"Mechanizm: Kobieta" - psychologiczne? - Zawiera w

1
Tytuł roboczy: "Mechanizm: Kobieta"


- Możesz na mnie spojrzeć?
_____Asia stała przede mną, oparta o stół. Oddychała szybko. Nie był to pierwszy raz, kiedy po całkiem przyjemnej rozmowie, niespodziewanie wywoływała awanturę.
- Nic nie robisz i ciągle się tylko opierdalasz. Albo grasz na gitarze albo czytasz książkę albo coś piszesz... Każdy chciałby odpoczywać!
_____Tyk, tyk, tyk, tyk... Tyk... Tyk... Tyk...
- Możesz na mnie spojrzeć?!
_____Bum.
_____Oderwałem wzrok od monitora laptopa i powoli przeniosłem na nią. Próbowałem zachować obojętność. Wcześniej, czytając ostatnią notatkę zapisaną w dzienniku, mogłem jedynie domyślać się, że jest rozzłoszczona. Słyszałem jej głos, kątem oka widziałem dłoń.
_____Teraz patrzyłem jej w oczy. Szeroko otwarte, skupione na punkcie gdzieś pomiędzy moimi. Widziałem jej zaciśnięte usta, zarumienione policzki. Jej piersi unosiły się i opadały, a dłonie napierały na blat. Czułem, że teraz jest zdolna do wszystkiego. Mogła zacząć krzyczeć, mogła się rozpłakać i równie dobrze mogła porwać mój komputer i rzucić o ścianę.Wiedziałem o tym, ale postanowiłem ją rozwścieczyć.
_____Opuściłem wzrok i kontynuowałem czytanie.
- Tomek! - wrzasnęła - Nie lekceważ mnie!
_____Właściwie to moje podejście do tej pracy nie było entuzjastyczne. Były wakacje, a przeglądanie akt galerii sztuki nie było tym, co rajcowało mnie najbardziej. Szczególnie, że na razie pracowaliśmy za darmo. Robiłem jednak tyle, ile ode mnie wymagano.
_____Towarzystwo Asi natomiast zaczynało działać mi na nerwy. Była dziecinna, kierowały nią wyłącznie emocje. Mogłoby się wydawać, że żyje chwilą, nie martwiąc się o konsekwencje. Sama jednak oczekiwała od wszystkich delikatnego traktowania. Zapytałbym co ją trapi, okazał trochę współczucia, a kiedy emocje by opadły, zaproponował pomoc, ale tym razem nie miałem cierpliwości.
- Uspokój się - powiedziałem, a później powtórzyłem to kilka razy w myślach. Czułem, że moje serce zaczyna bić szybciej - Znowu wybuchasz o byle gówno.
- Byle gówno?! Skąd ty możesz wiedzieć, co ja myślę?! Wielki psycholog! Myślisz, że jesteś wspaniały? Nie jesteś! Wszystko musisz mieć poukładane, na wszystkich patrzysz z góry! Ludzie cie nie nawidzą! Włazisz im w dupę, podlizujesz się, jesteś pozorantem! Wiesz co mówią o tobie twoi znajomi?! Rozmawiałam z nimi! Myślisz, że jesteś w porządku?! Tak naprawdę to jesteś tylko żałosny!
_____Auć... Charakterystyka w dziesięć sekund. Wiedziałem, że Asia nie miała racji, czułem, że chce wytrącić mnie z równowagi. Ale nie potrafiłem się opanować. Teraz moje ręce zaczęły dygotać.
_____Włożyłem do ucha słuchawkę i włączyłem muzykę. Miałem cholerną świadomość, że ignorowanie Asi tylko pogorszy sytuację, ale w gruncie rzeczy o to mi chodziło. Chciałem mieć powód, żeby przez kilka dni od niej odpocząć.
_____Pochyliła się nad stołem, chwyciła kabel i wyrwała mi słuchawki razem z odtwarzaczem.
- To było bardzo niekulturalne z twojej strony, takich rzeczy się nie robi - powiedziała protekcjonalnym, prawie matczynym tonem, po czym schowała odtwarzacz do kieszeni.
_____Spojrzałem na nią ponownie. Miała rozszerzone źrenice, cała się trzęsła. Dotarło do mnie, że nie powinienem był jej denerwować.
- Oddaj mi słuchawki - poprosiłem.
- Nie. Dopóki ze mną nie porozmawiasz - Nie patrzyła mi w oczy. Skrzyżowała ręce na piersi, potem oparła je na biodrach, potem znowu skrzyżowała. Błądziła wzrokiem po salonie galeri.
- Miałaś szansę ze mną porozmawiać. Nawrzeszczałaś na mnie. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać - powiedziałem i wyciągnąłem rękę - Oddaj mi słuchawki.
- Po co mnie wkurzałeś? Widziałeś, że jestem wkurwiona. Lekceważysz mnie!
_____"Znowu się zaczyna", pomyślałem.
- Oddaj mi słuchawki - poprosiłem po raz drugi.
_____Tym razem podziałało. Wyjęła mój odtwarzacz i z impetem położyła na stole. Zamilkła i patrzyła przed siebie, oczekując mojej reakcji.
_____Zamknąłem laptopa i zwinąłem zasilacz. Chciałem stamtąd wyjść. Wolałem nie rozmawiać z nią pod wpływem emocji. Serce waliło mi jak młot, cudem zachowywałem pozory spokoju.
- I co, teraz sobie pójdziesz?! - Asia znowu podniosła głos - Nie, nie pójdziesz.
_____Nie od razu zrozumiałem, co zamierzała zrobić. Po chwili poczułem jednak, że robi mi się gorąco.
"O kurwa". Dziewczyna chciała mnie zamknąć. W śmierdzącym staroświeckim salonie galerii. Drzwi były pancerne, nie dałbym rady i wyważyć, szczególnie, że postury byka nie miałem. Byliśmy na parterze, okna były okratowane. Znalazłem się w pułapce i po raz pierwszy podczas tej kłótni obleciał mnie strach.
_____"Dopaść klucze, zanim ona je znajdzie", pomyślałem. Zacząłem się rozglądać. Serce podskoczyło mi do gardła i w jednej chwili strach znikł. Poczułem ulgę. Otwierałem drzwi jako ostatni i jedyną parę kluczy miałem w kieszeni.
- Ja mam klucze - powiedziałem.
_____Spojrzała na mnie wściekła.
- Nie zostanę tu sama. Idę z tobą!
_____Założyłem torbę na ramię, wziąłem do ręki futerał z gitarą i wyszedłem.
- Możesz na mnie poczekać?! - Usłyszałem za plecami. Położyłem klucze na wycieraczce.
_____Dzień był piękny, świeciło słońce, wiał przyjemny chłodny wiatr. Założyłem słuchawki i ruszyłem przed siebie, słysząc jedynie słowa piosenki "Move along". Gdzieś w oddali usłyszałem fragment zdania: "...potrafisz tylko uciekać!".

_____To nie była prawda. Odkąd nauczyłem się nie uciekać od problemów, ich rozwiązywanie stało się dla mnie czymś w rodzaju manii. Asia musiała jednak poczekać.
_____Byliśmy przyjaciółmi od kilku miesięcy i zdaje się, że nie istniał temat, który wahalibyśmy się poruszyć. W przeciągu kilku tych miesięcy Asia wybuchała wiele razy i zawsze potrafiłem zachowywać dystans do tego, co mówiła. Zawsze potrafiłem jej wybaczyć. Byłem pewien, że i tym razem przyszłoby mi to łatwo, gdybym nie był zniecierpliwiony jej ciągłymi zmianami nastroju.
***
_____Staliśmy na przystanku, czekaliśmy na autobus. Zosia była zdenerwowana. Zgodziłem się pojechać z nią na imprezę za miastem, bo potrzebowała wsparcia. Rzadko widywała się ze znajomymi, głównie z powodu tego, że jej szkoła znajdowała się w innym mieście. Miała przez to problemy z nawiązywaniem kontaktów.
- Jak wyglądam? - zapytała, nie odrywając wzroku od swojego odbicia w szybie wiaty.
- Cudownie - odparłem bez przekonania.
_____Faktycznie, wyglądała cudownie i chciałem sprawić, żeby poczuła się pewnie. Jednak standardowy sposób - czyli zachwycone spojrzenie i entuzjastyczne przytaknięcie - zazwyczaj nie wystarczał. Przez całą drogę autobusem, kolejką i chodnikiem, musiałbym zapewniać ją , że nie próbuję być miły i naprawdę ślicznie wygląda. Z resztą zawsze wyglądała. To było u nas rodzinne.
_____Znalazłem inny, bardziej skuteczny sposób na prawienie jej komplementów.
- Nawet nie spojrzałeś - Odwróciła się w moją stronę.
_____Przyjrzałem się jej od czubka głowy aż do stóp i teatralnie odegrałem zachwyt.
- Głupek!
_____Kiedy się zaśmiała i lekko mnie pchnęła wiedziałem, że czuje się pewniej. Spojrzała jeszcze raz na swoje odbicie, uśmiechnęła się i popatrzyła w niebo.
_____Było jasno, chłodno i przyjemnie. Nasze osiedle miało dużo wolnej przestrzeni, porośniętej trawą i dziwnymi odmianami miejskiego zboża. Latem pachniało tu lasem. Nie było w tym nic dziwnego - całkiem niedaleko, w leżącej nieopodal przystanku dolinie, rosły drzewa. Liściaste i iglaste, wymieszane chaotycznie. Dalej stała chatka myśliwska, drewniany hotel i harcerskie obozowisko. A za nimi rozpoczynała się miejska dżungla pełna wieżowców, centrów handlowych i sklepów odzieżowych.
- Dziękuję, że ze mną jedziesz - powiedziała zatroskana.
- Skoro będą tam twoje koleżanki, to cała przyjemność po mojej stronie - Uśmiechnąłem się, a ona natychmiast zmieniła minę na bardziej obojętną i odwróciła wzrok.
- Myślisz, że coś poderwiesz? - Próbowała chyba pokazać, że próbuje ukryć politowanie. W każdym razie nie traktowała poważnie tego, o czym mówiłem.
_____Albo i traktowała, ale bała się, że lepiej dogadam się z jej znajomymi, a ona w trakcie imprezy zostanie w towarzystwie odludków... Niezależnie od tego, czy próbowała coś osiągnąć, czy zareagowała całkiem spontanicznie, nie zmieniłem nic w swoich planach. A planowałem poderwać jej koleżankę.
_____Nie wiedziałem, którą, ale planowałem.
- Jasne - Uśmiechnąłem się - Ale tańczył będę tylko z tobą - skłamałem.
Ostatnio zmieniony śr 09 lis 2011, 14:47 przez Kucu.qu, łącznie zmieniany 3 razy.

Re: "Mechanizm: Kobieta" - psychologiczne? - Zawie

2
To teraz zostaniesz podsumowany przez kobietę... Nie ma tu ani początku, ani zakończenia. Nie ma też konkluzji. Nie jest to studium psychiki ani zachowań, ani szkic (w sensie formy literackiej oczywiście). Interpunkcja jest dobra, kilka małych literówek.
Co do fabuły i postaci... Każdy z nich nadaje się albo do zespołu Sylara (tego z Herosów), albo do psychiatryka po prostu. Reakcje są postrzępione, nie wiadomo z czego wynikają i ten brak przyczyny przeszkadza w odbiorze tekstu. Poza tym nic nie wiadomo o tych postaciach i o ich otoczeniu, co byłoby ok, gdybyś napisał prawdziwy szkic. Nie ma tutaj jednak głębi, więc brakuje tła.

To dziwne, że myśli o niej "Asia", kiedy ma jej tak dość i przecież się kłócą. Ponadto tych kilka zdań opisujących jak ona stoi nad biurkiem zwyczajnie mnie rozbawiło. Wygląda to co najmniej jakby za chwilę miała go zgwałcić. Przesadziłeś.
- Nic nie robisz i ciągle się tylko opierdalasz.


- to jedno i to samo.

Czym jest to "tyk, tyk...bum"?
Próbowałem zachować obojętność. Wcześniej, czytając ostatnią notatkę zapisaną w dzienniku, mogłem jedynie domyślać się, że jest rozzłoszczona.
Mogę się tutaj mylić, ale powiem i tak: widzę tu błąd stylistyczny. Za dużo tego asp. niedokonanego.
Właściwie to moje podejście do tej pracy nie było entuzjastyczne.
To się pojawia ni z gruszki, ni z pietruszki. I właściwie jaka to była praca? Oni pracowali razem? Rozumiem, że galeria, akta itd., ale co dokładnie? Albo piszesz szkic - wgłębiasz się w psychikę i wtedy rezygnujesz z tego, albo to rozwiń, żeby czytelnik się nie zastanawiał nad tym zbytecznym drobiazgiem, a mógł poświęcić tematowi głównemu.
Towarzystwo Asi natomiast zaczynało działać mi na nerwy. Była dziecinna, kierowały nią wyłącznie emocje. Mogłoby się wydawać, że żyje chwilą, nie martwiąc się o konsekwencje. Sama jednak oczekiwała od wszystkich delikatnego traktowania. Zapytałbym co ją trapi, okazał trochę współczucia, a kiedy emocje by opadły, zaproponował pomoc, ale tym razem nie miałem cierpliwości.
Znów tylko coś napominasz, bez zdecydowania, za to bardzo zbiorczo i tendencyjnie.
Myślę, że warto zawiesić się nad tym: ona jemu wcześniej wypominała, że nic nie robi, a tu on myśli o jej beztrosce. Ot choćby: czy to ze złości te jego myśli, kto tu jaki jest naprawdę i ogólnie jak to się ma do rzeczywistości.
Czułem, że moje serce zaczyna bić szybciej
Teraz moje ręce zaczęły dygotać.
Wyjęła mój odtwarzacz i z impetem położyła na stole.
Po polsku piszemy "mi". "Moje" ma się samo przez się.
- Byle gówno?! Skąd ty możesz wiedzieć, co ja myślę?! Wielki psycholog! Myślisz, że jesteś wspaniały? Nie jesteś! Wszystko musisz mieć poukładane, na wszystkich patrzysz z góry! Ludzie cie nie nawidzą! Włazisz im w dupę, podlizujesz się, jesteś pozorantem! Wiesz co mówią o tobie twoi znajomi?! Rozmawiałam z nimi! Myślisz, że jesteś w porządku?! Tak naprawdę to jesteś tylko żałosny!
Bardzo poukładana i przemyślana ta charakterystyka. Na dodatek z powtórzeniami.
Włożyłem do ucha słuchawkę i włączyłem muzykę.
W zasadzie dlaczego tylko jedną?
Miałem cholerną świadomość,


Tą "cholerę" trzeba było wstawić do powyższej charakterystyki. Tutaj jest całkowicie nie na miejscu, a już na pewno nie w takiej formie.
- To było bardzo niekulturalne z twojej strony, takich rzeczy się nie robi - powiedziała protekcjonalnym, prawie matczynym tonem, po czym schowała odtwarzacz do kieszeni.
Miała rozszerzone źrenice, cała się trzęsła.
Nie patrzyła mi w oczy. Skrzyżowała ręce na piersi, potem oparła je na biodrach, potem znowu skrzyżowała. Błądziła wzrokiem po salonie galeri.
Ta mnogość jej "subtelnych" zachowań naprawdę zakrawa na psychozę. Urealnij to, daj powietrze między zdania, czyli innymi słowy rozwiń, chyba że ma to być komedia. ;p
"O kurwa". Dziewczyna chciała mnie zamknąć. W śmierdzącym staroświeckim salonie galerii. Drzwi były pancerne, nie dałbym rady i wyważyć, szczególnie, że postury byka nie miałem. Byliśmy na parterze, okna były okratowane. Znalazłem się w pułapce i po raz pierwszy podczas tej kłótni obleciał mnie strach.
Przed tym akapitem naprawdę myślałam, że ona ma rys maniakalny i zaraz się na niego rzuci z żądzą mordu albo tortur przynajmniej, a tu...zonk. Stanowczo przerysowane.
Byliśmy przyjaciółmi od kilku miesięcy i zdaje się, że nie istniał temat, który wahalibyśmy się poruszyć.
To dla mnie dziwne "być przyjacielem od kilku miesięcy". Brzmi nienaturalnie. Nie wspomnę, że w następnych zdaniach się rozpisujesz jak ona go męczy. Rozwinęłabym to - na czym ta ich relacja polegała itd.

To była ta zabawniejsza część, ale za to przynajmniej długa. Ta jest niestety już zupełnie potraktowana po matczynemu. Kobiety nie lubią być traktowane tak różnie! ;p
głównie z powodu tego, że jej szkoła znajdowała się w innym mieście. Miała przez to problemy z nawiązywaniem kontaktów.
A to dziwne, za moich czasów mieszkanie w innym mieście było najlepszym powodem, żeby jak najczęściej zostawać dłużej ze znajomymi.
_____Znalazłem inny, bardziej skuteczny sposób na prawienie jej komplementów.
- Nawet nie spojrzałeś - Odwróciła się w moją stronę.
_____Przyjrzałem się jej od czubka głowy aż do stóp i teatralnie odegrałem zachwyt.
- Głupek!
To jest ten sposób?
- Dziękuję, że ze mną jedziesz - powiedziała zatroskana.
Zatroskana? Bardziej "spięta", "zdenerwowana", "wdzięczna".

Najpierw się zastanów o czym chcesz napisać i co chcesz tym powiedzieć. Nie bazuj tylko na stereotypach. A przede wszystkim się nie spiesz!

3
:D

Wyczuwam pewne napięcie w Twojej odpowiedzi, ale dziękuję :-)

Całe opowiadanie ma swoją bazę i nie są to stereotypy. Kontekst jest mi znany na tyle dobrze, że momentami mogłem zapomnieć o tłumaczeniu wszystkiego - moja wina.
Ale mimo wszystko to wciąż tylko fragment. Opowiadanie miało być ułożone tak, żeby sytuacje pozornie nie miały ze sobą nic wspólnego, a dopiero później zlały się w jedną całość... Czego nie mogłem zaznaczyć na początku, bo brzmiałoby co najmniej głupio :-)

A fabuły Herosów nie znam. Mogę mieć tylko nadzieję, że niewiele przez to tracę :P

Pisał Kres w swoich felietonach, że choćby autor zarzekał się, że wszystko, co opisał wydarzyło się naprawdę, a dla czytelnika brzmiałoby niewiarygodnie, może mieć pretensje tylko do siebie.

Więc nie narzekam :-)

A za ocenę dziękuję ;-)

Pozdrawiam.

4
Kucu.qu pisze:Opowiadanie miało być ułożone tak, żeby sytuacje pozornie nie miały ze sobą nic wspólnego, a dopiero później zlały się w jedną całość... Czego nie mogłem zaznaczyć na początku, bo brzmiałoby co najmniej głupio :-)
Po prostu jeśli dajesz tylko fragment, zaznacz to, żeby czytelnik wiedział czego się spodziewać.
Sytuacje same w sobie są jak najbardziej realne, tylko "narysowałeś" je zbyt mocnymi słowami.



P.S. Konkretna kobieta i od razu "napięcie". To zakrawa na szowinizm! ;p

5
Dużo tych uwag :( i jakoś nie wszystkie mi tu pasują- ale to już sprawa autora jak je potraktuje.
Co do opowiadania, widać że to sa dwa fragmenty - i jak na moje odczucie dobrze napisane. Co prawda nie za bardzo wiem dlaczego to serce mu tak w tym pierwszym fragmencie ciągle łopotało - ale tak to całkiem fajne, chętnie bym poczytała całość. ^_^
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

6
Teraz patrzyłem jej w oczy. Szeroko otwarte, skupione na punkcie gdzieś pomiędzy moimi. Widziałem jej zaciśnięte usta, zarumienione policzki. Jej piersi unosiły się i opadały, a dłonie napierały na blat.
Środkowe "jej" można wyrzucić.

Zapis dialogów:
- Tomek! - wrzasnęła - Nie lekceważ mnie!
- Tomek! - wrzasnęła. - Nie lekceważ mnie!
- Nie. Dopóki ze mną nie porozmawiasz - Nie patrzyła mi w oczy.
- Nie, dopóki ze mną nie porozmawiasz. - Nie patrzyła mi w oczy.
- Nawet nie spojrzałeś - Odwróciła się w moją stronę.
- Nawet nie spojrzałeś. - Odwróciła się w moją stronę.
Błądziła wzrokiem po salonie galeri.
Galerii.
Staliśmy na przystanku, czekaliśmy na autobus.
Staliśmy na przystanku, czekając na autobus.
Z resztą zawsze wyglądała.
Zresztą zawsze wyglądała.

Ciekawe opowiadanie. Tylko czemu nazwałeś ten tekst psychologicznym? Ot, typowe przepychanki młodzieńcze między dziewczyną a chłopakiem, pisane z punktu widzenia mężczyzny. Potrafisz pisać: niezłe dialogi, opisy, przekonywujący świat. No, może te scenka w galerii wymagałaby dopracowania: czemu właśnie galeria? Co oni tam robią, pracując - nie pracując? Brakowało mi też czegoś, co połączyłoby te dwa fragmenty. Ciekawe, czy ten tekst się rozwinął - i jak - w ciągu roku.

7
Ponieważ tekst jest najwyraźniej fragmentem, a właściwie dwoma fragmentami, jakiejś większej całości, trudno mieć pretensje do autora, że pewne sprawy nie znajdują tu wyjaśnienia. Jedno wszakże męczyło mnie, kiedy czytałam pierwszą część: o co właściwie dziewczyna robi awanturę swojemu koledze? Ja wiem, że w życiu można kłócić się o nic, impulsem może być przypływ złego humoru, nagłej frustracji, chęć odreagowania jakiejś nieprzyjemności - literatura jednak dość wyraźnie różni się od życia między innymi tym, że dobrze przedstawiona kłótnia powinna mieć swoją dramaturgię. A tego u Ciebie nie ma. Aśka zasypuje kolegę pretensjami, on się ogania od niej jak od uprzykrzonej muchy, wreszcie postanawia zniknąć, lecz powód tej słownej ofensywy dziewczęcia pozostaje właściwie nieznany. Jako czytelniczka mogę kupić takie rozwiązanie wyłącznie wówczas, kiedy jest to fragment jakiejś większej układanki, w której znalazłoby się sensowne uzasadnienie tej scenki. Wynika z niej, owszem, dosyć wyraźnie, że Aśce znacznie bardziej zależy na chłopaku, niż jemu na niej (mimo tych nieco drętwych zapewnień o przyjaźni). Niesymetryczność relacji pomiędzy dwójką galerników nie budzi żadnych wątpliwości, lecz to wszystko, co skłaniałoby do zainteresowania się nimi, pozostaje gdzieś poza tekstem.

Nieźle konstruujesz dialogi, natomiast niepotrzebnie obudowujesz je szczegółowymi opisami zachowań. Do tego dość łopatologicznie wykładasz i przemyślenia, i zamiary swojego bohatera.
Kucu.qu pisze:Teraz patrzyłem jej w oczy. Szeroko otwarte, skupione na punkcie gdzieś pomiędzy moimi. Widziałem jej zaciśnięte usta, zarumienione policzki. Jej piersi unosiły się i opadały, a dłonie napierały na blat. Czułem, że teraz jest zdolna do wszystkiego.
Taki punkt "skupienia" można ustalić podczas specjalistycznych badań u okulisty.
Kucu.qu pisze:Miała rozszerzone źrenice, cała się trzęsła. Dotarło do mnie, że nie powinienem był jej denerwować.
Uderzający jest kontrast między nikłą, a właściwie żadną treścią rozmów, i takimi zachowaniami. Nie wiem, czy to dobrze, gdyż dziewczyna prezentuje się po prostu jako histeryczka. No, ale może taki był Twój zamiar.
Kucu.qu pisze:_Faktycznie, wyglądała cudownie i chciałem sprawić, żeby poczuła się pewnie. Jednak standardowy sposób - czyli zachwycone spojrzenie i entuzjastyczne przytaknięcie - zazwyczaj nie wystarczał. Przez całą drogę autobusem, kolejką i chodnikiem, musiałbym zapewniać ją , że nie próbuję być miły i naprawdę ślicznie wygląda.
Kolejna dziewczyna i kolejne problemy, przedstawione z urzędniczą skrupulatnością.
Kucu.qu pisze:Próbowała chyba pokazać, że próbuje ukryć politowanie.
A to już wyższy stopień zapętlenia.

Prawdę mówiąc, bohater wydaje mi się trochę manipulantem, a trochę nudziarzem. Może za sprawą tej szczegółowej analizy i autoanalizy wszystkich zachowań i ich motywacji. Optymistyczne jest jednak to, że w ogóle ma jakąś osobowość, co dobrze rokuje na przyszłość.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”