[fragment] Tajemniczy

1
Laila wiedziała, iż ryzykuje wychodząc w towarzystwie Naydena. Problem polegał na tym, że nie znała zamiarów chłopaka, lecz zmęczenie, które nagle ją ogarnęło nie pozwoliło dziewczynie na odmowę. Chłopak by tak łatwo nie odpuścił, a sprzeczka była ostatnią rzeczą, o której w tej chwili marzyła.
Ciepłe krople deszczu spływały Laili po twarzy, jedna po drugiej. Wychodząc do pracy nie włożyła na siebie żadnej kurtki ani nawet cienkiej bluzy, która ochroniłaby jej delikatną skórę przed deszczem.
Gdyby chociaż założyła tę bluzkę, bez suwaka, z wizerunkiem głowy Myszki Miki na plecach... Dostała ją od byłego chłopaka. Wtedy właśnie udowodnił, że kompletnie nie posiada gustu, jeśli chodzi o ubrania.
Tylko jak w takim czymś pokazałaby się w pracy?
Ten prezent był tak samo nieudany jak dzisiejszy dzień.
Na domiar złego jakaś zgraja niezbyt trzeźwych chłopaków podeszła do Naydena, kroczącego wiernie u jej boku. Na szczęście zanim strach całkiem ją obezwładnił, okazało się, iż są to znajomi kolegi Laili.
Chłopak obiecał, że zamieni z nimi słówko i zaraz ją dogoni. Bez wahania poszła samotnie oświetloną uliczką, prowadzącą do domu.
Wyjątkowo ciężką głowę uniosła ku zachmurzonemu niebu.
Słońce, które przez cały dzień przyjemnie grzało, teraz ustąpiło miejsca księżycowi i gwiazdom.
Niestety samotne obcowanie dziewczyny z deszczem, który wciąż popadywał, nie trwało długo.
Pech towarzyszący Laili od samego rana i tym razem jej nie opuścił. Nayden znów znalazł się u boku czarnowłosej, co dziewczyna przyjęła z wyraźną irytacją, wypisaną na zmęczonej twarzy.
- Na pewno chcesz iść pieszo? Jestem samochodem, więc bez problemu mogę cię odwieźć do domu - zaproponował w chwili, gdy podszedł wystarczająco blisko, by mogła go usłyszeć. Czy on naprawdę nie widział, że ona ledwo go znosi?!
- Nie, nie trzeba - odparła uprzejmie, mimo swoich uprzedzeń, co do jego osoby.
- Przecież widać twoje zmęczenie gołym okiem. - Syknął niespodziewanie łapiąc Lailę za ramię. Zrobił to nagle, więc dziewczyna nie zdążyła w żaden sposób zareagować.
Jego wyraz twarzy uległ całkowitej zmianie. W jednej chwili pożałowała swojej decyzji o spacerze z Naydenem.
Co ją do tego skłoniło? Przecież wiedziała jaki jest.
Pociągnął dziewczynę mocniej, a ona nie potrafiła mu się wyrwać. Powodem nie była siła chłopaka, tylko mgła przed jej oczyma, która nagle pojawiła się nie wiadomo skąd.
Kątem oka zerknęła na Naydena.
Triumfalny uśmiech ozdabiał mu twarz, co za czasów studiów wyprowadzało Lailę z równowagi, tak bardzo, że czasami posuwała się do niecnych czynów.
Ale nie dziś.
Dzisiaj miała wrażenie, iż mgła, zawzięcie przesłaniająca jej pole widzenia tłumi również myśli w głowie. Nayden coś mówił, lecz słowa odpływały wraz z każdym powiewem dokuczliwego wiatru.
Jedynie, czego była pewna to tego, że palce chłopaka coraz to bardziej zakleszczały się na jej ramieniu.
Dokąd ją prowadził?
- Co mi tak zaszkodziło? - wybełkotała, lecz odpowiedzi nie uzyskała.
W zamian została siłą wepchnięta do samochodu, który po chwili ruszył z piskiem opon.

