Laila wiedziała, iż ryzykuje wychodząc w towarzystwie Naydena. Problem polegał na tym, że nie znała zamiarów chłopaka, lecz zmęczenie, które nagle ją ogarnęło nie pozwoliło dziewczynie na odmowę. Chłopak by tak łatwo nie odpuścił, a sprzeczka była ostatnią rzeczą, o której w tej chwili marzyła.
Ciepłe krople deszczu spływały Laili po twarzy, jedna po drugiej. Wychodząc do pracy nie włożyła na siebie żadnej kurtki ani nawet cienkiej bluzy, która ochroniłaby jej delikatną skórę przed deszczem.
Gdyby chociaż założyła tę bluzkę, bez suwaka, z wizerunkiem głowy Myszki Miki na plecach... Dostała ją od byłego chłopaka. Wtedy właśnie udowodnił, że kompletnie nie posiada gustu, jeśli chodzi o ubrania.
Tylko jak w takim czymś pokazałaby się w pracy?
Ten prezent był tak samo nieudany jak dzisiejszy dzień.
Na domiar złego jakaś zgraja niezbyt trzeźwych chłopaków podeszła do Naydena, kroczącego wiernie u jej boku. Na szczęście zanim strach całkiem ją obezwładnił, okazało się, iż są to znajomi kolegi Laili.
Chłopak obiecał, że zamieni z nimi słówko i zaraz ją dogoni. Bez wahania poszła samotnie oświetloną uliczką, prowadzącą do domu.
Wyjątkowo ciężką głowę uniosła ku zachmurzonemu niebu.
Słońce, które przez cały dzień przyjemnie grzało, teraz ustąpiło miejsca księżycowi i gwiazdom.
Niestety samotne obcowanie dziewczyny z deszczem, który wciąż popadywał, nie trwało długo.
Pech towarzyszący Laili od samego rana i tym razem jej nie opuścił. Nayden znów znalazł się u boku czarnowłosej, co dziewczyna przyjęła z wyraźną irytacją, wypisaną na zmęczonej twarzy.
- Na pewno chcesz iść pieszo? Jestem samochodem, więc bez problemu mogę cię odwieźć do domu - zaproponował w chwili, gdy podszedł wystarczająco blisko, by mogła go usłyszeć. Czy on naprawdę nie widział, że ona ledwo go znosi?!
- Nie, nie trzeba - odparła uprzejmie, mimo swoich uprzedzeń, co do jego osoby.
- Przecież widać twoje zmęczenie gołym okiem. - Syknął niespodziewanie łapiąc Lailę za ramię. Zrobił to nagle, więc dziewczyna nie zdążyła w żaden sposób zareagować.
Jego wyraz twarzy uległ całkowitej zmianie. W jednej chwili pożałowała swojej decyzji o spacerze z Naydenem.
Co ją do tego skłoniło? Przecież wiedziała jaki jest.
Pociągnął dziewczynę mocniej, a ona nie potrafiła mu się wyrwać. Powodem nie była siła chłopaka, tylko mgła przed jej oczyma, która nagle pojawiła się nie wiadomo skąd.
Kątem oka zerknęła na Naydena.
Triumfalny uśmiech ozdabiał mu twarz, co za czasów studiów wyprowadzało Lailę z równowagi, tak bardzo, że czasami posuwała się do niecnych czynów.
Ale nie dziś.
Dzisiaj miała wrażenie, iż mgła, zawzięcie przesłaniająca jej pole widzenia tłumi również myśli w głowie. Nayden coś mówił, lecz słowa odpływały wraz z każdym powiewem dokuczliwego wiatru.
Jedynie, czego była pewna to tego, że palce chłopaka coraz to bardziej zakleszczały się na jej ramieniu.
Dokąd ją prowadził?
- Co mi tak zaszkodziło? - wybełkotała, lecz odpowiedzi nie uzyskała.
W zamian została siłą wepchnięta do samochodu, który po chwili ruszył z piskiem opon.
Leżała nieruchomo na tylnych siedzeniach obszytych skórzaną tapicerką, koloru beżowego.
Tylko klatka piersiowa, unosząca się w górę, a następnie opadająca w dół świadczyła o tym, że Laila faktycznie żyje.
Jednakże Nayden nie miał czasu nawet spojrzeć na porwaną ponieważ jakiś czarny, na pierwszy rzut oka, drogi pojazd zajechał mu drogę.
- Cholera! Tylko nie policja - zaklnął, już i tak zestresowany.
Z pojazdu, ku uldze Naydena, nie wysiadł żaden mężczyzna w niebieskim mundurze i śmiesznej czapce na głowie z pałką przy pasie. Intruzem okazał się zwykły, młody chłopak. Niemalże białe włosy nieznajomego powiewały niespokojnie na wietrze.
Stał tuż przed drzwiami. Nayden położył palec wskazujący na małym, czarnym guziku i lekko przycisnął.
Przednia szyba automatycznie zsunęła się w dół, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk.
- Odbijam dziewczynę - rzekł krótko jasnowłosy blondyn, kierując dłoń ku klamce.
Te dwa proste słowa tak zaskoczyły Naydena, że na początku zaniemówił. Patrzył prosto w ciemnoniebieskie oczy intruza, wyrażające stanowczość i zastanawiał się, jak można być takim głupim.
- Zapomnij - wreszcie przemówił.
- Chyba nie chcesz mieć znów problemów z policją?
- Nigdy nie miałem z nimi nic do czynienia. - Rzekł ze stoickim spokojem, chociaż serce podeszło mu do gardła.
Skąd ten typ wiedział o czymś, co on ukrywał nawet przed własną matką? A może to jednak policjant, tylko w nieoficjalnym stroju?
- Otwórz drzwi. Inaczej będę musiał zabrać dziewczynę siłą. - Całkowicie zignorował kłamstwo Naydena.
Ta irytująca pewność siebie blondyna, doprowadzała chłopaka do szału, ale nie mógł mu się dłużej stawiać. Ten idiota wiedział za dużo o jego kryminalnej przeszłości.
Odblokował tylne drzwi, nacisnąwszy tym razem brązowy guziczek. Nieznajomy bez chwili wahania wszedł do środka, po czym przysunął bliżej siebie nieprzytomną dziewczynę.
- Czego chcesz od Laily? - zagadnął Nayden, kładąc dłonie na kierownicy, obszytej skórą.
- Niech cię to nie obchodzi. Lepiej gadaj co z nią zrobiłeś. Ona wygląda jakby zmarła dobre dwa dni temu. - Bez wątpliwości chłopak przesadził, lecz jego obawa o tę dziewczynę zaintrygowała porywacza. Postanowił to wykorzystać.
- Skoro tak się o nią martwisz to ją bierz... - po raz pierwszy odwrócił głowę w stronę blondyna - ale najpierw musisz zapłacić. - Roześmiał się głośno pokazując swoje białe, aczkolwiek niezbyt proste zęby.
Niestety, ku rozczarowaniu Naydena, tajemniczy nieznajomy przerzucił sobie dziewczynę przed ramię i uszykował się do wyjścia z auta, lecz tym razem to właściciel pojazdu był bardziej przebiegły.
Zablokował drzwi i nacisnął gaz do dechy.
[fragment] Tajemniczy
1
Ostatnio zmieniony pt 24 lut 2012, 13:55 przez taran1123, łącznie zmieniany 3 razy.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley