chodzić w materiale. Opina ciało i krępuje nogi - zaśmiała się. - Dała mi kilka rzeczy. Zostawiłam je w bani. Czy mam się ubrać?
- Byłbym wdzięczny - powiedział, siadając i przeklinając swoje skrupuły.
- No dobrze - przytaknęła. - Poczekaj tu, popłynę w tamtą stronę, będzie szybciej - poprosiła i już jej nie było.
- Wyjdę ci naprzeciw - zakrzyknął, kiedy zniknęła w jeziorze.
pppRuszył powoli wzdłuż brzegu. Wyszła zza zakrętu ścieżki, ubrana w szorty i koszulkę. Mozolnie przedzierała się przez sypki piach dróżki. Nie wiedział dlaczego rozbawiło go to jej dreptanie. Pomachała do niego i podbiegła kawałek. Nie miała stanika. Piersi kołysały się w rytm kroków, koszulka wspierała na sutkach i znowu nie wiedział, gdzie oczy podziać. Wrócili na pomost i rozmawiali leniwie o niczym. Jej nogi ginęły w wodzie, łączyły się z nią, rozpływały, tracąc ludzki kolor. Zauważyła jego spojrzenia, rzucane co i rusz w tamtym kierunku.
- Bardzo cię to niepokoi.
- Co? - zapytał, udając, że nie rozumie.
- To – pokazała na swoje nogi. – Taka już jestem. Mogę być wodą, rozpłynąć się i jednocześnie być taka jak ty, mieć ciało.
- Co cię jeszcze niepokoi?
- Cóż – zaśmiał się, nagle zawstydzony i zły na siebie o to. – Siadasz obok całkiem naga.
- W jeziorze zawsze jestem naga.
- Na pomoście też. Ludzkie dziewczyny nie siadają nagie z nieznanymi facetami na pomostach.
- Ale ja ciebie znam - stwierdziła tym samym naiwnym tonem.
- Nie o to chodzi. Nie wypada tak robić. Ja jestem mężczyzną, ty kobietą. Powinnaś mieć ubranie.
Myślała chwilę nad tym, co powiedział.
- Jeśli będę coś zakładać, to będziesz się mniej denerwował?
- Może mniej - nie był do końca przekonany.
pppStwierdziła, że lepiej jest, kiedy pływają. Przyznał jej rację. O wiele łatwiej było po prostu pływać.
pppSpędzał z nią prawie każde popołudnie, aż do powrotu ojca. Kiedy go zobaczył, obiecał sobie, że teraz jemu poświęci więcej czasu. A to oznaczało koniec odwiedzin nad jeziorem.
pppMiał teraz chwilę oddechu. Leżał wieczorami na łóżku i zastanawiał się nad tym kim lub czym jest Anuszka. Proste stwierdzenie, że jest jakimś stworzeniem wodnym, było całkiem idiotyczne. Z drugiej strony, nie była też tylko kobietą. Czuł się doprawdy bardzo zagubiony. Widział jak jej ciało nabierało przejrzystości wody, jak zlewało się z jeziorem i potem się z niego wyłaniało. Pływała koło niego, nurkowała tuż obok, pokazała swoje ulubione podwodne miejsca. Kiedy pytał ją o tamten świat, rodzinę, życie, wykręcała się. Z dnia na dzień wydawała mu się coraz bardziej tajemnicza i nieodgadniona. Poznawał ją i coraz mniej rozumiał.
pppByła piękną kobietą, a jednocześnie naiwnym, łagodnym i dobrym dzieckiem. Była jakby niewinna, z drugiej jednak strony było w niej coś całkiem innego - pragnienie bycia z nim zabarwione wyczuwalnym erotyzmem. Nie był pewien, czy zdawała sobie z tego sprawę. I chociaż jego zmysły były bardzo pobudzone, to pilnował się. Przecież gdyby wyciągnął po nią rękę, to czułby się tak, jakby pragnął seksu z dziewczynką. Miała ciało kobiety i umysł dziewczynki, rozbudzonej w swej cielesności, ale ciągle dziewczynki. Stanowczo nie mógł pragnąć jej, kiedy była taka... dziwna.
Ostatnio zmieniony pn 25 cze 2012, 20:17 przez dorapa, łącznie zmieniany 4 razy.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