Leżała nieruchomo na tylnych siedzeniach obszytych skórzaną tapicerką, koloru beżowego.
Tylko klatka piersiowa, unosząca się w górę, a następnie opadająca w dół świadczyła o tym, że Laila faktycznie żyje.
Jednakże Nayden nie miał czasu nawet spojrzeć na porwaną ponieważ jakiś czarny, na pierwszy rzut oka, drogi pojazd zajechał mu drogę.
- Cholera! Tylko nie policja - zaklnął, już i tak zestresowany.
Z pojazdu, ku uldze Naydena, nie wysiadł żaden mężczyzna w niebieskim mundurze i śmiesznej czapce na głowie z pałką przy pasie. Intruzem okazał się zwykły, młody chłopak. Niemalże białe włosy nieznajomego powiewały niespokojnie na wietrze.
Stał tuż przed drzwiami. Nayden położył palec wskazujący na małym, czarnym guziku i lekko przycisnął.
Przednia szyba automatycznie zsunęła się w dół, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk.
- Odbijam dziewczynę - rzekł krótko jasnowłosy blondyn, kierując dłoń ku klamce.
Te dwa proste słowa tak zaskoczyły Naydena, że na początku zaniemówił. Patrzył prosto w ciemnoniebieskie oczy intruza, wyrażające stanowczość i zastanawiał się, jak można być takim głupim.
- Zapomnij - wreszcie przemówił.
- Chyba nie chcesz mieć znów problemów z policją?
- Nigdy nie miałem z nimi nic do czynienia. - Rzekł ze stoickim spokojem, chociaż serce podeszło mu do gardła.
Skąd ten typ wiedział o czymś, co on ukrywał nawet przed własną matką? A może to jednak policjant, tylko w nieoficjalnym stroju?
- Otwórz drzwi. Inaczej będę musiał zabrać dziewczynę siłą. - Całkowicie zignorował kłamstwo Naydena.
Ta irytująca pewność siebie blondyna, doprowadzała chłopaka do szału, ale nie mógł mu się dłużej stawiać. Ten idiota wiedział za dużo o jego kryminalnej przeszłości.
Odblokował tylne drzwi, nacisnąwszy tym razem brązowy guziczek. Nieznajomy bez chwili wahania wszedł do środka, po czym przysunął bliżej siebie nieprzytomną dziewczynę.
- Czego chcesz od Laily? - zagadnął Nayden, kładąc dłonie na kierownicy, obszytej skórą.
- Niech cię to nie obchodzi. Lepiej gadaj co z nią zrobiłeś. Ona wygląda jakby zmarła dobre dwa dni temu. - Bez wątpliwości chłopak przesadził, lecz jego obawa o tę dziewczynę zaintrygowała porywacza. Postanowił to wykorzystać.
- Skoro tak się o nią martwisz to ją bierz... - po raz pierwszy odwrócił głowę w stronę blondyna - ale najpierw musisz zapłacić. - Roześmiał się głośno pokazując swoje białe, aczkolwiek niezbyt proste zęby.
Niestety, ku rozczarowaniu Naydena, tajemniczy nieznajomy przerzucił sobie dziewczynę przed ramię i uszykował się do wyjścia z auta, lecz tym razem to właściciel pojazdu był bardziej przebiegły.
Zablokował drzwi i nacisnął gaz do dechy.
Ostatnio zmieniony pt 24 lut 2012, 13:55 przez taran1123, łącznie zmieniany 3 razy.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

2
Problem polegał na tym, że nie znała zamiarów chłopaka, lecz zmęczenie, które nagle ją ogarnęło nie pozwoliło dziewczynie na odmowę.
to zdanie nie ma dla mnie sensu. Pierwsza część nie łączy się z drugą. Nie znała jego zamiarów, ale przez to, że była zmęczona, to nie odmówiła... Czyli przy normalnym warunkach odmówiłaby mu, bo nie znała jego zamiarów. A gdyby je znała, to by się zgodziła?

W drugim akapicie powtórzenie deszczu - deszczem

Dalej kolejne sprzeczności... (+ mam nadzieję jesteś świadoma różnicy miedzy bluzą, a bluzką) Gdyby chociaż założyła tę bluzkę... po co miała zakładać akurat tę, skoro była taka beznadziejna? Nie ma innych ubrań? Co dałoby jej założenie "chociaż tej bluzki", którą w ogóle powinna mieć raczej głęboko zakopaną w szafie, skoro był to dla niej symbol bezguścia. Nie trzyma się na wierzchu rzeczy, z których się nie korzysta.

"popadywał", nie podoba mi się to sformułowanie.
Pech towarzyszący Laili od samego rana i tym razem jej nie opuścił.
Raczej "do tej pory jej nie opuścił", czy coś w tym stylu. "i tym razem" to bardziej do sytuacji charakterystycznej dla innej sytuacji... czemuś, co pojawia się po spełnieniu warunku. A tutaj mamy do czynienia z ciągłością.
Poza tym na czym miał polegać ten pech? Że koleś ją dogonił? Przecież to, ze do niej dołączy, to ustaliliśmy już wczesniej, gdzie tu motyw zaskoczenia?

Niby mgła przesłoniła jej oczy, a jednak kątem widziała chłopaka... dziwne.
Niestety, ku rozczarowaniu Naydena, tajemniczy nieznajomy przerzucił sobie dziewczynę przed ramię i uszykował się do wyjścia z auta, lecz tym razem to właściciel pojazdu był bardziej przebiegły.
On miał pojazd wielkości ciężarówki, czy jak? Fizycznie niemożliwe jest, by wejsć do samochodu i siedząc na tyle przerzucić sobie dorosłą kobietę przez ramię. Musiałby stojąc przed autem pociągnąć ją do siebie i wywlec z samochodu... wtedy by mógł sobie ją przerzucić. I jak niby tamten zamierzał zablokować drzwi? Przecież musiałby je najpierw z zewnątrz zamknąć, bo blondyn jakoś musiał wejśc do auta... Chyba że wszystko w samochodzie ma aż tak zautomatyzowane. Ale nawet pomimo tego, sytuacja zupełnie do mnie nie przemawia.

Styl jakoś nie porywa, historia nie wiadomo o czym, sprawia nawet wrażenie pisanego na siłę, bez planu... Sztuczne dialogi. Przykro mi, ale utwór kompletnie do mnie nie przemawia.

3
Nie potrafię na temat tego fragmentu się chyba wypowiedzieć jakoś wykazując konkretne błędy. Czytałam go chyba trzy razy i za każdym razem, nie dostrzegałam nic konkretnego. Jakoś ta historia nie trzyma się dla mnie zupełnie w żadnych sensownych ramach.
Nie mówię o sposobie opisu tylko o samej fabule.

Można się domyśleć, że została potraktowana jakimś specyfikiem, jednak jej odczucia w tej kwestii są zupełnie nierealne dla mnie. Powinna się bardziej zastanawiać, co się stało, czuć niepokój bądź coś podobnego.
Natomiast akcja z tajemniczym wybawicielem, niestety zupełnie do mnie nie przemawia.

Podsumowując. Styl masz nie najgorszy. Nie porywa, ale nie jest bardzo zły. Co do historii to ja jestem zdecydowanie na nie.

4
Ale to nie jest historia ani opowiadanie tylko fragment "powieści".
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

5
Wypowiedziałam się na temat fabuły akurat tego fragmentu. Jestem świadoma, że to część większej całości, tylko opis tej sceny nie podoba mi się. Według mnie jest nieprawdopodobny.

6
Aha, rozumiem.
Każda opinia jest dla mnie ważna, więc dziękuję. :P
Postaram się poprawić ten tekst, mam nadzieję, że się uda. :)
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

7
Witam

Ocenię z punku widzenia czytelnika.
Niestety nie będzie to dobra ocena.

Rozumiem, że jest to fragment powieści tyle tylko, że dość niekorzystnie wybrany, bo pozbawiony kontekstu całości wypada wyjątkowo nielogicznie, nieprawdopodobnie i sztucznie. Postacie zachowują się .... hm.... zarazem teatralnie i bezuczuciowo.
Co więcej, tekst ma kilka dziwnie złożonych zdań i jest trochę suchy. Za mało w nim emocji bohaterów - w samych bohaterach zresztą też.

Pracuj pracuj.

8
taran1123 pisze:Problem polegał na tym, że nie znała zamiarów chłopaka, lecz zmęczenie, które nagle ją ogarnęło nie pozwoliło dziewczynie na odmowę. Chłopak by tak łatwo nie odpuścił, a sprzeczka była ostatnią rzeczą, o której w tej chwili marzyła.
sama wiesz
taran1123 pisze:Wychodząc do pracy nie włożyła na siebie żadnej kurtki ani nawet cienkiej bluzy, która ochroniłaby jej delikatną skórę przed deszczem.
Gdyby chociaż założyła tę bluzkę, 1.bez suwaka, z wizerunkiem głowy Myszki Miki na plecach... Dostała ją od byłego chłopaka. Wtedy właśnie udowodnił, że kompletnie nie posiada gustu, jeśli chodzi o ubrania.
2.Tylko jak w takim czymś pokazałaby się w pracy?
3.Ten prezent był tak samo nieudany jak dzisiejszy dzień.
1. Dla mnie bluzka raczej domyślnie nie ma suwaka. Może mieć guziki albo nie mieć niczego. Ale może ja się nie znam.
2. To po co te wywody "gdyby chociaż założyła", skoro by nie założyła, bo by się w pracy nie pokazała? "Ach, gdybym chociaż założyła te różowe klapki w sraczkowate kropeczki, które pięć lat temu dostałam od taty, który jest daltonistą, co wtedy udowodnił. Tyle że do biura obsługi klienta zawsze chodzę w szpilkach" - mniej więcej taki sam sens utkania tych wszystkich informacji.
3. Jak dla mnie, po tym całym rozpisaniu się o bluzce tak ni przypiął ni przyłatał całe porównanie wygląda na strasznie "siłowe".
taran1123 pisze:Na domiar złego jakaś zgraja niezbyt trzeźwych chłopaków podeszła do Naydena, kroczącego wiernie u jej boku. Na szczęście zanim strach całkiem ją obezwładnił, okazało się, iż są to znajomi kolegi Laili.
Twój narrator dobiera słowa totalnie nietrzymające się sceny, którą pokazuje.
Nayden kroczy wiernie u jej boku? Sorry, ale po tym, co wcześniej napisałaś to ona się za nim wlecze, zniechęcona i zmęczona. Jakiegoś wiernego towarzyszenia jej, w sensie takim nieco szerszym niż fizyczny, bo coś takiego sugerujesz, zdecydowanie nie ma.
Przy drugim podkreśleniu zbyt mocne słowa. Paru niezbyt trzeźwych gości podchodzi do jakiejś parki. No ok. Dziewczyna może się wystraszyć, ok. W ogóle tego nie pokazujesz czytelnikowi, tylko nagle wypalasz, że strach ją niemal obezwładnił. Jednak od wystraszenia się paru pijaczków, a sparaliżowania strachem jest cała masa emocji, przeżyć, które należałoby zaznaczyć. Niech Twój narrator "wejdzie glębiej" w umysł bohaterki, niech mi go przybliży, bo tak to jej reakcje i to co on mówi są całkowicie niewiarygodne.
taran1123 pisze:Wyjątkowo ciężką głowę uniosła ku zachmurzonemu niebu.
Słońce, które przez cały dzień przyjemnie grzało, teraz ustąpiło miejsca księżycowi i gwiazdom.
Mamy oświetloną uliczkę, zapewne w mieście, do tego zachmurzone (i to raczej porządnie, bo pada) niebo, a ta laska gwiazdy widzi? Logika.
taran1123 pisze:- Na pewno chcesz iść pieszo? Jestem samochodem, więc bez problemu mogę cię odwieźć do domu - zaproponował w chwili, gdy podszedł wystarczająco blisko, by mogła go usłyszeć.
A byłam pewna, że zaproponował to wtedy, gdy go nie słyszała :P
Nie dopowiadaj oczywistości, bo przez to tekst brzmi nieporadnie.
taran1123 pisze:- Przecież widać twoje zmęczenie gołym okiem. - Syknął niespodziewanie łapiąc Lailę za ramię. Zrobił to nagle, więc dziewczyna nie zdążyła w żaden sposób zareagować.
Jak niespodziewanie, to nagle. A jak tak nagle, to czytelnik się domyśli, że zmęczona, znudzona laska raczej nie zdąży zareagować. Wszystko od "zrobił" do wywalenia - znów dopisujesz rzeczy oczywiste, na dodatek suchym językiem.
taran1123 pisze:Jego wyraz twarzy uległ całkowitej zmianie. W jednej chwili pożałowała swojej decyzji o spacerze z Naydenem.
Co ją do tego skłoniło? Przecież wiedziała jaki jest.
Pociągnął dziewczynę mocniej, a ona nie potrafiła mu się wyrwać. Powodem nie była siła chłopaka, tylko mgła przed jej oczyma, która nagle pojawiła się nie wiadomo skąd.
Kątem oka zerknęła na Naydena.
Zaimki czasami się jednak przydają. Pisanie ciągle na zmianę "Nayden", "chłopak" wygląda trochę głupawo. Musisz nauczyć się budować zdania, w których nie będziesz musiała co chwilę ratować się przed powtórzeniami.

Ja się domyślam, że mgiełka przed oczyma Laili wiązała się z jakimś poczuciem słabości, ale to właśnie ową słabość należałoby zaznaczyć, bo tak tp nie wiem, co mają kropelki wody zawieszone w powietrzu do możliwości wyrwania się.
No i pochrzaniłaś podmioty domyślne trochę - wychodzi na to, że mgła pojawiła się przed oczyma siły chłopaka.
taran1123 pisze:jakiś czarny, na pierwszy rzut oka, drogi pojazd zajechał mu drogę.
Tutaj to "jakiś" zdecydowanie niepotrzebne, a nie ubogaca też artystycznie tekstu. Wywalić
taran1123 pisze:śmiesznej czapce na głowie z pałką przy pasie.
Czapka na głowie miała mieć przy pasie pałkę? Bo tak napisałaś.
taran1123 pisze:- Odbijam dziewczynę - rzekł krótko jasnowłosy blondyn, kierując dłoń ku klamce.
Te dwa proste słowa tak zaskoczyły Naydena, że na początku zaniemówił. Patrzył prosto w ciemnoniebieskie oczy intruza, wyrażające stanowczość i zastanawiał się, jak można być takim głupim.
- Zapomnij - wreszcie przemówił.
No to tak. Pan jasny się odzywa i kieruje dłoń ku klamce. Ten drugi siedzi chwilę cicho, potem odpowiada. Czemu ten jasnowłosy jeszcze tych drzwi nie otworzył? "Odbija" laskę od kogoś, o kim jak widać wie coś niezbyt przyjemnego. I łaskawie czeka aż ten poblokuje drzwi?
taran1123 pisze:- Otwórz drzwi. Inaczej będę musiał zabrać dziewczynę siłą. - Całkowicie zignorował kłamstwo Naydena.
Aha, jednak postanowił poczekać. Czy "ci dobrzy" zawsze muszą być tak naiwni?
Co do podkreślenia... Znowu: no przecież widzę! Nie rób z czytelnika głupka.
taran1123 pisze:- Niech cię to nie obchodzi. Lepiej gadaj co z nią zrobiłeś. Ona wygląda jakby zmarła dobre dwa dni temu.
Sorry, ale ten dobry zamiast być przejmującym się amantem jest dość komiczny. Zwłaszcza w kontekście tego, jak się rozpisywałaś o tym, że głęboko oddycha itd.
taran1123 pisze:Nieznajomy bez chwili wahania wszedł do środka, po czym przysunął bliżej siebie nieprzytomną dziewczynę.
No bo lepiej wejść do samochodu świra, zamiast laskę z niego wyciągnąć.
Postaraj się coś zrobić z logiką działań bohatera.
taran1123 pisze:Niestety, ku rozczarowaniu Naydena, tajemniczy nieznajomy przerzucił sobie dziewczynę przed ramię i uszykował się do wyjścia z auta, lecz tym razem to właściciel pojazdu był bardziej przebiegły.
Zablokował drzwi i nacisnął gaz do dechy.
O nieprawdopodobieństwie samego "przerzucenia przez ramię" napisała już Neta.
A ja zachodzę w głowę czego takiego spodziewał się Nayden, że był rozczarowany? Że gość jednak Lailę zostawi? Czy że spróbuje się z nim umówić?
I swoją drogą co się stało z samochodem tego jasnego, który przed chwilą stał na drodze?
taran1123 pisze:drogi pojazd zajechał mu drogę.
No to tak.
Styl masz dość toporny, błędy się zdarzają, aczkolwiek na poziomie takiej podstawowej poprawności jest ok, ale reszta warsztatu do dopracowania.
Twój narrator wszystko łopatologicznie wciska czytelnikowi, zamiast opisywać. To psuje plastykę, ale najbardziej chyba szkodzi emocjom. Jeżeli narrator mówi "ona była przerażona", to fajnie by było, gdyby zbudował wokół tego przerażenia jakąś scenę. Niech doda niepokojące szczególiki otoczeniu, na które ona akurat w tej chwili zwróci w nerwach uwagę, niech pokaże gonitwę myśli, cokolwiek! A nie tylko poinformuje.
Do tego zawodzi fabuła. Logika działań bohaterów pozostaje dla mnie absolutnie niezbadana. Jakieś wyjaśnienia od czasu do czasu wrzucane przez narratora też niewiele pomagają. Nayden stwierdza, że jasnowłosy wie za dużo o jego kryminalnej przeszłości, więc pozwala gościowi siedzieć swobodnie na tylnym siedzeniu i zaczyna jechać, bez obaw, że ten mu gardło poderżnie czy cokolwiek innego zrobi. Na chyba będąc przestępcą mogę się spodziewać, że ktoś, kto wie o tym, jaka ze mnie groźna sztuka, nie przyszedł raczej nieprzygotowany.
Zachowanie jasnowłosego już obmarudziłam solidnie, więc go zostawmy.

Jak dla mnie fragment do napisania od nowa. I to z gruntownym przemyśleniem jego fabuły.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

9
Tak, już nad tym pracuję. :P
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley

10
taran1123 pisze:Laila wiedziała, iż ryzykuje wychodząc w towarzystwie Naydena. Problem polegał na tym, że nie znała zamiarów chłopaka, lecz zmęczenie, które nagle ją ogarnęło nie pozwoliło dziewczynie na odmowę. Chłopak by tak łatwo nie odpuścił, a sprzeczka była ostatnią rzeczą, o której w tej chwili marzyła.
Moi poprzednicy wyłapali już w Twoim tekście sporo rozmaitych potknięć, zarówno logicznych, jak i językowych, więc ja chciałabym skupić się na jednej tylko sprawie.

Niepotrzebnie komplikujesz zdania. Raczej wszyscy się domyślają, że Nayden to chłopak, a Laila to dziewczyna, więc nie trzeba tego przypominać w każdym kolejnym zdaniu. Istnieją przecież podmioty domyślne, zaimki, a poza tym, kiedy piszesz o dwóch osobach, trudno o nieporozumienia. Więc mogłabyś uprościć, choćby tak:
Laila wiedziała, iż ryzykuje wychodząc w towarzystwie Naydena. Problem polegał na tym, że nie znała jego zamiarów, lecz nagłe zmęczenie nie pozwoliło jej na odmowę. Chłopak by tak łatwo nie odpuścił, a sprzeczka była ostatnią rzeczą, o której w tej chwili marzyła.
Pomijam tu dość powikłaną logikę motywacji, chodzi mi jedynie o sam język.
taran1123 pisze:Na domiar złego jakaś zgraja niezbyt trzeźwych chłopaków podeszła do Naydena, kroczącego wiernie u jej boku. Na szczęście zanim strach całkiem ją obezwładnił, okazało się, iż są to znajomi kolegi Laili.
Skoro zgodziła się na jego towarzystwo, to już nie warto pisać, że Nayden wiernie kroczy u jej boku. Gdyby się wytrwale od niego opędzała, to co innego. A w drugim zdaniu ten "kolega Laili" wprowadza zamieszanie, gdyż Laila może mieć wielu kolegów, a zatem - o kogo właściwie tu chodzi? Można by to wszystko uprościć:
Na domiar złego, jakaś zgraja niezbyt trzeźwych chłopaków podeszła do Naydena. Na szczęście /.../ okazało się, ze są to jego koledzy.
taran1123 pisze:Pech towarzyszący Laili od samego rana i tym razem jej nie opuścił. Nayden znów znalazł się u boku czarnowłosej, co dziewczyna przyjęła z wyraźną irytacją, wypisaną na zmęczonej twarzy.
Dwa zdania, trzy określenia tej samej osoby: Laila, czarnowłosa, dziewczyna... Gdyby nie to, ze od początku idą tylko we dwoje, czytelnik mógłby pomyśleć, że towarzyszy im jeszcze jakaś czarnowłosa, również zmęczona. To drugie zdanie można by sprowadzić do jakiegoś prostego: Nayden znów znalazł się przy niej. Zirytowała się.

Używasz stanowczo zbyt wielu słów do opisania sytuacji dość nieskomplikowanych: dziewczyna jest zmęczona, nie ma ochoty na towarzystwo znajomego, lecz godzi się, żeby uniknąć nalegań, co ją z kolei wprawia w irytację... OK, wszystko zrozumiałe i prawdopodobne. Nie warto więc łopatologicznie dopowiadać każdej myśli i każdej reakcji, a na poziomie czysto gramatycznym - nie warto komplikować konstrukcji zdań.
taran1123 pisze:- Odbijam dziewczynę - rzekł krótko jasnowłosy blondyn
Proste zdania też kontroluj.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron