Witam - przedstawiam swoje opowiadanie po długiej przerwie. Proszę o szczere sugestie.
Ksiądz o pooranej bruzdami twarzy wypadł z kościoła niczym strzała wypuszczona z łuku. Obłęd w oczach i obryzgana krwią twarz mężczyzny wydawała się niemal groteskowa. Świtało prawie, a intensywna woń żywiczego zapachu dochodzącego z pobliskiego lasu wypełniała jego płuca po brzegi.
Niesamowicie przenikliwe krzyki dochodzące z wnętrza małego, drewnianego kościółka przerywały co chwilę wszechobecną ciszę. Sutanna, którą miał na sobie była cała poharatana, zostały z niej jedynie strzępki materiału. Spodnie i koszulę, które nosił pod nią były również zniszczone, jak po walce z mitycznym minotaurem.
Ruszył w kierunku pobliskiego budynku gospodarczego, wznosząc przy każdym kroku tumany kurzu w powietrze. Otwarł drzwi i bez chwili zastanowienia ruszył w stronę regału, znajdującego się obok okna. W środku było ciemno, więc po omacku znalazł to czego szukał i najszybciej jak tylko mógł, kulejąc ruszył w drogę powrotną.
Krzyki dochodzące z wewnątrz przeobrażały się w skowyt. Przekraczając próg kościoła i trzymając w ręce już wysłużoną siekierę zaczął wrzeszczeć:
- Cicho bydlaki! Myślicie, że wam to ujdzie na sucho?! - rozejrzał się morderczym spojrzeniem wokół. Przy pierwszej nawie, po lewej stronie siedziały związane osobno grubym sznurem dwie kobiety. Starsza, po pięćdziesiątce wiła się jak szalona, dusząc przy każdej próbie wydania spazmatycznego dźwięku. Siedząca obok młoda dziewczyna niby siedziała, niby to opierała o ławkę. Jej ciało poruszało się w sposób niekontrolowany.
- Bydlaku, zdechniesz w piekle!! - krzyczał przeraźliwie przez płynące łzy mężczyzna, który był przywiązany do ołtarza, najbliżej sacrum. Ołtarz był całkowicie usmarowany od krwi. Leżące na nim ciało było obrazą dla stwórcy. Głowa niemalże oderwana od tułowia, korpus rozcięty przez całą długość, reszta członków była obryzgana krwią i wnętrznościami. Na pierwszy rzut oka nikt nie byłby w stanie ustalić płci ofiary.
- Bóg od zawsze wymagał poświęceń! - Oczy księdza zapłonęły żądzą krwi, ręka zacisnęła się na rękojeści siekiery. - Nie wiecie dlaczego ten świat jest taki zły?! Przez Was śmieci! Tylko wasza krew może ten świat oczyścić z tego robactwa! Krew niewinnych zatrzyma raka toczącego ten świat!
- Jesteś nienormalnym idiotą! - odezwała się kobieta leżąca po prawej stronie, przekrzykując jednocześnie krzyki pozostałych zniewolonych ofiar, czekających na rzeź - Nie możesz ... Nie masz prawa...- kontynuowała z przerażeniem w oczach.
Nie dokończyła zdania. Klin siekiery rozłupał jej czaszkę na dwie, nierówne połowy rozbryzgując przy tym krew połączoną z bezbarwną cieczą wokół. Dla niej już stał się koniec świata. Krzyki pozostały siedmiu osób wzmogły się jeszcze bardziej. Najbardziej wrzeszczała dziewczynka, jedenastoletnia, której twarz obryzgała krew babci. Leżąc w kałuży własnego moczu zdawała się już na nic nie reagować.
- Teraz czas na ucztę - Oprawca złapał jedną ręką dziewczynkę, która się wiła i broniła. Próbowała walczyć, ale tylko na chwilę. Ksiądz schylił się i zbliżył swoje oblicze do twarzy dziecka na odległość nie większą niż trzydzieści centymetrów. Uśmiechnął się groteskowo, nie zważając na jej urywany wrzask. Zdzielił ją swoją wielką ręką tak mocno, że odrzuciło dziewczynkę o dobre dwa metry. Sparaliżowana w jednej chwili straciła głos.
-Ty bydlaku !! - wrzeszczał mężczyzna przywiązany do ołtarza. Ksiądz złapał dziewczynkę za sznur, którym została związana i ruszył w stronę ołtarza.
- Na Boga, nie rób, tego!! To przecież dziecko!!- związany mężczyzna nie dawał za wygraną. Ksiądz tylko spojrzał na niego i się ironicznie uśmiechnął.
- No właśnie, dlatego! - jego rozdzierający śmiech dorównywał wrzaskom reszty skazanych na bycie poświęconymi.
Jednym, zamaszystym ruchem zrzucił stygnące zwłoki nieboszczyka z ołtarza. Położył dziewczynkę na samym środku świętego stołu. Nie zwracał już na jej krzyki i szarpaninę. Dziewczynka ledwo się wiła, jakby straciła wszystkie siły. Z groteskowym uśmiechem uniósł siekierę nad swoją głowę, b wziąć odpowiedni zamach.
- Tam, gdzie dwóch lub trzech zbierze się w moim imieniu, i ja będę! - Doszedł go wysoki głos zza pleców. Na krótką chwilę zwątpił, po czy odwrócił się nie opuszczając siekiery znad głowy. Dojrzał go. Nie wiedział czy jest to anioł ciemności czy niebiański demon. Ostatni raz zamachnął się i rzucił siekierą w postać stojącą u drzwi kościoła.
Poświęcenie (horror)
1
Ostatnio zmieniony wt 14 lut 2012, 21:20 przez jarecki791, łącznie zmieniany 3 razy.
[...] ...im dłużej panuje cisza, tym trudniej ją przerwać. /S.King/