2
A cóż to za tajemnicze znaczki pojawiły się przy dialogu? Nie rozumiem... :)
Usunęłam, ale i tak nie rozumiem.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

3
Dorapa - chciałabym znać całość. Naprawdę - to nie komplement tylko pragnienie. Pokochałam Anuszkę!

Myślę, że największym problemem jest to, że nie opowiadasz, a wyjaśniasz. Przyjmuje Twój narrator funkcję sprawozdawcy z emocji.
Tam gdzie jest miejsce na przykład na dialog ilustracyjny -
dorapa pisze:Kiedy pytał ją o tamten świat, rodzinę, życie, wykręcała się. Z dnia na dzień wydawała mu się coraz bardziej tajemnicza i nieodgadniona. Poznawał ją i coraz mniej rozumiał.


stosujesz narrację sprawozdawczą.
Pod tym kątem przeredagowałabym całość.


___________________
Najpierw wyłapałam, ale potem przestałam zwracać uwagę:
dorapa pisze:robić niepojętych rzeczy
dorapa pisze:rozpadł się w nicość pod jednym spojrzeniem Anuszki
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

4
Natasza pisze:Tam gdzie jest miejsce na przykład na dialog ilustracyjny - dorapa napisał/a:
Kiedy pytał ją o tamten świat, rodzinę, życie, wykręcała się. Z dnia na dzień wydawała mu się coraz bardziej tajemnicza i nieodgadniona. Poznawał ją i coraz mniej rozumiał.

stosujesz narrację sprawozdawczą.
Chyba nie chciałam poświęcać temu zbyt wiele uwagi, bo z założenia rodzina Anuszki i ona sama (a ma jeszcze kilka zaskakujących zdolności w zanadrzu) miała być wielkim zaskoczeniem.

I pewnie nie potrafię tego napisać. :(
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

5
dorapa pisze:bo z założenia rodzina Anuszki i ona sama (a ma jeszcze kilka zaskakujących zdolności w zanadrzu) miała być wielkim zaskoczeniem.
Nie chodzi o ujawnianie - chodzi o dynamiczne "przedstawienie" tajemnicy w formie tajemnicy, a nie napisanie, że była tajemnicy.

POTRAFISZ. Czytałam już wiele Twoich prac.
Może bzdurę napiszę, ale sposobem może byłoby "wejście" w bohatera, całkowite spersonalizowanie albo stworzenie silnie personalnego narratora - osoby spoza świata.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
Natasza pisze:sposobem może byłoby "wejście" w bohatera, całkowite spersonalizowanie
Wyjaśnij, proszę. Najlepiej na przykładzie.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

7
Narracja - spróbowałam ja silnie spersonalizować (jeżeli zajeżdża kiczem, to specjalnie, żeby demonstrować:
dorapa pisze:Miał teraz chwilę oddechu. Leżał wieczorami na łóżku i zastanawiał się nad tym kim lub czym jest Anuszka. Proste stwierdzenie, że jest jakimś stworzeniem wodnym, było całkiem idiotyczne. Z drugiej strony, nie była też tylko kobietą. Czuł się doprawdy bardzo zagubiony. Widział jak jej ciało nabierało przejrzystości wody, jak zlewało się z jeziorem i potem się z niego wyłaniało. Pływała koło niego, nurkowała tuż obok, pokazała swoje ulubione podwodne miejsca. Kiedy pytał ją o tamten świat, rodzinę, życie, wykręcała się. Z dnia na dzień wydawała mu się coraz bardziej tajemnicza i nieodgadniona. Poznawał ją i coraz mniej rozumiał.
Miał teraz chwilę oddechu. Leżał na łóżku i myślał o dziewczynie. Myśli o Anuszce były jak powiew, jak lekko wiatrem wzburzona fala, jak ona sama wreszcie – nieuchwytna w swej istocie. Raz stawała się kobietę, w wtedy dotykał ją każdą myślą i spojrzeniem i niby palcami wyczuwał cielesność, która zdawała się nietrwała i nieuchwytna. Kiedy z nią pływał, była ledwie wodnym kształtem i wtedy doznawał, jakby to on rozpływał się i tracił fizyczne granice.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

