61

Latest post of the previous page:

O! Prosty i podręczny przykład, padaPada
Osoba dorosła narusza - a mnie zwiasa i nie stoję o cenzurę. Ma świadomość odpowiedzialności (dowolnego autoramentu) osoba ta.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

62
Natasz, widziałaś dowód kogokolwiek z forumowiczów? Wiesz, kto jest dorosły? Wiesz, czy Bonsai od "Czary" jest dorosły?

Ja w ogóle nie mam wieku w profilu. Skąd wiesz, czy jestem dorosła? Spotkałam tu kiedyś dziewczynę, z którą rozmawiałam na priva. O poważnych sprawach. Była bardzo dojrzała. Dopiero po dłuższej wymianie maili okazało się, że ma 16 lat.
Ostatnio zmieniony śr 05 paź 2011, 15:22 przez Thana, łącznie zmieniany 1 raz.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

63
Na kanapkę!

Thana - zgoda,
jako matka myślałam kategoriami matki
Może ma 12 a może 100?
Podaje 15? - to jest dla mnie piętnastolatkiem.

[ Dodano: Sro 05 Paź, 2011 ]
Zakładam. Coś muszę założyć. ;-)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

64
Natasza pisze:O! Prosty i podręczny przykład, padaPada
Osoba dorosła narusza - a mnie zwiasa i nie stoję o cenzurę. Ma świadomość odpowiedzialności (dowolnego autoramentu) osoba ta.
Przepraszam, ale co ja naruszam? :/

I chyba wreszcie przeczytam ten tekst, o którym tak huczycie od kilku dni...
Leniwiec Literacki
Hikikomori

65
Słuchaj, Nataszo, to jest net. A z tego wynikają różne rzeczy: nigdy do końca nie wiadomo, co nadawca komunikatu miał na myśli (wąskie gardło pisma, o którym wspominał Andrzej), więc trzeba być ostrożnym w interpretacjach. Nigdy nie wiadomo, czy rozmówca mówi prawdę, kpi, czy o drogę pyta i w ogóle kim jest, więc trzeba być ostrożnym w emocjach. I wreszcie: wszystko, co powiesz, ma konsekwencje, bo jest mówione publicznie. Czasem te konsekwencje bywają zupełnie nieoczekiwane. I często niefajne. Taki jest net - cały czas trzeba pamiętać, gdzie się jest.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

67
Napisałam Thana sto odpowiedzi i 99 razy skasowałam. bo co mam powiedzieć?
Nie zmienię swojego zdania, bo ja się z nim zgadzam całkowicie.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

68
No to pogadajmy jeszcze o tym, jak pisać fajną, dobrą i ludzką erotykę. :) Co byś doradzała?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

69
Leśmiana. Piękny jest.

Zawsze myślę, że łatwiej mi opisać seksualną beznadzieję. I myślę - dlaczego łatwiej, dlaczego bardziej wyraziście to czuję pisząc?
a) dobrą erotykę buduje autentyczna miłość i spełnienie
b) dobrą erotykę buduje autentyczne marzenie i tęsknota
c) dobrą erotykę buduje autentyczny szacunek dla ciała i seksualności człowieka

Załączę fragment porzuconej fabuły (stąd może być parę luk fabularnych. Chodzi o erotykę:

Inka znała wielu mężczyzn, długo żyła swobodnie i łatwo, bez zobowiązań zmieniając partnerów. Kiedyś miała rozbudzone i żywe ciało, seks traktowała jak należną jej dawkę radości. Jacek dawał jej radość hojnie i wesoło. A potem bezmyślnie odarł ją ze wszystkiego, zabierając nie tylko tę radość kobiecości, ale i godność.
– Nie bój się, kochanie – szepnął jej Bronek, gdy zatrzymała w panice jego ciepłą rękę na swoim udzie.
– Wypatroszyli mnie, Bronek. Nic nie mam! – rozpłakała się rozpaczliwie, kuląc się jednak z tym szlochem w jego ramionach – Wolałabym nie żyć, wolałabym…
– Nieprawda, dziecinko. Gdybyś wolała, już byś nie żyła. Znam cię. Więc chcesz żyć. Ja też chcę, żebyś żyła. Bardzo.
– Nie wiesz, nie wiesz…
– Czego nie wiem? Jak ci urywają jaja? Dosłownie nie. Ci, co podeszli za blisko, mieli złamane szczęki albo nosy.
– Byłam chora wenerycznie – szepnęła chowając twarz w ramię.
– Ja kiedyś też. I mam przedni mostek, zamiast swoich zębów, bo mi je wybili w którejś burdzie. Nataszka mnie zmusiła w Hamburgu do jakiejś nowej technologii i mam to na stałe i lepsze niż od natury. A jesteś, niestety, twardy orzech do zgryzienia i trochę się boję o te moje zęby za kilka tysięcy marek.
Ugryzł ją w ucho i musiała się zaśmiać. Dźwignął ją i obrócił na plecy bez wysiłku. Sam położył się obok i podniósł na łokciu.
– Chodź, zaczniemy od całowania. Mam bardzo zakurzoną pamięć, ale coś tam jeszcze pamiętam… – powiedział jej w szyję, bo odwracała twarz.
– Ineczko?… To kto kogo pierwszy? – zaszeptał, wsuwając rękę pod jej mokry od łez policzek
Powoli scałowywał krople z jej twarzy. Broda ją łaskotała i odruchowo starała się ją wygładzić ręką. Pocałunków się nie bała, więc w końcu przytrzymała go za tę brodę i delikatnie polizała mu wargę, a potem zagryzła lekko.
– Tego nie znałem! – zaśmiał się miękko, miłośnie – Mogłabyś powtórzyć manewr powolutku?
– Przestań mnie rozśmieszać!
– A kto powiedział, że to ma być ze śmiertelną powagą? Muszę odwrócić twoją uwagę od moich lat, dziecinko. Poza tym w moim wieku potrzebna dłuższa gra wstępna. Przeczytałem coś takiego kiedyś w babskiej prasie.
Roześmieli się oboje, bo przedtem, zanim spanikowała, zachłannie jak nastolatek poszukiwał jej ciała, rozbierał i powalił na koję, nie potrzebując żadnej dłuższej gry wstępnej. I teraz wbrew tym latom pocałował namiętnie, sięgając głęboko językiem i rozchyliła szerzej usta. Odpowiadała mu ucieczkami i powrotami, aż naśladując ją, przytrzymał jej wargę zębami za te ciężkie marki.
– Tak, pani kapitanowo?
I znowu się śmiali.
Jego ręce i pocałunki szukały piersi, ale poddała się z sapnięciem strachu, znieruchomiała. Wziął więc jej dłoń i całując palce, poprowadził ku jej własnym piersiom, tak że musiała wraz z nim ich dotykać. Przez jej palce całował lekko wilgotnymi wargami i Inka poczuła radośnie, że ogarnia ją miła fala ciepła.
– Cudne! Jak tęcza. – podniósł jej pierś dłonią – Wiesz, że piękna, ale za każdym razem zaskakuje.
Odpowiedziała mu z wdzięcznością przygarniając jego głowę. Kiedy pieścił wcale nie delikatnie jej piersi, zapłonęła cała i przeszył ją skurcz pożądania.
– To siermiężne, późne lata pięćdziesiąte, moja słodka.
– Niedługo Gagarin poleci w kosmos – odpowiedziała żartem.
Bronek mimo wszystko tracił panowanie nad sobą wśród pieszczot, a Inka czuła, że gaśnie i cichnie, poddając się tylko z zaciśniętymi oczami i zębami, żeby go nie urazić. Bała się tylko, że będzie bolało.
Ale był czujniejszy niż myślała.
– Nie zrobię nic, czego naprawdę nie będziesz chciała – powtórzył zsuwając się z niej na bok.
– Wybacz! – wtuliła się w niego z całych sił.
– Tęczę mam ci wybaczać, dziewczyno? – spytał szeptem, jakoś bezradnie i smutno.
Położył się na wznak, obejmując ją mocno ramieniem. I ona, leżąc policzkiem na jego piersi, objęła go ramieniem i przerzuciła przez niego nogę. Paznokciem narysowała na jego brzuchu swoje imię, a potem, naśladując go przygryzła mu sutek. Natychmiast drugą ręką zagarnął jej udo. Tym razem, gdy palce dość stanowczo sięgnęły pod majtki, jego dotyk ją pobudził,. Otarła się o jego nogę niespokojnie, obsunęła udo, by jego wnętrzem poczuć podniecenie mężczyzny, które sprawiało jej przyjemność.
Ale wtedy on zupełnie niespodzianie wywinął się i wyplątał z jej objęć.
– A to co? – zawołał się niespodziewanie głośno
Siłą niemal położył ją na wznak i zsuwał majtki, zaglądając ze zdumieniem.
– Co jej zrobiłaś, kobieto?! – zapytał z wyrzutem, marszcząc się komicznie.
Inka przypomniała sobie, że niemiecką modą depilowała nie tylko zewnętrznie bikini. Ostatnio z drwiącą fantazją zostawiała sobie serduszko z krótkich włosków na przedzie.
Teraz Bronek zanosił się ze śmiechu z niedowierzaniem oglądając jej „twórczość”. Musiała się zaśmiać razem z nim, bo miał taką minę, jakby dostał deską przez łeb.
– To lata dziewięćdziesiąte – chichotała wesoło.
– Wszystkie tak robicie, matko kochana?
– Niektóre mają nawet kolczyki w środku.
Bezceremonialnie rozchylił jej nogi i zajrzał, a ona nie poczuła wstydu.
– Chwała panu! – odetchnął z ulgą i ze śmiechem pocałował ją w to serduszko – Ale pora chyba umierać! Kolczyki! Zupełnie wam odbija.
– Na zachodzie większość kobiet się depiluje. Tam każdy pracodawca pogoni owłosioną. Tutaj to nawet niektóre mają krzaczki pod pachami jeszcze.
– Ja lubiłem krzaczki… tam! – poskarżył się
Inka długą chwilę patrzyła na niego ze wzruszeniem. Siedział przy niej rosły, silny mężczyzna, podniecony i całkowicie bezradny w swej gotowości, a przyglądał się z zachwytem i dziecięcym zdziwieniem ogolonej cipce i deklarował, że woli tam krzaczki.
– Zapuścimy, kapitanie, chcesz? – położyła mu dłoń na udzie, powędrowała ręką aż do jego włosów łonowych i pogłaskała delikatnie. Zareagował gwałtownym dreszczem i patrzył w jej oczy błagalnie, więc dłonią obdarzała go śmiałą pieszczotą.
– Chcę, żebyś to zrobił. Jeżeli wolisz, to ja ci to zrobię. Nie sadzę, żebyś był pruderyjny, a ja to lubiłam. Nie wiem tylko, co będę czuła, może nic. Ale chcę! Chcę się z tobą kochać, wszystko jedno jak.
– Kocham cię – powiedział poważnie i smutno.
– To dobrze. Będę sobie to powtarzała – uśmiechnęła się do niego ciepło i powędrowała ustami wzdłuż ścieżki siwych i szorstkich włosów na brzuchu. Kiedy zagarnęła go ustami, poczuła, jak budzi się pomiędzy jej udami kolejna fala gorąca i rozchodzi po brzuchu, kręgosłupie, piersiach i twarzy. Jęknęła głęboko, z radosną ulgą.
Podniosła głowę i zajrzała mu w twarz z pokorną wdzięcznością. Leżał z zamkniętymi oczami, a spod powiek wypływały łzy i niknęły w brodzie. Wystraszyła się i zaczęła scałowywać te łzy pośpiesznie.
– Mój kapitanie! Co jest? Kochany? Boże! Powiedz!
– Boję się, że jesteś snem, Latarenko!
– Kochanie! Umówiliśmy się, że to ja będę się bała! – roześmiała się z ulgą, objęła ramionami, wciągając na siebie pospiesznie. Całowała na oślep i gwałtownie.
Kiedy zaczął się w nią wsuwać zabolało, więc rozchyliła szerzej nogi i sięgała ręką, by kontrolować ruch. Notowała w świadomości każdy centymetr, o który posuwał się w głąb, każde wrażenie porównywała w pamięci. Serce jej biło pospiesznie ze strachu i pragnienia, by nie poczuć niczego, czego wcześniej nie doznawała.
Z radością jednak znów rozpoznała znajomy prąd ciepła wzdłuż kręgosłupa i jęknęła, gdy jej brzuch, podbrzusze, uda ożyły uściskiem. Bronek dyszał ciężko i było jej go żal, więc w końcu desperacko podniosła kolana, rękoma i ruchem bioder pomogła mu w nią wejść całkowicie. Poruszała się, sprawdzając, co będzie się działo. Prąd był tylko coraz gorętszy, aż uśmiechnęła się szeroko. Ale Bronek opadł na nią konwulsyjnie i naprężony krzyknął gwałtownym spełnieniem.
Inka poczuła, że lecą jej łzy i śmieje się jednocześnie. Gładziła go po siwej głowie i plecach drżących, jakby też płakał i było jej dobrze i błogo. Kiedy miękł w niej, odczuwała to jak najnamiętniejszą pieszczotę, choć ledwie oddychała pod ciężarem jego bezwładnego ciała. Musiał to wyczuć, bo podniósł się na łokciach i zajrzał jej w oczy uśmiechnięty.
– Tęcza!
– Dwie! – zgodziła się z uśmiechem.
I roześmiała się głośno do tych obu tęcz na nocnym mazurskim niebie widocznym w okienku w dachu kabiny.
– Bóg miał dobry pomysł, stwarzając ciebie – pocałowała go w rękę.
– Ślicznie się śmiejesz. Mógłby mnie jednak stworzyć trochę później.


Nie wiem, czy jest dobra. Ale tak chciałam to zobaczyć.
Ostatnio zmieniony śr 05 paź 2011, 15:56 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

70
Trzy razy "autentyczny". Czyli z prawdy musi iść. Z wnętrza człowieka. Ale co, jeśli to wnętrze jest, na przykład, paskudne? Czy podlec i drań, ale dobry warsztatowo (w pisaniu) dałby radę?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

71
Moim zdaniem wtedy punkt b


wkleiłam tekst jako materiał poglądowy moich wyobrażeń. Można zaprzeczyć, że jest dobra erotyka.

[ Dodano: Sro 05 Paź, 2011 ]
Lubiłam tych bohaterów i nie chciałam im zrobić krzywdy

[ Dodano: Sro 05 Paź, 2011 ]
A zamieściłam swój, bo traktuję obecność na forum jak sposób na uczenie się.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

72
Generalnie niezły kawałek. Nie całkiem w moim guście, ale niezły. Jest potencjał :) Takie sceny należą do najtrudniejszych literacko i żeby je napisać choćby przyzwoicie, trzeba mieć naprawdę dobry warsztat. I więcej niż piętnaście lat. IMO.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

73
Ja tego akurat tekstu publicznie komentować nie chcę. Może ktoś inny się wypowie.

Po przejrzeniu dotychczasowej dyskusji zastanawia mnie jedno: czy nie jest tak, że ta naprawdę dobra (dla nas) erotyka, to jest tylko nasza własna? Czy nie jest tak, że cudza intymność znacznie częściej odstręcza niż zachęca? Niby chcemy prawdy - z wnętrza człowieka, o człowieku... ale czy naprawdę obchodzi nas cudzy świat w tej sferze? Czy nie jest tak, że mamy gdzieś prawdę autora, prawdę bohatera i szukamy tylko tego, co nam pasuje do naszego życia?
Czy nie jest tak, że "lubimy tylko te piosenki, które znamy"? Że inne, obce spojrzenie razi nas i odrzucamy je ze wstrętem?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

74
Nie, Thana
Znam piękną erotykę (fakt, że poetycką w większości)

Mnie się podoba to co zaspakaja we mnie punkty a, b, c,
Nie g.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

76
Nie, ja nie o g. Ja o tym, jak rozpoznajesz miłość czy tęsknotę w erotyku. Cudzym. Musi być podobny do Twojego, bo inaczej nie rozpoznasz, nie? Jak jest drżenie ciała, dajmy na to, to musisz je znać, żeby wiedzieć, co się za nim kryje. Przykładowo - jeżeli nie lubisz czy nie znasz jakiegoś rodzaju seksu (nie chcę tu już detali wymieniać), to czy taki erotyk może Ci się spodobać?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Wróć do „Kreatorium”