8
Czyta już drugi odcinek i dalej zastanawiam się, co można by w tym opowiadaniu poprawić. Zbliżenie narracyjne, o którym mówi Natasza - warto rozważyć, ale uwaga, delikatnie, bo wytrącisz się ze specyficznego, bajkowego stylu.
Ja bym widział pewien feler tego opowiadania w zbytniej powadze z jaką to opowiadasz. Może dlatego, że bardzo mi przypomina stylem i treścią opowiadania Bułyczowa, ale w nich specyficzny rosyjski humor nadawał prawdziwej, trwałej wartości. U Ciebie to jest w stadium jakby gąsiennicowym ci ągle, nieprzepoczwarzonym.
Poza tym zastanawiałem się nad wiarygodnością postaci głównego bohatera. Ta jego ciągła wstydliwość niemalże mnie zniechęciła do lektury, ale potem, po zgrabnym wtręcie o kobiecie dziecku, mogę kupić.
Marylin rusałka - interesująco. Ale... :)
Pozdrawiam
http://ryszardrychlicki.art.pl

9
smtk69 pisze:ale w nich specyficzny rosyjski humor nadawał prawdziwej, trwałej wartości.
Wprawdzie nie będę udawać, że znam bajki Bułyczowa (może znałam, ale nie pamiętam), ale tu idę w kierunku Andersenowskiej obecności narratora:
to drugi wariant - spersonalizowanie narratora jako postaci spoza świata - jako uwypuklenie stawania się w świata w trakcie opowiadania. Tak obrazowo - opowiadać, co rysujesz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

10
Zdecydowanie nie. Za daleko się posuwasz. Za szybko.
Natasza pisze:Myśli o Anuszce były jak powiew, jak lekko wiatrem wzburzona fala, jak ona sama wreszcie – nieuchwytna w swej istocie. Raz stawała się kobietę, w wtedy dotykał ją każdą myślą i spojrzeniem i niby palcami wyczuwał cielesność, która zdawała się nietrwała i nieuchwytna.
Tak by myślał, gdyby był nią tylko i wyłącznie zachwycony. A tak nie jest. On by tak nie pomyślał, dlaczego narrator ma być tak egzaltowany. Zamiast bohatera?

Poza tym - czy tak myślą ludzie? Tak analizują i poetyzują (nawet jeśli to zamierzony kicz)?

Natasza, jaka jest twoją ulubiona książka? Ja wiem, ze to pytanie wyda się może offtopowe, ale może mi wiele pomóc.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

11
Toż mówiłam, że zajeżdża - chodziło mi o zademonstrowanie wejście w bohatere - wyolbrzymiłam!

Ulubiona - cholera - jedna musi być?
Keruac? i w ogóle sporo amerykańskich
Dąbrowska? Nabokov?

Kocham Ajara "Życie przed sobą" i sentymentalnie Londona "Wilk morski" czy Conrada "Tajfun"
i Tołstoja...
Kurczę - nie wiem!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

12
smtk69 pisze:Ja bym widział pewien feler tego opowiadania w zbytniej powadze z jaką to opowiadasz.
A będzie jeszcze poważniej. Zero humoru.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

13
Interesujące opowiadanie. Nie znam wcześniejszych rozdziałów, ale na podstawie tego jednego mogę stwierdzić, że masz ciekawe pomysły.
Znalazłem kilka błędów:
Całkiem jakby odkrywała w nim coś nowego.
Czuł, jakby wdzierała się w niego spojrzeniem.
Te zdania następują po sobie, ale są w różnych akapitach. Jednak w pierwszym brak przecinka przed "jakby", a po drugie - to powtórzenie (tłustym drukiem).
Bo skoro jest wodą?
Nie rozumiem, dlaczego jest to pytanie.
Stary rower ojca skrzypiał, piach przesypywał się przez szprychy, pot spływał po plecach, sosny pachniały…
Nie wiem, czy to był zamierzony efekt, ale ja parsknąłem tu śmiechem.
Gość jedzie rowerem, piach przesypuje się przez szprychy, pot płynie po plecach i... nagle pachnące sosny. Ni przypiął, ni przyłatał.
Nie wiedział (przecinek) w co wierzyć.
Lubił być tu całkiem sam. Chociaż teraz towarzyszyło mu przeświadczenie, że już nigdy nie będzie tu całkiem sam.
powtórzenie
Wyszła zza zakrętu ścieżki, ubrana w szorty i koszulkę.
zbędny przecinek
Nie wiedział (przecinek) dlaczego rozbawiło go to jej dreptanie.
Zauważyła jego spojrzenia, rzucane co i rusz w tamtym kierunku.
co i rusz - słowniki poprawnej polszczyzny dyskwalifikują tę formę jako błędną. Powinno być "co rusz".
- Bardzo cię to niepokoi. (tu mi raczej pasuje znak zapytania)
- Co? - zapytał, udając, że nie rozumie.
- To (kropka i po myślniku dużą literą) – pokazała na swoje nogi. – Taka już jestem. Mogę być wodą, rozpłynąć się i jednocześnie być taka jak ty, mieć ciało.
- Co cię jeszcze niepokoi? (ta wypowiedź pochodzi od tej samej osoby, więc nie powinna być od nowego wiersza z myślnikiem)
- Cóż (kropka i po myślniku dużą literą) – zaśmiał się, (zbędny przecinek) nagle zawstydzony i zły na siebie o to.
- Może mniej (kropka i po myślniku dużą literą) - nie był do końca przekonany.
Leżał wieczorami na łóżku i zastanawiał się nad tym (przecinek) kim lub czym jest Anuszka.
Widział (przecinek) jak jej ciało nabierało przejrzystości wody, (...)
Można też poprawić formatowanie tekstu, brak bowiem wcięć akapitów przy dialogach.
To wszystko z mojej strony i życzę powodzenia.

14
stugramp pisze:Cytat:

Stary rower ojca skrzypiał, piach przesypywał się przez szprychy, pot spływał po plecach, sosny pachniały…

Nie wiem, czy to był zamierzony efekt, ale ja parsknąłem tu śmiechem.
Gość jedzie rowerem, piach przesypuje się przez szprychy, pot płynie po plecach i... nagle pachnące sosny. Ni przypiął, ni przyłatał.
A tu mnie zaskoczyłeś. Wszystko by mi przyszło do głowy, ale nie to, że ten fragment może śmieszyć zestawieniem elementów. Myślałam raczej, że ktoś powie, że to w ogóle nie jest potrzebne.

Ja to widzę inaczej. Facet jedzie na rowerze i odbiera różne informacje, bodźce wzrokowe, słuchowe, węchowe. Idziesz ulicą i widzisz kolor reklamy, czujesz zapach hot-dogów z budki, kamyk uwiera cię w bucie, chłopaki na ławce palą papierosy, ich zapach miesza się z hot-dogami, dzwoni komórka,... Wszystko na raz.

Dzięki za uwagi.

Przecinki to zmora, zawsze mi jakichś brakuje. Jestem po prostu nieuważna.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

15
Rozumiem, że chodziło o odbiór różnych bodźców: węchowych, słuchowych, wzrokowych. Myślę jednak, że dobrze by było je jakoś rozdzielić. Z jednej strony te, które dotyczą bezpośrednio bohatera i czynności, które wykonuje, a z drugiej strony - te z otaczającego go świata. One, jakby nie patrzeć, kontrastują.
Co do przecinków - nie przejmuj się tym. Zauważyłem, że jest to zmora dużej większości 'literatów'. Co tu dużo kryć - ja również mam takie potknięcia. Trudno jest bowiem weryfikować swoje teksty. Można czytać je kilka razy, a i tak nie znajdzie się błędu. Czekam więc, kiedy będę mógł zamieścić swoje, by inni mogli je skorygować.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron